wtorek, 26 lutego 2013

Melancholija mnie spowija.



Zaraz jak wysz艂am z gawry pojecha艂am do miasta i wr贸ci艂am zniesmaczona. Og艂uszona gwarem, ha艂asem i w og贸le ludzk膮 aktywno艣ci膮. Swoj膮 tak偶e, bo uzbiera艂o si臋 tych rachunk贸w i sprawunk贸w, no i wreszcie aparat naprawiony (wyda艂am na艅 wszystko co zaoszcz臋dzi艂am w odosobnieniu – czy warto?). Wr贸ci艂am z b贸lem g艂owy, og贸lnie zm臋czona i mia艂am ochot臋 zakopa膰 si臋 ponownie a偶 do wiosny. I prawie tak zrobi艂am. Nie wstawa艂am bo nie by艂o warto, do po艂udnia w 艂贸偶ku snu艂am marzenia o 偶ywym ogniu w zimowej chatcie. I o gotowaniu w letniej kuchni na skraju lasu. Wieczorem przesiada艂am si臋 do laptopa i szuka艂am inspiracji dla marze艅 i plan贸w. Kapa艂y minuty, s膮czy艂y si臋 godziny, przep艂ywa艂y dni bez s艂o艅ca – na szcz臋艣cie to chyba by艂a trzydni贸wka i dzi艣 ju偶 troch臋 lepiej, pewnie te po tej porcji humoru z zeszyt贸w szkolnych kt贸re przys艂a艂a mi R贸偶yczka. "U艣mia艂am si臋 do 艂ez chocia偶 nie przeczyta艂am nawet 膰wierci,  skopiowa艂am ca艂o艣膰, wydrukuj臋 i oprawi臋, b臋dzie najlepszym lekarstwem na melancholi臋" - tak Jej odpisa艂am.   
Malancholija mija ale obsesja zosta艂a. Ogl膮dn臋艂am jeszcze raz ca艂y pierwszy odcinek „Anny German” (zreszt膮 bez odrazy bo dobry) dla tych kilku sekund bo tam fajne palenisko i uzbeckie podw贸rze jako pok贸j letni. W blogach i fotkach widz臋 drobne elementy trzeciorz臋dne w tle, je艣li to jest komin, piec, murowany grill lub palenisko. Buszuj臋 po stronach o ogrodach i paleniskach i wieczorami zape艂niam folder inspiracji a dopo艂udnia kasuj臋 po艂ow臋. Ale i tak mam prawie setk臋. Np. takie 
Fotki z google, przepraszam z g贸ry za zamieszczanie bo trudno to nazwa膰 rozpowszechnianiem, jeli chc臋 si臋 podzieli膰 z wsk膮 grup膮 偶yczliwych i sympatycznych. A mo偶e tak tylko si usprawiedliwiam. Ale jak powiadaj膮: bierz co chcesz, bierz i ..... p艂a za to - jestem gotowa zap艂aci膰.  
Powinnam planowa膰 jaki komin i jaki piecyk praktyczny i niezb臋dny, taki co to nagrzeje pomieszczenie i podgrzeje straw臋 ale 艂atwiej na razie marzy膰 o odleg艂ych celach ni偶 zabra膰 si臋 za planowanie konkret贸w. Jutro wa偶ne badania wysi艂kowe, potem zapisa si臋 do kardiologa i brykam do Brz贸zki na d艂u偶ej, bo prognoza pogody zapowiada u nas wiosn臋. Ale co b臋dzie to b臋dzie ..... dobrze, bo po tak d艂ugiej nieobecno艣ci sama nie wiem, czy chc臋 si臋 skonfrontowa膰 z marzeniami. I t臋skni臋 jakby mniej.

艣roda, 20 lutego 2013

Zimowe odosobnienie



       Lubi臋 czyta膰 o samotnych wyprawach wi臋c i tym razem skusi艂am si臋 na „Prawdziw膮 odwag臋” Jessiki Watson. To relacja z samotnego rejsu dooko艂a 艣wiata bez zawijania do port贸w. 210 dni od pa藕dziernika 2009 do maja 2010. Ksi膮偶ka mnie rozczarowa艂a ale, i to dziwne, zainspirowa艂a. Rozczarowa艂a bo to relacja siedemnastolatki p艂yn膮cej dooko艂a czterech przyl膮dk贸w w bia艂or贸偶owym, wypasionym jachcie, wyposa偶onym we wszystkie cywilizacyjne zdobycze i zabezpieczenia. Ale zainspirowa艂a do zimowego eksperymentu by poczu膰 t atmosfer臋 samowystarczalno艣ci, w niepodobnych warunkach ale przez osob臋 starsz膮 o dwa pokolenia. 
       W poniedzia艂ek 11 lutego posz艂am na ostatnie, delikatne, niezb臋dne zakupy. Pieczywo, jajka, mleko, 艣mietana, mas艂o, kurczak, 偶eberka, jab艂ka, jarzyny -  razem 50 z艂. No i w domu mam takie oczywiste produkty jak r贸偶ne m膮ki, kasze i ry偶e, cukier i mi贸d, przyprawy, grzyby mro偶one i suszone, herbat臋 i kaw臋, olej i oliw臋 i takie tam inne swoje przetwory. A tak偶e pe艂ne szuflady zamra偶arki w kt贸rych r贸偶ne zapomniane delicje i frykasy. Chyba. 
W planie 10 dniowe, boguchwalne odosobnienie, rejs przez zim臋 w 27 metrowym mieszkaniu w B..... teraz mi przysz艂o do g艂owy, 偶e w tym miejscu i w tym terminie to te偶 rodzaj rekolekcji niedomkni臋tych.
W poprzednim po艣cie przemyci艂am emocje z pierwszych dni odosobnienia cytuj膮c Filifionk臋, teraz troch臋 wi臋cej o eksperymencie. 
       Na spacery wychodz臋 w po艂udnie lub wieczorem i przemykam szybko przez miasteczko w polne ost臋py. By unikn膮膰 pokus bior臋 ze sob膮 tylko chusteczki, 偶adnych pieni臋dzy, telefonu. Szkoda, 偶e jeszcze nie mam aparatu bo czasem widoki godne uwiecznienia. Codziennie ci臋偶sze te spacery bo co noc膮 nasypie lub napada, w dzie艅 przy plus sze艣ciu zamienia si臋 w mokr膮 brej臋 ale dobrze, bo to troszenieczk臋 podobne do zmaga艅 z jachtem i sztormami.
Jak Jessika najpierw zjadam swoje ulubione potrawy ale ksi膮ki czytam nie tylko ulubione, raczej przypadkowo zgromadzone. Gdybym pisa艂a dziennik pok艂adowy to bym napisa艂a:
Dzie艅 5, sobota – sko艅czy艂o mi si臋 pieczywo i 偶贸艂ty ser na 艣niadaniowe grzanki a tak偶e seler i por. Kurczak zjedzony do ostatniej kosteczki, ko艅cz臋 pomidorow膮 zrobion膮 na skrzyde艂kach i kuperku, z lanymi kluseczkami na jednym jajku. Przeczytane: „Malowany welon” – dobra ale na jeden raz i „Lalki w ogniu” – bardzo dobra, do powt贸rki (i dobrze, bo to moja w艂asna kupiona z wyprzeda偶y w Weltbildzie). Dzi艣 upiek臋 chleb s艂onecznikowy lub ciabat臋 i zjem 膰wiartk臋 jeszcze ciep艂e z mas艂em. I zanurzam si臋 w helikopterowy 艣wiat airpano 360 od Santorini do Tad偶 Mahal
Dzie艅 6, niedziela – Kr贸tki spacer bo zadymka i zawieja. Po powrocie ugotowa艂am zup臋 kalafiorow膮 z mro偶onych warzyw, ostatnim ziemniaczkiem i resztk膮 艣mietany. Zacz臋艂am „Ewangeli Judasza” i b臋d臋 j膮 smakowa艂a bo pi臋knie napisana i przet艂umaczona. Na wczesn膮 kolacj臋 mia艂 by膰 chleb z domowym powid艂em, bardzo starym, kilkuletnim wi臋c z trudem otworzy艂am s艂oiczek, powcha艂am i zanurzy艂am 艂y偶eczk臋 by spr贸bowa膰. I nagle 艂y偶eczka zazgrzyta艂a o szklane dno - zjad艂am calusie艅k膮 zawarto艣膰 wcale du偶ego s艂oika. Dopisane po p贸艂nocy: A tam smakowanie, po艂kn臋艂am jednym haustem i powid艂o i ksi膮k臋 ale wr贸c臋 do niej bo chocia偶 intryga oklepana i przewidywalna, s膮 tam zdania kt贸re a偶 si臋 prosz膮 do mojego folderu cytat贸w. Na p贸藕n膮 kolacj臋 by艂 sam chleb s艂onecznikowy i serwatka.
Dzie艅 7, poniedzia艂ek – dzi艣 posz艂am na d艂uuuugi spacer chocia偶 pogoda niezach臋caj膮ca i jakby sztormowa, bo wczoraj si臋 zaniedba艂am spacerowo. Widoki mo偶e niezachwycaj膮ce ale klimaty poruszaj膮ce, 艂膮ki zasypane na bia艂o i przestrzenie po horyzont. Zacz臋艂am „Poznam sympatycznego Boga” no, no, w sam raz na czas rekolekcyjnych refleksji. „Czy odnalaz艂e艣 ju偶 swojego Boga?” – to pytanie na drugiej stronie tekstu. A na sz贸stej: „ ….podkre艣lam, zakre艣lam, zaznaczam na kolorowo oraz zaginam rogi kartek.” Ten Eric to moja bratnia dusza!!! Na obiad ryba z rusztu i ry偶 z wody a potem do wieczora uzupe艂niam folder cytat贸w i ogl膮dam on line bia艂owieskie 偶ubry.
Dzie艅 8, wtorek - Obudzi艂 mnie raniusie艅ko listonosz, kt贸ry gdzie indziej zawsze dzwoni dwa razy ale u mnie wali艂 w drzwi wyrywaj膮c mnie ze snu i zza drzwi krzycza艂 bym otworzy艂a bo b臋d臋 zadowolona. I skurczybyk mia艂 racj臋, dosta艂am spodziewan膮 i oczekiwan膮 paczk臋 ksi膮偶ek od R贸偶yczki i ucieszy艂am si臋 bardzo. Obmaca艂am paczk臋, zdziwi艂am, 偶e mi臋kka, rozpakowa艂am trzy ksi膮偶ki, ucieszy艂am si臋 znowu i posz艂am do 艂贸偶ka. Wsta艂am po 11 tej czyli prawie w po艂udnie. Po ‘艣niadaniu’ otworzy艂am poczt臋 a tam cytat od Teresy z dalekiej Australii, potencjalnej cz艂onkini Klubu Mi艂o艣nik贸w Mumink贸w i pasuje on do dzisiejszego dnia jak ula艂. "...spala wtedy, kiedy miala na to ochote, i budzila sie wtedy, kiedy bylo warto." Dzi艣 sporo czasu przy kuchni, obsma偶y艂am zamarynowane 偶eberka i udusi艂am z reszt膮 jarzyn i grzybami. Wielki rondel, b臋dzie na dwa, trzy dni z kasz膮 i makaronem.
Dzie艅 9, 艣roda – ostatnie jajka na 艣niadanie, ostatni 艂yk mleka, ostatnie jab艂ko. Ale jest m膮ka na nowy chleb, mas艂o, pomidor, reszta twaro偶ku i cebulka w wodzie ju偶 pu艣ci艂a kilkucentymetrowe p臋dy. I ugotowany obiad. No i zapasy w zamra偶alniku prawie nie ruszone. Mo偶e przed艂u偶臋 to odosobnienie albo przenios臋 do Brz贸zki, mam jeszcze tydzie艅 bo 27- tego badania wysi艂kowe. Zadzwoni臋 i spytam, na kiedy aparat foto b臋dzie gotowy.
Jak u Jessiki i innych samotnych w 艣wiecie i dooko艂a, na takich odosobnieniach czas sp臋dza si臋 g艂贸wnie na spaniu, jedzeniu, spacerach (u nich czynno艣ciach jachtowych) i czytaniu. My艣li ulotne i przelotne, chwile zadumy przy sortowaniu zdj臋膰 i porannych widokach z okna. Luz blues i b膮belki!!!
Z moich cytat贸w  z „Doliny Mumink贸w w listopadzie” ten niedos艂owny i sparafrazowany : Dzie艅 dobiega艂 powoli ko艅ca, zbli偶a艂 si臋 zmierzch. Mimbla wsun臋艂a si臋 pod puchow膮 ko艂dr臋, wyci膮gn臋艂a d艂ugie nogi, a偶 ko艣ci trzasn臋艂y, i przy艂o偶y艂a stopy do grza艂ki. Na dworze pada艂 deszcz. Za godzin臋 b臋dzie akurat na tyle g艂odna, 偶eby zje艣膰 kolacj臋. Na razie nic nie musia艂a robi膰, mog艂a pogr膮偶y膰 si臋 w otaczaj膮ce j膮 ciep艂o, ca艂y 艣wiat by艂 jedn膮 wielk膮, mi臋kk膮 ko艂dr膮 j膮 okrywaj膮c膮, wszystko inne pozostawa艂o na zewn膮trz.

pi膮tek, 15 lutego 2013

Prawda to czy fa艂sz?

"Je艣li na blogu nic si臋 nie dzieje, to oznacza, 偶e du偶o dzieje si臋 w realu". I tak i nie. Prawda to czy fa艂sz? A mo偶e wr臋cz przeciwnie?
Dni jak sztuczne per艂y, podobne do siebie ale niejednakowe. Zawsze rano, po obudzeniu, wstaj臋 z 艂贸偶ka i podchodz臋 do okna by sprawdzi膰 jak zapowiada si臋 dzie艅. Je偶eli obiecuj膮co to id臋 do kuchni nastawi膰 wrz膮tek by zacz膮膰 dzie艅 kawk膮, je艣li wr臋cz przeciwnie to tylko otwieram okno i siup 'nura w pi贸ra' czyli wracam do wygrzanego 艂贸偶ka jeszcze na godzink臋 (albo dwie). Emerytka to ma klawe 偶ycie !!! Jak nied藕wied藕 w gawrze, jak Filifionka w Dolinie Mumink贸w siedz臋 w samiutkim 艣rodku, gdzie przezornie zgromadzone wszystko co wa偶ne, cenne, potrzebne i przydatne. Gdzie bezpiecznie i gdzie mo偶na 艣mia膰 si臋 zadowolona z ciep艂a i 艂agodnej samotno艣ci.

M贸j aparat znowu i znowu si臋 zaci膮艂 z wysuni臋tym obiektywem wi臋c w ostatnim tygodniu posz艂am do punktu naprawy. Pan poogl膮da艂 i spyta艂 czy aparat czasem aby nie upad艂? Jaka delikatno艣膰! Upad艂 i b臋cn膮艂  i waln膮艂 nie raz i nie dwa. Ale powiedzia艂am tylko, 偶e i owszem, kiedy艣 tam. I dowiedzia艂am si臋, 偶e to tylko deformacja prowadnic obiektywu po upadku i 偶e aparat dobry a obiektyw bardzo dobry, markowy i op艂aca si臋 zainwestowa膰 w wymian臋 prowadnic, no ale c贸偶 ma powiedzie膰 fachowiec kt贸ry 偶yje z napraw? Poprosi艂am o czas do namys艂u. Pogrzeba艂am w internecie i stwierdzi艂am, 偶e warto da膰 szans臋 upad艂emu wielokrotnie aparatowi, bo je艣li przetrzyma艂 tyle to znaczy, 偶e to egzemplarza dla mnie.
I ju偶 po warsztatach i po egzaminie "Z mobilno艣ci膮 w trzeci wiek". Drugie miejsce jest irytuj膮ce bo tylko jeden punkt brak艂o do nagrody (zb臋dnej zreszt膮 w moim przypadku), wola艂abym w bezpiecznym 艣rodeczku gdzie brak艂o wi臋cej i jest tylko satysfakcja i rado艣膰. Ale wiedza pozosta艂a i wiem 'prawie wszystko' o tablecie i smartfonie, 艂膮cznie ze zb臋dn膮 wiedz膮 w kt贸rym roku i kto opatentowa艂, wyprodukowa艂 i wprowadzi艂 na rynek pierwsz膮 kom贸rk臋 czy sms. Dyplomem si臋 pochwal臋 p贸藕niej jak b臋dzie naprawiony aparat.

niedziela, 10 lutego 2013

Postanowienia pierwszolutowe

Cz臋艣膰 moich pierwszolutowych postanowie艅 nadal realizuj臋, tych dotycz膮cych delikatniejszego jedzenia i codziennych spacer贸w. Wci膮偶 mam k艂opot z jedzenie 5 razy dziennie no chyba 偶e liczy膰 pestki, nasiona, owoce.
Ze spacer贸w znosz臋 zdj臋cia, ga艂膮zki i drobne zakupy.
Mleko kupuj臋 nieuhate, mniejsz膮 cz臋艣膰 wypijam na surowo a reszt臋 wlewam do rondelka i zostawiam "na kwa艣ne". Gdy zrobi si臋 twarde podgrzewam powoli na p艂ytce a偶 si臋 rozwarstwi. Zostawiam a偶 troch臋 wystygnie i wylewam zawarto艣膰 na sitko. Po godzinie ma p贸艂 litra lekko kwa艣nej serwatki i miseczk臋 delikatnego twaro偶ku. Zawsze mam pokus臋 do艂o偶y膰 do niego posiekane gotowane jajko, szczypiorek, rzodkiewk臋 ale zanim plan si臋 urealni ju偶 wida膰 dno w miseczce, taki 艣wie偶y i go艂y jest wystarczaj膮co dobry. Wyci膮gn臋艂am z zakamark贸w kupion膮 dwa lata temu p艂yt臋 grillow膮 i teraz sma偶臋 na niej g艂贸wnie ryby zamarynowane wcze艣niej w zio艂ach i przyprawach ale te偶 czasem kawa艂ek mi臋sa, kromk臋 chleba, plasterki jab艂ka i co si臋 tu pod r臋k臋 nawinie.

Ostatnio kupi艂am z Edenu nasiona do posiania pomara艅czowo kolorowych jednorocznych, leszczynowe bazie zaczynaj膮 si臋 sypa膰 i ju偶 zwiastowa艂o wiosn臋 chocia偶 za oknem w艂a艣nie 艣nie偶y

czwartek, 7 lutego 2013

Malownicza ruina

Jest takie miejsce w drodze do raju, gdzie prawie zawsze si臋 zatrzymuj臋 od lat, cho膰by na chwil臋. To stadnina w Stobiernej. Jeszcze kilkana艣cie lat temu by艂a to kwitn膮ca posiad艂o艣膰, gdzie hasa艂y konie i 藕rebaczki, m艂odzie偶 i doro艣li i zatrzymywa艂am si臋 tam by popatrze膰. Od jakiego艣 czasu obiekt podupada艂, potem opustosza艂 a ja nadal si臋 tam zatrzymuj臋 by poduma膰, pomarzy膰 - bo gdybym mia艂a z dziesi臋膰 lat mniej mo偶e bym si臋 pokusi艂a popyta膰 o status prawny i mo偶e, kto wie? A tak tylko przystaj臋 po drodze bo mi 偶al takiego atrakcyjnego miejsca - blisko drogi ale du偶a dzia艂ka z przyleg艂ym laskiem, ciekawe budynki w coraz bardziej malowniczej ruinie. Ogl膮dam i czytam blogi o remontach starych chat i nie takie ruiny fanta艣ci przywracali 艣wietno艣ci. Teraz, w go艂ym i zimowym pejza偶u mo偶e tylko moje oczy widz膮 mo偶liwo艣ci i potencja艂 ale wiosn膮, latem i jesieni膮 艂atwo ulec urokowi tego miejsca. A jednak nikt nie ulega.


Pewnie du偶o jest takich miejsc kt贸re czekaj膮 na pasjonata i potrafi艂y by si臋 odwdzi臋czy膰 spokojem a mo偶e i dostatkiem.


wtorek, 5 lutego 2013

Zimowa droga do raju


"Obudzi艂am si臋 wczesnym rankiem, mama ciao, mama ciao, mama ciao ciao ciao ....... "
Jak zew to mus. S艂o艅ce mo偶e nie 艣piewa blaskiem ale niebo obiecuj膮ce po ca艂ym tygodniu szaro艣ci wi臋c szybkie ale obfite 艣niadanko (niezjedzon膮 reszt臋 pakuj臋 do pojemniczka), odzie偶owe pakowanko i do gara偶u bo postanowi艂am wzi膮膰 na spacer mojego kaczorka, tym bardziej 偶e to wypad na jeden dzie艅 tylko. Po drodze kilka postoi bo widoki, emocje, nastroje i cudna zmienno艣膰 nieba tak, 偶e do raju zajecha艂am w samo po艂udnie. Przebra艂am si臋 troszk臋 i po gospodarsku zwiedzi艂am swoje ogrodzone obej艣cie, 偶adnych akt贸w wandalizmu i szk贸d nie wida膰. Potem wzi臋艂am aparat, telefon i wybra艂am si臋 na dalszy obch贸d. I tu pierwsza nieprzyjemno艣膰. Aparat foto si臋 zaci膮艂, obiektyw ani drgnie i to jego niepierwsze fochy. Chowam go w wewn臋trznej kieszeni (ci膮gle mam nadziej臋, 偶e to tylko zimno), spaceruj臋, obserwuj臋, zapami臋tuj臋 i wracam gdy ju偶 zimno i g艂贸d dobiera mi si臋 do cia艂a. W chatcie tyle stopni co na dworze i to post臋p bo w starej chatynce zawsze by艂o ch艂odniej ni偶 na zewn膮trz. Przynosz臋 wod臋 z Tarlaki, bo moje pojemniki z wod膮 w chatcie zamro偶one i robi臋 sobie herbatk臋 malinow膮 do reszty 艣niadaniowych kanapek. W chatcie druga nieprzyjemno艣膰, w k膮ciku kuchennym woda i wilgo膰 na pod艂odze. Pr贸buj臋 dociec sk膮d, w ko艅cu domniemywam, 偶e to przecieka dach w czasie roztop贸w. B臋d臋 si臋 tym przejmowa膰 p贸藕niej! Teraz, rozgrzana herbatk膮 i najedzona, snuj臋 plany i marzenia na obecny 2013 rok. Wiosn膮 budowa komina, latem sanatoryjne odpoczywanie, jesieni膮 drzewka owocowe, piecyk i drewno na zapas, zim膮 nacieszanie si臋 ogniem. Gdy wreszcie si臋 otrz膮sam ju偶 lekko zmierzcha wi臋c przebieram si臋 miastowo, pakuj臋 i wyje偶d偶am. I wtedy m贸j aparat jak si臋 sam zaci膮艂 tak i sam si臋 naprawia.