6.06 - Dzień darów otrzymanych i przekazanych. Dopołudnia w Mielcu dostałam od mojego ulubionego brata Bynia 1/4 spadku a w południe przekazałam go Zoni, mojej ulubionej bratowej. Od mojej ulubionej siostry Halinki też dostałam hojne prezenty, a od ulubionego szwagra Henia drewniane karnisze do chatty. Kiedy ja będę mogła tak ich hojnie obdarować jak Oni mają wszystko a nawet więcej? Ile dobra materialnego i dobrych emocji wywiozłam z Mielca ! Dziękuję Kochani, po trzykroć dzięki !!!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjJpUCVzjD2u_nMQcq4GueCg3JxEpdE3c3eHkZuT0uZlE75GoUkZGSSEjZ_X5BIQ6dJN09hyphenhyphenqCWzabk8g1bPN5bQFe_xyOov4-TwMzTfNuiiUXp6qxmvjsAC-g29o4X-n9-6HT_E2CRM2Iu/s320/SAM_4098.JPG)
Popołudniu zjechałam do Brzózki i idąc za ciosem spytałam P. Ani czy lodówka nadal do wzięcia i się okazało, że i owszem. Zajechałam na swoje włości a tam gorąco i wilgotno, bujność zieleni zdumiewająca, znowu stąpam po stokrotkach.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEip1EYld8l9n-Z9Hs3r27h_awFiTx_VrcgPDrlGdJpdqPrBT5XyHXKW7Igq6MZHss_PUPhjdgsEY-jkL8M6MIBmIMpiezIAN1PdRJa2f5lsB4s24-ETu0df3OYX2swoG2n0sh-Tg4l83viD/s320/SAM_4101.JPG)
Zakręcam pędy dzikiego wina wokół siatki, prostuję pochylone pędy pachnącego groszku, zawijam wilca wokół siatki, wyrywam z pulchnej ziemi chwaściory do kolan a to wszystko w rytmie 15 minut pracy, 30 minut odpoczynku. Do 17 tej zrobiłam jakieś 3 % i poszłam do Pani A. Przy pomocy starej taczki i dwóch młodych menów lodówka została przetransportowana, wniesiona po schodach i ustawiona w niestosownym, ale optymalnym na ten czas, miejscu. Urocze dalsze sąsiadeczki przyniosły bebechy, wyjęte z lodówki na czas transportu. Miło i szybciutko sfraternizowałyśmy się z P.Anią - pardon Anią ..... i już mam lodówkę, a przy tych temperaturach, ociepleniu taki sprzęt tu potrzebny bardzo. Dziękuję Aniu! Lodówki narazie nie wolno włączać więc zabieram się za czwarty % gdy zawiało, zagrzmiało, niebo zrobiło się demonicznei zaczęło padać. Pozamykałam co otwarte, schowałam co elektryczne i zasiadłam na tarasie. Pada i przestaje, leje i mży i tak przez dwie godziny. Zabrałam się za złożenie lodówki, powkładałam półki, pojemniki, schowki ale nie wiem gdzie włożyć wielkie koromysło ze skrzydłami i duży plastikowy klin. Moje dotychczasowe lodówki tego nie miały. W przerwie padania poszłam do darczyńczyni ale ona bryknęłam na imprezkę. Trudno i darmo, freon będzie się dłużej stabilizował. W dodatku wraca burza, okrywam autko, nawrót drugi i trzeci, wyłączam prąd, zapalam świeczki i ..... burza wreszcie się oddala. To po prostu działa !
7.06 - Wstaję rankiem bo dziś będzie stawiana winna wiata, oczywiście jeśli nie będzie padać (a zapowiadają deszcze i burze). Ranek pochmurny, niebo szare ale dzwoni majster, że będą przed południem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgG_MFHkGMJej7nWWo9pnX4gWn9Rnj3GdR713Eww2Vl0N-B-oQEN0Qe5440n25IR-4BpZwOLofK3IfG8bD_CRJHxLDfvRneSw2Hvu6GcEws9R_O33PTkvdIoFZFj9SgUZZvL6p6oByF6dkH/s320/SAM_4122.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1iohrSEHnCPiB-N86vHuZR3-qOQe7dapTvoapq0CNne8wNx4leZ7I7YsX-Kk_PVH41RNtSj17entMCpBNyPDtFNOSg4zk5qp6tCCv432zxtRBrj8lzr796TRyEUbYywXaAGAfCbWOw7v_/s320/SAM_4123.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgOyGoHbFcxsC-LZrFu7axMK6ckHR1uQlWD4uA1OEgh_JGHEEAcxRy5_sCTNT89VBUkSlZd37pZu1yuZiTNR3eM3a_lpeKxOK5uuh61dcw097BpyMKVXB4hC4dz_DKZMFEdAr8QOg4O6rUp/s320/SAM_4134.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhykG-VBIAOFjBoysKf13fD-QJ7lfL1BGqfAq3ERrLfycYZ5xoxnVJazm3OAlIEEQplJsgOtZxkItey9oG_4AwRAXkj5NUyTAp0KA2C3RRVkrlKqGaNhSOIYYl-A1YmOZ_nxE7G2bofsWpL/s320/SAM_4142.JPG)
Czekam by trawa przeschła, chciałabym obkosić chociaż teren przyszłej wiaty. No i czas wreszcie włączyć lodówkę. Ania umieszcza płytę pod zamrażalnikiem, klin z boku i włączamy lodówkę. Działa! chociaż lampka mruga ale ten typ tak ma. Ania odchodzi a ja otwieram drzwi by przełożyć prowiant z pojemnika - błysk i huk, wszystko zgasło, wywaliło korki w chatcie i w skrzynce. Poważna, nie amatorska sprawa. Spacer po sąsiadach i znajduję Pana S, sąsiada jeszcze dotychczas przeze mnie nie wykorzystanego. Odważnie wchodzę na posesję i łagodnie proszę o pomoc. I chociaż problem nie był błahy, został wykryty, rozwiązany i naprawiony - lodóweczka działa i nie wywala. Ledwo zdążyłam się nacieszyć, obkosić co trzeba jak przyjeżdża capkiem 3 fachmanów z drewnem. W trakcie montażu się okazało, że młodzian do pracy a starsi panowie dwaj do nadzoru. Ale w 3 godziny wiata stoi.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjV-reatFXz98PjyxoLuy-wal_tDvywJUeWAkkJ_4Itc6chKeyMZT_etP46XYmGwfK1-lAB0_dCKBU-iPGaTnGPCF7FEzDQ-CkCDPNmSUnuyUMgBK9_ccIAnHK3TPamo6okv7FPI0WC940l/s320/SAM_4151.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGVfE-J5UdakTyzGDQIfPPQ5uYeXsxqJxl409CqV-2kQEzfmizksTo5dP42_8282i0qF9QBHYs62qvX0iqhLVEeWlQ0i7xLx7yHlWyvLS8BgHHsExr1o-ZkpZK8P5r-2bQxMam1UH1t-Pn/s320/SAM_4153.JPG)
Parno i duszno, niebo z błękitnego robi się białe a potem szare. Jeszcze kosmetyka czyli obcinanie końcówek, malowanie słupów i brzegów. Gdy zostało jeszcze dwa słupy zaczęło grzmieć a przy ostatnim już padały wielkie ciężkie krople. W popłochu pakowanie, w pośpiechu rozliczanie, gdy wyjeżdżają już w deszczu zbieram gwoździe i narzędzia, w ulewie zamykam okna autka a gdy wpadam na taras mokrusieńka, istny potop z nieba a wszystko to w trzy minuty.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGVJp-hQ2J3ek2n9wHhibKjs9Z25mdHxjUqJ6-TFMD9Pcik-mt_zVNWmCDs0KWhIUMKJsh1EVMh_iVGmRjs9-xEGEFqcYOJE2s2y9HIpYzzLUt-ntA4pbmGZ1xglnQKXc9BcHAjt9UQtWk/s320/SAM_4156.JPG)
Byle tylko nie było gradu bo nie ma szans na okrycie autka plandeką. Chociaż 14 ta w chatcie ciemno bo wyłączyłam korki, przebieram się w suche po ciemku i myślę czy się coś impregnatu ostoi na wiacie świeżo malowanej na zielono. Po godzinie mała przerwa w ulewie choć nadal grzmi i błyska, wypadam z aparatem na 2 minuty, bo znowu nawrót.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghEZE9PPNngVoI36I3W3obYP5QEGJrLJ2vpkLRbr9SMXwITjiJyBOQ99J0LBa7Kh5m0vwu-4QxynSprYihCBwNKbl1euZd9luCuCzvHAfmhP4v_Dh3iwOKLTcRAJm_15-W2XAmaNeE1yGO/s320/SAM_4163.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEie8gV58U9N3_IEzoysq5FIhB208P_KQ0VbSblReWrc7hS2Efv-s0ySmNUTG-J22prkk1aEr24cIKsMITUWVH0phaoRdlNcXLBXnLeukuLJOuBiFkYHMH3pJA4ApuURNITxb6CcxBMgpO9F/s320/SAM_4171.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuhAINeRi5yl1wTmapXscgzRR2t0RZd7ZuuNhFmYOgBwwhfniRB0a7vm_oDl8rf-E7qQtBM0NEPBYS6Oo9LYwPxQSbkvB44ixgQGSSssS2l-YNj8euGFv_4iD4xXglQnRgUN-cxIe9rhPR/s320/SAM_4178.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCN0InF3NgdmUWwHtsFmewD-bPqMExZ4titeF7PQpNv7kdPmYbbKYFToIWJh_zZXiVoLMowlPql7etPhczLMSRkPHIVHBaqOb2oqUZDQdtX6f4YeTlX-_3jnhWDjx9urvtt9_cIWj6Y40s/s320/SAM_4180.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxHUiQKlMJSQi9DHecox3VwlxUPK9MEEvCd3zheL_90vU97dkeAW176xbdCTCkl7DXuxu8L2Nq3QqUpRMRf4uMe9zl45HHmE9L4yLEkl40D5U7O9gJXOIRdo97VdYvFeNuAkUmn9B9jgb1/s320/SAM_4182.JPG)
Już po 15 tej, nadal ciemno w chatcie, da się pisać jedynie przy kuchennym oknie więc stopy na kuchennej instalacji wodnej, zeszyt na kolanach i piszę relację z dziś. Dopiero po 17 tej burza przeszła, drogę zmieniła w rzekę, wklepała delikatne roślinki w ziemię, wybrudziła truskawki, poziomki, pomidorki, skołtuniła pietruszkę, położyła rumiany, zrobiła stawek w dołku na ognisko. Żal patrzeć więc tylko szybko obiegam z aparatem i wracam do chatty, zrobić jakiś gorący posiłek. Tak to u nas jest, jak burza wpadnie do tego kotła nad jeziorem, otoczonego lasem to kręci się, nawraca i zawraca.
Mniejsza połowa impregnatu została na wiacie, reszta poszła precz, z wiatrem i wodą.