Na wielkich dziedzińcach przycupnęły tysiące namiotów a w nich miłośnicy i wielbiciele sztuk wszelakich, nauk i rzemiosł różnistych. I zabawy. I życia na luziku przez lipcowy tydzień.
Inne pola namiotowe wyglądają podobnie, my dzięki Markowi i Maksom łapiemy się na sektor rodzinny, gdzie spokojniej i bezpieczniej ale też ciaśniej i głośniej. Ale za to jakie widoki dookoła!!!
Namiotowisko rankiem to szur, szur rozsuwanych zamków, pochrapywanie tych jeszcze śpiących, westchnienia tych wstających, płacz dzieci i ich śmiech. Rankiem leniwe, senne snucie się wokół namiotów, miedzy linkami, szpilkami, stoliczkami, krzesełkami. Potem pracowite krzątanie przy śniadaniu. A wieczorem szmer rozmów, śmiech i nawoływanie. Bo w namiotach, tak ciasno ustawianych, prywatność i intymność jest mocno ograniczona ale, i to jest dziwne, tu czujesz się wolnym. Od nieba nad głowa i ziemi pod stopami odgradza cię tylko cienka warstwa nylonu, który przepuszcza dźwięki i zapachy, nie przepuszczając wzroku i deszczu.
W dzień namioty śpią bo ludzie przenoszą się do zabudowań klasztornych, na dziedzińce, do wirydarza, wielkich namiotów, pod platan i imprezują, uczą się, bawią, spacerują, tańczą ...
W dostojnych murach i dziedzińcach cysterskiego zespołu klasztornego, największego opactwa cysterskiego na świecie, drugiego, po Eskurialu obiektu sakralnego na świecie, tka się i maluje, szyje i wyplata, żongluje i walczy, puszcza wielkie bańki mydlane, chodzi do kina, teatrów i na koncerty, bierze udział w wykładach i dyskusjach ..... i odpoczywa.
Ponad 30 warsztatów manualnych, kilkanaście warsztatów muzycznych, ponad 30 scenicznych, kilkanaście sportowych i ponad 40 różnych.
I tu gdzieś mi się zapodziała setek zdjęć z moich warsztatów. Warsztaty Loesje, na okrętkę heksagonalnie, ze sznurka wyplatane, szydło z worka, projektowanie przestrzeni ...
Koncerty na dużej scenie, scenie doświadczalnej, konkursowej, hip hopowej, klubowej, folkowej, spontanicznej.
Spektakle na scenie teatralnej i literackiej.
Kafejki i miejsca spotkań, strefy i artroomy, namiot wschodni i wirydarz.
Wieloraka strefa inicjatyw społecznych, zielony Slot, strefa i seminarium pro, blogosfera, slajdowisko, kino ambitne, dokumentalne i fabularne, wystawy.
Najwięcej dzieje się po zmroku, może dlatego, że najbardziej głośno i kolorowo.
Na slocie najbardziej rzuca się w oczy i uszy a właściwie we wszystkie zmysły, luz, spontan, pogoda ducha, beztroska, otwartość, tolerancja, różnorodność, kreatywność ....
Jedynie wczesnym rankiem, gdy namiotowisko jeszcze śpi, i łatwiej i trudniej sobie wyobrazić gospodarną krzątaninę mnichów, których hasłem, zawołaniem i powołaniem było: Ora et labora czyli módl się i pracuj. Bo cystersi to benedyktyni biali. Oni by nie dopuścili do takiego zaniedbania zespołu klasztornego i jego otoczenia. Slot wlewa troszkę życia w te mury ale to tylko tydzień w roku.
I już czas powrotu do domów i do codzienności, czas pakowania i zwijania namiotów. Do zobaczenia za rok! Dziękuję Wam serdecznie, Asi i Markowi, Eli i Maksom, Agnieszce i Jasiowi.