Drugie u siostry w domu rodzinnym, długie spanie rano, w południe spacer z Bajką, gotowanie obiadków, smakowanie, bycie z Heniem, popołudnia na wielkim tarasie, wieczorny spacer z psem, długie w noc oglądanie TV (wybór z ponad 200 programów), odpoczynek chwilowy od obowiązków .....
Trzecie życie w miasteczku, przepakowywanie ciuchów, kąpiel, pranie, przelewy, lekarz, interesy..... W tym trzecim życiu pocieszajką jest dla mnie balkonik i zieloność za oknami. A i to będzie mi zabrane, bo w trosce o stojące przed blokiem auta część mieszkańców wystąpiła z wnioskiem o wycięcie tych cudnych iglaków i co dziwne, demokratyczna większość się na to zgodziła. Co za czasy że bardziej się ceni autka i spaliny i dobra materialne niż drzewa i tlen i zdrowie. Mieć a nie być. Goły blok i okna w okna, trzeba będzie po 30 latach mieszkania kupić firanki lub zasłonki, bo stare żaluzje już całkiem kaput.
Po oddaniu działki i chatty w dobre ręce zrobi mi się luz czasoprzestrzenny, będzie czas na wyjazdy, zwiedzanie, odwiedziny, poznawanie okolic miasteczka i uczestnictwo w ciekawym i interesującym jego życiu. Taką mam przynajmniej nadzieję. Dlatego narazie nie wkręcam się w nową działkę w moim miasteczku, najpierw poszukam tego co mi daje radość. A potem się zobaczy, poczuje i poczeka na znaki.Powoli, przed ogłoszeniem oferty, ogałacam chattę z moich ulubionych przydasi: dywaników, kocyków, podusi, kołderek, książek, świeczuszek, szklaneczek ..... Takie są kupieckie zasady, jak najmniej indywidualności, ma być bezosobowe a więc pełne różnych możliwości. A najbardziej ogałacam taras, mój ulubiony pokój wiosenno, letnio, jesienny. Cudny w maju, czarowny w czerwcu, piękny w lipcu, dostatni w sierpniu, grzybny we wrześniu, melancholijny w październiku. Tu gotuję i jem, tu czytam i wypełniam sudoku, tu oglądam filmy (wciąż te same) na odtwarzaczy DVD, tu słucham śpiewu ptasząt, tu dumam i medytuję, tu marzę i uprawiam gimnastykę, tu odpoczywam po chwilach zrywu do prac działkowych. A właśnie taras musi być ogołocony do minimum, żegnajcie maty i podesty, szafki i szafeczki, skrzynki i skrzyneczki ..... Bo taras to pierwsze i ostatnie wrażenie potencjalnego kupca. To co dla mnie jest uroczą skrzynką dla kupca może być bałaganem. Na tarasie zawsze mam aparat ale rzadko z niego korzystam, bo łatwo spłoszyć sikoreczki, kosy, drozdy ..... przysiadające na chwilkę na drabinkach i pnączach. To jest zadanie na niedaleką przyszłość, nauczyć się robić zdjęcia makro i motyla lub ptaka w locie.
Mam chętną na mój skraj i raj, poważna oferta, osoba poważna ale miła i sympatyczna. Więcej nie zdradzam ale będzie tam pobywała rodzinka i to mnie cieszy, bo czasem myślałam sobie, że to nie jest sprawiedliwe by tylko jedna osoba miała szczęście pomieszkiwać w tak cudnym miejscu.
Rzeczywiscie duzo sie u Ciebie Krystynko dzieje. I w życiu i w sercu. Nie dziwota wiec, że zalatana jesteś i starasz sie jakos wszystkim sprawom sprostać, odkładajac na bok te, które mogą, muszą poczekac.
OdpowiedzUsuńKrystynko, ściskam Cie serdecznie, zdrowia, wytrwałosci i pogody ducha życząc abyś zdołała doprowadzic do końca wszystko to, co zaczęte i byś mogła ruszyc dalej - wolna, szczęśliwa, otwarta na nowe pomysły, znaki i podpowiedzi losu!:-)♥
Oj Olu, nawet za dużo jak na jedną osobę i ten sam rok. I już sama nie wiem które muszą być na już a które mogą poczekać. Dzięki za życzenia, bardzo mi potrzeba wytrwałości i cierpliwości, bo przepisów prawnych i notarialnych mnóstwo zawiłych. Wolna, szczęśliwa i otwarta na podpowiedzi losu - tego mi trzeba.
UsuńKrysiu motylki cudne, piękne i kolorowe :-) Chatta piękna była o każdej porze dnia i nocy , więc żal się z nią rozstawać, ale coś się kończy, by coś nowego się zaczęło. Krysiu życzę Ci zdrowia i wytrwałości , byś mogła wszystko ogarnąć na spokojnie. Niech Moc będzie z Tobą i z Twoimi najmilszymi. Za chwilę wakacje i nowe przygody , być może wyjazdy , zwiedzanie i zachwycanie , ja też planuję , bo w końcu mus odpocząć i oddech złapać :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka Łódź
Motyle piękne, nie wiem gdzie Jola je znajduje ale dała mi na nową drogę życia i to działa, dodaje radości w kłopotach. Oj potrzeba mi spokojności i cierpliwości bo nie przypuszczałam, że sprzedaż to takie skomplikowane sprawy. Dla emerytki wakacje są cały rok ale Tobie Agnieszko życzę dobrych wyjazdów i miłych odpoczynków, należy ci się jak mało komu.
UsuńDziękuję Krysiu. Zapraszam do Łodzi może będzie czas, że i na żywo się poznamy, a pewnie w mieście coś się dziać będzie i spać można u mnie, bo miejsca dużo :) Krysiu na emeryturze fakt wakacje na okrągło, ale też trzeba wyjechać, by odpocząć, odmóżdżyć się :)
UsuńAgnieszko, już się bój bo może skorzystam z Twego zaproszenia jesienią. A wiem że w Łodzi zawsze się dzieje coś ciekawego i radosnego, toż jakby pępek Polski.
UsuńIntensywnością przeżyć obdzieliłby kilka osób:-) a ja tak lubię spokój, i nie jest mi to dane, jedno odhaczam, następne się rodzi, walczę z urzędami jak Don Kichot z wiatrakami, ech, życie, życie. Coś padło na ludzi, że tak nie lubią drzew, wycinają wszystko w pień, w miastach kamienne pustynie, ani skrawka cienia, bo liście lecą, bo gałęzie, ludzie odeszli od natury bardzo daleko. Wytrwałości życzę w zamykaniu starych spraw i otwieraniu nowych, a przede wszystkim zdrowia, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam spokój ale widocznie ta Krystynka w podróży to moje przeznaczenia, choćby ta podróż była nie pozioma ale pionowa, w głąb. Teraz walczę z urzędami o nienależną im rentę planistyczną co brzmi jak danina na rzecz chorowitej gminy. Zedrzeć z Obywatelki, niech się odwołuje ruski miesiąc. Drzewa to już nie dostarczycielki tlenu, świeżego powietrza i komfortu fizyczno - psychicznego tylko coś co 'śmieci' liśćmi i gałązkami a nawet żywicą i spadzią. Marysiu, co możemy zrobić by to zmienić? Może tylko trwać na swoim.
Usuńwizyta ma być przyjemnością, a nie obowiązkiem.
OdpowiedzUsuńskoro życie zabiera wolne chwile - to rzecz naturalna, że najpierw rezygnuje się z tego, bez czego można dotrwać do jutra.
powodzenia, bo plany masz raczej ambitne i na brak zajęcia grzech narzekać.
Wizyty będą przyjemnością, wyczekaną i oczywiście zapowiedzianą więc się nie bój, że wpadnę znienacka.
UsuńWolałabym mniejsze tempo bo dostaje zadyszki. "Nie poganiaj mnie bo tracę oddech, nie poganiaj mnie bo gubię rytm" Ale Życie mnie nie słucha a może lepiej wie co dla mnie 'DOBRE'
Krysiu, żyjesz tak intensywnie, że można to nazwać życiem po trzykroć:-) Tak, tak, trzy osoby by tego nie nadążyły zrobić co Ty. Życzę zdrówka i dużo sił, do dalszego układania, planowania i realizowania......
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam 🌺 🌸 🌼
Alinko, choć się zarzekałam, że już tylko marzę o spokoju i pokoju, życie ze mnie zadrwiło i dało mi takiego kopa, ze ledwo nadążam za zmianami. Mam tylko nadzieję, że to juz ostatni taki intensywny rok z zadyszką, potem już tylko luz, blues i bąbelki.
UsuńKrysiu, sekunduję Twojej przemianie, choc nie ukrywam, że z dużym żalem, bo już nie będzie relacji z chatty. Ale zamknięcie jednych drzwi, daje możliwość otwarcia innych. Już stawiasz sobie nowe zadania, masz kolejne marzenia. Ciekawa jestem Twego nowego życia.Jak się na nowo urządzisz, zadomowisz napisz, co u Ciebie. Życzę Ci wiele pozytywnej energii i do dzieła! Czas na kolejne życie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI mnie żal tej chatty na skraju, tej izby i tych widoków ale po co się kopać z koniem, trzeba się szybko pogodzić ze zmianą by się nie szarpać i miotać w bezsilności.
UsuńBożenko, będę pisać tego bloga bo to moje dziecko, moje życie i mój materiał do wspomnień. Trzeba będzie tylko zmienić tytuł.