sobota, 1 maja 2021

STAŁO SIĘ !!!

Decyzja zapadła. Sprzedaję chattę na skraju. Przez ten tydzień pobytu, miotałam się fizycznie, psychicznie, emocjonalnie i intelektualnie, bo po zgodzie od Córeczki cała odpowiedzialność spadła na mnie. Ten kilkudniowy pobyt to huśtawka nastrojów, żal i smutek na zmianę z nadzieją i euforią. Znaki, znaki, coraz częściej je odbieram bo ich wyczekuję i jestem uwrażliwiona na ich wyłapywanie. Jak emocje wygrywały z rozsądkiem, szłam do sklepu po jakiś uspakajający trunek, spacerkiem powolnym przez śliczny, przyjazny choć jeszcze niewiosenny las.

Nawet takie drobne znaczątka dają do myślenia. - Cytat od Oli. "Wiele się zmienia wokół. Wiele odchodzi albo w inne się przekształca. Ale najważniejsze zostaje a nawet pielęgnowane wzmacnia się i nabiera nowych znaczeń". To jakby leitmotiv mojego tu i teraz. "Czy mogę to przytulić! Wziąć w cudzysłów i zacytować w moim poście w odpowiedniej chwili? Wy tam na górze jakby bliżej Nieba ale smaki macie ziemskie" - zgodę mam więc cytuję dla pamięci. - Korespondencja z Oko: "Szukaj tego co daje radość, a na własnej ziemi, gdzie możesz wszystko, albo nic ( w zależności od humoru zdajesz się być szczęśliwa bez granic". To kupuję! Szukaj tego do daje Ci radość to dobre hasło na nadchodzące dla mnie czasy. I bywałam tam szczęśliwa bez granic przez 15 lat ale od pewnego czasu już tylko bywam tam szczęśliwa". " Źle to brzmi - działka przestała cieszyć? chatta straciła urok?" "Brzmi inaczej ale nie źle. Działka i chatta nie przestały cieszyć ale straciły urok i przestały dawać tylko radość. A dokładnie, zgodnie z podtytułem, kłopoty właścicielki nieruchomości zaczynają przeważać nad radościami." 


Kraksa która mnie uziemiła, tylko przyspieszyła decyzję gdzieś tam w środku już podjętą choć jeszcze nie całkiem jasno uświadomioną. Teraz wszyscy wokół mówią, że nie mieli odwagi mi powiedzieć ale autko bardzo stareńkie i nie nadaje się do naprawy tylko dać mu spocząć gdzieś na szrocie. Ja jeszcze czekam na decyzje mechanika ale też czuję, że to prawda. Bez autka droga na skraj może niedaleka ale trzema środkami transportu publicznego, z dwoma przesiadkami i czekaniem na kursy nawet dwugodzinnym. A jak jeszcze chciałoby się coś przewieźć tam czy z powrotem to już zadanie logistyczne coraz dla mnie trudniejsze. 


A przede wszystkim zdrowie, coraz mniej smakowite i coraz bardziej popsute. "Szlachetne zdrowie nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz". No i pesel, już tylko ćwierć do setki a to mignie jak z bata strzelił. Po prostu czas na zmiany, czas się ustatkować a może właśnie czas znowu zacząć podróżować, niechby tylko po naszym pięknym kraju. Jak mówi złota myśl ludowa: "Przy jednej dziurze to i kot zdechnie". Powody zdrowotne, emocjonalne i ekonomiczne. 


Wszystko ma znaczenie. Ten skraj, który wybrałam, by być blisko różnych możliwości. Ta bliskość lasu, łąk, wody zachwycała mnie nieodmiennie przez ostatnie kilkanaście lat, jeszcze przed pisaniem bloga. Ale od pewnego czasu powoli odpadają mi elementy tego zachwycenia. Najpierw las, bo od marca do października czyhają tam na mnie kleszcze, które mnie uwielbiają, mój zapach lub smak mojej krwi. Od czerwca do sierpnia odpadają łąki bo przy temperaturze lata powyżej 25 stopni ja mogę tylko siedzieć na tarasie od północnej strony i co najwyżej skubnąć poziomkę, truskawkę, borówkę, porzeczkę, agrest, malinkę, pomidorka, ogórka czy garstkę ziół. A od kilku lat, mimo wysiłku na miarę zdrowia zaniedbuję poziomki, truskawki, maliny i powoli zarastają. Pomidorki, ogórki i cukinie,  zaniedbywane też podgniwają. Jeszcze tylko woda wokół mnie zachwyca ale to za mało, by mnie tu zatrzymać. 


Przez te kraksę odnawiam zaniedbane przez miłość do chatty na skraju, dawne znajomości, bo chatta jest zaborcza i czasochłonna. Teraz mam bodźca w postaci potrzeby transportu a w zamian mam do zaoferowania atrakcyjny dzień na skraju. Do tej pory byłam samowystarczalna, zdrowa i szczęśliwa sama, więc odpuściłam dbanie o nabyte w życiu dobre znajomości, koleżeństwa, przyjaźnie. Teraz czas na zmiany, czas na uczenie się prosić a nie tylko sama, siama, samosia. Przywieźli mnie w niedzielę dawni znajomi z pracy, Andrzej i Miłka, były spacery, grill, śmiech i wspomnienia.

A odwiozła mnie, razem z kilkoma skrzyniami dobytku,  Władzia Leśna i też były spacery, wspominki, śmiech i zwierzenia. Ale z tych emocji spotkania po 7 latach zabyłyśmy sfotografowania spotkania. Znajomi bardzo zadowoleni i namawiają mnie do odstąpienia od decyzji.  Ale zmiany już się dokonały w sferze wewnętrznej, teraz wszechświat z nieubłagalnością lawiny daje mi to czego potrzebuję, bo ja już tylko pragnę zdrowia i pokoju na świecie ale może też działki z chatką w moim miasteczku, gdzie bym dotarła z buta lub rowerkiem ( niechby i z silniczkiem).

Ogłoszenie marzy mi się jakieś takie: "Sprzedam zadbaną działkę w uroczej okolicy, na skraju łąk i lasów, w pobliżu strumyka z czystą wodą i wielkiego zalewu, terenu rekreacyjnego. przystani i plaży. Zabudowany domkiem letniskowym z wyposażoną bladobłękitną kuchnią, kominkiem, seledynową łazienką, uroczym salonikiem i dwoma sypialniami, z wielkim tarasem. A jednocześnie blisko ludzi, w kompleksie wypoczynkowym w Brzózie Królewskiej. Cena do uzgodnienia po oglądnięciu całości". Ale mówią, że to bardzo emocjonalne a kupiec szuka szczegółów technicznych i użytkowych. Ja myślę sercem i to moje prawo, kupujący myśli głową i to też jego prawo. 

Poprawiam ten post już kilka dni ale trudno ująć w słowa te uczucia, emocje, oczekiwania, marzenia, plany ... Więc puszczam go w świat, niech uskrzydla i rozsiewa dobrą nowinę.

10 komentarzy:

  1. To trudna decyzja, którą podjęłaś, ale tak jak piszesz, za i przeciw. Czasem trzeba coś odpuścić, aby coś innego mieć. Przyzwyczaisz się. Masz tyle pieknych wspomnień, chociażby na blogu. Tutaj chyb nie zrezygnujesz. Czekałam na Twoje wpisy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Krystynko, bardzo osobiście odebrałam Twoją decyzję, aż mnie zabolało. Bo wiem, że nie była łatwą, pełną rozterek, wielu za i przeciw, rankiem "tak", wieczorem "nie", aż zła jestem na autko, że pomogło Ci w tej trudnej sytuacji, bo pewnie jeszcze trochę cieszyłabyś się chattą. Powiem Ci, że jako kupiec skłaniałabym się do oferty bardziej osobistej, bo i sama emocjonalnie podchodzę do podobnych spraw:-) Wiadomo, główną rolę gra cena, ale i dobre fluidy pozostawione w tym miejscu też są ważne.. To na pewno jest dla Ciebie trudny czas, wypełniasz go spotkaniami, odświeżasz znajomości, przygotowujesz grunt pod "nowe" życie, ale serce boli. Życzę Ci, abyś gładko przeszła przez te wszystkie etapy, i wierzę, że będziesz nam pisać, co u Ciebie, zdrowia życzę i pozdrawiam serdecznie.




    OdpowiedzUsuń
  3. Krystynko droga! Widocznie tak musiało być, skoro czujesz teraz ulgę, że nareszcie podjęłaś tą decyzję, że doszłas do kresu pewnej drogi i nie było sensu trwać na niej dalej.
    Ale zycie trwa! Przed Tobą następne wyzwania, tajemnicze drogi w oddali, nieznane jeszcze cele i horyzonty. Życie nie znosi przecież próżni i znajac Ciebie wiem, że pięknie wypełnisz i spożytkujesz swój czas. I stworzysz kolejne miejsce, nawet bardzo maleńkie, które będzie magiczne i dajace Ci radosć i spokój. To nie musi być miejsce rzeczywiste. To moze być jakiś zakatek w Twoim sercu ,w Twoim działaniu, w codziennosci.
    Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie, kobieto zawsze młoda duchem i wszystkiego, co najlepsze w nowej odsłonie dziania życzę!:-))

    OdpowiedzUsuń
  4. To trudna decyzja, myślę, że coś o tym wiem. U mnie jest tak samo. Bez samochodu dojazd do kitu. I te wydatki, wciąż coś. Pisałam już, że też od czasu do czasu myślę o sprzedaży. Chyba jeszcze nie teraz, ale ta myśl wraca.
    Mała działka w mieście to super pomysł.
    Ale z blogu też odchodzisz? To byłoby smutne, lubię do ciebie zaglądać.
    Cokolwiek zdecydujesz, życzę ci wszystkiego najlepszego. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzień Dobry Krysiu :)

    W którymś poście pisałaś, że kiedyś to będzie Chłopaków, a tu taka niespodzianka :) Szkoda chatty, i tych widoków magicznych i bajecznych. Ale jak MUS to Mus :) Pozdrawiam Cię serdecznie Krysiu :)

    Trzymaj się cieplutko może Pani Wiosna do nas wreszcie zawita i słoneczkiem pięknym powita :)

    Agnieszka - z Łodzi

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż, ja też zauważam znaki. I wiem, że zmiany są potrzebne, choć czasem bolą. Kiedy wycinano nasz sad, jeju...wszechświat mnie dość obcesowo wykopał ze strefy komfortu.
    Piękna i miła ta twoja chatta. Da komuś duuuużo radości ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najmilejsze odwiedzające. Dziękuję za dobre słowa, teraz bardzo mi potrzebne. Narazie jestem w niedoczasie i nie piszę ale czytam. Odezwę się wkrótce, jak się przejaśni w głowinie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bywa, coś się kończy, coś zaczyna.
    Powodzenia we wszystkim:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przykro, że musisz rozstać się z działką. Ale rozumiem, że jeśli minusy zaczynają przeważać nad plusami, a zdrowie już nie pozwala pielęgnować ulubionych roślin, to nie ma innej rady. Ściskam Cię serdecznie ! Wpadaj do mego ogrodu, gdy zatęsknisz za roślinami. I chyba nie żegnaj, a do widzenia ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Przytulam bo nie wiem co napisać:) Rozumiem:)

    OdpowiedzUsuń