Prawie tydzień na skraju w czasie zamierania, magiczny czas, zakończenie sezonu. Po przyjeździe mój klonik w amarancie i ciemnym różu a w dniu odjazdu tylko nagie gałązeczki. Melduję, że pięknotka Bodiniera przesadzona w słoneczne miejsce a chrzan, kalina i słonecznik szorstki za ogrodzenie w żyzne miejsce. Chrzan i słonecznik bo blokowały awaryjną bramę a kalina bo od trzech lat nie zakwitła a zwabiała niesamowitą ilość czarnych mszyc, więcej nawet niż bób. Zdjęte tyki i wyłuskana fasola. Ponieważ nie ma już grzybów do suszenia robię czipsy jabłkowe.
Zamieranie i przymrozki nocne więc woda zakręcona by instalacja wodna przetrwała zimowe mrozy a drewno zgromadzone na tarasie było blisko i można wyskoczyć z izby choćby w wieczorowym stroju czyli dresie. Pewnie nie wystarczy do końca zimy ale do końca roku na pewno. Pomagał mi sąsiad Rysiu i ma dobry uczynek w Niebie a ja tu na Ziemi mu dziękuję serdecznie. "Jak dobrze mieć sąsiada, on wiosną się uśmiechnie, jesienią zagada. I zimą Ci pomoże", 'przy drewnie i przy wodzie' ....
Po robocie odpoczywam w izbie, w moich przytulnych kącikach. Obszerne fotelisko obracające się na nóżce o 360 stopni, kanapa gościnna na której leżą, zawsze w pogotowiu i pod ręką koce, poduchy, kartki, ołówki, polary do otulania, łóżko z obu stron obstawione biblioteczkami i lampką do czytania. A jak jeszcze rozpalę w piecyku, nastawię coś aromatycznego na płytę to już pełnia szczęścia. Nie chce się wychodzić na chłód i wiatr, na ziąb i mżawkę. Gdy na skraju budzę się w chłodny a nawet zimny ranek, mam dwa wyjścia. Albo zostać w ciepłym łóżeczku, zapalić lampkę i czytać i dumać i drzemać albo wstać, rozpalić w kominku i zacząć dzień aktywny, pracowity, efektywny i może też efektowny. Wybieram pół na pół czyli dopołudnia w łóżeczku, w fotelu, na kanapie a popołudnia w drugim wariancie.
Praca by się na zewnątrz znalazła, bo jeszcze sporo do zabezpieczenia przed zimą ale "W moim magicznym domu ciepło jest i bezpiecznie ... licho śpi w kącie cicho a zegar tyka serdecznie ..." Nie pierwszy raz umieszczam na blogu tę sambę, bo ona oddaje znakomicie i wiernie tę atmosferę w mojej izbie i w moim mieszkaniu, gdzie fotel przy biurku, na biurku laptop, obok fotelisko z lampką do czytania, obok łóżko do drzemek, niedaleko kuchnia i łazienka a wszystko na niewiele ponad 25 m kw. A ponieważ to magiczny czas czytam "Mgły Avalonu" a po powrocie jeszcze oglądam trzygodzinny film wg tej powieści ( https://zaq2.pl/video/dfpy ).
I tylko się zastanawiam, czy mój dom to mieszkanko w miasteczku czy chatta na skraju.
Ale masz fajny azyl...Czy trzeba mieć jeden dom? J atam mogłabym miec kika chat w Europie np.jedną w Porugalii:): Ale z drugiej stronie jest chyba gdzies w nas potrzeba tego stałego tego wlasciwego tego zkawąłk o ktorym powiemy to mój dom:) Pozdrawiam i ZDRÓWKA!!!
Też mogłabym mieć dom w Toskanii, na Santorini, w Szkocji ... ale to marzenia a rzeczywistość to te dwa domy w których Ja decyduję. Ale jest też dom Rodzinny, ten jest jedyny i niepowtarzalny. Serdeczności Jolu
Masz klonik, w odmianie purpurowej, cudeńko w ogrodzie na jesień; szkoda, że tak krótko trwa ten spektakl; meldunek o przesadzaniu przyjęty, wszak co roku są roszady w nasadzeniach:-) szybko to drewno znika w piecu, a zwłaszcza teraz, kiedy i w małym kominku trzeba przepalić; ja na odwrót, otwieram oko i od razu ruch, nakarmienie psów, palenie w piecu, kawa i zaczyna się dzień, nie poleguję, a czasami brakuje mi takiego błogiego rozleniwienia:-) wygodnie ukokosiłaś sobie kąciki, wszystko leży w zasięgu ręki; moje zainteresowania muszą leżeć na wyższym poziomie, bo interesują Tosię, zakładki w książce, druty do robótek też:-) skłaniam się do chatki na Pogórzu, w mieście czuję się źle, choć tam moi bliscy; zdziczałam z lekka?:-) pozdrawiam serdecznie.
To dopiero pierwszy rok jego kwitnienia, niedawno go przesadziłam w słoneczne miejsce i okazał się wdzięczny. Ale minus trzy dały radę jego urodzie. Drewno szybko znika bo oszczędzając prąd na ogrzewanie wydaję forsę na drewno. Pewnie też bym tak robiła, gdybym miała obowiązki ale plus bycia samemu to to błogie polegiwanie rano i te rzeczy porozrzucane gdzie nie-bądź. Wszystko leży tam gdzie położyłam choć sama coraz częściej nie pamiętam, gdzie to było. Ja zdziczałam nie tylko z lekka ale to takie zdrowe, zgodne z Naturą zdziczenie. Pozdrawiam Was serdecznie.
Nie dziwię Ci się, że masz rozterki typu mieszkanie czy chata. Nasze pokolenie jest chyba bardzo związane z naturą, więc ta chata przyciąga magicznie. Pozdrawiam
O tak! Przemiany zachodzą teraz błyskawicznie. Już właściwie wszystkie drzewa (poza iglastymi, rzecz jasna) są nagie i ciemne. Na łące niby to jeszcze zielono, ale to zupełnie inna zieleń, niż chociażby miesiąc temu. I mróz maluje już o poranku rzeczywistosć w koronkowe wzory. Ale w naszych domkach ciepło, zacisznie, przytulnie i po naszemu. I to najważniejsze. Niech to trwa. I zdrowie niech będzie jako takie. Bo człowiekowi w sumie tak niewiele do szczęścia potrzeba. Pozdrawiam Cię ciepło, Krystynko z naszej górki pod lasem!:-)
Wszystkie naturalne przemiany zachodzą coraz szybciej, dopiero opony z zimowych na letnie i już zmiana na zimowe. U nas tu na dole niestety nie widzimy Pana Mroza, tylko wiatr wieje i duje. Ale w domkach naszych ciepło jest i bezpiecznie i to najważniejsze. Pozdrawiam i ja z doliny.
Swojego czasu przeczytałam Mgły dwa razy. Mam przepiękne wydanie z cudownymi grafikami. Jednak nie tak dawno dowiedziałam się o okropieństwach, do jakich dopuściła się autorka wraz ze swoim mężem. Obecnie nie jestem w stanie wrócić do tej lektury:(
Nic nie jest w stanie zniechęcić mnie do dobrej książki, niechby to były nawet autorów grzechy i okropieństwa. Kochana, jeśli masz na zbyciu to przepiękne wydanie może zrobimy jakieś 'machniom'
W tym przypadku chodzi o popieranie pedofil i czynny w niej udział. Jej mąż został skazany i zmarł w więzieniu, a ona sama uważała swoją córkę za seksualną zabawkę. Zdaję sobie sprawę, że jest niezwykle trudno nie podziwiać danej książki (filmu, muzyki, obrazu itp., bo coraz więcej brzydkich i niewygodnych prawd jest ujawnianych). Sama w przypadku tej autorki przeżyłam szok, ale czy można podziwiać dzieła Hitlera, będąc świadomą jego zbrodni albo nadal szanować sąsiada, któremu udowodniono czyny pedofilskie (przynajmniej ja tak to pojmuję).
Ale to sprawia, że dopóki nie wiemy, to podziwiamy, zachwycamy się nie obiektywną prawdą tylko tą jego cząstką którą znamy. Śmiejesz się i cieszysz nawet gdy ktoś Ci bliski jest w kłopocie albo nawet bez życia, dopóki nie masz kontaktu, dopóki nie wiesz. To wielka tajemnica.
Tak to prawda. Długo zastanawiałam się, czy o tym Ci napisać, bo do nas samych należy, co uczynimy z nabytą wiedzą. Wierzę też, że wielu twórców bardzo cenionych przeze mnie nie ma tego typu spraw na sumieniu. W mojej rodzinie Tolkien i C.S. Lewis to prawdziwe ikony:)
Dobrze że napisałaś chociaż ja raczej oddzielam dzieło od autora. Ileż jest arcydzieł stworzonych przez pijaków, narkomanów, cudzołożników ..... A o ilu nie wiemy bo nie wyszły na światło dzienne. Dla mnie Tove Jansson, twórczyni Muminków to ikona chociaż była ekscentryczką i całe życie w związku z kobietą.
Klon japoński, bo tak chyba się nazywa jest popularnym drzewem w Wielkiej Brytanii. Wyobraź sobie twój mini klonik w wersji maxi, jako duże drzewo. Nieprawdopodobnie to wygląda i są różne odmiany tej czerwieni, amarantowe, ciemno pomarańczowe lub bordowe. Wyglądają bajkowo. A z tym domem, to wydaje mi się, że dom jest tam, gdzie się dobrze czujemy. Domów może być wiele, nie uważam, żeby przywiązanie do jednego, jedynego miejsca było konieczne. Ani to dobre, ani wygodne, ani zdrowe. 😉
Pielęgnuję klonik, bo wcześniej, posadzony w półcieniu był nieciekawy, zielonkawy i nie zachwycał. Też myślę, że dom to tam gdzie wracamy, gdzie czujemy się dobrze, bezpiecznie, spokojnie.
Jak przytulnie w tej twojej chacie i wcale się nie dziwię, że zastanawiasz się nad tym, które to miejsce powinno mieć miano "domu". Może niech będą dwa - dom tu i dom tam ;) Pozdrawiam serdecznie :)
Oj dawno nie pisałam, długo, ale Ty rozumiesz, że obowiązki, a zdalne lekcje to nie cukierek, ale na szczęście niedługo Święta, Ferie odpocznę za wszystkie czasy, bo to dzienne codzienne siedzenie przed komputerem nawet 10 godzin czy 12 to TRAGEDIA. Szczerze to się wystraszyłam tymi obostrzeniami. Przecież dom rodzinny trzeba odwiedzić, jechać do rodziców nacieszyć się każdym ułamkiem sekundy, bo widziałam ich w lipcu a to bardzo dawno, dla mnie wieki :) Nie przejmuje się tym aż tak, ale trochę stresu było no bo jak to tak bez RODZINY święta to się nie godzi ! Krysiu a chatte masz piękną o każdej porze roku za dnia i w nocy. Mniemam,że w nocy jeszcze bardziej magiczna i tajemnicza. Miejmy nadzieję, że całe to szaleństwo Covidowe się skończy, bo wszędzie zakazy i nakazy. Pozdrawiam Cię z daleka, z Łodzi, delikatnie i czule ściskam. Moc Jasna musi nastąpić i musi być dobrze, bo inaczej nie chcemy :) Mam nadzieję, że i Tobie się uda spotkać rodzinnie i z rodzinką, bo to najlepsze i najmilsze Święta :)
Wiem to i ze strony nauczyciela i ze strony ucznia, że zdalne nauczanie to nieporozumienie i strata roku, choćby obie strony starały się najlepiej i najstaranniej. Ja z moimi najmilszymi widziałam się w październiku ale chyba i w święta BN uda nam się chyba spotkać i poprzytulać. Chatta piękna o każdej porze ale rzeczywiście o zmroku najbardziej magiczna, przytulna i bezpieczna. Minie i wirus i strach i lęk i wrócą z podwójną mocą dni spokojne i szczęśliwe. Pozdrawiam Agnieszko
Wspaniale mieć taką chattę. To odskocznia od życia w mieście; teraz szczególnie cenna, gdy mamy tyle ograniczeń w życiu codziennym. A takie zaciszne kąciki do czytania, rozmyślania i odpoczynku są niezbędne zawsze, ale teraz, zimą, szczególnie potrzebne. Przesadzanie z lewa na prawo i z powrotem, szukanie najlepszego miejsca dla bardzo wymagających roślin to nasza, ogrodnicza codzienność :-). To nas trzyma w formie - tak sądzę :-). Zdrowia, zdrowia, zdrowia, Krysiu !
Aniu, Ty to rozumiesz bo masz taki azyl, takie urocze kąciki i zakątki. Ja myślałam, ze to mój szałaputkowy charakter i pocieszyłaś mnie, że to ogrodnicza codzienność. Forma raz lepsza raz goesza to też domowa codzienność.
Ale masz fajny azyl...Czy trzeba mieć jeden dom? J atam mogłabym miec kika chat w Europie np.jedną w Porugalii:): Ale z drugiej stronie jest chyba gdzies w nas potrzeba tego stałego tego wlasciwego tego zkawąłk o ktorym powiemy to mój dom:) Pozdrawiam i ZDRÓWKA!!!
OdpowiedzUsuńTeż mogłabym mieć dom w Toskanii, na Santorini, w Szkocji ... ale to marzenia a rzeczywistość to te dwa domy w których Ja decyduję. Ale jest też dom Rodzinny, ten jest jedyny i niepowtarzalny. Serdeczności Jolu
UsuńMasz klonik, w odmianie purpurowej, cudeńko w ogrodzie na jesień; szkoda, że tak krótko trwa ten spektakl; meldunek o przesadzaniu przyjęty, wszak co roku są roszady w nasadzeniach:-) szybko to drewno znika w piecu, a zwłaszcza teraz, kiedy i w małym kominku trzeba przepalić; ja na odwrót, otwieram oko i od razu ruch, nakarmienie psów, palenie w piecu, kawa i zaczyna się dzień, nie poleguję, a czasami brakuje mi takiego błogiego rozleniwienia:-) wygodnie ukokosiłaś sobie kąciki, wszystko leży w zasięgu ręki; moje zainteresowania muszą leżeć na wyższym poziomie, bo interesują Tosię, zakładki w książce, druty do robótek też:-) skłaniam się do chatki na Pogórzu, w mieście czuję się źle, choć tam moi bliscy; zdziczałam z lekka?:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo dopiero pierwszy rok jego kwitnienia, niedawno go przesadziłam w słoneczne miejsce i okazał się wdzięczny. Ale minus trzy dały radę jego urodzie. Drewno szybko znika bo oszczędzając prąd na ogrzewanie wydaję forsę na drewno. Pewnie też bym tak robiła, gdybym miała obowiązki ale plus bycia samemu to to błogie polegiwanie rano i te rzeczy porozrzucane gdzie nie-bądź. Wszystko leży tam gdzie położyłam choć sama coraz częściej nie pamiętam, gdzie to było. Ja zdziczałam nie tylko z lekka ale to takie zdrowe, zgodne z Naturą zdziczenie. Pozdrawiam Was serdecznie.
UsuńNie dziwię Ci się, że masz rozterki typu mieszkanie czy chata. Nasze pokolenie jest chyba bardzo związane z naturą, więc ta chata przyciąga magicznie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, mi tam nie brakuje internetu i tych zdobyczy cywilizacyjnych.
UsuńO tak! Przemiany zachodzą teraz błyskawicznie. Już właściwie wszystkie drzewa (poza iglastymi, rzecz jasna) są nagie i ciemne. Na łące niby to jeszcze zielono, ale to zupełnie inna zieleń, niż chociażby miesiąc temu. I mróz maluje już o poranku rzeczywistosć w koronkowe wzory. Ale w naszych domkach ciepło, zacisznie, przytulnie i po naszemu. I to najważniejsze. Niech to trwa. I zdrowie niech będzie jako takie. Bo człowiekowi w sumie tak niewiele do szczęścia potrzeba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło, Krystynko z naszej górki pod lasem!:-)
Wszystkie naturalne przemiany zachodzą coraz szybciej, dopiero opony z zimowych na letnie i już zmiana na zimowe. U nas tu na dole niestety nie widzimy Pana Mroza, tylko wiatr wieje i duje. Ale w domkach naszych ciepło jest i bezpiecznie i to najważniejsze. Pozdrawiam i ja z doliny.
UsuńSwojego czasu przeczytałam Mgły dwa razy. Mam przepiękne wydanie z cudownymi grafikami. Jednak nie tak dawno dowiedziałam się o okropieństwach, do jakich dopuściła się autorka wraz ze swoim mężem. Obecnie nie jestem w stanie wrócić do tej lektury:(
OdpowiedzUsuńNic nie jest w stanie zniechęcić mnie do dobrej książki, niechby to były nawet autorów grzechy i okropieństwa. Kochana, jeśli masz na zbyciu to przepiękne wydanie może zrobimy jakieś 'machniom'
Usuń
UsuńW tym przypadku chodzi o popieranie pedofil i czynny w niej udział. Jej mąż został skazany i zmarł w więzieniu, a ona sama uważała swoją córkę za seksualną zabawkę.
Zdaję sobie sprawę, że jest niezwykle trudno nie podziwiać danej książki (filmu, muzyki, obrazu itp., bo coraz więcej brzydkich i niewygodnych prawd jest ujawnianych). Sama w przypadku tej autorki przeżyłam szok, ale czy można podziwiać dzieła Hitlera, będąc świadomą jego zbrodni albo nadal szanować sąsiada, któremu udowodniono czyny pedofilskie (przynajmniej ja tak to pojmuję).
Ale to sprawia, że dopóki nie wiemy, to podziwiamy, zachwycamy się nie obiektywną prawdą tylko tą jego cząstką którą znamy. Śmiejesz się i cieszysz nawet gdy ktoś Ci bliski jest w kłopocie albo nawet bez życia, dopóki nie masz kontaktu, dopóki nie wiesz. To wielka tajemnica.
UsuńTak to prawda.
UsuńDługo zastanawiałam się, czy o tym Ci napisać, bo do nas samych należy, co uczynimy z nabytą wiedzą.
Wierzę też, że wielu twórców bardzo cenionych przeze mnie nie ma tego typu spraw na sumieniu.
W mojej rodzinie Tolkien i C.S. Lewis to prawdziwe ikony:)
Dobrze że napisałaś chociaż ja raczej oddzielam dzieło od autora. Ileż jest arcydzieł stworzonych przez pijaków, narkomanów, cudzołożników ..... A o ilu nie wiemy bo nie wyszły na światło dzienne.
UsuńDla mnie Tove Jansson, twórczyni Muminków to ikona chociaż była ekscentryczką i całe życie w związku z kobietą.
To akurat nie jest zbrodnią:)
UsuńWykorzystywana dzieci i rasizmu nie jestem w stanie wybaczyć:(
Ja mam prawie 75 lat i jestem bardziej wyrozumiała. Nikt z nas nie jest bez grzechu i nie nam oceniać który obrzydliwszy.
UsuńKlon japoński, bo tak chyba się nazywa jest popularnym drzewem w Wielkiej Brytanii. Wyobraź sobie twój mini klonik w wersji maxi, jako duże drzewo. Nieprawdopodobnie to wygląda i są różne odmiany tej czerwieni, amarantowe, ciemno pomarańczowe lub bordowe. Wyglądają bajkowo.
OdpowiedzUsuńA z tym domem, to wydaje mi się, że dom jest tam, gdzie się dobrze czujemy. Domów może być wiele, nie uważam, żeby przywiązanie do jednego, jedynego miejsca było konieczne. Ani to dobre, ani wygodne, ani zdrowe. 😉
Pielęgnuję klonik, bo wcześniej, posadzony w półcieniu był nieciekawy, zielonkawy i nie zachwycał.
UsuńTeż myślę, że dom to tam gdzie wracamy, gdzie czujemy się dobrze, bezpiecznie, spokojnie.
Jak przytulnie w tej twojej chacie i wcale się nie dziwię, że zastanawiasz się nad tym, które to miejsce powinno mieć miano "domu". Może niech będą dwa - dom tu i dom tam ;) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńAle ja mam jeszcze dom trzeci i czwarty czyli dom rodzinny i dom mojej córci. Tam tez czuje się bezpieczna i szczęśliwa.
UsuńWitaj Krysiu
OdpowiedzUsuńOj dawno nie pisałam, długo, ale Ty rozumiesz, że obowiązki, a zdalne lekcje to nie cukierek, ale na szczęście niedługo Święta, Ferie odpocznę za wszystkie czasy, bo to dzienne codzienne siedzenie przed komputerem nawet 10 godzin czy 12 to TRAGEDIA. Szczerze to się wystraszyłam tymi obostrzeniami. Przecież dom rodzinny trzeba odwiedzić, jechać do rodziców nacieszyć się każdym ułamkiem sekundy, bo widziałam ich w lipcu a to bardzo dawno, dla mnie wieki :) Nie przejmuje się tym aż tak, ale trochę stresu było no bo jak to tak bez RODZINY święta to się nie godzi ! Krysiu a chatte masz piękną o każdej porze roku za dnia i w nocy. Mniemam,że w nocy jeszcze bardziej magiczna i tajemnicza. Miejmy nadzieję, że całe to szaleństwo Covidowe się skończy, bo wszędzie zakazy i nakazy. Pozdrawiam Cię z daleka, z Łodzi, delikatnie i czule ściskam. Moc Jasna musi nastąpić i musi być dobrze, bo inaczej nie chcemy :) Mam nadzieję, że i Tobie się uda spotkać rodzinnie i z rodzinką, bo to najlepsze i najmilsze Święta :)
Pozdrawiam Agnieszka Łódź :)
Wiem to i ze strony nauczyciela i ze strony ucznia, że zdalne nauczanie to nieporozumienie i strata roku, choćby obie strony starały się najlepiej i najstaranniej. Ja z moimi najmilszymi widziałam się w październiku ale chyba i w święta BN uda nam się chyba spotkać i poprzytulać.
UsuńChatta piękna o każdej porze ale rzeczywiście o zmroku najbardziej magiczna, przytulna i bezpieczna.
Minie i wirus i strach i lęk i wrócą z podwójną mocą dni spokojne i szczęśliwe.
Pozdrawiam Agnieszko
Wspaniale mieć taką chattę. To odskocznia od życia w mieście; teraz szczególnie cenna, gdy mamy tyle ograniczeń w życiu codziennym. A takie zaciszne kąciki do czytania, rozmyślania i odpoczynku są niezbędne zawsze, ale teraz, zimą, szczególnie potrzebne. Przesadzanie z lewa na prawo i z powrotem, szukanie najlepszego miejsca dla bardzo wymagających roślin to nasza, ogrodnicza codzienność :-). To nas trzyma w formie - tak sądzę :-). Zdrowia, zdrowia, zdrowia, Krysiu !
OdpowiedzUsuńAniu, Ty to rozumiesz bo masz taki azyl, takie urocze kąciki i zakątki. Ja myślałam, ze to mój szałaputkowy charakter i pocieszyłaś mnie, że to ogrodnicza codzienność. Forma raz lepsza raz goesza to też domowa codzienność.
UsuńZdrowia i wszelkiej pomyślności urodzinowo.:))))
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Dziękuję Grażko, za pamieć i życzenia.
Usuńgdzie się schowałaś? halo, halo - grudzień dojrzał!
OdpowiedzUsuńNo właśnie Pelegrino, gdzie jesteś? 🤔
UsuńCzyżby mróz cię zaskoczył na skraju?
Zapadłam w przepaściste korytarze centrum medycznego, okulistyka i kardiologia.
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję i serdeczności ślą.
UsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń