pi膮tek, 31 lipca 2020

Lipcowa demolka

Po dniu odpoczynku w mieszkaniu i po niespe艂na trzech w Mielcu pojecha艂am prosto na skraj, bo maj膮 tam nam robi膰 kanalizacj臋 na dzia艂kach ( rury poziome i studzienka). Przyjecha艂am dzie艅 wcze艣niej by si臋 przygotowa膰, powykopywa膰, poprzenosi膰 .... U s膮siad贸w praca ju偶 wrza艂a, na cztery r臋ce usuwali to co nie chcieli mie膰 zniszczone. Ja nie mam wyobra藕ni jaki to zakres prac, pospacerowa艂am po s膮siadach u kt贸rych ju偶 by艂o robione i czasem demolka a czasem ma艂a blizna, nie wiem od czego to zale偶y, podobno od miejsca tej studzienki. Wi臋c w艂a艣ciwie nic nie robi艂am tylko obesz艂am z aparatem foc膮c kwiaty.


Nazajutrz patrzy艂am z niepokojem jak demolowali teren s膮siad贸w i nadal nie mia艂am pomys艂u jak zmniejszy膰 straty bo ilo艣膰 obj臋to艣ciowa ziemi jak膮 wydobywali z w膮skiego cho膰 g艂臋bokiego rowka, przekracza艂a moje wyobra偶enia. Powyci膮ga艂am tylko kawa艂ki p艂yt mniej wi臋cej z terenu przewidywalnych prac i przykry艂am plandek膮 newralgiczne wej艣cia wody i rozsadnik pod lipk膮 gdzie takie cude艅ka jak czosnek nied藕wiedzi, szczawik, pierwiosnek miodowy, samosiejki lipy, brz贸zek, buczyny ....

W samo po艂udnie si臋 zacz臋艂o u mnie. Najpierw Meni przenie艣li mi siedzisko spod lipki na przed kuchni膮 letni膮 a potem si臋 zacz臋艂o. Wsz臋dzie ziemia, g贸ry ziemi, kubiki piasku bo si臋 okaza艂o, 偶e pod p艂ytk膮 warstw膮 dobrej, urobionej ziemi jest sam piasek. I tak wszystko co dobre posz艂o w d贸艂, bo na koniec Meni spychem nagarn臋li ziemi臋 do wykopu. I ekstra przenie艣li mi siedzisko obok leszczyny bo obok lipki jeszcze pobojowisko.

Popo艂udniu tak by艂am zm臋czona, bardziej psychicznie ni偶 fizycznie, 偶e tylko zapali艂am ognisko i upiek艂am cukinie znalezione w艣r贸d bujnych li艣ci. Uci臋艂am kilka ga艂膮zek krzaczora i ogania艂am si臋 od komar贸w, meszek, gz贸w i much, dym niewiele pomaga艂. Ziemniaczki podebrane z kompostownika ugotowa艂am nazajutrz ( najwi臋ksze wielko艣ci ma艂ego jajeczka, najmniejsze paznokcia i to nie kciuka)

Nazajutrz ju偶 nie mog艂am odwleka膰 prac r臋cznych czyli zbieranie 艂opat膮 ziemi, 艂adowanie do taczek, wsypywanie do wykopu, uklepywanie. A potem zgrabianie nadmiaru ziemi i uzupe艂nianie gdzie si臋 da艂o.  Mimo, 偶e troszk臋 pomog艂a mi Pani Naro偶na, pod koniec dnia by艂am posiniaczona, pogryziona, wszystkie mi臋艣nie obola艂e, nawet te o kt贸rych istnieniu nie mia艂am poj臋cia. Nie zrobi艂am ani jednego zdj臋cia w trakcie sprz膮tania, a szkoda. Bo po wysprz膮taniu nie wygl膮da to ju偶 tak fatalnie, pora偶aj膮co, dramatycznie ....

Po prysznicu i zielonej tabletce pad艂am jak nie偶ywa i usn臋艂am natychmiast. Ale obudzi艂am si臋 przed wschodem i do rana smarowa艂am pogryzienia Fenistilem, siniaki Heparizenem 1000 a obola艂e mi臋艣nie Naproxenem. By艂oby jeszcze sporo grabienia i przenoszenia ziemi ale moje cia艂o oznajmi艂o: nie i do obiadu tylko chodzi艂am z aparatem, foc膮c g艂ownie zielone i r贸偶owawe. 
Przez te roboty ziemne zapomnia艂am uczci膰, wypraw膮 z plecakiem, 艢wiatowy Dzie艅 W艂贸czykija!

Zmieniam dostawc臋 internetu, mo偶e by膰 d艂u偶sza przerwa w komunikacji.