sobota, 24 czerwca 2017

Ca艂y tydzie艅 na skraju

Gdy wpadam do chaty na dwa, trzy dni, mam niedosyt, bardzo nie chce mi si臋 wyje偶d偶a膰. Gdy uda mi si tu poby膰 z tydzie艅, ciesz臋 si臋 ka偶dym dniem i wyje偶d偶am bez 偶alu. Tak by艂o i tym razem. By艂 czas na prac臋 i wypoczynek, by艂y deszcze i upa艂y, niebo monotonnie b艂臋kitne i chmurzaste, bezruch i  przyjemne wiatry. By艂y dni spokojne a czasem trzy stra偶e wieczorem. Po prostu dobrobyt i dostatek. Nie ma si臋 co dziwi膰, 偶e rano, w po艂udnie i wieczorem dzi臋kuj臋 i mantruj臋: „Wszystko jest dobre w moim 艣wiecie”, „ Wszech艣wiat czule troszczy si臋 o mnie teraz i zawsze”
Po drodze do chatty zboczy艂am leciutko bo od niedawna mnie intrygowa艂a nowa tablica „Dw贸r szlachecki Ostoja”. Nie jest to stary dw贸r szlachecki, nie ma tu historii, klimatu, czaru i duszy. To nowa inwestycja imprezowa ale teren na uboczu, rozleg艂y, zasobny. I staw rybny jest i pensjonat i namiot weselny i k膮ciki zaciszne pod daszkiem i winnica i ambona. Dla ka偶dego co艣 mi艂ego, mog艂abym tu pomieszka膰 kilka dni ale po co? Nie wiem jak karmi膮 bo nie jad艂am, nie wiem jak si臋 wysypia bo nie spa艂am ale warto spr贸bowa膰.
Pierwszego dnia lista by艂a kr贸tka: skosi膰, wyplewi膰, posadzi膰. Ale z ka偶dym dniem si臋 wyd艂u偶a. Kupi膰 zbiornik na deszcz贸wk臋 i ga艣nic臋 do szerszeni, odchwa艣ci膰 bor贸wki, podsypa膰 trocinami i zabezpieczy膰 jak膮艣 w艂贸knin膮 (potem zmieni艂am to na siatk臋) a truskawki straszakami przed ptakami, podwi膮za膰 pomidory, przerzedzi膰 maliny, oczy艣ci膰 z chwast贸w zio艂a i fasol臋, powtyka膰 ga艂膮zki w groszek cukrowy i pachn膮cy, przyci膮膰 blat, uwolni膰 fotel na tarasie, wyci膮膰 dar艅 przy grz膮dce na pn膮cza, wsadzi膰 aksamitki mi臋dzy pomidorami i fasol膮, mo偶e kupi膰 lakierobejc臋 i pomalowa膰 st贸艂 i krzes艂a np. na fiolet lub turkus lub b艂臋kit …..
Mam nowe zdobycze: koszyk z ga艂膮zek, dar od Halinki bo jej si臋 藕le kojarzy z ofiarodawc膮 i star膮 tack臋 drewniano sklejkow膮 kt贸r膮 odnalaz艂am na regale. Tacka zniszczona ale jakby j膮 tak ozdobi膰 i wzmocni膰 dekupa偶em?  I 偶贸艂t膮 gazani臋 i drugi 偶贸艂ty jednoroczny i jeden fioletowy heliotrop.
Po ostatniej akcji ga艣niczej jestem uczulona na ten rodzaj wezwania i alarmu, wi臋c gdy wieczorem go us艂ysza艂am od razu wybieg艂am z chatty i z obej艣cia. W tym samym miejscu zobaczy艂am ogie艅 pod lasem. Podesz艂am do grupy ludzi pytaj膮c co si臋 dzieje. Jeden przez drugiego, a by艂o ich czworo, opowiedzieli mi, 偶e przyjechali po wujka kt贸ry 艂owi艂 ryby nad zalewem. Wysiedli z auta i zobaczyli wujka a niedaleko niego olbrzymiego dzika, m贸wili, 偶e mia艂 z p贸艂tora metra wysoko艣ci, niewiele mniej ni偶 wujek. Zacz臋li krzycze膰: dzik za tob膮 i wujek zobaczy艂 tego olbrzyma. Pami臋ta艂, 偶e zwierz臋ta boj膮 si臋 ognia wi臋c podpali艂 such膮 traw臋 ale dzik si臋 nie przestraszy艂, nie wycofa艂, nie ucieka艂. Porzucaj膮c w臋dki, ciuchy, sprz臋t i urobek przemkn膮艂 na drug膮 stron臋 rzeczki (wujek a nie dzik) i zadzwonili po stra偶, bo ogie艅 nie chcia艂 zgasn膮膰 a nikt nie chcia艂 tam wraca膰, bo w ciemno艣ci by艂 dzik. W贸z stra偶acki b艂膮dzi艂, s艂ycha膰 by艂o jak przejecha艂 dalej na wie艣, po chwili przyjecha艂 miejscowy, potem ten pierwszy wr贸ci艂 a po chwili jeszcze trzeci i policja i chyba my艣liwi. B艂yska艂o i pulsowa艂o jak w dyskotece, t艂um poszed艂, zagasili szybko ogie艅 ale dzika nie by艂o, nie czeka艂. Policja spisywa艂a dane zg艂aszaj膮cych, ja zrobi艂am kilka fotek i wycofa艂am si臋. I cho膰 zapewniali, 偶e ju偶 nie ma niebezpiecze艅stwa, spa艂am tej nocy jak mysz pod miot艂膮. I jak tu b臋dzie i艣膰 samej do lasu na spacer, po ga艂膮zki, jagody czy grzyby? Oczywi艣cie, opowiedzia艂am s膮siadom o akcji z dzikiem ale mnie pocieszyli, 偶e dzik nie m贸g艂 by膰 tak du偶y (strach ma wielkie oczy) a w og贸le to je raczej 偶o艂臋dzie, bulwy i p臋draki ni偶 ludzi. Po powrocie do domu poczyta艂am o zwyczajach dzika i odczarowa艂am je. Przy spotkaniu nale偶y udawa膰 drzewo a je艣li to nie poskutkuje zmyka膰 na drzewo. I podobno harcuj膮 raczej w nocy, w dzie艅 zaszywaj膮c si臋 w ost臋pach.
Pierwszy dzie艅 lata postanowi艂am uczci膰 podziwianiem wschodu s艂o艅ca. Wsta艂am o 3.30, ptasz臋ta ju偶 powita艂y dzie艅, chocia偶 dopiero 艣wita艂o po wschodniej stronie. Wzi臋艂am aparat i wio! Ale nie dosz艂am nawet do 1/3 drogi, gdy mnie zatrzyma艂o g艂o艣ne hauuu! Jednego psa ju偶 si臋 nie boj臋, to nie dzik wi臋c podesz艂am bli偶ej kilka metr贸w i nagle hau, hauu, hauuu! czyli wesz艂a艣 na nasz teren. Widz臋 trzy ujadaj膮ce psy a dla mnie to ju偶 sfora wi臋c szybki odwr贸t z dusz膮 na ramieniu.

Wr贸ci艂am do chatty z 偶alem i zamiarem powrotu do ciep艂ego 艂贸偶ka. Jeszcze pr贸bowa艂am znale藕膰 miejsce na tarasie sk膮d by艂oby wida膰 艂uny wschodu ale jedyne miejsce to male艅ka dziurka mi臋dzy drzewami i krzakami. Wkurzy艂am si臋 na sw贸j strach, tak zwiewa艂am, 偶e nawet nie oceni艂am sytuacji i postanowi艂am wr贸ci膰 nad wod臋. 

I znowu to samo, nie dosz艂am nawet do tego miejsca co poprzednio gdy zobaczy艂am trzy czarne sylwetki ps贸w. Nie czeka艂am na ostrze偶enie hau, tylko ponownie zawr贸ci艂am, chocia偶 tym razem wolniej. Czwarta godzina, ju偶 si臋 ca艂kiem rozbudzi艂am, kolorki zapowiadaj膮 cudny wsch贸d, szkoda by艂oby spa膰. Wybra艂am kompromis. Wysz艂am z dzia艂ki ale zatrzyma艂am si臋 tu偶 za zakr臋tem. Oczy b臋d膮 widzie膰 ale zdj臋膰 fajnych nie b臋dzie. Mimo to sta艂am tam godzin臋, zzi臋bni臋ta i spocona na przemian, przytupywa艂am cichutko bo noga mi cierp艂a ale czar wschodu znowu zadzia艂a艂. Wszystkie zdj臋cia z jednego miejsca, tylko z przybli偶aniem. Na nast臋pny raz, je偶eli b臋dzie, wezm臋 kurtk臋, krzese艂ko, kocyk i statyw.

Przypomnia艂o mi si臋 oczekiwanie na wsch贸d s艂o艅ca na Synaju. Na g贸rze Moj偶esza kilka setek ludzi czeka艂o od nocy na ten codzienny, magiczny moment. Na le偶膮co, na siedz膮co, na stoj膮co i kl臋cz膮co, w 艣piworach, kocach, p艂aszczach, bo noc膮 na Synaju zi膮b. A potem zbiorowe ACH!!!  gdy przed艣wit a potem jasna kula z mozo艂em ale niestrudzenie wznosi艂a si臋 nad horyzont g贸r. Dla mnie tam, to kilkugodzinne oczekiwanie z wielobarwnym t艂umem by艂o bardziej magiczne i pami臋tne ni偶 kilkuminutowy wsch贸d. Bo u nas wschody naj艂adniejsze !!!
Na powita艂am lata kupi艂am dwa s艂oiczko kufelki z przykrywkami i s艂omkami. B臋d膮 dobre do popijania napoi z ochron膮 przed wpadaj膮cymi owadami, kt贸rych mn贸stwo lata, chodzi i pe艂za dooko艂a. A jedyne plony jakie przywioz艂am to gar艣膰 m艂odych czosnk贸w, kt贸rych k臋py poroz艂azi艂y si臋 po ca艂ej grz膮dce zio艂owej.


Nachapa艂am si臋 na zapas bo przyjad臋 tu dopiero za jakie艣 trzy tygodnie. Teraz do siostry i szwagra, do mieszkania, do Wrocka i do Lubi膮偶a na SLOT ART. B臋dzie si臋 dzia艂o!!!