Infinity to znaczy nieskończoność a co znaczy 88 czyli dwie nieskończoności, niechby i pionowe? Czy to znaczy absolutny koniec? Oczywiście, jak każda 77 latka (dwie kosy), czasem myślę o starości i śmierci. W roku moich 77 urodzin (i wieku śmierci mojej Mamy), postawiłam sobie cel, granicę i barierę - pożyć do 88 lat. Nie więcej i nie mniej. To zuchwałość ale może jakoś da się to zrobić? Narazie nie wiem jak. Wydaje mi się, że wystarczy nie mieć miejsca i czasu na smutki i depresje a mieć plany i marzenia na jeszcze 10 lat. Ochota jest - więc do dzieła! Na porannych spacerach z psem zaczynam wyszukiwać takie działki kwadrans spacerkiem od Rynku. Przystaję, focę i marzę. Wyszukuję takie zaniedbane i zarośnięte bo takie potrzebne mi są do marzeń.
Marzy mi się taki scenariusz: mieć 88 lat, usnąć i nie wstać. Odejść spokojnie we śnie, nie kłopotać nikogo. A dlaczego 88? Bo idąc na emeryturę w wieku 56 lat, po 32 latach pracy żartowałam sobie, że tyle też lat mam odebrać sobie na emeryturze. No i 88 to takie dwie pionowe nieskończoności. Nie będę już wtedy ani starką, ani staruszką ale staruszeczką, stareńką. No i w wieku 88 lat zmarł Alain Delon, idol mojej młodości, który tak mówił: A. Delon: "Opuszczam ten świat bez smutku. Życie już mnie nie pociąga, widziałem i przeżyłem wszystko. Nienawidzę obecnej epoki, mam tego dość" Ja nie nienawidzę nic i nikogo, nawet obecnej epoki, chociaż nie podoba mi się cyfryzacja i komputeryzacja, uzależnienie od mediów społecznościowych i komórek, betonoza i .....ale "życie już mnie nie pociąga," widziałam i przeżyłam wiele.
Wolność czy swoboda, wolność a swoboda, wolność i swoboda a może wolno czy swobodnie. A może to jedno i to samo tylko od wschodu czy zachodu. Tak czy siak, okna na świat mam tu kolorowe i ciekawe.
Materiał do przemyśleń. Kto jeszcze pamięta "17 mgnień wiosny" i Stirlitza? Ale w tym roku, obserwując wieloletnie, paliatywne odchodzenie Henia i Władzi, zmieniam zdanie. 88 to za dużo. Więc może 82 czyli czas pracy w RN, jeszcze 4 lata mobilizacji i większych pieniędzy. Więc już nie zarośnięte działki, czarowne ruinki. Teraz to co mam czyli trzy różne piecyki na ogień i zieleń dookoła. Reszta niech zostanie w sferze marzeń bo te też są potrzebne, gdy się już nie planuje. Chcesz rozśmieszyć Boga ......
Ach jak pięknie piszesz .....moja mamuśka rocznik 1947, rok temu mastektomia piersi,dziś wolna od raka. Gdy jej lekarz onkolog powiedział,że jest królową zycia to stwierdziła,że z 90 nie spuszcza..:) . Te roczniki to twarde baby i wojowniczki.... A Ty Kochana z twoim optymizmen i radością życia to 100 jak nic.... Pozdrawiam ...Ania z Krakowa!
OdpowiedzUsuńAniu, masz rację, te roczniki lat czterdziestych XX wieku to twarde, dzikie Baby. Stąd moje 88 ale czasem, obcując blisko z bezsensownym, długotrwałym odchodzeniem mięknę. 100 lat - o Boże - za nic! Uściski💛
UsuńKrystyno, marzenia są ważne, bo ponoć kto nie marzy ten umiera. Życzę spełnienia tych o działaczce, ale też tych 88. Może jednak warto chcieć je mieć i nie spuszczać z tonu, a może nawet więcej. Jesteś pełna energii, masz fajną rodzinkę, więc dla nich i dla siebie, byle w nie najgorszym zdrowie, życzę Ci tego z całego serca.
OdpowiedzUsuńMarzenia nic nie kosztują a dają kopa, moc i wigor. Ale ja teraz jestem w takim wahadle - chciałabym 88 ale nieśmiało, 82 wydaje się realne. Elu, byle w dobrym zdrowiu to motyw przewodni. Dziękuję za życzenia.
UsuńDają do myślenia :D Marzenia mają potężną moc :D
OdpowiedzUsuńTak, potężną Białą Moc!!!
UsuńO matko, ale masz plany. Mam jednak nadzieję, że będziesz żyła dużo dłużej niż owe 88 lat! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKarolinko, są plany, są marzenia, jest Moc. Byle nie do setki.
UsuńZawsze warto marzyć, planować a i realizacja może się uda.
OdpowiedzUsuńLuśko, marzenia i plany są nasze, realizacja już nie tylko od nas zależy
OdpowiedzUsuńCzasem sobie myślę, ile ja jeszcze mam przed sobą? 10 lat, 15, a może 5? I tak, jestem już trochę zmęczona tą egzystencjalną szarpaniną. A z drugiej strony, popatrz, jaki piękny jest świat, słońce grzeje, liście nabierają kolorów, owoce dojrzałe opadają... grzyby.. no i te wszystkie śpiewające, fruwające, futerkowe oraz gadziny itp. Nie, jeszcze nie, jeszcze trochę chcę tu zostać. Marzenia piszesz? Jest jedno i łączy chyba wszystkich starych ludzi- być sprawnym jak najdłużej, i pojawia się zaraz drugie,-umrzeć bez bólu, szybko i niekłopotliwie.
OdpowiedzUsuńRadości Ci życzę:)
"Z jednej strony śmiech szalony, z drugiej strony gorzka łza ..." I już nie żal i jeszcze się chce. Może jestem w tym punkcie wahadła gdy i w prawo i lewo jednaka droga. Naczelne marzenie starszych to być sprawnym i niekłopotliwym ale te indywidualne to już różne.
UsuńAntoni. Gdybym w swoim CV mógł napisać :Pięć lat z Romy Schneider, rok z Nico i Brigitte Bardot. Z Nathalie na ślubnym kobiercu, z Dalidą w piosence. Trójkąt z Mireille Darc i Maddly Bamy,. Romans z młodziutką Anne Parillaud Rosalie van Breemen – matką Anouchki i Alaina-Fabien. Wtedy też za Alainem Delonem powiedziałbym że wszystko widziałem. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAntoni, gdzieś się zapodział Twój komentarz między mailem a spamem ale go wydłubałam, bo ciekawy. On widział a przede wszystkim przeżył wiele ale czy wszystko?
UsuńAle rozumiem to spełnienie choć nie dotyczy to miłości, miłostek i romansów.
Ważne jest jedynie tu i teraz, a będzie, jak będzie.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie kobiety umierają za szybko, tak więc i ja nie szaleję z planami.
Moja najstarsza siostra mawia, że po 70 każdy dzień darowany:)
Szczęścia Ci życzę:)
M