Urządzanie i kokoszenie, warto by zdążyć żeby się tam przespać 22 marca. Bo to dla mnie i dla mojej Joanny ważny dzień w roku. Ale fachman już trzeci tydzień nie przychodzi skończyć pracy. Robię to co ode mnie zależy czyli wnoszę pościel i koce. Czajnik i kubek. Garnuszek i patelnia. Kwiaty i owoce a nawet plastikowe, żółte mebelki balkonowe..... 21 marca, w wigilię naszego Święta, nawet robię sobie tam, pierwszą drzemkę południem.
A 22 raniusieńko dzwoni fachman Toni, że przyjedzie za godzinkę. Złość i radość. Złość bo dlaczego tak znienacka i bez uprzedzenia ( przychodzi za godzinę po tygodniach przerwy i przypominania) a radość bo może zdąży skończyć na ten wyczekiwany 22. I zrobił prawie wszystko z listy! Uszczelnił komin na dachu, powiesił trzy kinkiety, przymocował regał do ściany i zagłówki przy łóżkach też. Wnieśliśmy łóżko, powiesił wieszak i karnisz, zainstalował klamkę. Hurra, zdążę się tam przespać 22 marca!!!
Ale nie ma się co cieszyć i chwalić dnia przed zachodem. Bo wczesnym popołudniem mistrz zapakował narzędzia do autka, rozliczył się, ja wybrałam się z psem na spacer. I jeszcze nie wyszłam z podwórza gdy zobaczyłam dwa super kamienie na obrzeżu innych, równie ciekawych. Wzięłam oba w jedną rękę, smycz w drugą i szłam w kierunku schodów by zostawić kamienie na górze. Nie doszłam do schodów bo wyczesałam, wywinęłam kozła, walnęłam o glebę przy kostce brukowej ... i zabolała mnie moja prawa kostka. Jeszcze bez problemu wyszłam po schodach na górę ale już na spacer nie poszłam bo noga w kostce bolała i zaczęła puchnąć. Miałam jeszcze posprzątać po fachowcu ale ból nie pozwolił. Spałam więc jak co noc, w izbie mojej ulubionej, chociaż sen miałam przerywany. Rano na SOR bo z nogą nie było lepiej ale na SORze szybko, miło i kompetentnie. Diagnoza: skręcenie i naderwanie stawu skokowego. Obyło się bez ortezy, tylko maści, tabletki i bardzo oszczędzać nogę. Do ortopedy za 10 dni.
Zamieszczam kilka zdjęć dla pamięci, widać na nich drobiazgi do poprawy ale to już po powrocie z kuśtykania do chodzenia. Na szczęście kontuzja sprzed miesiąca lewej nogi, prawie wyleczona.
W poprzednim poście Ola skomentowała: "Skoro gołębnik to Ty gołębica! :-) Miałam kiedyś w dzieciństwie taki cudowny zbiór baśni pt. Srebrna gołębica". Więc popędziłam na Allegro i jest! Halinka mi zakupiła i już ją mam. Baśnie Narodów Związku Radzieckiego oparte na motywach oryginalnych. Nasza Księgarnia rok 1975. 25 baśni, zostawiam je sobie do czytania po jednej w gołębniku ale narazie tam nie idę bom Srebrna Gołębica ale z kulawą nóżką. ZSSR paskudny był ale bajki mieli cudne, i te pisane i te w TV. I ludzie też tam serdeczni byli. Komu to przeszkadzało?