piątek, 28 maja 2021
Oferta
środa, 19 maja 2021
Skupianie na mieszkanie
No i ogarnęłam balkon z podobnych powodów. Bo może jeszcze nie dane mi będzie grzebać w ziemi tyle tylko co na balkonie ale to jest przecież jedna z możliwości.
Tak samo jak przymierzanie się do działki przed garażem. Wprawdzie ta możliwość jest mocno ograniczona przez przepisy ale przecież zawsze jeszcze są tam różne możliwości i ja je wysiedzę, powoli i spokojnie, na krześle w garażu, z widokiem na niezłe zachody słońca.
Narazie udało mi się, właśnie dziś, zakończyć sprawę żółciutkiego Forda Ka. Kraksa, szukanie opcji: naprawa, sprzedaż czy kasacja, wybranie firmy kasacyjnej, umawianie się na odbiór z lawetą, potwierdzenie odbioru, upoważnienie do złomowania, zaświadczenie o demontażu pojazdu, decyzja o wyrejestrowaniu, decyzja o zwrocie nadwyżki od ubezpieczyciela w ciągu niecałego miesiąca. Hurrra! Dałam radę!! I wiecie co, ulżyło mi. Odpadnie mi kontrolowanie i dolewanie paliwa, wymiana opon co pół roku, stres - zapali czy nie zapali, całkowita abstynencja w dniu wyjazdu a nawet w przeddzień, odśnieżanie garażu i autka, skrobanie szyb i ogrzewanie zamka i kłódki ..... No i sporo grosza zostanie w portfelu za benzynę, ubezpieczenie, naprawy ..... - będzie na taksówki. Śliczny był - prawda!!!
Jutro jadę do chatty na skraju, trzema busami z dwiema przesiadkami. Trzeba sobie przypomnieć ten wariant bo przecież kiedyś tak czasem jechałam i nie był to dramat tylko przygoda. Sprawdzę czy się coś zmieniło?
czwartek, 13 maja 2021
"Jak trwoga to do bloga"?
Jak trwoga to do bloga albo do Halinki. "Kochani w wierze oraz w Panu, są w życiu dwie najświętsze sprawy. Mieć swoją ziemię obiecaną i własny kubek mieć do kawy". Niestety, ja nie jestem taką minimalistką i dlatego ostatnie dni są dla mnie bardzo nerwowe. Na szczęście majówkę spędziłam u siostry i mogłam się wygadać i podzielić lękami, trudnościami, niepokojami, wątpliwościami ..... a nawet snami koszmarkami.Główne zadanie to ogarnąć sprawę sprzedaży działki z chattą. I tu podstawowa trudność bo ja sprzedaję działkę na skraju z pięknymi widokami, zabudowaną urokliwą chattą a kupcy szukają domku letniskowego na działce w dobrej okolicy. Ale i tak w trzech pierwszych dniach mam sporo zgłoszeń choć to jeszcze nie są oferty bo ja nie wiem za ile chcę ją sprzedać. I tu największa trudność bo jak wycenić miejsce, gdzie się było szczęśliwą 15 lat? Jednocześnie by nie zniechęcić nabywców i nie przestrzelić tej ulotnej granicy między sprzedać najdrożej a kupić najtaniej. Niby jestem górą bo to ja mam dobro, które wielu pożąda ale ja już tak dawno nie byłam w podobnej sytuacji, że ona mnie przerasta, przestrasza i stresuje ogromnie. Jak i kiedy przygotować chattę do sprzedaży by nie sprawiała wrażenia zagraconej ale przytulnej? I gdzie wywieźć niepotrzebne klamoty gdy w garażu czeka autko na opinię mechanika?
Ale też trzeba ogarnąć sprawę autka czyli naprawiać czy złomować. A jak złomować to gdzie i szybko bo garaż będzie potrzebny do składania ulubionych przedmiotów z chatty. A będzie tego sporo bo się uzbierało przez 15 lat najmilszych przydasiów małych i dużych. Najlepiej byłoby gdybym znalazła działkę w Rodos przed sprzedażą chatty i tam je przewiozła ale to tak, niestety, nie działa.
I wreszcie zakup tej ziemi obiecanej, gdzie postawię własny kubek do kawy i cosik do spania, mój ulubiony stół, fotel, lodóweczkę, kucheneczkę, kosiareczkę..... To może być działka w Rodos ale jeszcze nawet nie zaczęłam rozwieszać ogłoszeń o kupnie ( narazie chodzę tam i rozsyłam nieśmiałe wici). Ale to może być też kawałeczek wynajętej ziemi u znajomych lub w ostateczności moja maleńka działka przed garażem na której postawię wiatę i tam wstawię moich ulubieńców.
Jak rzadko kiedy sprawdza się tu zasada: jedno zadanie naraz. Załatwić, odhaczyć. Ale jak pojechać tam by przygotować chattę do sprzedaży, gdy się tu czeka na mechanika do autka? Jak zorganizować tam dni otwarte na skraju gdy się tu czeka na zgłoszenia od sprzedających działki? To wszystko powiązane w potrójny węzeł: amazing chatto - żegnaj, ulubione auto - żegnaj, nowa ziemio obiecana - witaj.
Wróciła Krystynka olaboga! Dookoła kartki, karteczki, karteluszki na których zapisuję od rana do nocy co z chatty i działki wziąć (i gdzie przechować), co zostawić, co wyrzucić (i gdzie). Plan jest taki by jak najmniej brać ale to trudne i bolesne. Kontakty do potencjalnych kupców, zapiski kto i kiedy przyjeżdża obejrzeć, kto kogo poleca ... A jeszcze dodatkowo niespodzianki z banku, pisma z PZU, przelewy, dokumenty do sprzedaży ..... Olaboga!!!
Przeżyłam Dzień Otwarty, jeszcze nie wiem czy bez uszczerbku na zdrowiu. To był dzień nerwowy, impulsywny, emocjonalny, żywiołowy.... Tyle wiadomości i wiedzy do zapamiętania. Nie mam żalu, prawo kupujących wybrzydzać, wyłapywać wady i niedoróbki by obniżyć cenę ale nie da się ukryć, że to boli gdy ktoś krytykuje twoją sympatię, przychylność, fascynację choćby do doskonałej działki i niedoskonałej chatty. Bo działką i jej położeniem, widokami na las i łąki prawie wszyscy zachwyceni, nawet ci oglądacze, narzekacze ale już co do chatty bardzo różne są plany i oczekiwania.
Jak się okazuje wystawiłam cenę zaporową, jakbym jeszcze gdzieś w środku chciała, by się nie znalazł na nią kupiec. Ale to był dobry i owocny rekonesans, wiem czego oczekują klienci i teraz się zastanawiam o ile obniżyć cenę do oferty, by wilk był syty i owca cała. Bo jak mówią, to najlepszy interes by obie strony były zadowolone. Już kiedyś tak sprzedałam biały domeczek na maleńkiej działeczce i mam do tej pory w kupujących serdecznych i życzliwych sąsiadów ( pozdrawiam M i W ).
Wstawiłam tu zdjęcia które się nie mieszczą w ofercie bo to nie konkrety tylko osobiste impresje.
Wszystko to nic, moje serce zaśpiewało z radości bo to już drugie w tym roku zaręczyny w rodzinie. 75 czerwonych róż i oświadczyny przyjęte !!!
I tak to już jest, bilans musi wyjść na zero. Jak nerwowa i stresogenna niedziela to w poniedziałek cudowna wieść i 75 róż. Jak nazajutrz dziwne wieści z Brzózy to dla równowagi udana operacja z Fordzikiem. Było pożegnanie, kilka uronionych łez i kilkanaście zdjęć po 21 letnim wspólnym pożyciu. Kto by pomyślał, że tak się przywiążę do auta? Stary ale jary, honorowo wyjechał z garażu na własnych kołach. Niech tak będzie i z chattą, kilka łez, sporo zdjęć i oddana w dobre ręce.
Wszystko jest i będzie dobrze, rodzinka szczęśliwa i zadowolona, chatta też znajdzie swojego amatora w swoim czasie, za dobrą cenę. Gdzieś tam jest ktoś, kogo ona zachwyci i oczaruje, tak jak mnie przez 9 lat. A narazie przymierzam się by rozsyłać wici, karteczki, oferty i proszę św. Antoniego, by mi znalazł idealnego nabywcę, kupca, wielbicielkę, kupcową .....