Rok temu zakończenie sezonu z przygodami, rana na goleniu to już blizna ale nadal widoczna. Rok temu w Mielcu jeszcze z Marcysią, grzeczną, spokojną i stateczną sunią.W tym roku mocne awarie sprzętów ale i ja, choć lekko awaryjna, naprawiam się u specjalistów ( kardiolog, okulistka, dermatolog, stomatolog). Po drodze do Mielca rydze, dużo rydzy w kolorach jesieni. W Mielcu spacery z Bajką, niesforną, nerwową, ciekawską ale uroczą sunią.
Po drodze do Brzózy dziwne, śmieszne, irytujące zdarzenie. A powodu awarii aparatu foto pokrążyłam po Rzeszowie i plus dodatni był taki, że to nie aparat kaput tylko karta. Kupiłam kartę i przysiadłam na pustych, szerokaśnych schodkach by ją włożyć do aparatu. Jeszcze nie zdążyłam rozerwać opakowania gdy przybiegł do mnie ochroniarz w pełnym umundurowaniu i warknął: tu nie wolno siedzieć! A gdzie wolno - spytałam - i dlaczego tu nie wolno? Tu nie wolno - krzyknął. Spytałam spokojnie: może mi pan pokazać przepis, że nie wolno? I jakieś miejsce gdzie wolno? Zaciukał się, zaskoczył go mój grzeczny ton i spytał, dlaczego tu siadłam, czy źle się czuję? Powiedziałam prawdę i wtedy zaproponował, żebyśmy zeszli na parter po nożyczki i on mi pomoże wyłuskać tę kartę z plastikowego zabezpieczenia. Dalej było już miło, włożyłam kartę do aparatu, cyknęłam fotkę, sprawdziłam czy się zapisała. Na odchodnym jeszcze spytałam, dlaczego nie wolno siedzieć na tych schodach? Powiedział, że ma reagować na wszelkie odstępstwa a ponieważ nikt dotąd nie siadał na tych schodach on zareagował. Pewnie teraz będę siadała na wszelkich schodkach i obserwowała, jak inni będą reagować na takie 'odstępstwa'Na skraju kolorowo nawet i bez słońca bo w słońcu to już cudny, jesienny świat w płomienistych odcieniach. W dole szuranie w suchych liściach a w górze liście wirujące w powietrzu,
I ostatnie owoce wcale nie na osłodę, bo smak żaden i zapach ale widok bezcenny.
No własnie , chociaż jeszcze są, to już nie smakują, bo bez smaku, bez zapachu, ale grzybki , że palce lizać, jak się je przygotuje. Jesienne kolory w lesie też piękne, a ja w tym roku nie byłam w lesie ani raz. Tylko ogród. I coś, że się aż uśmiałam, to Twoja przygoda na schodach. Nadaje się do kabaretu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMalinki bez smaku ale zachwycają, grzybki pełne smaku też. Ja codziennie, jak jestem na skraju, spaceruję po lesie zwłaszcza gdy chłodno bo nie ma teraz tam kleszczy. Było śmiesznie ale i irytująco.
UsuńCzytając Twój nowy post i oglądając fotki doszłam do wniosku, że liście są niesamowicie uroczym modelem dla fotografa.Szczegolnie te jesienne. Zachwyca ich koloryt i forma. Jesień to właśnie liście szurające, szeleszczące i serfujące. Są jeszcze te wirujące w szalonym walcu do zatracenia. I dobrze to zauważać, bo czasy nie nastrajają. I tu my, emerytki mamy przewagę nad osobami w przedziale zawodowym. Mozemy sobie na taką chwilkę zapomnienia i zadumania pozwolić. Ochroniarz chyba nowy, więc nadgorliwy. Dobrze, że spuścił z tonu! Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńTak Bożenko, w jesieni najlepsze i najpiękniejsze to liście i mgły. Liście i ich kolory, kształty, spadanie i szuranie. A mgły i ich tajemniczość, melancholia, welonowatość. I znowu masz rację, my emeryci mamy czas i uważność by się tym czarem jesieni zachwycać. Ochroniarz może młody stażem ale stary, gruby i niezbyt lotny, pewnie były policjant.
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńJesień pełna rudości, jeszcze słoneczka- cieszmy się zatem🍁🍂🌻😃
Zdrówka życzę, pogody ducha i uśmiechu🧡🍀🌞😘
Nacieszajmy się tą łaskawą jesienią.
UsuńI Tobie zdrowia i radości, bo pogoda ducha Cię nie opuszcza.
Szkoda, że u mnie się nie pokazują te Twoje kolorowe emotki, pewnie mam coś nie tak w jakichś ustawieniach.
UsuńA wiesz, że kiedy otwieram komputer i przebiegam wzrokiem listę czytelniczą, zawsze oczekuję Twojego wpisu, a Ty skąpisz ich:-) w drodze do Mielca rydze, ale co? zbierałaś czy sprzedawali? sunia Bajka urocza, lubię wszystkie psy, a jej pyszczek zadowolony, ze zdobyczą w zębach; scena na schodach jak żywcem wyjęta z "Misia", zabiłaś gościa spokojem:-) że też wypatrzyłaś w tej gęstwinie szur-szur liści grzyby, przecież one dywanem je przykryły; słonce teraz niziutko, razi oczy, no i tak szybko zachodzi; wyjeżdżamy z domu ze słońcem, na Pogórze wjeżdżamy już prawie o zmroku; maliny jak malowanie, jak ze środka lata; a ja już przeglądam strony z nasionami:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też tak robię, czekam na Ciebie, Olę, Bożenkę, Anię, od tylu lat się znamy więc jakby przyjaciółki a na pewno pokrewne dusze. Ostatnio wymieniam i naprawiam sprzęty, naprawiam siebie u doktorów i to zajmuje sporo czasu i uwagi. Sprzedawali i kupiłam koszyczek, była zupka i na patelni. Zdybała tę bagietkę na spacerze i niosła ją około kwadransa bo ćwiczymy właśnie 'zostaw' i choć nie zostawiła i nie puściła to i nie zjadła. W końcu zatrzymałam się i zjadła połowę. Rzeczywiście Marysiu, śmiać się czy płakać, nie za mądrych biorą na ochroniarzy. Te wynalezione grzyby to tylko na mchu, bo zielony, pod liśćmi nie mam szans ale i dobrze, tam sobie spokojnie dojrzeją i rozsypią. Też źle mi się jeździ gdy słońce tak nisko i tak jasno świeci ale ciszę się, że jeszcze mogę ze względu na wiek i stan i autka i mój.
UsuńJesień u Ciebie przepiękna! I te grzyby dorodne w ilościach obfitych - tu rydze, tam maślaki! Ach!Niesamowite - u nas w tym roku była kompletna grzybowa posucha.
OdpowiedzUsuńAleż fajnie załatwiłaś sprawe z tym ochroniarzem. Brawo! Czyli grzecznością i rzeczowoscią da sie jeszcze cokolwiek osiagnąć, mimo tej agresji i chamstwa wszędzie.Tak trzymać!
Maliny ostatnie zjadłam wczoraj i ja (łądne, ale bez smaku). A potem przycięłam malinowy chruśniak, jako sie przed zimą należy, żeby w przyszłym roku bujnie zaowocowały.
Krystynko! Serdeczne usciski Ci zasyłam i usmiechy życzliwe od nas obojga!:-))*
Jesień Olu wszędzie przepiękna ale u nas rzeczywiści grzybna, chociaż te kurki w wielkich ilościach nie moje ale kupiłam koszyczek i była zupka rydzowa.
UsuńW pierwszej chwili się zirytowałam pokrzykiwaniem ale absurdalność sytuacji rozśmieszyła mnie i wiedziałam, że nie robię nic zakazanego. W dodatku stary i gruby ochroniarz aż się zaspał wspinając się do mnie na te schody. Ja jeszcze nie wiem czy to były ostatnie malinki bo za chwilę jadę na skraj, może jeszcze będzie kilka a może i grzybów też. I przytnę te pędy które owocowały w tym roku bo mam jeszcze takie których się nie wycina i one zaowocują wcześnie w następnym roku.
Zdrowia i pogody ducha życzę, trzymajcie się ciasno i ciepło.
Jesień wciąż piękna a rydzy trochę zazdroszczę 😉. Ja myślę, że Ci ochroniarze to za dużo do roboty nie mają i takie wyszukiwanie odstępstw od zwykłych zachowań to taka trochę rozrywka, przynajmniej mogą zainterweniować i coś się dzieje. Pozdrawiam i serdeczności przesyłam 😊
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, rydze nie zbierane przeze mnie lecz wypatrzone na postoju w leśnej zatoczce. Oni mają może rozrywkę ale ja na początku wkurzyłam się na bezsens zakazu.
UsuńRaaany ale rydzów uzbierałaś. Zazdroszczę. Niestety moje dzieci nie przepadają za grzybami, w zasadzie to wcale nie jedzą. Więc jak byli w naszej chacie i zapytałam czy byliście na grzybach, córka odpowiedziała: a kto by chciał grzyby? :/
OdpowiedzUsuńListopadowy las uroczy - lubię tę porę roku w mojej chacie, lubię chodzić i patrzeć na zamknięte domy, puste tarasy, opadłe liście. Czuję wtedy, że jestem tylko ja, mój pies i las. W końcu cały dla mnie. Lubię tę atmosferę kiedy sezon letni bezpowrotnie minął. U ciebie jest podobnie? Czy ludzie mieszkają tam cały rok?
Wiesz co? Uśmiałam się jak zobaczyłam bułkę w psim pysku. W przypadku mojej goldenki to absolutnie niemożliwe. :D Ona po dopadnięciu kawałka suchego chleba bądź spleśniałej bułki pochłania je z prędkością światła. Potrafi nawet wtrynić się w środek stada gołębi i odkurzać kawałki chleba wysypane dla ptaków. Jest nie do pobicia w szybkiej i bezbłędnej lokalizacji najmniejszego kawałeczka chleba. Mistrzyni świata.
I znowu się tłumaczę przez ten skrót myślowy, bo to nie przeze mnie uzbierane rydze. Ja lubię grzyby różniste chociaż przesadą byłoby gdybym napisała, że przepadam za nimi. Ale jesienią są dla mnie podstawą pożywienia naturalnego a i suszone stanowią aromatyczny dodatek do potraw rozgrzewających zimą.
UsuńU mnie ludzie przyjeżdżają w weekendy często ale w tygodniu jestem przeważnie sama. Lubię te chwile gdy jestem tam sama ale i te gdy wokół gwar lub chociaż świadomość obecności sąsiadów.
Nasza Bajka tez jest taka ale ją uczymy, że nie wolno jej jeść byle czego, w domu dostaje wystarczająco by była zdrowa i niegłodna. Wprawdzie trwa to opornie ale nie odpuszczamy.
Ha, ha - moja nie je BYLE CZEGO najwyżej stare bułki, albo karmę wysypaną dla dzików. 😂
UsuńJeśli zauważę zanim zacznie połykać i powiem: nie rusz, to zostawia. Natomiast jeśli już napocznie, to koniec... 😉 w tym momencie zapewne myśli: mam cię gdzieś, teraz już dokończę. 😂
Ale każdy ma jakieś słabości. Mój pies też.
Niestety jak Bajka coś chapnie to nie wiemy co to było dopiero sensacje żołądkowe pokazują, że zjadła coś zepsutego.
UsuńKażdy ma jakieś słabości, ja też :-)
Aaa - no to co innego. Moja goldenka nie je żadnych świństw, jak martwa wiewiórka czy nieświeża ryba (zdarzają się na plaży) ona uwielbia chleb i warzywa. Kiedyś odkurzyła całą kukurydzę wysypaną przy odłowni dzików. Dla dzików właśnie. 😁
UsuńSensacji żołądkowych nie ma wcale, jak ma 10 lat tak może zdarzyło się kilka razy. Dlatego nie martwię się za bardzo chociaż ona chodzi bez smyczy.
To mądry pies. 🐕
Jesień zawsze taka bogata w kolory, że trudno się nią nie zachwycać, a jeszcze jak popatrzy się na Twoje zdjęcia, to naprawdę aż tak bardzo nie żałuje się lata. Rydzów zawsze trochę zazdroszczę, bo u nas są ich niewielkie ilości ( w tym roku znalazłam jedną sztukę !). Krysiu, życzę zdrowia i krótkich kolejek do lekarzy. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDla mnie późna jesień to najwspanialsza pora roku, już nie jest tak gorąco jak w lecie, już nie jest tak pracowicie jak wiosną. U nas też rydze trafiają się rzadko, te zobaczyłam jakieś 50 km od miejsca zamieszkania. Dziękuję Aniu, mam wrażenie że teraz w ogóle nie ma kolejek bo albo nie przyjmują albo przyjmują natychmiast.
UsuńTaką piękną i długą jesień zawdzięczamy chyba bardzo późnym przymrozkom, a malinki zjadłabym pomimo braku tego wspaniałego malinowego smaku:)
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że jesienie są zawsze cudne i ja je uwielbiam z wzajemnością. Malinki zgadłam ze śmietaną i cukrem a nie były to ostatnie :-)
Usuń