Dzień siódmy wyprawy a pierwszy w Krakowie. A co, wzięłam taxi z dworca na Basztową by się nie błąkać z bagażem, chociaż Asia dokładnie mi rozpisała różne wersje komunikacji. Apartament milutki i wystarczający, chociaż żal, że bez okna na Kraków, bo to poddasze. I chociaż ja lubię poddasza to powód, by się wybrać na spacer po Rynku a nie siedzieć w oknie apartamentu, podziwiając najpiękniejszy nawet widok. Tym bardziej, że zmierzch za niedługo. I chociaż na zdjęciach tego nie widać, więcej tu cudzoziemców niż rodaków. Sporo też nietradycyjnych par, trzymających się czule za paluszki. Ale tak czy siak wszędzie, gdzie kieruję aparat, zabytki i wspomnienia. Usiadłam w ogródku kawiarni Kurant z widokiem na Rynek i Sukiennice, Kościół Mariacki, Ratusz i przy słodowym piwku gapiłam się wokół, oglądałam zdobyte plany Krakowa planując jutrzejszy dzień. Powrót niespiesznym spacerem Floriańską i Pijarską na Basztową zajął mi prawie dwie godziny, była to nostalgiczna czasoprzestrzeń sprzed półwiecza. Nawet skusiłam się na seans w kinie 7 D, by znowu przeżyć, tym razem świadomie, to zauroczenie z poprzednich, niedawnych odwiedzin.
Dzień ósmy poza domem a drugi w Krakowie. Dziś cały dzień w Krakowie a w ścisłych planach tylko spotkanie ze znajomymi z młodości krakowskiej durnej i chmurnej o 15.30 na Rejtana. Więc rano się nie spieszę, pomieszkiwanie w apartamencie na wynajem, śniadanie i kąpiel w cudzej łazience mają dziwny urok. Wychodzę w samo południe znowu na Rynek, przez Pijarską. Tym razem Rynek i okolice w słońcu.Gdy się tak szwendam po śródmieściu czas szybko mija i już pora podążyć na spotkanie. Znowu biorę taksówkę, trzeba dawać zarobić ludziom. Rejtana i Lunch Café to miejsce spotkań i tym razem też nas coraz więcej się tu zbiera. Pandemia pokrzyżowała nasz terminarz spotkań ale ustalamy, że organizujemy weekendowe, trzydniowe spotkanie na przekór trudnościom, jeśli nie w tym roku to w następnym. Spotkanie trwało kilka godzin i już czas się rozejść. Na zdjęciach mnie nie ma bo ja robiłam te wszystkie ale jak dostanę jakieś, to pewnie tu wkleję. Ponieważ trzy dziewczyny idą w tę samą stronę, odprowadzają mnie na przystanek pod nasz dawny akademik na Wybickiego. To ten okrąglak, na I piętrze była kuźnia. A ja wsiadam do tramwaju w kierunku na Kazimierz, tę urokliwą dzielnicę o niepowtarzalnym charakterze, którą mało znam, nie była taka w siedemdziesiątych latach. Wysiadłam przy placu Wolnica i skierowałam się w stronę Bożego Ciała. Kazimierz różny jest, zaniedbany i zadbany, nonszalancki i turystyczny, biedny i bogaty. Ale zawsze ciekawy i intrygujący.To mała dzielnica Krakowa ale sporo się tu ostatnio dzieje, dla mnie ciekawiej nawet niż na Rynku Głównym. Następny przystanek nocleg będzie właśnie na Kazimierzu. Już zmierzch i zmrok, wracam do centrum, na Rynek. Późna, niezdrowa, turystyczna kolacja w KFC a potem jeszcze rundka dookoła Rynku i powrót przez Sławkowską do 'apartamentu' na noc.
W ostatni, dziewiąty dzień podróży (trzeci w Krakowie) już tylko pakowanie i pożegnanie. Zostawiam bagaż na dworcu i zwiedzam okolice, bo to też miejsca pełne wspomnień z lat siedemdziesiątych. Ale ponieważ zapomniałam naładować aparat i telefon, zdjęć niewiele.
Fajne są takie spotkania po latach, z ludzmi, z miejscami, ze wspomnieniami. Sentymentalne podróże.
OdpowiedzUsuńDobrze, gdy jest ktoś kto organizuje i umożliwia takie spotkania.
UsuńKraków jest piękny, ja też w wakacje chętnie się tam wybiorę. W minione wakacje płynęłam Barką do Dzielnicy Żydowskiej w cenie 50 zł, teraz jest może drożej, bo wszystko drożeje. Byłam również w Oświęcimiu i Wadowice, gdzie jadłam przepyszne kremówki :-) Niedługo wakacje Krysiu, więc myślę, że będziesz w ciągłej podróży, sama bądź z Rodzinką:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Agnieszka Łódź
Agnieszko, w Krakowie i dookoła niego sporo do podziwiania, pięknie o każdej porze roku. Pewnie będzie drożej ale można krócej i bliżej wędrować i zwiedzać, prawda?
UsuńPozdrawiam Cię cieplutko.
Ach, jak wspaniale popatrzeć na Twoje zdjęcia Krakowa ! Spotkanie po latach na pewno dało Wam wiele radości. Studiowały tu moje córki, ktore często odwiedzałam i też mam wiele krakowskich wspomnień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie !
Aniu, Kraków jest fotogeniczny ale ja jestem mile zaskoczona urokiem Kazimierza. Mamy możliwość spotykania się w Krakowie raz na kwartał ale mnie jakoś dotychczas było nie po drodze.
UsuńWięc Ty też mogłabyś wybrać się w podróż sentymentalną do miasta Kraka.
Po minach widzę, że spotkanie się udało :). W Krakowie jest tyle do zwiedzenia, że dwa dni to zdecydowanie za mało. Ba, przez pięć lat studiów nie zdążyłam zwiedzić całego miasta. Śliczne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńByło miło i serdecznie, jak to z rówieśnikami z którymi spędziło się kawał młodości.
UsuńDo Krakowa jeżdżę co jakiś czas i zadziwiam się jak bardzo się zmienia i jak coraz mniej zostaje śladów z lat siedemdziesiątych.
Wzruszają mnie takie spotkania po latach...Łezka w oku się kręci na sam widok. Z ludźmi ze studiów nie mam kontaktów, ale z liceum to i owszem. Paczka się trzyma, choć odległości nie sprzyjają. Jeden z naszych aż na Białorusi mieszka, a właśnie w Krakowie na Stradomiu studiował, księciunio. Pamiętam odwiedziny u niego. Ale to było wieki temu...Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ liceum miałam jedno spotkanie po latach bo potem zabrakło organizatorki. A z koleżeństwem ze studiów można się spotykać raz na kwartał właśnie w Krakowie chociaż ja nie zawsze mam czas i możliwości. Coraz nas mniej na tych spotkaniach, przy wielu nazwiskach kreski. Żal.
UsuńKraków... Tyle razy byłam a pewnie nie raz jeszcze wrócę. Tyle tam do zobaczenia i po prostu to miasto ma swój urok :)
OdpowiedzUsuńOprócz uroku mam jeszcze do Krakowa sentyment pięciu lat studiowania. Ale tak czy siak miasto warte powrotów
UsuńSzacun wielki dla wytrwałości. Jak Ty to robisz, że masz nadal tyle energii i ciekawości życia?
OdpowiedzUsuńZ Krakowa pochodzi mój pierścionek zaręczynowy i garść dobrych wspomnień sprzed prawie 40 lat:)
To już taka karma, błogosławieństwo albo przekleństwo życia w podróży, w drodze. Kraków to moja młodość, ten szczęsny czas, ta para skrzydeł zwiniętych w nas
UsuńKrystynko, że niestraszne ci podróże bliższe i dalsze, ale zawsze podziwiam energię, kondycję, radość życia i piękne relacje okraszone fotografiami. Pozdrawiam i przytulam:)
OdpowiedzUsuńps a to moja impresja z Kazimierza sprzed kilku laty https://www.youtube.com/watch?v=bhoyBGi7Rzg
Sama nie wiem jak to potrafię ale chyba dawne "w podróży" , choć ostatnio wypierane, dopada i zobowiązuje! Twój Kazimierz krakowski cudny jest, wspaniale się ogląda filmiki gdy się tam było.
Usuńps i jeszcze dla Ciebie świeżutka pieśń Ralpha Kaminskiego:) xx
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=KX1kg8wWTPo
Babcia Krysia to brzmi dumnie. Babka Krystynka też
Usuń