Nie sposób opisać wszystkich miast, miasteczek, zabytków, ruin, budowli jakie zwiedziliśmy. Nie sposób wybrać po kilka zdjęć z tych kilku tysięcy wykonanych ( pięcioosobowa załoga białego Suzuki Splash, każdy po tysiacu a ja dwa). Nie sposób w krótkim czasie jaki spędzam latem przy komputerze. Wymienię dla swojej pamięci w kolejności zwiedzania, kto był może sobie przypomni swoje wrażenia. A ja będę wspominać powoli, przez rok. Była już Wenecja i Burano, dziś będzie Florencja i Bettolle a właściwie Il Gorgo.
FLORENCJA krótko, bardzo krótko. I bardzo subiektywnie. Może nie rozczarowanie bo nie dałam jej szans ze względu na okoliczności. Jeden dłuuugi przejazd przez całe miasto na wzgórze San Miniato skąd najpopularniejszy, wręcz widokówkowy widok na całe historyczno - turystyczne centrum.
Reszta wycieczki zwiedziła co trzeba i co chciała, chociaż w ograniczonym czasie. Najważniejsze, że ta niedyspozycja skończyła się na jednym dniu. Trafiło akurat na Florencję, może to znak, że kiedyś tu wrócimy z Marko.
IL GORGO czyli agriturismo w której 'gościliśmy'. Klimatyczna choć unowocześniona farma Il Gorgo ma wszystko to co sobie wyobrażałam jako Dom w Toskanii. Piękne, kamienne, wielkie budynki dostosowane do potrzeb turystów, odtworzone z pietyzmem drobiazgi. To moje wielkie oczarowanie, rosnące z czasem. W pierwszej chwili brakowało mi lampki przy łóżku do czytania przed snem i drugiej szafy na cztery Kobiety ale Pani Danusia zdobyła te niezbędne zbytki i od trzeciego dnia już tylko oczarowanie. A beztroski, spokojny, wypoczynkowy dzień pozwolił mi zrozumieć zachwyt Amerykanów, Anglików i Francuzów tą krainą tchnącą naturą i zwyczajną codziennością zakorzenioną w tysiącleciach. Polecam z czystym sumieniem na nocowanie, odpoczywanie czy na pobywanie. Piękna i urokliwa w dzień, o zachodzie i nocą.
Rozczarowała kuchnia toskańska ale po prostu nie daliśmy jej wielkich szans. W czasie tygodniowego pobytu chcieliśmy oglądnąć jak najwięcej i nie było czasu na niespieszne, wielodaniowe obiady które opisują w książkach, na te wszystkie antipasti, primi i secondi piatti, dolci, ... Gdzieś po drodze w osterii czy trattorii jakieś tortellini, ravioli, pasty, spaghetti, pizze a i to nie zawsze bo mają sjestę i wiele z nich otwierają po przerwie dopiero po 19 tej. A kto jadł pierożki z kapustą mojej mamy albo pierogi ruskie lub z mięsem mojej swaszki, albo moje kurczaki panierowane, z młodymi ziemniaczkami i mizerią, gołąbki mojej siostry, młodą kapustkę mojej Bratowej, temu nie zaimponują ravioli z zucchiną, pancettą i ricottą czy pici z pecorino i spinaci. Lepiej brzmi niż wygląda i smakuje. Niech żyje polska kuchnia i kultura masła i śmietany! Mnie już nie uwiedzie oliwa, nawet ekstra virgin. Ale lody mają zacne.
3 - Montepulciano i Bagni de Fillipe
4 - San Galgano,San Gimignano, Monteriggioni
5 - Crete Senesi, Siena, Winiarnia Marchesi Antinori, Castelina in Chianti
6 - Marina di Grosseto. Marina di Alberese.
7 - Ja Agroturismo , reszta wycieczki jak wczoraj
8 - Pienza, Monciano, Abreza di san Antyma czyli Opactwo św. Antyma, Cortona