czwartek, 27 czerwca 2019

Sanatorium - I tydzień

Poprzednio czyli pierwszy raz, czekałam na sanatorium 14 miesięcy i dostałam na początku marca. Troszkę było szaro i chłodno w Nałęczowie, więc tym razem złożyłam podanie tak, by termin wypadł na początku kwietnia. I doopa blada a właściwie czerwona. Bo czekałam 17 miesięcy i dostałam od 19 czerwca. A tu upały powyżej 30 stopni a sanatorium nie ma pokoi z klimatyzacją. Będzie problem!
Ale Dobry Bóg okazał mi łaskę i dał mi dwa chłodne dni, na pakowanie i podróż. 20 do 24 stopnie to temperatura, przy której jeszcze mogę myśleć logicznie i perspektywicznie. No i dojechałam dzień wcześniej i dostałam jedyneczkę od wschodu ale z wielgachnym dębem przed balkonem, którego liści i owocków mogę dotknąć a właściwie to włazi mi prawie na balkonik. Przez kilka pierwszych dni nie mogłam się oprzeć i fociłam widok z balkonu o różnych porach, nawet nagrałam króciutki filmik, kto zachwyconej zabroni.

Sanatorium, zbudowane w 1970 roku, na owe czasy wypasione wielce. Ale po 50 latach niewiele zostało z luksusów. Moja ocena będzie, co oczywiste, subiektywna ale wokół i w środku trwa remont, przycinają kostkę, pylą, wiercą, kopią, a mimo to trzeba płacić opłatę klimatyzacyjną. Nie ma kuchni na miejscu, jedzenie z kateringu monotonne i ubożuchne, mało warzyw, zamiast owoców sezonowych codziennie jedno kiwi, codziennie ten sam napój, mętna ciemnoczerwona ciecz. Cieszyłabym się, że przynajmniej schudnę ale w miasteczku kuszą czereśnie, jak tu się oprzeć jak za kilka dni ich już nie będzie. Przez ten remont nie ma też połączenia z internetem więc gdy już chcę i muszę, idę do sąsiedniego sanatorium. Ale ze względu na ilość zabiegów i temperaturę albo chcę i nie muszę albo muszę ale nie chcę więc kontakt ze światem mam ograniczony wielce.

Już po drodze, jeszcze z bagażami, wypatrzyłam bibliotekę i pierwszą książką jaką wypożyczyłam byli "Ludzie bezdomni" pana Stefana Ż. Chichotałam czytając, choć książka smutna i przygnębiająca ale ten XIX wieczny styl, taki egzaltowany, afektowny,  pełen ozdobników, przymiotników, przenośni .... Aż mi się nie chce wierzyć że to do dziś lektura szkolna ( sądząc po podkreśleniach i notatkach na marginesie ).
 
 Drugą książką jaką pożyczyłam był " Powrót do Nałęczowa". To romans ale w pierwszej części przyjemnie osnuty na tle XIX wiecznego Nałęczowa. Z tej książki taki cytat: "Nałęczów to wielki park otoczony ogrodami, w których pochowały się osobliwe ludzkie siedziby. Polskie dworki z gankami, włoskie renesansowe pałacyki, zakopiańskie chaty, rosyjskie dacze, szwajcarskie wille. I wszystko pasuje do siebie i do tutejszej przyrody"

To aktualne do dziś. I to jest niezwykłe, że choć mieszają się tu style bardzo od siebie odległe, w Nałęczowie eklektycznie wszystko współgra. Wille w różnym są stanie. Część wyremontowanych a nawet odpicowanych, na szczęście większość dobrze zachowanych lub odrestaurowanych i remontowanych z pietyzmem, sporo niestety popada w ruinę, zaniedbane i niezamieszkałe. Tylko jeden widziałam "do sprzedania".
Wystarczy spojrzeć na plan miasteczka by zachwycić się Nałęczowem. Ulice Prusa, Żeromskiego, Szelburg Zarembiny, Głowackiego, Sienkiewicza ... wszyscy tu mieszkali, bywali, działali, żyli.
Już kiedyś, prawie dwa lata temu w marcu, fotografowałam te wszystkie wille i jeszcze więcej ale teraz są bardziej tajemnicze i urokliwe, obramowane częściowo w zadbanej lub bujnej zieleni.

Mnóstwo bardzo starych lip, modrzewi, kasztanów i dobrze, bo w taki upał jak teraz w czerwcu w kraju, da się jako tako spacerować np po wodę do pijalni. Bo mam w zabiegach krenoterapię, trzy razy dziennie po pół litra. Są w Nałęczowie trzy znane i opisane źródła: Barbara, Celiński i Miłość. Celiński jest obecnie w remoncie, Barbara z odwiertu górniczego capi siarką więc mi zostaje tylko Miłość, ale to 'mnie' nie przeszkadza.


Poszłam na imprezę pt  "Na kulinarnym szlaku wschodniej Polski" a to jarmark, jakich wiele, towarzystwo wzajemnej adoracji, częstują się naleweczkami, piją kawkę zbójnicką a klientów skubią. Jak ktoś oglądnął trzy to wszystkie następne jarmarki wyglądają podobnie. Cepelia czyli raz na ludowo dla miastowych, kuracjuszy, turystów.... Ale zdarzają się cudeńka choć prawie bezcenne i sama się złapałam na ten lep i kupiłam dwa kubeczki przecudnej urody, nie takie jak na zdjęciu ale podobne i może jeszcze piękniej delikatne.

Pobyt w sanatorium sprawia, że człowiek taki jak ja, tu się pozbywa kompleksów, poprawia sobie mniemanie o sobie i o swoim zdrowiu. Bo jakie tu wielkie brzuszyska i pupy, jakie duże biodra i uda, jakie obfite biusty .... Jakie tu choroby, operacje, zabiegi, protezy, wstawki i zastawki .... Ile tu ludzi z wózkami, chodzikami, balkonikami, kulami, laskami ... Ile z ograniczeniami rozmaitymi. Może to i niskie i podłe ale mi to dobrze robi.

23 komentarze:

  1. Prześliczny Nałęczów - Mekka kuracjuszy. I wille i parki ze starymi drzewami robią duże wrażenie. Po takim pobycie będziesz jak nowa :-). Mniejszych upałów Ci życzę i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mekka kuracjuszy kardiologicznych. Kurujemy te połatane serca wodą, powietrzem, spacerami i zabiegami. Byle tylko słońce była łaskawe i grzało na pół gwizdka. Dziękuję Aniu.

      Usuń
  2. Witaj kuracjuszko! Ogromnie Ci zazdroszcze pobytu w Nałęczowie.Bardzo dziękuje za ciekawa relacje i zdjęcia.Poczulam się młodszą o wiele lat i wróciły wspomnienia z pobytu ,a te piękne wille i pałacyki dalej przyciągają wzrok.Życzę udanego pobytu mimo remontów za oknem.Pozdrawiam Marta z Uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marto. Nie zazdraszczaj, bo żeby się tu dostać na leczenie trzeba mieć chore serce a to na codzień upierdliwe życie. Ale można przyjechać turystycznie, naprawdę warto, zwłaszcza jeśli Cię wiążą wspomnienia. Pozdrawiam i dziękuje.

      Usuń
  3. Krysiu, życzę przyjemnego odpoczynku i nabrania energii w tej pięknej okolicy.
    Twoje fotki to perełki architektoniczne. Ja...nie byłam nigdy w sanatorium, jakoś nie czułam potrzeby. Może to błąd?
    Mam nadzieję, że szepnęłaś do uszka panu Aleksandrowi, jak go lubimy i cenimy za 'Lalkę' i 'Faraona' :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Dag, nabieram ile wlezie. Ja w sanatorium jestem drugi raz i po raz drugi w Nałęczowie. Tez do 70 - siątki nie czułam potrzeby ale jak raz pojechałam to będę wracać. Pan A odwiedzał Nałęczów corocznie przez prawie 30 lat.
      I za "Emancypantki" też.

      Usuń
  4. Byłam w Nałęczowie, wspaniałe miejsce aby się rozstresować, nabrać dystansu do świata. Można napisać zazdroszczę. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia. Zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście niesamowite miejsce i do Kazimierza stąd blisko i do Puław. Nie zazdraszczać tylko tu przyjechać i napawać się, piękne tu widoki, gotowe obrazy.
      Zaglądnę po powrocie bo tu internet słabiutki. Pozdrawiam Krysiu

      Usuń
  5. Kuracjuszko miła, jak Ci dobrze:-)
    Twoje zdjęcia pokazują urok kurortu, mnie jak zwykle zachwycają stare pensjonaty, z drewnianymi ozdobami, koronkami, niektóre mocno zniszczone, wielka szkoda; na jednym ze zdjęć dziuplaste drzewo, jak w Twojej Brzózie, brakuje tylko wyglądających ciekawskich lisków; remonty w otoczeniu bywają dokuczliwe, właśnie u mnie za ścianą wiercą, na budowie u syna, ale ściany przenoszą; przetrwamy i to:-) jarmark zacny, ceny zacne, trzeba skubnąć kuracjuszy i turystów, chyba uodporniłam się na takie imprezy, choć ... kubeczki zachwycające:-) pozdrawiam serdecznie.
    P.s. Czy pan nad stawem dalej sprzedaje biżuterię? mam od niego turkusowy naszyjnik:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dobrze Maryś, mimo tych minusów. Mnie też najbardziej się podobają te drewniane, koronkowe, z werandami ażurowymi ale one najszybciej niszczeją, gdy zaniedbane. Takich cudnych, starych drzew tutaj mnóstwo i jeszcze będzie kilka w następnym poście, jeśli internet da. Remont podnosi mi ciśnienie i tak już za wysokie. Ja nawet portfela nie wzięłam na jarmark ale wróciłam nazajutrz, bo te kubeczki śniły mi się w nocy. Tych już nie było ale moje też cudniejsze, dam zdjęcie.
      Nad stawem pan i pani, u pani kupiłam korale z opali. Ale są i kramy przy pałacu Małachowskich i przy bramach. Tu kupiłam lichy wachlarz by robić sobie podmuch.

      Usuń
  6. o leczniczej Perle, to zmilczę, ale ten dąb, to dąb czerwony. przepięknie wygląda jesienią - mogłaś poczekać do 20 miesięcy, wtedy trafiłabyś jak znalazł z widokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Oko, jak byś nie znał realiów. Czeka się ile trzeba, 'mogłaś' nie ma tu nic do rzeczy. Bierzesz co, gdzie i kiedy dają albo nico.
      Dziękuję za ten dąb czerwony.

      Usuń
    2. ma wspaniałe żołędzie krótkie, grube i w pięknym berecie.
      wiem, że z wyborem, to kiepsko bywa. na szczęście dęby czerwone są dość popularne - to te z ostrymi liśćmi, a czerwone, bo pięknie się wybarwiają jesienią.

      Usuń
  7. Byłam w Nałęczowie, piłam Miłość z mężem w palmiarni. Spokojnie przesiedzieliśmy tam burzę i deszcz. Piękne to miasteczko. Zielone.
    Te żołędzie są obłędne. Wszechświat cię lubi, dąb jest cudny. I trochę zasłania od remontów.
    Wyglądasz zdrowo na zdjęciach :-) Czasem potrzeba takiego spojrzenia na innych, od razu lepiej w porównaniu. To fajne, a nie podłe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też piję Miłość sama i w towarzystwie, trzy razy dziennie ze spacerem po urokliwym parku, mam nadzieję, że to dobre dla serca. Dąb rzeczywiście cudny, Oko pisze, że czerwony, osłania i wycisza ten uprzykrzony remont. Tak, myślę że Wszechświat mnie lubi bo ja Go lubię, tak to działa.
      No, może nie podłe ale jakieś takie brzydkie i nieszlachetne porównywać się do mniej obdarzonych i cieszyć się z tego.

      Usuń
  8. Krystynko, przepiękny ten Nałęczów. Nigdy tam nie byłam, ale na Twoich zdjęciach uroczy. Szczególnie te ażurowe wille, romantyczne rezydencje, parki... Zachęciłaś mnie do wizyty w tym uzdrowisku. Oczami wyobraźni widziałam jak na początku XX wieku przechadzały się tu damy z parasolkami, panowie w jaśniutkich garniturach z laseczkami, kto wie czy mój dziadek też tu przyjechał? Teraz nie ma już nikogo, kto odpowiedziałby mi na to pytanie. A szkoda.
    Nie musisz się martwić, że posługujesz się cudzym nieszczęściem, by poczuć się lepiej, bo taki już jest nasz mechanizm obronny .Pomagamy sobie i łapiemy równowagę psychiczną. Nie ma w tym niczego złego. Przecież nikomu nie życzysz źle. Oni już swoje przeszli, a TY tylko cieszysz się, że jesteś jeszcze w dużo lepszej kondycji, korzystniej wyglądasz i to poprawia Twoje poczucie własnej wartości. Ja tak wiele lat temu miałam w pracy zawodowej. Gdy pojechałam do podopiecznych i starałam się im pomóc, wysłuchać, to dając im siłę, sama podbudowywałam swoje wnętrze. Okazywało się, że na ich tle moje trudne sprawy okazują się błahe , łatwe do rozwiązania. Nabierałam wtedy dystansu do życia. Pozdrawiam Cię odnowioną i pełną zapału do mierzenia się z dalszym życiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łatwo sobie w Nałęczowie wyobrazić lata dwudzieste XX wieku i choć inne stroje nadal jest w nim coś z kurortu do którego przyjeżdża się 'do wód', dla poratowania zdrowia a czasem i do pokazania się.
      Też myślę, że nikomu tym nie robię krzywdy, bo czasem jestem lepiej obdarowana a w innych dziedzinach gorzej i inni się tez cieszą. Harmonia i równowaga, raz na wozie a raz pod (znowu te mądrości ludowe)
      Pozdrawiam i życzę, byście w tych trudnych chwilach znajdowali czas na kontakt z Naturą

      Usuń
  9. Bardzo się cieszę, że pobyt w sanatorium Ci służy, a dąbek najwyraźniej wzmacnia i dodaje sił... Kora (młodego) dębu to surowiec zielarski - leczniczy. Mam nadzieję, że wyrósł i nikt go nie oskubie. Widzę też maki, rumianki i chabry na kubeczkach - super wybór - teraz są w rozkwicie. Będą przypominały tegoroczne lato. A nałęczowskie wille, przeurocze - pokazałaś klimat i charakter urokliwego miejsca. Zawsze powtarzam, ze nie warto szukać chorób, tylko zdrowia. Bądź zdrowa, miła Krystynko. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki gość jak dąb, który prawie wchodzi na balkon zawsze mile widziany. A jak szumi gdy wiatr i deszcz! Niestety na te z makami, rumianami i chabrami się nie 'załapałam' ale kupiłam równie cudne z kwitnącą lawendą i szałwią. Może takie bardziej toskańskie czy prowansalskie ale namalowane w Nałęczowie, który ma klimat i wdzięk i dużo spokojniejszy od gwarnego Kazimierza nad Wisłą.
      Szukam zdrowia ale tutaj jakby trudniej niż u mnie na skraju.
      Serdeczności ślę.

      Usuń
  10. Mam nadzieję, że tam Cię nieco podreperują z tym serduchem i dostaniesz nowe leki na "wszelki wypadek", Żeby takich przeszkadzajek jak wcześniej już nie było. ?upały są dla mnie ciężkie chociaż jeszcze młoda jestem. A Tobie życzę wypoczynku pomimo remontów i szczęśliwego powrotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym by mi nie były potrzebne te leki na wszelki wypadek ale to nierealne. I upałów już nie polubię. Staram się wypoczywać i remontować siebie ale już marze o powrocie.

      Usuń
  11. Piękne są Twoje zdjęcia!!! Nałęczów urzeka, Twoje zdjęcia też!!!
    Wypoczywaj ile się da!!!
    Przepraszam, że dawno u Ciebie nie byłam. Mam trochę kłopotów z dłonią i już mniej buszuję po Internecie.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nałęczów urokliwy i spokojny, warto się tam wybrać. Wypoczywam głównie po kolacji bo w ciągu dnia zabiegi co i raz. Rzeczywiście rzadziej piszesz ale czasem tak się układa. Pozdrawiam

      Usuń