![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi80vCc8L664hpTQ_LjNo7IPgr-LzonhQyxT2ij3vzjxGYVBHI6jITqniIpAcsg39M-OR9Q6y4aQ8v5o7NRZBXaFM-WiT0DeO_lO8XT-0f6ZHdeqJh614IXIBspRX2N7FYzkub_9X5TDB67/s1600/DSCF6623b.JPG)
No tak, mimo postanowień i wsparcia, dalej to krąży po mojej głowie, chociaż już bez smutku. Rozważam plusy ujemnie i minusy dodatnie. Jakoś szczególnie, po niekompatybilnych z moją wizją raju planach, zachwyca mnie cisza przed wschodem, śpiew ptasząt o poranku, światło o wschodzie i zachodzie, zapach świata o świcie i zmierzchu ...
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiU0PRJu9KHQhyphenhyphenOBJGeTFoipiaxNQZYMBgYLyvOv-gLIRLE7lSq0IAHTrcZiqFLkakbX25NJ51tPaaao4hGCTzw-F8VzmIl1BVsGZGxvC_oXZGojNQp354mNzg9CcZljL-iNIHx54bFqRX_/s1600/DSCF6652b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhHaAQ4lEhKcYnTGdEtAMIAB4-v_q0TH2PfHvXZ8q8gj6jKnvS0FNfH89K9lMbIK8oi8XWD0B6fl5E4dy3KKtSWQlq14QHq0Lfr1cTg0WfGy9wlO_0ALwYC8YEdM3DJ3io_bIZkNJBuSlB/s1600/DSCF6650b.JPG)
Tak jest, że mocniej doceniamy to, co możemy stracić. Tej wiosny będę wrażliwa, wyczulona i pełna wdzięczności za drobne, codzienne błogosławieństwa. I dobrze się złożyło, a jest w tym palec Boży, bo już jesienią postanowiłam skierować całą swoją energię inwestycyjną i zasoby finansowe tylko na doinwestowanie mieszkania. Chatta ma wszystko co niezbędne a zachciewajki i udogodnienia czyli taras, ambona, domek gospodarczy, piec pod chmurką, kuchnia w izbie, ocieplenie chatty, wymiana okien ..... kiedyś tam. Leniwa część mojego Ego cieszy się, że narazie, przez rok lub dwa, nie trzeba robić nic trwałego na skraju. Tylko bratki i kwiatki, czosnek i cebulka, fasolka i pomidory, groszki i róże i takie tam fijołki i stokrotki.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGas49iQNLyFzNcbnNsN0UjPKBI1jiXsQ8PR0SrfqDg_A3DjHflswZr8o3JO09bHbE6A2RjBb0kMC54dZDqczFEEAO4g-DbxjUj-Utijk5VQ4p3VEqEzv0Mobp_0F2_MPBgiE1G8oV-SoC/s1600/DSCF6692b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKW1dNz2swak_hV3VNNo3C9LE8AF_jI3lfRyhoCzeA4wyBMOEBtjFTfFtRkcsrwmjOO0J8AerZbzMGCn5Wo-CTZ5XXtwDSEL9Cd-xSJUOrJuqCYV23eS5U5O3aHpGQZeGSB_PuyXcE8uxe/s1600/DSCF6634b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIwrwWRI-6spvaWFzUco2TrsPaunT7DcofnkWJ3DpzIe0O29IkkNvJI8LMHHGCmzQwIGhTCtcAsXe1m_84OMcF1m-wo4KbnmPXaQ3YW6iSffAJloovaBPpyjU_admmAtFzM1GTGinLm8Ip/s1600/DSCF6631b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsQ9cp5augxSAHUU6Mb44W-bQAV3QqXOD0ajB-3R6K86tstEz6CA08mPBps4WtffV_pA1HJKHu6Lw62KwGp0FVjnn3cMa8JYs5A-ZR8UsRGSdbw0ILfP-Q8gfZYZPDYjcdggGLa2g3tr9l/s1600/DSCF6618b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLYifqMbJmOIQfXGF6O4RmlhAZq8W7I1b5r7HASa3WeBVnTIyX9vTEWfVl0BS4_eJe0NDdjIDpjSLeg3z3WcxHD22PNCbWJiVAMKTLai5ehAgZIcTsv_0TrrgJl_W_1y1TSp3YS7k0sxHL/s1600/DSCF6608b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3Pu71tnqHgt7KFrb6taByChiT499XVBehiRLj8KZTfd2VS8geVRBrurDSYukUH11s5NC9wKDshlhDdMQM6A_28goCQEh2wDQibVlr8P-XwvK5AvOkaO0sCjsOvDUHaGZuQlbZMAr06Ooi/s1600/DSCF6612.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHe67v7vAneQyoMUPCaVWd1qqF2IlwzXoMR-2bQ9lKhwO3enLdZ_BB6twZfwC-pHerLGaeW4QiwoW3MtMg_oJf2qtorqQ5wVT2iPi824S89ToivHKGGrtzxwMDyiG9pS8NufZieZPemneR/s1600/DSCF6643.JPG)
Miło bardzo siedzieć sobie na tarasie z książką na kolanach i słuchać jak krople stukają o blaszany dach sąsiada, deszcz podlewa wiosenne nasadzenia.
Jakoś nigdy nie miałam takiego serca do tej chatty, co do pierwszej maleńkiej chatki. Tam przez 5 lat, po pół roku bez prądu i wody, bez luksusów i cywilizacji, bez oczekiwań i rozczarowań - tylko oczarowana!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEim9bEPwFwf0eEjvWShL2mZkgzSuaIUlwC1HHoFArVViyVrJEqx2B-cC2HaQ1iy0u1IGi1Wdm7pI_maWODQYMOCabWwyvFXnbicfpcyq4sedP8gTmsWYuSllH3TFqOb540rRy3-OQyEpEAI/s1600/DSCN5620.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigVTJXg9BdVjplLfXahxVNCK-BpFOQiZU1hLXTQzpCh7GD-zTmm6Ox5FM5PLnA2amBA0b3lF1WWC8pt5KftQueahP0S7bjAOBAXSNj5HxQMQsWnnaY7E1A4qlz8Lu_F2IB0_mtCDFLHdjn/s1600/DSCN4935.JPG)
Ale z chattą sobie radzę bo zmieniłam funkcje salonu i mam tam teraz izbę wielofunkcyjną czyli jakby chatkę w chatcie. A drugą połowę czyli żółty pokój gościnny, zieloną łazienkę, jakby biały pokój gospodarczy czyli graciarnię odwiedzam rzadko bardzo, tyle ile koniczne. A w izbie ciepło, przytulnie, wszędzie bliziutko, milutko - tylko zabałagania się szybko, za szybko.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJu7RU0WiZvxBDIloK5i2PhSzhhkLPmumWAix7mCc-WrI6GmSGEJ_76h4oudxg49Rsm6wlRjmG4Um3WUxYtwx_N2OUerLgwT_iTg4a74DDnG3yOQWgPtjD3FDlZ69pRlgzy1AQHhWr2NYn/s1600/DSCF3733b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhCPEI0XELewu3YWEmMtheyRduEZKNnDkwqbeept0nKoO60dCsvjttxzf27j5GJnV-vFAa6Ga_dbEJlRCTThSlX_H3NYcjtERZn-4Oe7x8-hkqfUz0fH5UEOys_KRISU9CIJdng6_WtDoI2/s1600/DSCF3734b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6lpHUT_do7VNX4knK2HNV2stENotcpG9M4uZhoXerGMNrGi7RItAS6Q3HvM-zht1N5lpDWeYkP3WyTGm36SB4sFoOGHbkICVNGqIQ7xMlvIYZj1Wa_vwbh7sgvmHXicnpG2F-OXRuVWBE/s1600/DSCF3737b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh07NbJ_ZvZ-qyTnbrSs94aqdF7iItjDqU7usP7cYIp7ncVWdx3ANcKKAjxFfgz1LZMS6fEJXFWm6RkOiAkS4B9prx0GtSi1abb9tBPOzmMqq1zabR11UQv5hnrcC8PvxHgySTOWLoV2LzH/s1600/DSCF3047.JPG)
Dziwi mnie i niepokoi, że w myślach, tak łatwo i bez żalu pożegnałabym się z rajem w BK, po ponad 7 latach brania i korzystania. Wystarczyłoby, by zanęcił mnie inny raj, inna posiadłość, inne uroczysko, inny skrawek nieba .... Może to przez to, że za dużo zaglądam do innych blogów a tam chaty na skarpie, na wonnym wzgórzu, z widokiem na Kopystańkę, nad jeziorem Sosno, w kamiennej wieży, na końcu świata, z wędzarnią, piecem chlebowym, z kozami, psami i kotami .... Wiem, że to nie dla mnie, bo jestem sama i niemłoda, w późnych latach jak mówił kiedyś mój wnusio. Ale tak to jest - jak się za dużo przebywa z marzeniami to rzeczywistość nigdy ich nie przebije.
Rozwalił mi się plastikowy ale cudnie żółty fotel, który był ze mną w Brzózie od początku, od grudnia 2006 roku. Dokładnie mówiąc rozwalił się pode mną, gdy wczesnym rankiem klęknęłam na nim, by odsunąć błękitną zasłonkę z tureckiego ręcznika, na południowym oknie od kuchni.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnmnKr11Vk0KD8uq3rNKtICtLjOQ7-I7mC4TQUAnCJ4C9CqfPXqbs3tlnqkJ3BXYPVUvmUzTyxEUrczzsJ_2Ynh4zN-APH9vIVEvqX0JhCwlPrm1arLpcqblI2FVCs9QscQx_mX0lW0-PY/s1600/DSCF6678b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEizL_5Y9rpas-laUkKNmigA8OEUeNir6q419K_dORl6_TniwrwotvqM9IqM6lHVBLlPR75ntg0ZJZb4UxvWZWGkXgemNMPpM7SqW-O8TYL0k8gGhyphenhyphenqk7nN-rABKz1T8hlBB5lTPWxlFtbRV/s1600/DSCF6676b.JPG)
Upsss i buuuch, fotelowi rozjechały się nogi i pękł na kilka kawałków a ja wylądowałam na podłodze, oszołomiona, zdezorientowana i niezborna. Chwilę leżałam, rozważając w głowie warianty, jak czołgam się do telefonu, dzwonię na 112, tłumaczę gdzie to jest na skraju, wyjaśniam że leżę w zamkniętej chatcie, na zamkniętej posesji, karetka podjeżdża, ratownicy w seksownych, czerwonych kombinezonach przełażą przez bramę przerzucając nosze i sprzęt, dochodzą do drzwi, walą w nie, wreszcie wybijają szybę w północnym oknie i utykają tam bo za wąsko. Dostałam takiego ataku chichotu, że aż dodatkowo osłabłam. Dopiero po chwili wstałam z trudem ale całkiem sprawnie, ubrałam gumiaczki i kurtkę, otworzyłam drzwi, wzięłam klucze, otworzyłam furtkę i bramę. Taka jest siła wyobraźni.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoyO7w_FVTtcsfH5ps3e26-rZcY68la87UGWDLOHSUZ-haeFi8jH5JFpNKNT07-33ffDaLivpcpAyodArsphYtUt-UqM86a9yY1djz2oOAg8Rixuis2H-dkNaEDmpn0qqv443QXyDQTbJG/s1600/DSCF6673b.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkV8oVC50UKFPT_qHNTAI6QJq5giyNAMxfuZau7EqwdDiJmLpkx4wFotFEMShCkUhG4QDMJNpxnZwhmmb-rm7YYmgKbnFuS1BVd911Arz7YW9exZGM8WeLrhKL9dfCL_m9UNQjCjinrPn2/s1600/DSCF6666b.JPG)
Z tartaku przywieźli mi zamówiony metr miękkiego, pachnącego drewna z olchy, puszcza pąki morela, śliwa, wiśnia i jabłoń. I pączkuje borówka amerykańska, porzeczka czerwona, bez, leszczyna. Pięknie przyjęły się róże i poziomki. Jest cudnie
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxUySfReIRP-Qu-C2mZJT-jzvophe8fljuISeZEjWmdHl-uYY-9mFd-tFpjBB1l2xsMpmDHUOIRjD8SW1MWEcap7aa_sva9xpC8AAQ1vKWniFskcpGif9YDu05epasSg1TJArLbbFWAn1T/s1600/DSCF6680b.JPG)
I tylko budka pusta jeszcze.
A post całkiem optymistyczny mi wyszedł :-)))