sobota, 2 kwietnia 2022

Pamięć siedemdziesięciolatki

Mija pięć tygodni i powoli zaczynam się oswajać, przyzwyczajać do wojny tuż za naszą granicą. To dobrze i źle, że tak szybko. Dobrze prywatnie i osobiście bo nie da się za długo żyć w stresie i przerażeniu, lęku i niepewności jutra a źle społecznie i po ludzku bo to głupio i pusto tak żyć normalnie, w dostatku i obfitości gdy tuż za naszą granicą śmierć, głód, rany, rozpacz ...  Drugiej światowej nie przeżyłam, może stan wojenny w '81 przeżyłam najgłębiej i widzę podobieństwa, zima, czołgi na ulicach, godzina policyjna, strach, osaczenie, pustki w sklepach. Ale wojny uniknęliśmy bo też Breżniew to nie Putin i nasza sytuacja polityczna była zupełnie inna. My dopiero wybijaliśmy się na niepodległość a Ukraina już jej posmakowała. Oglądam jak to się teraz zaczęło, krok po kroku bo w sanatorium nie było bezstronnej okazji. I zastanawiam się, bezsensownie, czy dałoby się tego uniknąć?
Oglądnęłam ostatnio niemłody film z 2005 roku o pomarańczowej rewolucji na Majdanie "Krasnoludki jadą na Ukrainę" i przypomniał mi się ten entuzjazm, tak podobny do naszego z 1980 roku, gdy Solidarność była nie tylko słowem ale w sercach, jak teraz znowu. Ukraina miała i ma do Wolności i Demokracji trudniejszą drogę niż nasza, pełną zwrotów politycznych, łez i krwi, tym bardziej należy się jej szacunek i podziw. 
Ta wojna rosyjsko - ruska, tuż za naszą wschodnią granicą wprawiła mnie w osłupienie, smutek i  melancholię. Zaczęłam wspominać, jak to się żyło w młodości gdy miało się tak mało ale się o tym nie wiedziało. Mam sporo lat, żyję od połowy XX wieku i pamiętam czasy, gdy telefony były tylko na poczcie, z przywołaniem. Po prostu szło się na pocztę i zamawiało na telefon osobę z Krakowa. Ktoś przekazywał tej osobie, że np jutro o 16 tej ma być na swojej poczcie. I gdy się przychodziło nazajutrz na swoją pocztę, czekało się aż pani z okienka zawoła: Kraków, kabina druga! Na nr telefoniczny w domu czekało się latami i Ci co nie mieli do tych szczęśliwców co mieli mogli już zadzwonić się z kabin telefonicznych w mieście.  I wiecie, wcale to nie przeszkadzało bo nawet sobie człek nie wyobrażał, że można byłoby inaczej. Jakoś się ludzie umawiali, komunikowali i spotykali. A teraz wnuk, gdy mu opowiadam stare dzieje pyta: to dlaczego Babciu nie kupiłaś sobie komórki?
Pamiętam czasy gdy w kibelku był tylko papier gazetowy ale czasem się tam czytając, spędzało nie mniej czasu niż teraz nastolatki ze smartfonem. W sklepie czekało się na byle jaki towar w dłuuuugich kolejkach, często zajmowało się miejsce w kolejce w nocy albo i wieczorem dnia poprzedniego. Ale jak się cieszyło wystaną rzeczą! I nie kupowało się co chciało tylko co akurat rzucili, no chyba że się uparło np. na płytki "złota jesień" z Opoczna, to wtedy się stało w kolejce nawet kilkanaście razy po pół urlopu bo się stało od  nocy w ciemno i dopiero około 10 tej było wiadomo co przyjechało. To były sukcesy, zdobyć terakotę, fotel, sprzęt jakiś .... Bo się nie kupowało tylko zdobywało, wystawało, wymieniało .... Jaka to była radość, jaka satysfakcja! Kartki na mięso, na buty, na czekoladę, alkohol, papierosy, masło, sery ..... A teraz! Od pewnego czasu obiecuję sobie, że nie wchodzę do sklepu bez listy, by nie kupować przydasi ale niestety, nie zawsze mi się to udaje, tyle pokus czeka w sklepach. Na szczęście moje pokusy niewielkie i niedrogie, ot dziesiąty kubeczek, setna książka, smakołyk typu 5 plasterków salcesonu, śledzik na raz, mandarynki, dziesiąte okulary, nowy krzaczek, kwiatek, roślinka, nie zawsze rozsądnie.
Sprzęty się naprawiało a nie wymieniało na nowe (nawet w pończochach łapało się oczka), w telewizji dwa programy po trzy godziny dziennie, zakupy zawijało się w gazetę lub szary papier, rzadko kto miał samochód, telefony tylko na poczcie .... ludzie mieli czas by się spotykać, nawet bez umawiania, przy plackach ziemniaczanych, piwie i gitarze. Bo o Internecie nikt jeszcze nawet nie słyszał. A gdyby nawet słyszał to by nie uwierzył, takie to byłoby nierealne science fiction. Mam wrażenie i przekonanie, że jeszcze nigdy tak wielu nie uzależniło się niechcący od tak niewielu. 
Nie twierdzę że było lepiej ale też nie twierdzę, że było gorzej. Każde pokolenie ma własny czas, każde pokolenie chce zmienić świat, każde pokolenie ma własny głos, każe pokolenie chce wierzyć w coś ...
A teraz często zapominam gdzie co położyłam, odłożyłam, zapisałam .... Czasem zapominam  co mam załatwić, zapłacić, kupić .... Ale jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było, chociaż jakość tego może już nie taka sama. Ale za to Przypadków nieprzypadkowych, Wypadków i Przygód mam coraz więcej. Przypadków bo je zauważam i zawsze się zastanawiam czy to przypadek czy sposób na pozostanie Źródła w cieniu, wypadków bo jestem coraz mniej sprawna (ale za to mam Mocnego Anioła Stróża i ma on u mnie sporo pracy) i przygód,  bo chociaż wiem, że wszystko co mnie spotyka jest nauką i doświadczeniem, okazją do zmiany Energii, to sobie postanowiłam, że będzie też Przygodą.
Ale nie wszystko co jest przygodą jest takie kolorowe. Ciągle mnie dopada to przekleństwo lub błogosławieństwo: Obyś żył w ciekawych czasach. W pół wieku tyle przeżyłam, widziałam i słyszałam. Rok 1968 - marzec, 1976 - Radom, 1978 - JP II, 1980 - Solidarność, 1981do 83 - stan wojenny, 1989 - okrągły stół i mur berliński, 1999 - Polska w NATO, 2004 - Polska w Uni ..... 2022 - miesiąc po rozpoczęciu Wojny na Ukrainie do Rzeszowa !!! przylatuje w Air force one, Wielki Brat Joe B. Czas dziwny. Niezwyczajny. Nieobliczalny. Car Biden, car Putin, car Xi Jinping - Wielka Trójca. Ukraińcy, Serbowie, Gruzini, Ormianie, Czeczeni ... to tylko karty przetargowe. Celem zawsze jest władza lub pieniądze. Więcej władzy i więcej pieniędzy. "Zadaniem odważnego ukraińskiego narodu jest pokazanie światu, że wolności, niepodległości i demokracji nie można traktować jako oczywistości. Jedno państwo najechało drugie, wzięło na cel szkoły, domy i szpitale, zabiło i okaleczyło tysiące cywilów, wysiedliło setki tysięcy osób, zmusiło do ucieczki miliony kobiet i dzieci z jednego powodu. Rosja odmawia uznania Ukrainy za suwerenne państwo". 
Sprzedałam chattę w najbardziej odpowiednim dla mnie czasie i wydawało mi się, że w odpowiednio dobre ręce. Czas okazał się dobry i właściwy, zaraz potem złamałam prawą nogę i to mnie wyłączyło z cieszenia się obecnością w chatcie na prawie pół roku. Potem zaraz sanatorium a po powrocie kuku z lewym okiem. Niestety narazie ręce nie okazały się dobre ale nie mnie to sądzić, obserwuję po pozorach a to jest jej los i przeznaczenie, Anny i chatty. Ja im dobrze życzę. Ja nie żałuję, choć tęsknię i nie zapominam o dobrym czasie, całych 15 latach tam mile spędzonych. Tak było rok temu 😘🤩😥

20 komentarzy:

  1. Może aktualna pamięć czasami szwankuje, ale z tego co czytam, to to co było kiedyś pamiętasz doskonale. Bardzo mi się podoba ten wpis, także dlatego, że lubię opowieści starszych osób o tym, co się działo w minionej epoce... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest u starek, to norma, czasy młodości i wigoru wracają gdy ciało słabnie. Dobrze jest powspominać ale trzeba mieć świadomość, że to se ne wrati i że teraźniejszość też będzie kiedyś tylko przeszłością.

      Usuń
  2. Tak własnie było. Pamiętamy to doskonale. I o dziwo rzeczywiście nam to wystarczało. Dzisiaj nawet powiem, że gdyby nie internet i telewizja , spokojniej przeżywalibyśmy tą wojnę. Ponoć to najwieksze zagrozenie od II światowej, ale kto to wie, co działo się w czasie zimnej wojny. Internet i telewicja nie pdsycali emocji, b ich nie było tzn. tych instytucji, takich emocji zatem też. Było inaczej, było po człowieczemu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, dlatego właśnie w trudnych czasach częściej wspominam tamte przeszłe czasy bo bez TV i internetu widzieliśmy i wiedzieliśmy tylko to co dookoła nas i to nam wystarczało. Nie sposób się troskać o cały świat, zdrowie psychiczne najważniejsze. A teraz żerują na naszych emocjach, politycy i dziennikarze.

      Usuń
  3. U nas telefon był w nadleśnictwie. W mroźny zimowy czas brat w środku nocy musiał budzić nadleśniczego, aby wezwać pogotowie do rodzącej żony. To były zdecydowanie złe czasy i dobrze, że człowiek był młody, bo jednak młodemu (a przynajmniej mnie wtedy młodej:)) łatwiej jest znieść trudności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoni ma rację, pamięć jest z reguły łaskawa. To nie były złe czasy, innych nie znaliśmy i to dla nas były zwyczajne czasy. Czy były trudniejsze? Dla mnie trudne są teraz, gdy świat wirtualny zaczyna przeważać nad realnym i nie da się żyć bez internetu i komórki. Nigdy nie ma dobrych czasów dla starych ludzi, czy to wtedy czy dziś.

      Usuń
    2. No nie wiem... Moja babcia żyła bez emerytury i do końca swoich dni trzymała krowę, a za mleko i śmietanę kupowała to, co niezbędne. Dziadek dużo chorował, a w tym czasie rolnicy nie mieli ubezpieczenia i szybko zmarł, bo na prywatne leczenie nie było ich stać. Moja teściowa (89 lat) mówi, że tak dobrze jeszcze w życiu nie miała. Ma własne pieniądze, komórkę i wszystkie niezbędne rzeczy. Mieszka sama i dobrze sobie radzi. Syn wozi ją samochodem do lekarza i na zakupy. Ona uważa, że czasy obecne są dla starych osób znacznie lepsze niż za jej młodości, tylko starość sama w sobie jest dokuczliwa:)

      Usuń
    3. Nie znam dobrze starości w czasach mojej młodości, pewnie stąd moje subiektywne wnioski. Do Dziadków jeździło się na wakacje i ja widziałam ich spokojnych, zawsze mających dla nas czas, wieczorem siedzieliśmy do nocy na schodkach, dziadek opowiadał 'straszne' bajki, babcia donosiła kubasy ciepłego mleka z wieczornego udoju, było sielsko i anielsko. Cóż, każdy wiek ma swoje radości i kłopoty. Pozdrawiam Was i Teściową.

      Usuń
  4. Po latach nawet o kłopotach mówi się z nostalgią. Pamięć jest dla nas łaskawa, tyle zapominamy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, z czasem kłopoty i trudności bledną, wybijają się kolorem dobre chwile.

      Usuń
  5. Tak, niestety żyjmy w ciekawych czasach. Ale to nasze czasy.Nie da się przeskoczyć do rzeczywistości równoległej, być może nudniejszej. Trzeba w tym co jest jakoś sie odnaleźc, jakoś nie zwariować, ciesząc sie byle czym, doceniając chwile, które są. Bo mijają tak szybko i my mijamy...I znowu kolejna wiosna oraz troche zimy na dokładkę!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, wspominając te ciekawe czasy trudno mi sobie przypomnieć co wtedy robiłam zwyczajnego, nudnego, codziennego. Może dlatego, że świadomość doniosłości tamtych dni wymazała inne wspomnienia. Od kiedy mam blog może byłoby łatwiej ale jakoś od 2012 roku nic, oprócz domniemanego końca świata wg kalendarzu Majów, się nie zdarzyło. Nawet 2014 rok, rewolucja i aneksja Krymu i Donbasu mnie nie dotknęła bo byłam wtedy w chatcie, bez internetu i TV.(http://kopianieba.blogspot.com/2014/02/szkody-po-zimie.html).

      Usuń
  6. Tak się w życiu składa... Wczoraj robiłam porządek w szafce w kuchni, ustawiałam kubki i pomyślałam: - a ten, to dostałam kiedyś od Pellegriny z łyżeczką i wstążeczką. Moja wnuczka, która w sierpniu skończy 25, lubi go. A dziś szukałam mojego pierwszego wydawnictwa, a zbieg okoliczności skierował mnie na mój stary blog, którego już nie prowadzę. Skopiowałam dwie fotki, mojego balkonu sprzed lat, psa, który nie żyje od 11 lat...
    I przeczytałam znak drogowy do Ciebie: "Już nie moja skrajna chata"... Dlatego trafiłam i pozdrawiam serdecznie. <3
    Jestem na facebooku, "tak sobie" i na autorskiej. Jeśli chcesz, tak dla zmiany smutnych tematów, wpadnij, zapraszam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anno! Zaglądnęłam do Twoich książek i popatrzyłam na dedykacje - październik 2011 rok! Co najmniej tyle lat się znamy. I nie ma znaczenie że to ponad 10 lat przerwy i że tyle się u nas podziało i zmieniło. Mam i ja Twoje kolorowe witraże.
      Zaglądnę do Ciebie z przyjemnością jak się troszkę ogarnę po sanatorium i wypadku.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Jeszcze nowy adres mailowy, bo u mnie też dużo zmian : a.leszczyniecka@gmail.com
    panieńskie nazwisko moje =D

    OdpowiedzUsuń
  8. I napiszę i przyślę kilka zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mądrze, życiowo. Przeczytałam post z szacunkiem do Twojej historii. Z przyjemnością zajrzę częściej.

    OdpowiedzUsuń
  10. oby tylko nie zawitała do nas czerwono czarna bandera. flaga albo (tym bardziej) Bandera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się nie damy, taką mam nadzieję, matkę głupich.

      Usuń