W grudniu 2021 obiecałam dać autko wnukowi na 18 urodziny. Warunkiem przekazania fizycznego było zrobienie przez niego prawa jazdy. Jesienią 2022 roku oddałam i przekazałam autko wnukowi a niespełna pół roku później sprzedaję garaż. Szybko się pożegnałam z prywatną komunikacją a te kilka miesięcy dały mi pewność, że mi autko niepotrzebne (no może kiedyś Smart na spółkę z siostrą). I okazało się, że komunikację miejską mam już od dawna za darmo z uwagi na sędziwy wiek. Jak to wszystko dobrze się składa.
O ile sprawa kupca garażu układała się nadzwyczaj szybko, za szybko nawet, to już dokumentacja do aktu notarialnego jak po grudzie. Jeszcze kilka lat temu to co mam by wystarczało ale teraz potrzebne jakieś dodatkowe papiery. A to wypis z rejestru gruntu w KW, a to wyrys z mapki ewidencyjnej, a to zaświadczenie czy jest plan zagospodarowania przestrzennego, a to czy działka jest objęta planem urządzenia lasu. A każdy z dokumentów w innym miejscu miasteczka i miasta. I w prawie każdym trzeba się dodzwonić by dostać numerek i umówić na na wizytę.
Może to i dobrze, bo mam czas by spokojnie przepatrzyć co tam w garażu uzbierałam przez lata a zwłaszcza co tam przywiozłam niedawno z chatty na skraju. I dobrze się składa, że za niemały grosz zleciłam uprzątnięcie swojej piwnicy bo mam teraz sporo miejsca do przeniesienia przydasiów i pamiątek z garażu, oczywiście po dokładnym ich przesortowaniu. Ale to, jak zwykle, wcale niełatwe. I okazało się, że teraz mam wprawdzie pusty garaż ale zapełnioną do połowy piwnicę.
15 dzień lutego 2023 roku, dzień po Walentynkach, środa - Oj, ale się działo!!! O 11 tej u Notariuszki sprzedaję garaż, dostaję gotówkę, przekazuję klucze. O 12 tej wracam do mieszkania i przeliczam gotówkę układając ją na stole, nacieszając się tym widokiem i nawet robię zdjęcia. O 13 tej jadę do miasta z duszą na ramieniu wpłacić gotówkę ( pełną pękatą kopertę) na swoje konto. O 14 tej dzwonię do sąsiadów by pomogli w przeprowadzce i umawiam się na 16.30 pod już nie moim garażem. O 15 tej wracam z miasta do miasteczka i mieszkania by zrobić przelew dla córeńki. O 16 tej czekam na kuriera w sprawie skarpet. O 16.30 idę pod garaż, jest tu już sąsiad Zbyszek. Rozpalamy grilla bo ja w ostatniej chwili pomyślałam, by zrobić pożegnanie. Powoli schodzą się sąsiedzi i nowi właściciele. Pogoda cudna, warunki spartańskie, czteropaki piwa i kiełbaski czekają chociaż zapomniałam o chlebie. W międzyczasie meni pakują moje przydasie i przewożą je do piwnicy. Przyjęcie bufetowe trwa do późnego wieczora, dyskusje ostre ale przyjazne, kilka osób a różne poglądy. Na jutro został do zabrania tylko grill i spisanie stanu licznika ee.
Odgrzebałam stary cytat który kiedyś mnie uspakajał i inspirował przy podejmowaniu decyzji: 'To albo coś jeszcze lepszego, stanie się dla mnie rzeczywistością (albo: Z tej sytuacji wyniknie tylko coś dobrego) - w całkowicie zadawalający i harmonijny sposób, ku pożytkowi i najwyższemu dobru wszystkich, których to dotyczy. Wszystko jest jak ma być" A Ola akurat napisała Hymn na Tłusty Czwartek z takim refrenem " Wcinaj pączki póki czas, może to ostatni raz? Pitu pitu, granie w banię, co się ma stać to się stanie" To samo tylko w pigułce. Tutaj ten wiersz, słodko gorzki ale prawdziwy do bólu. Przeczytajcie koniecznie. Ja go tu zamieściłam za zgodą Oli by sobie do niego wracać co jakiś czas. Przytulam Cię Oleńko.
Tym razem ku pożytkowi i najwyższemu dobru Asi i Dżeja. I Moniki i Wieśka bo życzę im zadowolenia z posiadania i użytkowania już niemojego garażu.
Ale fajnie, żeście sobie urządzili imprezke pozegnalną dla garażu. Takie spontaniczne, wesołe spokania są chyba w obecnych czasach coraz większą rzadkościa.Tym bardziej wiec są cenne.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spodobał ci się Krystynko mój wierszyk. I wiesz, najfajniejsze w poezji jest to, że każdy może ją interpretować po swojemu, bo każdemu wszak różne rzeczy w duszy grają!
Buziaki zasyłam Ci uśmiechnięte!:-)))
Miała być tylko pomoc przy wynoszeniu klamotów z garażu a wyszło spotkanie pożegnalne. Spontaniczne ale serdeczne.
UsuńWierszyk cudny, żartobliwy ale ważny, jak te rysuneczki staruszek szałaputek. Tego mi teraz potrzeba dla oswojenia lęków i strachów, żartu i humoru.
Uściski przesyłam na górkę.
Ależ Ci to idzie, ale prawda, garaże mają chyba wzięcie. Powodzenia w dalszych poczynaniach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIdzie skokami. Raz na łapu capu a potem zastój. Dziękuję za życzenia przydadzą się w tych czasach.
UsuńImprezka niczego sobie i czy czasem nie żal że tak rzadko to było, uwijasz się jak w ukropie.
OdpowiedzUsuńKiedyś takich spontanicznych spotkań było dużo więcej bo i okazji do samopomocy było więcej.
UsuńDziałam skokami, przyspieszenie i zwolnienie. Teraz czas na zwolnienie i odpoczynek
przeprowadzki to okazja do pozbycia się tego czym obrośliśmy przez lata. Ileż to niezbędnych wydawało się rzeczy uszczęśliwiło sąsiadów przy okazji mojej ostatniej przeprowadzki
OdpowiedzUsuńJa od tego zaczęłam. Porcelana i szkło dla sąsiadów, książki dla firmy, drewno dla kolegi, albumy ze zdjęciami dla dzieci i wnuków, obrazy do M, ciuchy do PCK, Przez chwilę troszkę żal ale potem sama radość.
UsuńOjej, szybciutko to u Ciebie idzie:-) Antoni pisze, że przeprowadzki to okazja do pozbycia się "niezbędnych" rzeczy. To prawda, ale u mnie na nowym miejscu znowu nagromadziło się ich za dużo, przydałaby się "generalka", tylko jakoś ciężko się zebrać:-) Miłe to spotkanie przy grillu z sąsiadami, rzadko spotykane zjawisko zwłaszcza na osiedlach. Niech Ci się gładko układa dalej Krystynko, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPędzi właściwie, Marysiu! Nie spodziewałam się, że garaże mają takie branie. To taka sinusoida, po przeprowadzce luzik a za jakiś czas znowu przygniatają nas rzeczy. Wystarczy czasem wyjechać na dłuższy czas z jedną torbą by sie przekonać, bez ilu rzeczy potrafimy sie obejść. Coraz trudniej o takie spontaniczne spotkania na osiedlach. Niech sie układa, niech się dzieje.
UsuńKroczek po kroczku realizujesz konsekwentnie plany:) bBardzo podobają mi się taki sąsiedzkie imprezki. Życzliwości nigdy zbyt wiele:).
OdpowiedzUsuńWiersz przeczytałam, bardzo trafny:).
No to dalszych fajnych dni:)
Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku, powiedział jakiś mędrzec. I tak jest u mnie. Imprezka nieplanowana i spontaniczna i dlatego udana.
UsuńWiersz wciąż aktualny, Ola to potrafi.
Dziękuję za życzenia.