Prawie tydzień na skraju w czasie zamierania, magiczny czas, zakończenie sezonu. Po przyjeździe mój klonik w amarancie i ciemnym różu a w dniu odjazdu tylko nagie gałązeczki.
Melduję, że pięknotka Bodiniera przesadzona w słoneczne miejsce a chrzan, kalina i słonecznik szorstki za ogrodzenie w żyzne miejsce. Chrzan i słonecznik bo blokowały awaryjną bramę a kalina bo od trzech lat nie zakwitła a zwabiała niesamowitą ilość czarnych mszyc, więcej nawet niż bób. Zdjęte tyki i wyłuskana fasola. Ponieważ nie ma już grzybów do suszenia robię czipsy jabłkowe.
Zamieranie i przymrozki nocne więc woda zakręcona by instalacja wodna przetrwała zimowe mrozy a drewno zgromadzone na tarasie było blisko i można wyskoczyć z izby choćby w wieczorowym stroju czyli dresie. Pewnie nie wystarczy do końca zimy ale do końca roku na pewno. Pomagał mi sąsiad Rysiu i ma dobry uczynek w Niebie a ja tu na Ziemi mu dziękuję serdecznie. "Jak dobrze mieć sąsiada, on wiosną się uśmiechnie, jesienią zagada. I zimą Ci pomoże", 'przy drewnie i przy wodzie' ....