Jak trwoga to do bloga albo do Halinki. "Kochani w wierze oraz w Panu, są w życiu dwie najświętsze sprawy. Mieć swoją ziemię obiecaną i własny kubek mieć do kawy". Niestety, ja nie jestem taką minimalistką i dlatego ostatnie dni są dla mnie bardzo nerwowe. Na szczęście majówkę spędziłam u siostry i mogłam się wygadać i podzielić lękami, trudnościami, niepokojami, wątpliwościami ..... a nawet snami koszmarkami.Główne zadanie to ogarnąć sprawę sprzedaży działki z chattą. I tu podstawowa trudność bo ja sprzedaję działkę na skraju z pięknymi widokami, zabudowaną urokliwą chattą a kupcy szukają domku letniskowego na działce w dobrej okolicy. Ale i tak w trzech pierwszych dniach mam sporo zgłoszeń choć to jeszcze nie są oferty bo ja nie wiem za ile chcę ją sprzedać. I tu największa trudność bo jak wycenić miejsce, gdzie się było szczęśliwą 15 lat? Jednocześnie by nie zniechęcić nabywców i nie przestrzelić tej ulotnej granicy między sprzedać najdrożej a kupić najtaniej. Niby jestem górą bo to ja mam dobro, które wielu pożąda ale ja już tak dawno nie byłam w podobnej sytuacji, że ona mnie przerasta, przestrasza i stresuje ogromnie. Jak i kiedy przygotować chattę do sprzedaży by nie sprawiała wrażenia zagraconej ale przytulnej? I gdzie wywieźć niepotrzebne klamoty gdy w garażu czeka autko na opinię mechanika?
Ale też trzeba ogarnąć sprawę autka czyli naprawiać czy złomować. A jak złomować to gdzie i szybko bo garaż będzie potrzebny do składania ulubionych przedmiotów z chatty. A będzie tego sporo bo się uzbierało przez 15 lat najmilszych przydasiów małych i dużych. Najlepiej byłoby gdybym znalazła działkę w Rodos przed sprzedażą chatty i tam je przewiozła ale to tak, niestety, nie działa.
I wreszcie zakup tej ziemi obiecanej, gdzie postawię własny kubek do kawy i cosik do spania, mój ulubiony stół, fotel, lodóweczkę, kucheneczkę, kosiareczkę..... To może być działka w Rodos ale jeszcze nawet nie zaczęłam rozwieszać ogłoszeń o kupnie ( narazie chodzę tam i rozsyłam nieśmiałe wici). Ale to może być też kawałeczek wynajętej ziemi u znajomych lub w ostateczności moja maleńka działka przed garażem na której postawię wiatę i tam wstawię moich ulubieńców.
Jak rzadko kiedy sprawdza się tu zasada: jedno zadanie naraz. Załatwić, odhaczyć. Ale jak pojechać tam by przygotować chattę do sprzedaży, gdy się tu czeka na mechanika do autka? Jak zorganizować tam dni otwarte na skraju gdy się tu czeka na zgłoszenia od sprzedających działki? To wszystko powiązane w potrójny węzeł: amazing chatto - żegnaj, ulubione auto - żegnaj, nowa ziemio obiecana - witaj.
Wróciła Krystynka olaboga! Dookoła kartki, karteczki, karteluszki na których zapisuję od rana do nocy co z chatty i działki wziąć (i gdzie przechować), co zostawić, co wyrzucić (i gdzie). Plan jest taki by jak najmniej brać ale to trudne i bolesne. Kontakty do potencjalnych kupców, zapiski kto i kiedy przyjeżdża obejrzeć, kto kogo poleca ... A jeszcze dodatkowo niespodzianki z banku, pisma z PZU, przelewy, dokumenty do sprzedaży ..... Olaboga!!!
Przeżyłam Dzień Otwarty, jeszcze nie wiem czy bez uszczerbku na zdrowiu. To był dzień nerwowy, impulsywny, emocjonalny, żywiołowy.... Tyle wiadomości i wiedzy do zapamiętania. Nie mam żalu, prawo kupujących wybrzydzać, wyłapywać wady i niedoróbki by obniżyć cenę ale nie da się ukryć, że to boli gdy ktoś krytykuje twoją sympatię, przychylność, fascynację choćby do doskonałej działki i niedoskonałej chatty. Bo działką i jej położeniem, widokami na las i łąki prawie wszyscy zachwyceni, nawet ci oglądacze, narzekacze ale już co do chatty bardzo różne są plany i oczekiwania.
Jak się okazuje wystawiłam cenę zaporową, jakbym jeszcze gdzieś w środku chciała, by się nie znalazł na nią kupiec. Ale to był dobry i owocny rekonesans, wiem czego oczekują klienci i teraz się zastanawiam o ile obniżyć cenę do oferty, by wilk był syty i owca cała. Bo jak mówią, to najlepszy interes by obie strony były zadowolone. Już kiedyś tak sprzedałam biały domeczek na maleńkiej działeczce i mam do tej pory w kupujących serdecznych i życzliwych sąsiadów ( pozdrawiam M i W ).
Wstawiłam tu zdjęcia które się nie mieszczą w ofercie bo to nie konkrety tylko osobiste impresje.
Wszystko to nic, moje serce zaśpiewało z radości bo to już drugie w tym roku zaręczyny w rodzinie. 75 czerwonych róż i oświadczyny przyjęte !!!
I tak to już jest, bilans musi wyjść na zero. Jak nerwowa i stresogenna niedziela to w poniedziałek cudowna wieść i 75 róż. Jak nazajutrz dziwne wieści z Brzózy to dla równowagi udana operacja z Fordzikiem. Było pożegnanie, kilka uronionych łez i kilkanaście zdjęć po 21 letnim wspólnym pożyciu. Kto by pomyślał, że tak się przywiążę do auta? Stary ale jary, honorowo wyjechał z garażu na własnych kołach. Niech tak będzie i z chattą, kilka łez, sporo zdjęć i oddana w dobre ręce.
Wszystko jest i będzie dobrze, rodzinka szczęśliwa i zadowolona, chatta też znajdzie swojego amatora w swoim czasie, za dobrą cenę. Gdzieś tam jest ktoś, kogo ona zachwyci i oczaruje, tak jak mnie przez 9 lat. A narazie przymierzam się by rozsyłać wici, karteczki, oferty i proszę św. Antoniego, by mi znalazł idealnego nabywcę, kupca, wielbicielkę, kupcową .....
Smutno mi, smutno bardzo, na nic Twoje krotochwilne uwagi, na nic żartobliwości ... to jakby kawałek Ciebie ucinali, sama nie wiem, czy umiałabym odnaleźć się w takiej sytuacji. To cięcie radykalne, i autko, i Brzóza ... tyle miłych chwil, kawałek życia ... no! płakać mi się chce i tyle. Może potem napiszę coś mądrzejszego ....
OdpowiedzUsuńMaryjko, trzeba szukać pozytywów gdy los stawia nas na rozstaju. A może będę miała wreszcie czas by odwiedzać w realu zaprzyjaźnione blogi. Wpadnę do Was na dzień lub dwa, do Oli, do Bożenki, do Ani, do Ewy, do Krystyny .... Będę zwiedzać i odwiedzać. Też mi teraz smutno i żal ale chociaż płacz trwa całą noc o poranku zawsze przychodzi radość. Pożegnałam autko, nawet coś jakby stypa była przy garażach. A zaręczyny córeńki i wnusia to ta radość o poranku.
UsuńGratuluję dobrych wieści, zaręczyn w rodzinie i 75 róż, to najlepsze, co mogło się wydarzyć, bo reszta to nasze przywiązanie do rzeczy materialnych. Ale jak tu nie przywiązywać się emocjonalnie, skoro spędziło się razem tyle lat, choćby to było autko i chatta w BK. Niech się darzy młodym, niech Twoje sprawy uładzą się, a Ty zyskasz spokój wewnętrzny, pozdrawiam serdecznie.
UsuńDziękuję Marysiu, te dobra niematerialne dużo ważniejsze niż ruchomości i nieruchomości, choć czasem w natłoku strat o tym się zapomina. Podobno trudności hartują ale to taka prawda jak to, że cierpienie uszlachetnia, sama nie wiem co o tych powiedzeniach myśleć. Spokoju i harmonii mi teraz potrzeba i da Bóg w odpowiednim czasie.
UsuńDzień dobry Krysiu
OdpowiedzUsuńSmutno, bo i autka szkoda i Chatty, pięknych, bajecznych widoków. Gratulacje dla Córki i wnuka, czyli będą dwa wesela �� I to jest radość jak Dzieci szczęśliwe i wnuki też �� Zatem wszystkiego najlepszego dla nich na nowej drodze życia , niech będą Szczęśliwi i niech spełniają się im marzenia ��
Pozdrawiam Agnieszka - Łódź
Agnieszko, szkoda, nawet bardzo ale los zdecydował, to nie prawda że kontrolujemy swoje życie, czasem trzeba płynąć z prądem.
UsuńZa życzenia dziękujemy, jest nadzieja na dobre życie i wiara, że się wszystko uda i poukłada.
I mnie smutno po przeczytaniu Twojego posta. Czułam sie jakby to wszystko mnie samej dotyczyło. Zamyka sie jakis ważny rozdział Twojego zycia...Rozstania, pożegnania z miejscami, które kochamy są bardzo trudne, to prawie jak rozstania z ludźmi...Ech, cóz poradzić - takie jest życie, że trzeba podejmować trudne, bolesne decyzje, bo nie ma innej mozliwosci, bo człowiek wierzy, że to dla jego dobra, i że w końcu przeboleje, przesmuci i będzie lepiej, znowu wyjrzy słońce. Niechze tak będzie. Niech znajdzie sie jakaś dobra dusza, która pokocha Twoją chattę i zaopiekuje sie nią tak jak Ty.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki Krystynko by tak było i by nareszcie skonczyły sie Twoje niepokoje!♥
I cieszę sie radoscią w Twojej rodzinie. Jak dobrze, że zdarzaja się takie pozytywne wieści, takie cudowne promienie które rozpraszają chmury!:-)
Oleńko, Wy to dopiero odmienialiście swoje życie i to nie raz. To mi uświadamia, że ja tylko sprzedaję najmilejszą zabaweczkę a Wy przeorganizowaliście całkiem swoje życia, od antypodów do Jawornika. To była odważna, trudna, bolesna, szalona decyzja ale przecież jakoś dobrze się Wam ułożyło. Dam rade i ja ale jak się tak wypiszę na blogu, posłucham życzliwych porad to mi łatwiej wyjść z tego doła. Łatwiej się podejmuje takie decyzje jak się ma dzieści lat ale siątkom już coraz trudniej.
UsuńTe promyczki wiary, nadziei i miłości bardzo mi pomagają w moich rozterkach, bo mi uświadamiają, że te moje dylematy małe i drobne są. I w konsekwencji jestem na dużym plusie, tak jak się spodziewałam po 2021 roku.
Widać dobre, radosne zmiany w rodzinie; zaręczyny Twoich najbliższych to świetny znak od losu, że wszystko będzie dobrze. Sprzedasz działkę w dobre ręce, kupisz coś blisko mieszkania i znajdziesz czas, by odwiedzać nas- swoje blogowe znajome :-). I może sprawisz sobie nowe autko ? Serdecznie Ci tego wszystkiego życzę.
OdpowiedzUsuńTak Aniu, to właśnie te znaki na które czekałam wiedząc, że ro 2021 będzie przełomowy i szczęśliwy chociaż jeszcze w lutym nie wiedziałam jakie to będą zmiany i z której strony nadejdą. Teraz jakaś mała niezobowiązująca działeczka nieopodal, bo chatta na skraju była i jest zaborcza i wymagająca. I znowu będę "w podróży" a nie przywiązana do roli.
UsuńDobra siostra jest lekiem na całe zło tego świata:)
OdpowiedzUsuńTeraz dużo się wokół Ciebie dzieje, ale z czasem zapewne spokój i równowaga powróci.
Pozdrawiam.
I dobra rodzina też :-)
UsuńNawet za dużo jak na mój pesel i możliwości, nie ogarniam, gubię się ale też wierzę, ze z czasem wrócą parą spokój i równowaga.
Dużo się dzieje w Twojej Przestrzeni... i na zewnątrz i wewnątrz, nie wiem co mogę dodać. Może słowa otuchy, które wyczytałam u N.D. Walsha:
OdpowiedzUsuń"Nie ma żadnego wyzwania, którego nie możesz sprostać -- i to dotyczy tego obecnego. To, co dzieje się teraz, jest częścią większego procesu prowadzącego do własnej samorealizacji. Proszę, uwierz mi, i śpij dobrze w tej sprawie. Twoja dusza znów się uraduje -- bardziej niż kiedykolwiek wcześniej."
Czasoprzestrzeń mi się zagęściła, zawibrowało wokół mnie, zawirowało, zmusiło do zawiłego tańca. Trudno mi uwierzyć, nawet w Walscha i dobrze spać w tych sprawach, choć on ponoć rozmawiał z Bogiem. Ale mam nadzieję, że moja dusza się uraduje i to nie raz.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za przypominajkę.
Dzieje się u Ciebie tak wiele Krysiu, że nie wiem czy się cieszyć, czy troszke smucić. Smucić, bo człowiek się przywiązuje do rzeczy, ludzi, nawet zapachów. Cieszyć bo nowe, to zawsze nadzieja na lepsze, czego bardzo serdecznie Ci życzę. Pozdrawiam i wszystkiego co piękne i dobre na 'nowej drodze' życzę.🌸 🌼 🌻 🌞
OdpowiedzUsuńAlinko, smutek i radość przeplatają się teraz u mnie po równo, czasem troska góruje, czasem optymizm. Taki mam teraz intensywny czas w życiu i mam nadzieję, że jak wreszcie przebrnę przez te zmiany, wróci czas spokoju i równowagi. No chyba że Wszechświat ma dla mnie inny plan.
UsuńDziękuję za cudne życzenia, niczego więcej mi nie potrzeba.
Zazdroszczę, że podjełaś tę trudną decyzję. Że masz to już za sobą. Bo to wg. mnie najtrudniejsze.
OdpowiedzUsuńPostaraj się skorzystać z okazji i wywalić graty, których nie potrzebujesz. Przyjrzyj im się i zadaj sobie pytanie: na co mi to? Kiedy ostatni raz tego używałam? Gdzie to postawię?
Wiem, że łatwo powiedzieć... Zrób zupełnie odwrotnie niż mówisz. Nie szukaj miejsca na graty, tylko wyrzuć to, co się nie mieści. Taka kolejność jest bezpieczniejsza. 😉
Mam bardzo pozytywne doświadczenie z porządkowaniem piwnicy. Zapakowałam resztki po remoncie, stare szafki, przedpotopową lodówkę, piecyk junkers i telewizor i wraz z synem wywieźliśmy do PSZOK w Gdyni. W Gdańsku też jest, więc zapewne w każdym większym mieście. Zrób rozeznanie w Necie. ☺
Pozdrawiam z zimnych Kaszub.
Najtrudniejsze bo wymaga tego natłoku znaków, tego błysku w czasie, tego olśnienia po którym już nic nie wróci do poprzedniego stanu. Łatwiej by mi było gdybym zrezygnowawszy z chatty zrezygnowała też z chęci posiadania takiej enklawy, cichej przystani blisko domu. Wtedy wszystko rozdaję, sprzedaję, złomuję. Ale ja mam teraz miejsce w pustym garażu, miejsce na złożenie ulubionych przydasiów do czasu znalezienia blisko tej oazy spokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z mokrego podkarpacia.
Kochana
OdpowiedzUsuńZmiany zawsze są trudne, ale nieraz konieczne.
Z pewnością Tobie uda się wszystko przejść, bo Jesteś silną i mądrą Kobietą🤗💖
Pozdrawiam cieplutko, zdrówka życząc, uśmiechu i pogody ducha💛🌞🌼🍀🍓🍩☕😃
Dzięki Morgano. Ty dobrze wiesz, że zmiany są trudne i bolesne.
OdpowiedzUsuńI ja to dobrze wiem ale damy radę, bo nie mamy innego wyjścia.