środa, 11 grudnia 2024

Kraków w grudniu

KRAKÓW - 6 grudnia, pierwszy piątek kwartału, tradycyjne spotkanie AGH-amek i AGH-amów, rocznik około 1946. To dopiero moje drugie takie kwartalne spotkanie, pierwsze było letnie '22Tym razem to spotkanie zimowe, raczej jednodniowe ale kto wie co będzie, jestem otwarta na różne możliwości? W przeddzień wyjazdu spakowałam rzeczy ale w nocy spałam źle, bolało mnie ramię i stopa, smarowałam naproxenem, po co mi ten wyjazd, ma padać, lepiej siedzieć w miłym domku. Ale rano coś jakby słońce i nieśmiała ochota na wyjazd. A gdy już się ubrałam wigor powrócił więc orteza na stopę, kanapki do plecaka, torebka na ramię i w drogę! Ahoj przygodo!!Rano w Mielcu mrozik i słońce, w Krakowie mży a potem pada przez cały dzień. Na Reymonta 15 ciepło i serdecznie, chociaż nas niewiele, ledwo dziesięć osób. Ale i tak gwar i mile rozmowy w podgrupach, prezenciki od Mikołaja i plany na majowy zjazd w hotelu Bona pod Krakowem, tak jak dwa lata temu. Nieporozumienie z krakowskim taxi sprawia, że wracam w deszczu, na piechotę, z Reymonta do dworca, przez Krupniczą, Szewską, Rynek i Floriańską. Tylko w kurtce, bez parasola, prawie 4 km. Pogoda taka, że nie chce mi się zostawać do jutra, chcę być jak najszybciej w Domu. Już od przyjazdu wiem, że kupić bilet na autobus w piątek popołudniu to marzenie niedościgłe. Wracam więc pociągiem ale z przygodami i dwoma  przesiadkami, nieplanowaną w Tarnowie i planowaną w Dębicy. Ot, takie InterCity !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz