sobota, 14 września 2013

Przyjazna obecność


Trudno ująć w jeden post 6 dni z Przyjaciółką w Raju, tyle emocji, nastrojów, bodźców, materiału do przemyśleń - chociaż dni uroczo monotonne. 
Bo raniuśko wyprawa na wschód słońca lub dosypianie, po nich niespieszne, błogie śniadanie oczywiście przy siedzisku pod lipką. Potem las bliższy i dalszy lub łąki rzadko koszone. Z wypraw Krystyna przynosi pół koszyka grzybów i setkę zdjęć więc po powrocie oglądanie, podziwianie i sortowanie (zdjęć i grzybów) a potem szybki lunch czyli  reszta obiadu z wczoraj. Po nim praca u podstaw czyli plewienie i przekopywanie a także zajęcia w podgrupach, ja głównie siedzenie na tarasie lub na schodku a Ona gotowanie obiadu. Obiady wystawne, jarskie, ze swoich plonów, głównie na bazie makaronu. Np. makaron w sosie bazyliowym z duszonymi grzybkami z pietruszką. Czasem tak się obżeramy, że konieczna sjesta, ja na tapczanie tarasowym a Krystyna w żółtym pokoju. Późnym popołudniem ja rozpalam ogień a Ona myk nad zalew, złowić w aparat słońce zachodzące. Gdy wraca, czasem już po ciemku, rozsiadamy się pod wiatą winną i wokół ognia, pieczemy co się da na patyku i na ruszcie, dokładamy drewno, gapimy się w zachwycie na rozgwieżdżone niebo i czekamy aż zrobi się dużo żaru.  I gadamy, gadusiamy. I milczymy też, w międzyczasie. Potem wkładam do żaru kilka ziemniaczków, bardziej dla nastroju niż z głodu, biegniemy do chatty po pledy, polary, nalewki bo ziemniaczki nie lubią ostrego ognia tylko podtrzymywany żar a późnym wieczorem robi się naprawdę zimno. Po pół godzinie wyturlam ziemniaczki z żaru i sprawdzam czy gotowe a Krystyna biegnie do chatty po sól, masełko, śmietanę. Te gotowe jemy łakomie, aż czasem poparzywszy język a reszta się jeszcze dopieka. A potem podkładamy co mamy, wielki ogień na pożegnanie dnia który gasi gwiazdy.
Pewnego wieczora zdarza się nam taka lekcja. Na drogę sąsiadującą z moją działką, jak zwykle, zajeżdża z wigorem auto i z piskiem zatrzymuje się za moją wiatą winną , tuż obok naszego ogniska. Otwierają drzwi i zamykają, świecą i gaszą, ktoś wychodzi i idzie w dal, ktoś czeka. Krystyna ma na ten niewinny temat całą kryminalną historię. Kobieta robi rozpoznanie, mężczyzna stoi na czatach. I mnie się to udziela. Skradam się za kobietą a onaż stoi pod drzewem w ciemności i odchodzi kiedy przychodzę. Nie pamiętam jak się to skończyło ale nic złego się nie stało do nocy, co było do przewidzenia.
Los zesłał nam kolejną lekcję. Musiałam bo chciałam i opuściłam Przyjaciółkę na kilka godzin na ostatnie pożegnanie cioci Stasi. W dzień, 9.09. 2013 od 11 do 18 tej. I te emocje, które w niej wzbudziło samotne przebywanie, te lęki i trwogi, dały mi znowu materiał do przemyśleń.
Albo to odwaga albo głupota albo szczęście i łaska, że lubiąc samotność jednocześnie się jej nie boję. No może troszkę ale łatwo sobie z tym strachem radzę, bo jestem świadoma prawie żadnego niebezpieczeństwa w chatcie, pod lasem, na skraju. Prawie - więc się boję ale potrafię ten lęk zminimalizować i ponoszę ewentualne ryzyko, bo przeważa przyjemność przebywania na łonie natury. Staram się ufać ludziom, duchom, diabłom i aniołom. W mej samotni nieznajomi nie budzą we mnie ani dużego lęku ani zaciekawienia.
Jest różnica w pobywaniu samej i w miłym towarzystwie. Taka jak między miło i przyjemnie - lub odwrotnie. Przyjazna obecność zaburza mój wewnętrzny, samotny zegar ale daje posmak zmiany i przygody. I dużo materiału do przemyśleń.
Dziękuję Krystyno, za czas i za zdjęcia.

16 komentarzy:

  1. Złote słowa, nic dodać, nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Cesiu, chociaż tak po prawdzie to nie wiem, które słowa takie złote. Ale piszę co czuję więc czasem i złotem polecę :-)

      Usuń
  2. Ania z Siedliska15 września 2013 08:10

    Ależ Ci było dobrze z przyjaciółką ! Takie chwile sa bezcenne ! Krysiu, te piękne zdjęcia zapieraja dech w piersiach - szkoda, że tak je zmniejszasz. Serdeczne uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dobrze Aniu, bardzo!
      Zdjęcia nie moje, tylko przyjaciółki, mój aparat w naprawie. Tak wogóle, jeśli jakieś zdjęcie Ci się podoba wystarczy kliknąć a się powiększy, tak to jest w blogspocie. A potem jeśli chcesz moje, możesz kliknąć prawym i buchnąć do prywatnych celów, bo ja nie zastrzegam praw autorskich a na te Cyrena dała dyspensę, chociaż ubolewa, że zamieściłam takie gołe, bez upiększenia. ściskam i czekam kiedy wracasz.

      Usuń
  3. Ja też jestem samotnikiem i z wyboru i z natury;), ale to nie znaczy, że nie lubię przebywać z ludźmi na których mi zależy i którzy dla mnie wiele znaczą. Czas spędzony z kochanymi osobami jest tym bardziej cenny, że można dzielić troski i radośći dnia codziennego z kimś kto nas wspiera, kocha i rozumie:) Wszystko ma wtedy inny wymiar:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ... nie wiem, czy myślimy o tym samym Weroniczko, bo samotnik nie ma potrzeby dzielić ani trosk ani radości. To nie znaczy, że nie sprawia mu przyjemności kochane towarzystwo, jeśli się zdarzy. Ale się zgadza, że to zupełnie inny wymiar.
      A tak wogóle to trudne, socjologiczno filozoficzne rozważania. Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
  4. Kochana, nie umiem ubrać w słowa mojej wdzięczności za czas spędzony razem w tym uroczym miejscu, a to miejsce nie miałoby uroku bez Ciebie. Każdy pobyt w Twoim Raju, to najpiękniejsze wczasy, które ładują moje akumulatory na kolejne kilka miesięcy, które uspakajają, harmonizują, pozwalają nabrać dystansu i właściwszej perspektywy do wielu spraw, napawają serce pięknem natury i mądrością Twojej obecności. Dziękuję. Już nie mogę się doczekać następnego razu :-))
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaproszenie bezustannie ważne, miejsca dość, atrakcji także. Cyreno, przybywaj kiedy możesz.

      Usuń
  5. A nie boisz się tam sama? - to pytanie pada najczęściej, kiedy ludzie dowiadują się, że przebywam w chatce sama, nawet mieszkańcy wioseczki pytają ... ale ja mam dwa psy "obronne", które boją się nietoperza, burzy i jeleni na rykowisku; niepokój rzeczywiście budzą niewiadome samochody, które pojawiają się na tym odludziu, czego tu szukają?
    ... dzień, który gasi gwiazdy ... siedzicie do rana przy ognisku? zazdroszczę; i grzybków też; serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też często słyszę to pytanie i to co czuję, to nie strach tylko, jak trafnie nazwałaś, niepokój.
      A druga sprawa. Sens miał być taki: wielki ogień który gasi gwiazdy. To moja niechęć do przecinków zmienia czasem sens zdania i tak się właśnie stało. Do rana kiedyś się siedziało ale już lata nie te i pogody nie te.
      Grzybki u nas dopiero się zaczynają, ja nastawiam się na te październikowe.
      Pozdrawiam podróżniczkę.

      Usuń
  6. Witam Panią Pani Krysiu, to mój drugi wpis jako anonimowej czytelniczki, uwielbiam czytać Pani relacje, szczególnie te z Brzózki Królewskiej. Podziwiam Pani pasję czytania, a pobyt przyjaciółki był miłym przerywnikiem. Serdecznie pozdrawiam Lilka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Lilko. To miły postęp, wcześniej anonimowo a teraz już z imienia. Czy Ty też piszesz bloga?
      Zapraszam kiedy zapragniesz i serdeczności przesyłam.

      Usuń
    2. Witaj Krystynko, bloga nie piszę odkładam to zajęcie na emeryturę.Dużo jestem w rozjazdach służbowych, a emerytura mi wciąż umyka, dołożono jeszcze rok. Pozdrawiam Lilka

      Usuń
    3. I słusznie, ja też zaczęłam na emeryturze, więcej czasu, mniej kontaktów ludzkich. A w blogosferze tyle ciekawych ludzi! Ta kopia nieba to emerytura, Lilko, przynajmniej dla mnie.

      Usuń
  7. Witaj Krystynko, lubie swoja samotnosc, nigdy sie nie nudze, jest po prostu mnostwo rzeczy ktore najlepiej 'wychodza' jak jestem sama, ale lubie tez towarzystwo wtedy jest inaczej, a kiedy mnie zmeczy lubie wracac do bycia samej. Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Teresko, jak bardzo Cię rozumiem. Pokrewne dusze po prostu. Blogowe przyjaźnie to ten rodzaj towarzystwa, które dopuszczasz kiedy chcesz, czujesz i potrzebujesz. Może i wirtualne ale w zasięgu klik, klik. Pomyśl o pisaniu bloga, ja tam bym chętnie zaglądała. A inni też, bo Australia to dla nas egzotyczny kontynent. Pozdrawiam, dziś deszczowo ale cudnie.

      Usuń