Czujnik czadu kupiony, teraz tylko przemyśleć i wyczaić miejsce gdzie go zamontować bo stary był na baterie a nowy na prąd i stare miejsce już nie odpowiednie. Robota pilna.
Mój telefon uroczy dla seniora, z klapką, dużymi literami, przyciskiem SOS, lampkami komunikującymi że przyszedł sms, jest nieodebrane połączenie, jest włączony budzik, ładuje się bateria - jest niestety na skraju kaput. Więc po dłuższym namyśle zdecydowałam się na smartfona bo jeżeli nie teraz to kiedy? Z każdym rokiem może być coraz trudniej się nauczyć tego XXI wiecznego komunikatora.
Mam też nowiuśki odkurzacz, mało używany bo sprzątanie a zwłaszcza odkurzanie to moja pieta Achillesa, po prostu nie lubię. Ale ten jest cudny bo bezprzewodowy więc może się zaprzyjaźnimy.Zbiornik na deszczówkę już kupiony, będę odzyskiwać żywą wodę z nieba ale jak go podłączyć gdy woda z rynny nie spływa tam gdzie powinna. Ale miejsce na niego już przygotowane, musiałam tylko część drewna przenieść na taras i zwolniłam miejsce na palecie od południa. .
Wiadomość z ostatniej chwili. Sympatyczny i uczynny sąsiad udostępnił mi swoich dobrych i miłych fachmanów i już nie tylko rynna nie przecieka ale i deszcz nie zalewa komina aż do dołu.
Chodzę w Holterze i rozmieniam dobę na kwadranse. Co kwadrans trzeba usiąść, czekać aż się napompuje rękaw, zmierzy ciśnienie i spuści powietrze z rękawa. A u mnie jeszcze dobija dwa, trzy razy bo mam wysokie ciśnienie. Niewygodne to, szatkuje dobę na kwadranse, rurka ciągle wypada z pompki albo się zagina. A mówili, że żeby badanie było miarodajne trzeba z nim żyć jak normalnie. Wieczorem, po Faktach zmierzyłam ciśnienie swoim aparatem i było 192/103/79. Wkur.... się znaczy wkurzyłam, bo jak to, taka arogancja władzy, w takim czasie gdy siedzimy potulnie i szlachetnie w domach by nie zarażać innych oni podstępnie wprowadzają przymus rodzenia w przypadku wad letalnych. Bóg daje ludziom prawo wyboru i wolną wolę, Pis nie. Toż to wyprowadzanie Ludzi na ulice, narażanie zwłaszcza młodych. Wzięłam pod język capropril, normalna procedura. Ale po dwóch godzinach bez zmian więc siostra poleciła wziąć coś na uspokojenie a nie na obniżenie ciśnienia. Noc niespokojna, niewygodnie bo na jednym boczku, dopołudnie nie lepsze. Ależ mi się wlokła ta doba, tłukłam się po domu zła i obolała. Jem w miseczkach, piję w kubeczkach, aromatyzuję się olejkiem złodziei i nacieszam chryzantemami na balkonie.
Jadę do Brzózy, posiedzieć na tarasie, uspokoić ciśnienie i nerwy.