Im jestem starsza i im starsze jest moje autko, tym częściej wyjeżdżając nim, kwoczę: czy się nie zepsuje, czy ja nie wjadę w kogoś, czy nie stuknę w coś, czy nie zdążę zahamować, zjechać, przystopować.... Ale nigdy jakoś się nie bałam, że ktoś na mnie najedzie. I stało się! W samo południe, z dala od domu i zaprzyjaźnionego mechanika Roberta, przyhamowałam lekko i wjechał mi w tył autka, motocykl z młodziutkim kierowcą w kasku. Puknął mnie tak pechowo, że walnął w tłumik i wyrwał z zawiasów rurę wydechową. Nic mi się nie stało, młodzieniec powiedział, że jemu też nie ale nie dałam rady jechać dalej bo przy próbie ruszenia, tłumik szurał głośno i alarmująco o asfalt. Poprosiłam młodzieńca by mi sprawdził skutki kraksy, nawet rozwinęłam koc piknikowy i rozścieliłam z tyłu autka by nie pobrudził stroju ale trwał w jakimś stuporze na motocyklu. Spytałam znowu czy nic mu się nie stało, kiwnął głową i nadal trwał w bezruchu. Zastanawiałam się właśnie, jak go zmotywować gdy podszedł Kierowca auta parkującego w zatoczce obok, buchnął na kocyk i powiedział, że trzeba jakoś umocować tłumik bym dojechała do warsztatu. Rzuciłam się nerwowo do bagażnika szukać jakiegoś sznurka i nic. Pomyślałam że szkoda, że nie noszę rajstop ani szali. Młodzian nadal trwał bezczynnie, miły Kierowca poszedł do swojego autka i przyszedł z długą, białą linką. Sprytnie owinął linką tłumik i przymocował do zaczepu gaśnicy. Podziękowałam mu serdecznie, szczerze i kilkukrotnie. Jeszcze raz spytałam młodziana czy nic mu się nie stało, znowu powiedział, że w porządku. Przytuliłam sprawcę i powiedziałam, że moje autko niemłode i niech się nie martwi szkodą. Odjechałam powoli gapiąc się niemądrze do tyłu bo młodzian nadal nie ruszył się z miejsca. Zachowałam się całkiem nieprofesjonalnie, by nie rzec nierozsądnie, nie wzięłam jego danych, nawet nie po to by dociekać ubezpieczenia (a przecież skutki mogły okazać się poważne) ale by się dowiedzieć czy rzeczywiście nic mu się nie stało, czy był w szoku, czy motor był jego, czy się bał ojca ..... Szkoda, że nie wzięłam danych Dobrego Kierowcy, by mu publicznie podziękować i rozgłosić wszem i wobec, kto jest tym Dobrym Kierowcą.
2. Dobrzy Mechanicy
Pechowo, że daleko od domu ale szczęśliwie, że niedaleko od chatty to mi się zdarzyło. Wcale nieźle choć nie całkiem spokojnie dojechałam do znajomego warsztatu. Mili Mechanicy znowu buchnęli na kocyk i stwierdzili, że nie da się umocować tłumika w zaczepach bo przy uderzeniu stara rura wydechowa wyrwała się z zaczepów i z elastycznego łącznika, który po 17 latach nie jest już elastyczny. Trzeba zdobyć nowy łącznik, znaleźć chwilę by był wolny podnośnik i dokonać naprawy, co potrwa kilka godzin. Ale rozumieli moją sytuację, że przyjechałam na dobę i potrzebuję autka na jutro by dojechać do siostrzyczki a w międzyczasie potrzebuję być na skraju. Swoim samochodem zawieźli mnie nad zalew i obiecali tu odwieźć naprawione autko. Już całkiem spokojnie doszłam do posesji i gdy zaczęłam szukać kluczy zorientowałam się, że wzięłam klucze od autka zamiast od chatty. Więc ani nie dostanę się do chatty i przyjdzie mi czekać kilka godzin na łące ani nie będą mogli odwieźć mi autka. W dodatku nie wzięłam do nich numeru telefonu by ich powiadomić o sytuacji.
3. Dobry Sąsiad
A dookoła pusto i cicho. Na szczęście był nienajbliższy sąsiad i podeszłam do niego. Coś bąkałam, że kraksa, że zamiana kluczy, że nie mam kontaktu a Miły sąsiad zaproponował, że mnie podwiezie do warsztatu bym zamieniła klucze. Objechałam luksusowo jako pasażer tam i z powrotem. Dziękuję Ci serdecznie Miły sąsiedzie.
Gdy Dobrzy Mechanicy odwieźli mi autko wprost na działkę spytałam, czy każdego klienta tak honorują. Usłyszałam, że nie każdego ale trzeba przecież pomóc Pani w takiej sytuacji. Po prostu trzeba i już!
Mówi się, że młodym, ładnym kobietom łatwiej ale to nie całkiem prawda bo starym też łatwiej.
Świat nie jest taki zły ..... I ludzie wcale nie są tacy źli.
Trzech przemiłych, uczynnych ludzi, trzech empatycznych, wielkodusznych menów. Warto było być stukniętą by umocniła mi się wiara w dobro i w ludzi. To oczywiście przypadek, że to byli faceci bo sprawa dotyczyła aut ale mam niezachwianą pewność, że gdyby rzecz dotyczyła kuchni, zdrowia czy pocieszenia na pewno znalazłyby się conajmniej trzy Kobiety które byłoby równie a może nawet bardziej empatyczne.