Mieszkanie moich najmilejszych jeszcze nie całkiem urządzone a więc pełne przymiarek, poprawek, przestawiania, uzupełniania, dopasowywania.....
Dużo w nim własnej pracy, pomysłów, miłości - przytulne i przyjazne.
Jasne mieszkanko na poddaszu, pełne zakamarków, skosów i dachowych okien. Ja to odbieram jako uskrzydlone a może uskrzydlające miejsce, bo jest tuż pod dachem, z widokiem na niebo i pełne wolności. "Mnie to pasuje" ale czy moim najmilejszym też? Czy to przystanek czy miejsce na ziemi? Kto to wie?
Część mojego babcinego serca troska się, bo Młodszy trochę niezdrowy i nie chodzi do szkoły a druga cześć się raduje, że całe dnie jesteśmy razem. Część mojego babcinego serca troska się, bo Starszy narazie dyspozycyjny a druga cześć się raduje, bo całe dnie jesteśmy razem. I mogę im dogadzać i ich rozpieszczać śniadankami, sałatkami owocowymi, pierożkami, krokiecikami, zupkami .... Dla własnej przyjemności. Niestety, gotuję smacznie ale tłusto i mącznie czyli niezdrowo i tucząco. Czas wyjeżdżać bo już popuszczają paski w talii.
Kochanie przez gotowanie, okazywanie miłości przez karmienie i przytulanie, to babciom wychodzi najlepiej, bo trudno jest dzielić myśli i zainteresowania z młodszymi o pół wieku, zwłaszcza w tych obecnych czasach, gdy 'postęp' tak pędzi i goni a cała wiedza dostępna u wuja Gugla. Ale czasem porozwiązujemy razem sudoku czy matematyczne krzyżówki, no i komputer nie przytuli i nie pogłaszcze.
Dopieszczone detale, pomieszane gustownie stare i nowe, indywidualnie i niepowtarzalnie. Po prostu eklektycznie i czarownie. Na razie oczywiście zabałaganione i nieposprzątane ale po pierwsze tak jest właściwie zawsze w czasie urządzania, po drugie chory nastolatek, po trzecie najazd babci Krysi ze wschodniej ściany. Ale niech no tylko .... zakwitną jabłonie to ho, ho !!!
Niniejszym, tu i teraz i nie tylko, dziękujemy publicznie Halince, bo to w dużej mierze dzięki jej hojnemu darowi powstawało to wnętrze. Kochamy Cię Kajka !!!
A gdy trwają zajęcia w podgrupach - ja czytam, piszę lub rozmarzam się półleżąc na obszernej narożnej kanapie. I oczywiście focę i fotografuję, bo przyjadę tu dopiero latem a wtedy będzie prawie skończone i nie będzie już tego klimatu 'w trakcie trwania zmian'. Tego rozgardiaszu, prowizorki, po prostu pełni różnych możliwości !!!
Spacery też były ale niedalekie. W planie było zobaczyć Wrocław z góry, ze Sky Tower ale właśnie trwa przerwa techniczna, zobaczyliśmy więc tylko dolne piętra. Może i dobrze bo wiało okrutnie.
No i zrobiłam sobie luksusową przyjemność za niewielkie pieniądze. Trzy godziny w Aquaparku. Strefa saunarium a w niej sauny i łaźnie, baseny nawet ze słoną wodą i bulgotki i gilgotki. Strefa relaksu czyli baseny w środku z falą i na zewnątrz w oparach mgły. Czułam się tak, jakbym cały weekend spędziła w spa. Szkoda, że w pobliżu moich nieruchomości nic takiego nie ma.