niedziela, 26 czerwca 2016

D艂ugie, upalne dni - kr贸ciutkie, gor膮ce noce

Koniec czerwca to taka pora, tak jest od lat, cho膰 nie od zawsze. Ale przedostatnio i ostatnio, czy to z racji ocieplenia czy zaawansowanego wieku czy wreszcie niezdrowia, znosz臋 to coraz gorzej. A jednak wybra艂am si臋 na skraj, na miniony weekend bo w sobot臋 odbywa艂 si臋 wyczekiwany
Bieg Terenowy Tropem Brz贸za艅skiego Wilka 
Nawet zapisa艂am si臋 wiosn膮 na ten bieg bo to tylko 13 km a trasa po cudnych le艣nych 艣cie偶kach Brz贸藕nia艅skiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Ju偶 w maju wiedzia艂am, 偶e i kondycja i zdrowie i temperatury powy偶ej 20 stopni mi nie pozwol膮 czynnie uczestniczy膰, ale powiwatowa膰, obdarowa膰 i fotografowa膰 na mecie to co innego. Przed up艂ywem godziny pierwsi biegacze wpadaj膮  na met臋 ale to prawie zawodowcy. Po p贸艂torej godzinie ju偶 ciasno za punktem organizacyjnym. I wtedy wbiega na met臋 najstarszy uczestnik, niewiele mu brakuje do osiemdziesi膮tki, co za kondycja! Wi臋c dostaje w darze tabletki na zdrowotno艣膰 i 偶ywotno艣膰. Zaraz potem wpadaj膮 na met臋 znajomi kt贸rym kibicujemy i wracam, bo nie zd膮偶y艂am rozpakowa膰 autka a upa艂 coraz wi臋kszy.

Popo艂udniem dziwy na niebie, chmury gro藕ne, burzowe, niepokorne ale ani z nich kropli deszczu, ani och艂odzenia. A t臋cza dziwna, niekolorowa t臋czowo na nieb艂臋kitnym niebie. I noc kr贸tka, upalna, nie daj膮ca wypoczynku.

Nast臋pne dni tak samo gor膮ce i tak samo je sp臋dzam. Dopo艂udniami siedz臋 w fotelu przy kuchennym oknie z mleczna kawk膮 i widokiem na kipi膮c膮, niebia艅sk膮 ziele艅, soczyste kolory kwiat贸w. I czytam "Inferno", piekieln膮 powie艣膰 D. Browna. Gdy dobrze mi jak w niebie, fajnie czyta膰 o demonach, wizjonerach i szale艅cach. O Florencji i Wenecji, w kt贸rych by艂am w tym maju.

Czytam i wstaj臋, ukopuj臋 pas przed tarasem, wyr贸wnuj臋, grabi臋, wsiewam traw臋, uklepuj臋 i podlewam. Obrywam wielkie chwasty wok贸艂 zaczynaj膮cych zakwita膰 z艂ocieni i rumian贸w.

Czytam i wstaj臋, podwi膮zuj臋 winne p臋dy do wiaty a og贸rki i pomidory do tyk. Ogarniam kolczurk臋 bo w艂azi na cukinie posadzone na zesz艂orocznym kompostniku

Czytam i wstaj臋, wyplewiam wok贸艂 r贸偶 i irys贸w, zostawiaj膮c koper, kt贸ry nie tylko cudnie pachnie, dla mnie 艂adniej ni偶 r贸偶e ale i pi臋knie wygl膮da z r贸偶ami.

Czytam i wstaj臋, wyplewiam wok贸艂 bor贸wek i podsypuje dwoma workami trocin sosnowych. Obcinam wyro艣ni臋ty szczypior i kolendr臋.

Popo艂udniami przenosz臋 si臋 na taras bo izba nagrzewa si臋 ju偶 bardzo, chocia偶 od po艂udniowej strony tylko w膮skie okienko. A gdy ju偶 i tu s艂o艅ce mnie dopada przenosz臋 si臋 na siedzisko lub na schodki i tam a偶 do zmroku sortuj臋 urobek (czere艣nie jeszcze nie moje). Jak to na wsi chatta na przestrza艂 otwarta gdy temperatury ludzkie. A nawet jak ponad 25 stopni to 艣wie偶e, czyste, le艣no 艂膮kowe powietrze niech swobodnie hula po izbie. Ale hulaj膮 te偶 muchy, trzebaby pozak艂ada膰 moskitiery. Trzebaby, trzybaby - jedna baba mo偶e, kiedy艣 ...

Wieczory albo na spacerze albo na tarasie, ognisko tylko dla spalenia 艂臋t贸w i ga艂臋zi, ale tak raczej z daleka.

A by艂o wtedy max 28 do 30 stopni w cieniu, na zewn膮trz.
Teraz w mieszkaniu ponad 26 a w cieniu na zewn膮trz 37 do 38 i to ju偶 nie ciep艂o, to gor膮co, upalno, duszno, po prostu niemo偶liwie. Kwiatki na balkonie trzymaj膮 si臋 lepiej ode mnie.

Upa艂 taki w mieszaniu, 偶e puszcza klej na ozd贸bkach i co i raz spadaj膮 na pod艂og臋. A ja przeczekuj臋 godziny, dni i noce przy wentylatorze, sokach i owocach. I t臋skni臋 za barwami dzia艂ki ale ponad 30 stopni to nie jest pogoda dla starych ludzi.