..poranek był późny, w niedzielę 21 lipca. Goście urodzinowi i miejscowi się rozeszli i rozjechali wczoraj przed północą, zostali Ci z Wrocka i Warszawki. Na śniadaniu połowa pozostałego składu, reszta zbiera się niespiesznie i powoli z powodu krótkiej nocy. Po śniadaniu w Paradisie rozeszliśmy się do swoich zajęć by się spotkać na obiedzie nad Wisłoką. Goście zwiedzali miasto bo byli tu pierwszy raz - wszyscy twierdzą, że Mielec da się lubić! Obiad w Manuce pełen niespodzianek raczej niemiłych, zwłaszcza ze strony kelnerstwa. Jednak obsługa w Paradisie dużo lepsza, kompetentniejsza i sympatyczniejsza. Tam warto dać duży napiwek! Po obiedzie, spacerkiem obok Kórnika, przyszliśmy na Rynek na kawkę i torta do Halinki i Henia. Jeszcze tylko zbiorowe zdjęcia i już A i A muszą wyjeżdżać do Warszawy.
Pozostali trochę mocno zmęczeni, udają się do pensjonatu na zasłużony odpoczynek. Na wieczór też mają luźne plany. Ja spotykam się z nimi jeszcze rankiem w poniedziałek, by pożegnać się, podziękować i wyprzytulać serdecznie. To był wspaniały ślub i zasłużony jubileusz !!! A młoda para pojechała w Pieniny.
Wreszcie nadszedł ten uroczysty czas. Troszkę bardzo się go bałam (ale nie strasznie 😄) bo choć radosny to też stresujący on wielce.
Piątek 19 lipca - Narzeczeni i goście z Dolnośląskiego zaczęli się zjeżdżać popołudniem. Po rozpakowaniu i zakupach, pojechaliśmy na późny obiad do Kevina i Małgosi. Wystrój ciekawy, jedzenie bardzo smaczne, porcje wielkie, wcale nie drogo, obsługa sympatyczna - polecamy!!! A wieczorem spacer do Rynku i relax w piwiarni. Młoda śpi w Gołębniku, Młody w Paradisie.
Sobota 20 lipca. Ten Dzień !!! W samo południe przyjeżdżają Agata i Andrzej z Warszawki by zabrać Młodą i Świadkową do Sali Ślubów w Pałacyku Oborskich. Przed Pałacykiem zbierają się i Ci z Wrocławia i z Warszawy i z Rzeszowa i z Błonia no i z Mielca. I też niespodzianka dla Młodej - reprezentacja z Boguchwały. Część się tu załapała 😀
A potem już ten uroczysty moment w obecności przedstawicielki władzy, świadków i gości. Wzruszyłam się wielce ale nie popłakałam. Oczywiście zdjęć jest ponad setka bo mieliśmy dwie fotografki. Ela to profesjonalna a Agatka to zdolna amatorka, no i ja też trzaskałam te uroczyste momenty.
Po zaślubinach luźna sesja zdjęciowa w plenerze i też dziesiątki zdjęć więc termin publikacji bloga się odsunął.
Przyjazd do lokalu Paradis na przyjęcie i znowu luźna, druga, poślubna sesja zdjęciowa przed wejściem do budynku i obok. No i oczywiście wniesienie Młodej Żony! I znowu trzecia sesja na okazyjnej ściance. Jak wybrać te kilka dziesięć z ponad setki! Dlatego wybór jest wielce subiektywny.
I toasty i życzenia i prezenty i koperty! I zdjęcia na ściance w podgrupach. I wreszcie obiad weselny tradycyjny czyli rosół polski z makaronem, mięska rozmaite ( devolaje, pieczenie, zraziki, kotlety ..... i surówek i przystawek wiele. I toastów wiele. A ponieważ była też 155 rocznica urodzin Halinki i Henia to życzenia były podwójne i potrójne! A co! Kto bogatemu zabroni! Teraz to trzeba by wybrać kilkanaście z setek zdjęć. Więc znowu termin publikacji bloga się odsunął. Ale postanowiłam, że te zdjęcia z życzeń i te na ściance zostaną prywatne. Może i rzadziej się będzie do nich zaglądać niż do bloga ale cóż, coś za cosik.
A potem już desery i lody, przystawki i ciepłe danie, toasty w podgrupach. I wypełnianie pamiątkowego albumu, gry w piłkarzyki, luźne rozmowy na tarasie. No i oczywiście tańce, tańce, tańce.....
Wieczorkiem goście miejscowi zaczęli się rozchodzić i rozjeżdżać a zamiejscowi i rodzina jeszcze spacerowali po Rynku i bawili się w Paradisie długo w noc .... .... tu zdjęć wreszcie nie ma prawie wcale.
I cóż napisać na koniec. Córeczka szczęśliwa, wnuki zadowolone to i Mama i Babcia w siódmym niebie.