Tak na pr贸b臋 10 dni u siostry, ciurkiem, dzie艅 i noc. Pierwsza taka pr贸ba po podj臋ciu decyzji o przeprowadzce.
Dzie艅 pierwszy - pi膮tek - nerwowy bardzo bo po 艣niadaniu chcia艂am dopakowa膰 dokumenty gara偶owe by je pokaza膰 siostrze. Powinny by膰 na wierzchu bo ich wczoraj u偶ywa艂am ale .... nie ma. Przeszuka艂am salon gdzie je widzia艂am po raz ostatni i nic, potem miejsca prawdopodobne i nic. Zesz艂am do piwnicy bo mo偶e s膮 gdzie艣 w klamotach przywiezionych z gara偶u i nic. Wr贸ci艂am do mieszkania, przeszuka艂am calusie艅kie i znowu nic. Sama nie wiem dlaczego jestem tak bardzo zdenerwowana 偶e a偶 bior臋 hydroksyzinum. Zadzwoni艂am do kupca czy mo偶e on nie wzi膮艂 ich przez pomy艂k臋, m贸wi 偶e nie ale prosz臋 go by sprawdzi艂 w gara偶u bo ja ju偶 nie mam kluczy. Sprawdzi wieczorem bo teraz jest w pracy. Zesz艂o ponad dwie godziny, ju偶 czas wyj艣膰 na autobus. Zaczynam podejrzewa膰, 偶e mo偶e jednak te papiery zosta艂y na wierzchu w gara偶u bo w mieszkaniu przeszukany ka偶dy k膮tek ze trzy razy. Wyje偶d偶am na 10 dni a je艣li przy sprz膮taniu gara偶u kto艣 je wyrzuci z klamorami? Dzwoni臋 do s膮siada by sprawdzi艂 czy te dokumenty nie s膮 przypadkiem w gara偶u ale on jest w trasie. C贸偶 mi zosta艂o gdy czas ju偶 wyj艣膰 by si臋 nie sp贸藕ni膰 na autobus dalekobie偶ny? Tylko 艣w. Antoni. Bior臋 plecak, koszyk, torebk臋, zapalam mu lampionik i wychodz臋. Ale ju偶 na dole my艣l臋, 偶e to mo偶e nie jest dobry pomys艂 zostawi膰 pal膮c膮 si臋 艣wieczk臋 wi臋c wracam, zdmuchuj臋 艣wieczk臋 i tylko zostawiam przy figurce 艣liczn膮, now膮 pi臋cioz艂ot贸wk臋. Po drodze na przystanek w p臋dzie i desperacji sprawdzam w 艣mietnikach na wierzchu. Teczki nie ma.
Postanawiam po raz kt贸ry艣: - by膰 uwa偶n膮 i skupion膮 przy ka偶dej a szczeg贸lnie przy wa偶nej i niecodziennej czynno艣ci - dzia艂a膰 wolniej, nie spieszy膰 si臋, trudno, niech kto艣 czasem poczeka - odk艂ada膰 rzeczy tam sk膮d je wzi臋艂am - robi膰 jedn膮 rzecz jednocze艣nie, trudno, b臋dzie d艂u偶ej schodzi膰 ale mam czas, du偶o czasu.
Popo艂udniu dzwoni臋 do s膮siada bo sie nie odzywa. I co? By艂y dokumenty w gara偶u na wierzchu !!! Prosz臋 by je zabezpieczy艂 ale postanowienia pozostaj膮 w mocy.
W drugim dniu przyjecha艂 wnuk z narzeczon膮 zaprosi膰 nas na za艣lubiny. Poniewa偶 byli w drodze do reszty rodziny sp臋dzili u nas tylko kilka godzin na kawce, herbatce i s艂odkim czyli krem贸wce i kawa艂kach torcik贸w. By艂o ogl膮danie zdj臋膰 bo dostali ode mnie dwa albumy zdj臋膰 narzeczonego, narazie od urodzenia do 7 lat. Dos艂odzi艂am si臋 nie tylko fizycznie, tak by艂o czule i serdecznie.
W trzecim dniu obmierzanie i projektowanie wst臋pne jak rozmie艣ci膰 m贸j gabinet i sypialni臋 w wielkiej sypialni ma艂偶e艅skiej siostry. Ma wymiary 460 cm x 340 plus wn臋ka 160 x 140 razem 16 +2 czyli 18 metr贸w kw. Nie powinno by膰 trudno bo w mieszkaniu mam na to niespe艂na 11 metr贸w kw, ale jedyne okno w tej sypialni mocno ogranicza projektowanie. Narazie tak to wygl膮da ale przyjad膮 tam moje ulubione meble Indiana z Black Red White i trzeba je porozmieszcza膰. A poniewa偶 to niedziela robi臋 tradycyjny, smakowity ros贸艂 z wk艂adk膮 mi臋sn膮. Na deser s艂odkie jak wczoraj.
Od poniedzia艂ku zaczynam powoli i stopniowo dostosowywa膰 sw贸j rytm singla do zastanego tu, rodzinnego z psem. Krok pierwszy to za艂o偶enie haczyka od wewn膮trz i otrzymanie kluczy do pokoju. Ma艂y krok dla ludzko艣ci ale wielki dla mnie. Czy b臋d臋 z nich korzysta艂a czy nie to nie ma znaczenia, wa偶ne jest 'manie'. Dok艂adne obmierzam sw贸j teren, gdzie wn臋ka, gdzie okno, gdzie drzwi obecne i przysz艂e.
Nast臋pne dni podobne, zorganizowane pod potrzeby chorego Henia i psa. Rano mam sw贸j czas bo to siostra wychodzi po kawce z psem na spacer i na drobne zakupy. Ja 艣pi臋 d艂u偶ej, potem poranna gimnastyka w pi偶amie na tarasie lub w sypialni i troch臋 serfuj臋 po internecie w gabinecie. Oko艂o 10.30 przebieranie poranne Henia i 艣niadania. Heniu na le偶膮co zjada kanapki pokrojone w kosteczki wolniutko je 偶uj膮c a ja te偶 staram si臋 偶u膰 powoli swoje gryzki ale jako艣 tak jest, 偶e zawsze Heniu gryzie wolniej, czyli zdrowiej. Tego si臋 powinnam od niego nauczy膰. Halinka w tym czasie robi porz膮dki a potem dla Henia obiad i kanapeczki na kolacj臋. Znowu godzinka na zaj臋cia w podgrupach i ju偶 czas na zaczynanie gotowania obiadu dla nas. Oko艂o 13 tej po艂udniowy spacer z Bajk膮, to ju偶 m贸j obowi膮zek i przyjemno艣膰. Po powrocie doko艅czenie obiadu i pionizowanie Henia. Ja karmi臋 go obiadem bo zwykle sama jeszcze nie jestem g艂odna. Po obiedzie godzinka dla odpoczynku wszystkich a potem spacerek Henia po kuchni i salonie, owoc dla Henia i kawka dla nas, deser dla Henia i spacerek dooko艂a pokoju i kuchni, galaretka dla Henia i ju偶 czas na spacer z psem, to te偶 m贸j obowi膮zek i przyjemno艣膰. Po powrocie bajka na dobranoc dla doros艂ych w Tv, jaka艣 "Farma", jakie艣 rewolucje remontowe i ju偶 czas na kolacj臋 dla nas i dla Henia. Oko艂o 22 przebieranie Henia do snu, jakie艣 drobne mycie i czas na zaj臋cia w podgrupach. Ale to Halinka w nocy budzi si臋 dwa, trzy razy by przekr臋ci膰 Henia z boku na boczek a i tak wstaje rano wcze艣niej ni偶 ja. Moja nisza jest tam, gdzie zimno, za zimno dla innych.
W po艂owie pobytu mam wychodne. Postanawiam zacz膮膰 realizowa膰 sw贸j plan zwiedzania miasteczka autobusami miejskimi. Na pocz膮tek oczywi艣cie autobus nr 1, trasa od Biernackiego do Ducha 艣w. a mo偶e i nr 2 czyli od Rynku ( by nie powtarza膰 trasy do Ducha 艣w. ) do Szarych Szereg贸w. Powoli si臋 rozgl膮da膰 po jednej i drugiej stronie i obczaja膰 i zapami臋tywa膰 gdzie co jest z budynk贸w u偶yteczno艣ci publicznej, sklep贸w, us艂ug, park贸w ..... Pocz膮tek zgodnie z planem z t膮 tylko zmian膮, 偶e na przystanku postanowi艂am zacz膮膰 od pierwszego autobusu kt贸ry przyjedzie. I przyjecha艂a ..... jedynka! Pojecha艂am ni膮 do ko艅ca czyli do p臋tli, po drodze sporo supermarket贸w bo wok贸艂 bloki i osiedla. Dojecha艂am do ko艅ca trasy, wszyscy wysiedli a ja siedz臋, bo chc臋 wraca膰. Kierowca u艣wiadomi艂 mnie, 偶e to tak nie dzia艂a, musz臋 wysi膮艣膰 bo to koniec trasy. Jak chc臋 wraca膰 to musz臋 si臋 uda膰 na pierwszy przystanek. Wi臋c wysiad艂am i si臋 uda艂am ale po drodze zobaczy艂am rozdzielni臋 PGE i wiadomo, 偶e nie odpuszcz臋, obejd臋 dooko艂a. A jak j膮 obchodzi艂am, to zobaczy艂am co艣 z daleka, jakby domki dzia艂kowe.
Wiadomo 偶e si臋 nie opar艂am i zamiast na pierwszy przystanek powrotny posz艂am w stron臋 ogr贸dk贸w, zw艂aszcza 偶e zaraz przy bramie trafi艂am na og艂oszenia, niekt贸re sp艂owia艂e mocno ale te偶 niekt贸re 艣wie偶e. Z mapy wiedzia艂am, 偶e to wielki kompleks ROD wi臋c zanurkowa艂am w uliczki i 艣cie偶ki. Tu zagada艂am, tu pogada艂am i ju偶 widzia艂am, 偶e to m贸j plan na za艣. Spacer kilkugodzinny zako艅czy艂am przy domu dzia艂kowca. Nie zadzwoni艂am na 偶aden numer bo jeszcze nie wiem, czy to jest ten ROD dla mnie.
Wreszcie wysz艂am z tych ROD i troszk臋 pob艂膮dzi艂am zanim dosz艂am do przystanku. Nadjecha艂a tr贸jka wi臋c w ni膮 wsiad艂am. Ale mnie powiod艂a gdzie艣 w dal, zorientowa艂am si臋 gdzie, dopiero jak zobaczy艂am Navigatora. Wi臋c tam wysiad艂am, bo ju偶 wiedzia艂am gdzie jestem. W wielkim obiekcie pustawo, zwiedzi艂am tylko toalet臋. Powr贸t ju偶 przez znajome okolice, zesz艂o razem prawie 6 godzin.
Dni podobne do dnia ale w pi膮tek siostra wybra艂a si臋 do Katowic wesprze膰 spotkanie na rzecz praworz膮dno艣ci. Wyjecha艂a przed pi膮t膮 rano, wr贸ci艂a po siedemnastej a wi臋c ca艂膮 dni贸wk臋 to ja zajmowa艂am sie Heniem i Bajk膮. Tylko do przebierania przysz艂a piel臋gniarka na godzink臋. Da艂am rad臋 chocia偶 sporo stresu by艂o. A potem znowu dni monotonne i jednostajne, kolejno艣膰 taka: Heniu, pies, go艣膰, gospodyni.
By艂o i drugie wychodne, mia艂o by膰 w kierunku strefy ale wysz艂o jak zwykle czyli sko艅czy艂o si臋 na dzia艂kach. Tym razem kr贸cej bo pogoda jak w marcu ("w marcu jak w garncu") lub w kwietniu (" kwiecie艅 plecie艅 bo przeplata, troch臋 zimy troch臋 lata"). Na dzia艂kach grz臋z艂am w b艂ocku bo stara艂am sie odszuka膰 te dzia艂ki z og艂osze艅. Namierzy艂am tylko jedn膮, nr 101. Wr贸ci艂am na szos臋 ale ju偶 nie mia艂am ani ochoty ani si艂y na zwiedzanie dzia艂ek Relax, tym bardziej, 偶e komunikacja z nimi marna bardzo.
Co by tu rzec na podsumowanie tych dziesi臋ciu dni? Docieranie rozpocz臋te i nawet zgrzyt贸w nie by艂o. Ale to dopiero pocz膮tek bo narazie jednak to pobyt w go艣ciach u siostry a w zanadrzu powr贸t do w艂asnego mieszkanka. Ale jak powiada Lao Tzu, tw贸rca taoizmu: "Nawet najdalsza podr贸偶 zaczyna si臋 od pierwszego kroku" I ja ju偶 kilka pierwszych krok贸w zrobi艂am.