pi膮tek, 30 maja 2014

Bez tytu艂u czyli desperacja

W s艂owniku znalaz艂am te偶 takie znaczenie desperacji, "nieobliczalno艣膰 w dzia艂aniu, spowodowana znalezieniem si臋 w ekstremalnej sytuacji"
A trzeba wyja艣ni膰, 偶e dla mnie remonty to naprawd臋 ekstremalne sytuacje. Brak koncepcji docelowej bo w艂a艣ciwie sama nie wiem czego chc臋, ogrom szczeg贸艂贸w i detali, pokus i potrzeb, decyzje kt贸re trzeba podejmowa膰 a kt贸rych nie jestem pewna. Na pr贸偶no wieszcz wo艂a: "mierz si艂y na zamiary nie zamiar pod艂ug si艂" ( zreszt膮 to oda do m艂odo艣ci). Starka mierzy zamiar pod艂ug si艂 i finans贸w. 
Wreszcie dzi艣 mia艂 by膰 pocz膮tek demolki, remontu mieszkania kt贸ry planuj臋 od dw贸ch, trzech lat. Rok temu decyzja - startuj臋 z wiosn膮. Jednak ze wzgl臋du na potrzeb臋 przesuni臋cia kaloryfera (bo kaloryfer pod samym sufitem w rogu kuchni to szczyt nonsensu), trzeba by艂o pocz膮tek przesun膮膰 na koniec okresu grzewczego, kt贸ry w tym roku wypad艂 p贸藕no. Tydzie艅 temu nie przyszli, ju偶 um贸wieni fachowcy, jednemu "co艣" wypad艂o. Dzi艣 na rano wszystko by艂o ju偶 dograne i dogadane. Wieczorem zadzwoni艂a Cesia, 偶e ma z艂e wiadomo艣ci od lekarki, konieczna bardzo pilna operacja kolana, w艂a艣ciwie to na wczoraj, praktycznie nie wolno jej chodzi膰 bez lasek. A rozsta艂y艣my si臋 kilka godzin wcze艣niej, z nadziej膮 i ufno艣ci膮. Dla rozproszenia smutnych my艣li i dla rozrywki, do p贸艂nocy buszowa艂am po fototapetach i tak wiele mi si臋 podoba艂o. I kolumnowe dziedzi艅ce, i okna na 艣lepej 艣cianie, i uliczki, i lasy naro偶ne. Wszystkiego nie da si臋 mie膰, nawet nie potrzeba. Ale co wybra膰? I gdzie naklei膰?

Posz艂am spa膰 spokojna, bo narazie tylko przenie艣膰 kaloryfer, rozpocz膮膰 remont, mie膰 ju偶 za sob膮 pierwszy etap. Na fototapety mam jeszcze czas. 
Wi臋c dlaczego obudzi艂am si臋 w 艣rodku nocy? Z nieokre艣lonym niepokojem kt贸ry nie da艂 mi ju偶 zasn膮膰. Z nieokre艣lon膮 ale inn膮 wizj膮 aran偶acji kuchni? Z trudem doczeka艂am przyzwoitej pory i rzuci艂am si臋 do przesuwania mebli w kuchni ( bez skrupu艂贸w bo uprzedzi艂am s膮siad贸w 偶e od rano mo偶e by膰 g艂o艣no). By艂o 艂atwo bo ju偶 wczoraj wypr贸偶ni艂am szafki pod demolk臋. Fajna by艂aby zagadka, iloma szczeg贸艂ami r贸偶ni膮 si臋 dwa dolne zdj臋cia?
Przestawiam st贸艂 pod oknem, szafki przy 艣cianie, potem z powrotem jak by艂o, potem st贸艂 na 艣rodek, kombinuj臋 gdzie przenie艣膰 kaloryfer, szkoda 偶e nie da si臋 w og贸le bez kaloryfera (a mo偶e si臋 da?). Widz臋, 偶e na nic to, co jedno przemieszczenie to gorzej, wiem coraz mniej, zdenerwowa艂am si臋, trzeba chyba wstrzyma膰 fachowc贸w ale za wcze艣nie na telefon do nich. Wzi臋艂am tabletk臋 od ulubionego szwagra i po艂o偶y艂am si臋 na kwadrans. Wsta艂am po p贸艂 godzinie, zadzwoni艂am, odwo艂a艂am z poczuciem winy (bo spawacz ju偶 w drodze), ale te偶 z poczuciem satysfakcji (nie wiadomo z czego) i ulgi. Wstrzyma艂am pocz膮tek !!! Z poczuciem potrzeby porady, konsultacji i sama nie wiem czego, zasiad艂am do laptopa. Potrzeba mi pomocy!!! Zapu艣ci艂am i wyszuka艂am biura projekt贸w wn臋trz w okolicy. Za wcze艣nie na telefon ale by艂y kontakty mailowe. Wys艂a艂am trzy zapytania i po kwadransie dosta艂am jedn膮 mi艂膮 ale odmown膮 odpowied藕 (ze wzgl臋du na wcze艣niejsze zobowi膮zania) i jedn膮 r贸wnie mi艂膮, pozytywn膮, wyra偶aj膮c膮 wol臋 wsp贸艂pracy. Czekam na trzeci膮 odpowied藕, mam w zanadrzu jeszcze jeden kontakt z polecenia. I Cyren臋, zdoln膮 projektantk臋 z artystyczn膮 wizj膮. Powinnam od niej zacz膮膰 ale wiem, 偶e tyle ma teraz pilnych zaj臋膰 zawodowych i rodzinnych, wiem te偶 偶e nie lubi, nie umie i nie chce odmawia膰. Do poniedzia艂ku daj臋 sobie luz, nie napieram, czekam na odpowiedzi. Nieobliczalno艣膰 w dzia艂aniu to raczej nie ja - a jednak !!!
W艂a艣nie przysz艂o mi na my艣l, 偶e mo偶e ten kaloryfer pod sufitem to nie szczyt nonsensu, w ko艅cu sprawdza艂 si臋 przez 25 lat. Wprawdzie nie grzeje bo zakr臋cony na full ale te偶 nie zajmuje tak potrzebnego w ciasnej kuchni miejsca. A 偶e troszk臋 niepotrzebnie kosztuje? Wi臋c mo偶e to nie nieobliczalne dzia艂anie tylko szturchni臋cie Anio艂a Str贸偶a?

艣roda, 28 maja 2014

Niebo nad miasteczkiem. Sezon truskawkowy rozpocz臋ty


Chmury nad moim miasteczkiem ostatnio widowiskowe i z艂owieszcze ale "z wielkiej chmury ma艂y deszcz" powiada przys艂owie i to si臋 zgadza.
Troszk臋 nakapa艂o, ledwo chodnik zmoczy艂o, trzeba codziennie podlewa膰 bo mnie znowu nabra艂o na upi臋kszanie balkonu. Poniewa偶 to zryw kr贸tkotrwa艂y wi臋c prawie bezgot贸wkowy, co si臋 nasia艂o, co wykopa艂o, co gdzie indziej przeszkadza艂o. Wystarczy 偶e pojad臋 na tydzie艅 na skraj i po powrocie nie bardzo b臋dzie co reaktywowa膰, no chyba, 偶e pogoda b臋dzie dobra czyli deszczowa. Tak to ju偶 jest, jedni si臋 modl膮 o s艂o艅ce gor膮ce i bezchmurne niebo a inni o 艂askawe chmury i delikatne deszcze. To moje ulubione niebo, nie zachmurzone lecz chmurzaste

Sezon truskawkowy rozpocz臋ty. Narazie na surowo, na 艣niadania obiad i kolacj臋, solo, albo z  jogurtem albo 艣mietan膮, albo cukrem, albo sangri膮, albo likierem. Ca艂e i krojone i mia偶d偶one i siekane i ucierane. Potem mo偶e, jak si臋 ju偶 nachapi臋 i naciesz臋 b臋dzie czas na pracowitsze potrawy, na placek lub torcik. 
 A na koniec zagadka. Z czego jest ten fio艂kowy nap贸j, kt贸ry przewija si臋 na fotach?

niedziela, 25 maja 2014

Wr贸g nr 1 Stanu B艂ogostanu - kleszcz

Po wymro偶eniu na pocz膮tku maja a przed gradem 20 tego maja, kupi艂am rozsady warzyw ( bo planowane i potrzebne), zio艂a (bo 艂adne i pachn膮ce), pigwowiec i je偶yn臋 (bo po偶yteczne i w promocji), lobeli臋 (bo b艂臋kitna i delikatna). Od Przyjaci贸艂ki dosta艂am chmur臋 bia艂ego okrywowego cude艅ka i cebulowe bia艂e gwiazdeczki, od sprzedawcy rozsady 5 poziomek na szcz臋艣cie a od s膮siada gara偶owego  ukorzenione badylki r贸偶y pachn膮cej. 
Nazajutrz po nawa艂nicy gradowej nie da艂o si臋 sadzi膰 bo grunt b艂otnisty i zimny a powietrze parne i upalne, by艂 wi臋c dzie艅 cieszenia si臋 偶yciem, fotografowania, podczytywania "Ta艅cz膮cego z wilkami". Jak to m贸wi膮, robota nie zaj膮c ..., jutro te偶 jest dzie艅, co masz zrobi膰 dzi艣 zr贸b pojutrze a b臋dziesz mia艂 dwa dni wolnego. Zw艂aszcza to ostatnie sprawdzi艂o si臋 co do joty.

Noc nieprzespana i niespokojna bo oko艂o p贸艂nocy wyczu艂am, wymaca艂am i po o艣wieceniu zobaczy艂am na swoim mi臋kkim brzuszku ... k l e s z c z a ! Pierwszy w tym roku !! Wok贸艂 czarnego punktu spore zaczerwienienie, ani chybi z艂apa艂am go w lesie w czasie amoku focenia po burzy gradowej, bo z艂ama艂am wtedy wszystkie zasady bezpiecze艅stwa. Wyobra藕nia si臋 rozszala艂a, czu艂am jak si臋 wkr臋ca, pluje, zara偶a bolerioz膮, ledwo doczeka艂am 艣witu a tu trzeba jeszcze czeka膰 na otwarcie przychodni. Gdzie mi tam w g艂owie wi臋dn膮ca rozsada, potrzebne, pachn膮ce, po偶yteczne, b艂臋kitne, darowane i w promocji. W gabinecie poby艂am d艂uuuuug膮 chwil臋, bo nie chcia艂 si臋 wyci膮gn膮膰 ani p臋set膮 ani ig艂膮, dopiero skalpelik da艂 rad臋. Nie wiem czy kleszcz taki silny czy piel臋gniarka taka s艂aba. Opatrunek na spoconym brzuszku ledwo si臋 trzyma艂, wymaga艂 b艂ogiego le偶enia na zacienionym tarasie wi臋c jest oczywiste, 偶e praca musi poczeka膰, rozsady i sadzonki te偶.

Wi臋c odbywa艂am t臋 rekonwalescencj臋 na p贸艂nocnym tarasie i na siedzisku pod lipk膮 i odwiedza艂y mnie po kolei i razem: pszczo艂y, osy, szerszenie, motyle, mleczne puszki, muchy, b膮ki, ptasz臋ta i na szcz臋艣cie psotny wietrzyk te偶. I dumam, 偶e to nie komary, meszki, muchy ... ani w臋偶e, myszy, krety, nornice ...ani chwasty i samosiejki ... s膮 moimi wrogami, moimi zaporami przed rajem. Tylko k l e s z c z e !!! Ma艂e, niepozorne, pozornie nieporadne, nie lataj膮, nie fruwaj膮. Ale zaczajaj膮 si臋 i tygodniami, miesi膮cami czaj膮 si臋 na swoj膮 ofiar臋. Spadaj膮 albo wskakuj膮, w艂a偶膮 albo wchodz膮 i w臋druj膮 tam gdzie ciep艂o i cienka sk贸ra, na brzuszek, pod kolanko, w zgi臋cie 艂okcia, za uszki, pod paszki, pod biu艣cikiem ... i tam zak艂adaj膮 sto艂贸wk臋. I nic to by mi nie szkodzi艂o, gdyby w zamian nie zostawia艂y odkleszczowego zapalenia m贸zgu lub co gorzej boreliozy. Piekielne chor贸bska, niejednoznaczne objawy, trudna diagnoza, d艂ugie leczenie. Male艅kie, krwio偶ercze potwory! I mnie szczeg贸lnie lubi膮 !! Po kilka w roku 偶ywi si臋 na mnie !!!
Nazajutrz ju偶 nie ma usprawiedliwienia dla nicnierobienia, bo czas wraca膰. Dni coraz bardziej upalne, poranki i wieczory tako偶. Rankiem, o rosie, wsadzi艂am cz臋艣膰 podwi臋d艂ych zdobyczy w dobrze nawodnione do艂ki, to te dla kt贸rych mam upatrzone miejsca.

Reszta musia艂a poczeka膰 do wieczora, bo trzeba poszuka膰 dla nich miejsca a w dodatku pomidory ca艂kiem mi si臋 pomiesza艂y, kt贸re do palik贸w, kt贸re do tyczek, kt贸re kar艂owe. Dzie艅 zeszed艂 na planowaniu co przenie艣膰, co przesadzi膰, co wykopa膰, co przekopa膰 a i tak wieczorem powsadza艂am jak leci, ostatnie ju偶 prawie po ciemku.

Rankiem, wcale nie wczesnym, tak wysz艂o, podla艂am wszystkie nowe nasadzenia obficie i wyjecha艂am z BK czyli powr贸ci艂am do B. Tak to jest, jak si臋 jest, Krystynk膮 w ci膮g艂ej podr贸偶y.

Poprosi艂 mnie Mateusz B, by doda膰 tu link odsy艂aj膮cy do jego stron i czyni臋 to z przyjemno艣ci膮, bo jest tam sporo praktycznych rad i wiadomo艣ci.