Od przyjazdu na skraj do wyjazdu stąd siąpi, mży, pada, leje, pada, mży, siąpi..... A naparstnica rośnie jak zwariowana, u mnie się przeniosła na kompostownik a moja poszła do sąsiada za siatkę.
Między ulewą a deszczem. deszczem a burzą, burzą i mżawką jest za mało czasu by skosić trawnik, przyciąć żywopłot z ligustra, odchwaścić grządki, założyć siatkę, dosadzić i dosiać warzywa które nie wzeszły. A wiciokrzew rośnie jak szalony!!!
Przez 3 dni oczekiwanie, jakieś wyrwane ćwierć ara koszenia, przycięcie 2 m żywopłotu, kawałeczek grządki. A to pilne zadania, bo wyjeżdżam na ponad trzy tygodnie, za zachód i by spokojnie wakacjować dobrze byłoby zostawić działkę zadbaną. A jaśminowiec dwuletni zaczyna kwitnąć!
Trawnik tak nasiąkł czy nasiąknął, że stoją kałuże, tylko źdźbła niewykoszonej trawy wystają. Koła autka do 3/4 w wodzie, tylko kilka cm poniżej podwozia. Czy wyjadę z działki? Czy wyjadę z ośrodka? A deszcze byłyby tak urocze gdyby nie troska, że może być jeszcze gorzej bo Tarlaka prawie równo z drogą, brakuje kilkadziesiąt cm a to może przybrać nawet w godzinę. Kładka zalana wodą i wody nadal przybywa.
Można by już wyjechać bo z każdym dniem może być gorzej ale człek ufa i wierzy, że może wreszcie przestanie padać i woda zacznie ciut opadnie. A ślimaki wchodzą na schody i na taras, czyżby i one miały dość wody i mokra?
Ale mimo deszczu załatwiłam kilka pilnych spraw.
1 - Uprzątnęłam miejsce w pomieszczeniu gospodarczym na przyjęcie nowego łóżka
2 - Ukokosiłam łóżko, powiesiłam firanki
3 - Obkosiłam tylko wokół chatty
4 - Przygotowałam dziękczynny koszyk i przyniosłam kapę na łóżko
5 - Oberwałam rododendron z przekwitłych koszyczków
6 - Przycięłam częściowo i koślawo żywopłot z ligustra
7 - Podwiązałam pomidory, róże, rumiany .....
8 - Pojechałam na zakupy do ogrodniczego po siatkę na ptaki, cosik na mrówki, cosik na mszyce, 5 bananów jako nawóz na warzywa
9 - Umówiłam się z Panem K w sprawie naprawy rynien na dachu.
A przede wszystkim spędzałam większość czasu na tarasie i w letniej kuchni.
Wreszcie postanowiłam wyjechać, oczywiście w deszczu. W deszczu zmywałam, pakowałam, przenosiłam do autka, wyłączałam instalacje, zamykałam okiennice, uprzątałam taras, chowałam narzędzia ogrodnicze ......
A gdy już zapakowana po dach wyjeżdżałam, przestało padać. I nie padało do samego mieszkania. Ani następnego dnia, ani nazajutrz.
Witaj. Deszcz potrzebny, ale co za dużo to niezdrowo. Nie ma jednak umiaru w tej przyrodzie. Raz susza i obawy o zbiory. Teraz deszcz i też obawy o zbiory i nie tylko. Współczuję tym co cierpią z tego powodu. A w ogrodzie ciągle na kolanach albo z głową miedzy kolanami. Nie mozna przerobić wszystkiego, a co najmniej przerobić na czas. Ciągle jakieś zaległosci. Moje naparstnice też wędrują po całym ogrodzie. Gdzie mi się nie podoba to przesadzam tam gdzie chcę, albo rozdaję sadzonki. Odpoczynku na wywczasach życzę i udanego pobytu i pozytywnego zaskoczenia ogrodem po powrocie.
OdpowiedzUsuńNajgorzej mają Ci co z plonów żyją, ja sadzę tak raczej na spróbowanie niż na przeżycie więc mnie tak bardzo nie martwi ta huśtawka pogodowa. Tylko upałów nie znoszę. Zaległości coraz większe, jak się nie zrobi na czas to się nawarstwiają. Nie widziałam, że to taki zwyczaj naparstnic, myślałam, że są tylko dwuletnie. Są piękne i dumne.
UsuńDziękuję za życzenia, cieszę się ale i troszkę boję, żeby tylko upałów nie było!
Deszczu i u nas ostatnio sporo.
OdpowiedzUsuńByła nawet straszna burza z gradem!
Piękny kolor tego wiciokrzewu, bo żółty. Ja mam inny, też już kwitnie.
Pozdrawiam serdecznie niedzielnie 🙋🏵️🌞☕🍒
Szaleje nam ta Natura a kiedyś był u nas klimat umiarkowany!
UsuńMój ma dopiero dwa lata ale co roku piękniejszy, rodzai wiciokrzewów jest mnóstwo, co jeden to ładniejszy.
I wzajemnie Morgano
Mimo deszczu pięknie Ci tam rośnie wokół chatty!:-) Przyroda jakos sobie radzi.
OdpowiedzUsuńOj, u nas ten ulewny deszcz sprzed paru dni żadnych szkód nie wyrządził, ale sąsiadom poniżej zalał piwnice i budynek gospodarczy a w Jaworniku i Drohobyczce duże podtopienia i krajobraz jak po apokalipsie.Mają teraz ludzie robotę przy sprzątaniu tych ton błot i kamieni naniesionych przez na codzień taką niewinną niby rzeczkę.Mam nadzieję, że Twoja chatta nie ucierpiała i ogródek nadal taki bujny i kolorowy!:-)
Jak się człowiekowi wydaje, że już opanował, ujarzmił i podporządkował sobie Naturę, to ona pokazuje co potrafi i przejmuje kontrolę. Nam na otrzeźwienie. Żywioły są nieubłagane, trudno przejść do codzienności po takich kataklizmach. Cieszę się, że Wy tam na górce bezpieczni od zalewania, ma mieszkanie w takich pięknych okolicznościach przyrody i ten plus więcej.
UsuńA u mnie nad morzem upały potworne. Zero deszczu. Nawet pies na spacery niechętne chodzi, bo mi gorąco, a co dopiero jej, w takim korzuchu.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że mój volvo sprzedany. Pojechał do Radomia. Nie spodziewałam się, że tak szybko pójdzie, nastawiłam się, że biedak pójdzie do pewnego dziada, który porozbiera go na części. A tu miła niespodzianka, jakiś miłośnik volvo się znalazł.
I masz rację Pellegrino, zakup nowego (który i tak będzie stary) to niełatwa sprawa. Muszę zmieścić psa, kota i parę gratów, które się wozi w tę i z powrotem jak się ma chatę. Zapewne wiesz, o co chodzi.
Mam też zrobienia pomost, a to nie te czasy, co 30 lat temu. Człowiek ze wsi przyszedł i z pocałowaniem ręki zrobił, co potrafił, a potrafił wszystko. Teraz nastały czasy, że się nie opłaca, ludzie ze wsi pracyją w Anglii, Szwecji czy Norwegii i nikt nie przyjdzie naprawić pomostu. Teraz to trzeba firmę zamawiać.
Życzę ci chłodnej pogody na tych twoich wczasach.
Ale zawsze nad morzem lepiej bo bryza, wiatr od morza i takie tam.
UsuńA więc już sprzedałaś ale jeszcze nie kupiłaś? Będzie motywacja by przyspieszyć zakup. Ja zgłosiłam rezygnację z internetu ale jeszcze nie zdecydowałam na co zamienię, mam prawie miesiąc na decyzję. Własny pomost to to, co mi się marzy ale u nas nie wolno, jakieś proceduralne, własnościowe przepisy. Masz rację, teraz znaleźć fachowca i niedrogiego i solidnego to prawie niemożliwe, nikomu się nie opłaca.
Też proszę tylko o lube 20 stopni
Jasny gwint - pisze się kożuch, przez Ż - zauważyłam, że mam problemy z ortografią. Może to starcza przypadłość? 🤔
OdpowiedzUsuńA może u psa to jest korzuch? Zdarza się, mnie czasem słownik podkreśla.
UsuńStanowczo za dużo wody, podtopienia, fale powodziowe, klęski żywiołowe trapią ludzi; niestety, na pogodę jeszcze człowiek nie ma wpływu, może i dobrze, bo każdy potrzebuje co innego; tak długo Cie nie będzie, spotkasz się z ukochaną rodziną, wrócisz w środku lata i pewnie nie poznasz swojego ogrodu:-) udanego wypoczynku, samych ciekawostek, które sfotografujesz i nam pokażesz i opiszesz; serdeczności.
OdpowiedzUsuńA powiadają, ze żyjemy w umiarkowanym klimacie, gdzie wyraźne cztery pory roku, tak było kiedyś, za czasów mojej młodości. Ale cóż, kiedyś chodziło się na pocztę by zadzwonić, pisało się listy, siadało na przyzbie, na imprezach jadło się placki ziemniaczane ..... i to się już nie wróci.
UsuńJadę jakby do pracy bo ja wakacje mam cały czas a tam praca nad związkami z córcią, wnukami i ich połówkami. Rodzina to delikatna ale też elastyczna materia. Oby mi się tylko aparat nie popsuł, odpukać w niemalowane.
Albo susza niewyobrażalna, albo leje i leje bez opamiętania. U nas taki smród, że wytrzymać nie można, trzeba zamykać wszystkie okna, bo naprawdę aż oddychać trudno. Studzienki, szamba powylewało, pewnie lada chwila znów bakteria coli pojawi się w wodzie, jutro zaopatrzymy się w kilka 5litrowych butli z wodą :/
OdpowiedzUsuńKrysiu, mimo deszczu wiele zrobiłaś w swojej chattcie i jej otoczeniu :)
Naparstnica cudna :)
Pozdrawiam Cię serdecznie, Agness<3
Napisałam, że kiedyś żyliśmy w klimacie umiarkowanym a teraz w jakichś tropikach, obsunęła nam się Polska w stronę równika za jedno pokolenie. Poziom wody gruntowej się podnosi więc stąd te upierdliwości.
UsuńOdhaczyłam sporo ale też dużo zostało pilnie do zrobienia
Mam ją dopiero trzy lata i ciągle mnie zachwyca, taka dumna i strzelista. Serdeczności już lipcowe.
W tym roku południe kraju strasznie ucierpiało. Z przerażeniem oglądałam rozpasaną wodę i rozpacz ludzi, którzy wszystko stracili w powodzi. Z takim żywiołem przyroda z trudem sobie radzi ale Twoje zdjęcia pięknie kwitnących kwiatów dają nadzieje, że jednak znów zwycięży i wszystko wróci do normy.
OdpowiedzUsuńDobrego, udanego pobytu wśród najbliższych ! I żadnych powodzi ani afrykańskich upałów !