piątek, 18 lutego 2022

Rymanów Zdrój - początek


Dzień pierwszy - wrażenie ogólnie nie całkiem pozytywne. Autobus którym miałam dojechać bezpośrednio zatrzymano w Krośnie z powodu niesprawności. Czekanie na podstawienie autobusu zapasowego trwało i trwało, zmówiłam się z jedną kobiełką i pojechałyśmy taxi, ona do Iwonicza a ja do Rymanowa. Jazda też była z przygodami bo zrobiła się z tego wycieczka, kierowca, chcąc zrobić skrót, zabłądził i wracaliśmy dookoła ale na szczęście przez malownicze okolice. Ale za tę wycieczkę zapłaciłam sporo a może niewiele? Obiekt też nie okazał się taki śliczny jak na zdjęciach z folderów, co nie dziwi bo był budowany w latach sześćdziesiątych. Wysłużony, odrapany miejscami, łazienki lekko zatęchłe (dobrze, że nie mam węchu). Oddziałowa nie całkiem miła, lekki rozgardiasz i dezorganizacja. Po obiekcie tylko w maseczce, bez maseczki tylko w pokojach i na stołówce. Damy radę 🤍
Dzień drugi. Dziś już lepiej, zabiegi dobrze rozpisane, personel od zabiegów miły i uczynny, zwiedziłam cały obiekt, część już odnowiona wygląda bardzo fajnie. Humor lepszy to i mniej się widzi niedoróbek.  

Zwiedziłam też najbliższą okolicę. Najpierw widok z okna i na okno, potem wzdłuż rzeki Tabor, w prawo do centrum a potem w lewo do muszli i basenów. No i z powrotem po drugiej stronie Taboru. Popatrzyłam na swoje sanatorium z bliska i z daleka,  posiedziałam z księżną Anną Potocką na ławeczce, potupałam w muszli koncertowej, posłuchałam szumów na wodospadzie. porobiłam zakupy łazienkowe w centrum. Szału nie ma, maleńka osada  w lutowym błocku, w pochmurny dzień.

Dzień trzeci. A na trzeci znowu gorzej. Ziściło się to czego się najbardziej bałam. A zapowiadało się tak ślicznie. Tiu tiu, moja współlokatorka Bożena mówiła, że lubi wietrzenie, nie lubi przegrzania więc pomyślałam, że mam szczęście i niepotrzebnie się troskałam. Ale jak mówiła, że lubi tak jak ja, to mówiła, bo w realizacji jej wietrzenie całkiem co innego znaczyły dla każdej z nas. Wietrzenie dla mnie to otwarcie na kwadrans conajmniej szeroko okna rano, w południe i wieczorem a pomieszkiwanie w pokoju przy uchylonym oknie. Dla niej to rozszczelnienie okna na chwilkę popołudniu i wieczorem a poza tym zamknięte okno bo albo jest po zabiegu, albo bolą ja plecy, albo puchnie jej oko a w ogóle boi się panicznie przeciągów. Ja wiem, że moje pojęcie optymalnej temperatury mieści się dużo poniżej średniej więc w drodze kompromisu ustaliłyśmy, że jak Bożena będzie wychodzić na zabiegi i na posiłki to ja wtedy będę otwierała okno szeroko a ona zamknie je gdy wróci. I dopołudnia jest git. Ale popołudniu zabiegów nie ma i zostaje jeszcze wieczór i noc więc ten kompromis troszkę taki zgniły jest i duszno w pokoju. Ale i tu znalazłam rozwiązanie, po południu ( po obiedzie) nie ma już zabiegów więc wychodzę codziennie na długi, powolny spacer i tam się dotleniam na full, by wystarczyło na pół doby. Poza tym okazało się, że mamy totalnie różne poglądy nie tylko na politykę i religię (tu nie ma problemu, te tematy omijamy), na filozofię, wychowanie, wrażliwość także ( tu też da się nie podejmować tematu) na stany lękowe, stosunek do zaufania, sposoby spędzania wolnego czasu ... Zostało tylko zdrowie i ogródek więc jak rasowe eme przelicytowujemy się chorobami i pobytami w sanatoriach oraz plonami i zadbaniem grządek i ogólnie nasadzeń. Ciekawe doświadczenie dla mnie, tak bliskie obcowanie z diametralnie inna kobiełką. Mnie to tak już nie przeraża bo znam Martę. To inne przeciwieństwa ale podstawy różnorodności już przerobiłam. Ale i trudniej bo to trzy tygodnie tak blisko, w jednym, małym, dusznym pokoiku jeszcze mi się nie przydarzyło. Dam radę bo ja tu przyjechałam dla zdrowia i wszystko ma mi się podobać a nie stresować. Hurra, jest coś co nas łączy, to zielona naturalna mineralna Piwniczanka, obie ją lubimy.  

Już po spacerze, tym razem drugą stroną Taboru, dla dotlenienia się i zakupów. Kupiłam magnesik i tenisówki bo w klapkach moja niecałkiem zdrowa stopa wykręcała się i bolało coraz mocniej. A spacerując nad rwącą rzeką zastanawiałam się, czy woda w tej kąpieli mineralnej, wirowej którą mam jako jeden z zabiegów  pochodzi z tej rzeczki, bo kolory miały identyczne. 

Dzień czwarty - Dziś znowu lepiej, to taka huśtawka początkowych dni w nowym miejscu. A to za sprawą dwóch miłych sąsiadeczek ale o tym potem, w następnym poście. Spacer w późnym słońcu ugruntował zmianę, od razu radośniej i więcej kolorów. Będzie nieźle a nawet dobrze, chwilami nawet bardzo dobrze.

22 komentarze:

  1. Może to złe dobrego początki. Trzy tygodnie miną, wiosna zawita a zdrowie będzie podreperowane. Miłego pobytu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję. Im gorzej teraz tym lepiej potem.

      Usuń
  2. najważniejsze zdrowie więc dbaj o nie, potem wspomnienia pozostaną....powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dbam o nie ale nie przez cały czas, czasem trzeba nabroić. A wspominać będzie co bo pisze ten blog dla pamięci właśnie.

      Usuń
  3. Niech ten wyjazd Ci służy. Odpocznij i zregeneruj siły. W pięknej okolicy przebywasz. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nie mam od czego odpoczywać ale regeneracja sił wskazana bardzo. Okolica rzeczywiście cudna, lasy jodłowe i wzgórza.

      Usuń
  4. Ja zawsze mówię że od zabiegów ważniejsze dobre towarzystwo w pokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację ale na zabiegi mamy wpływ a na towarzystwo nie. No chyba że się przyjedzie ze swoim.

      Usuń
  5. Okiełznać i przeciwieństwa i może polubić się to wyzwanie, a później satysfakcja. Rozmowy o religii i polityce nigdy nie wychodzą nikomu na dobre. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, wyzwanie nie lada i czuję, że satysfakcja będzie ogromna. Tych tematów mi nie żal ale gdy zostają tylko choroby i grządki to jest to bardzo mało😟

      Usuń
    2. Pamiętasz piosenkę Daj Jerzego Połomskiego. On w tam śpiewa tak:
      Daj mi to miejsce na twarzy, gdzie szminki ci nie starczyło,
      Mnie to zupełnie wystarczy, ja z tego zrobię miłość.
      Drobiazgi stanowią o naszym życiu
      Jak on może to Ty też dasz radę, nie od razu miłość, ale odrobina sympatii pewnie się uda. W najgorszym razie czeka Cię piękna ulga na koniec turnusu. Tak czy tak, trzymam kciuki

      Usuń
    3. Już powoli wywalczam sobie po kawałeczku swobody ale i tak czeka mnie piękna ulga po pięknej katastrofie. Dzięki za wsparcie.

      Usuń
  6. Ha, ha, ha - no ja mam dokładnie tak samo. Gdziekolwiek przyjeżdżam, a jeżdżę sporo, pierwsza rzecz jaką sprawdzam, to czy da się przykręcić kaloryfery. :)))
    Ale jakoś dajesz radę, popołudnia na zdrowie ci wychodzą - spaceruj ile się da jak tylko pogoda pozwoli. A w sumie każda pogoda jest dobra.
    Ja 5 marca ruszam w Alpy, ale w znajomym towarzystwie. Będzie pięknie. Jak zawsze. :)
    Pozdrawiam i trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykręcić kaloryfery i otworzyć okno to na te ostatnie dwa tygodnie moje priorytety😁 Są właśnie te plusy w postaci spacerów, gdyby było w pokoju dobrze to pewnie spędzałabym tam więcej czasu.
      W dobrze znanym towarzystwie nie grożą Ci takie niespodzianki i będzie cudnie. Jeszcze na narty?

      Usuń
    2. Tak, jadę na narty. Dopóki daję radę, trzeba jeździć. 😋

      Usuń
    3. Myślałam raczej czy będzie jeszcze śnieg a nie czy Tobie się chce ale mi wyjaśniłaś😁

      Usuń
  7. No zobacz zwykłe słowo " wietrzenie” a ile znaczeń:) Dobrze byłoby Ci ze mną, bo dla mnie wietrzenie znaczy to samo co dla ciebie.
    Zapachu nie masz po przechorowaniu na Covid?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była szansa 50/50 czy trafię dobrze ale żeby tak całkiem przeciwieństwo to niesłychane. Szkoda że w sanatorium nie można wybierać z kim się jest w pokoju, na pewno wybrałabym znajomą.
      Zapachów nie czuję na długo przed nadejściem covida, utrata tego jednego zmysłu mnie tak bardzo nie martwi, dobrze że reszta sprawna.

      Usuń
  8. W Rymanowie Zdroju byłam dwa razy, na króciutko, przelotem prawie i do tego latem.Było pieknie, może właśnie dlatego, że tak króciutko i z niedosytem. W ogóle nigdy nie byłam w żadnym sanatorium i prawdopodobnie nie będę. Podobno tu u mnie powietrze sanatoryjne, więc tego sie trzymam!:-)
    I Ty sie tam trzymaj Krystynko z tym, co jest i z tymi, którzy są. Podobno wszystko w życiu ma sens, ale nie zawsze widać go od razu!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten niedosyt czyni ludzi, sprawy i rzeczy nęcącymi i tajemniczymi. Ja ten Rymanów poznam do podszewki przez trzy tygodnie ale tylko Rymanów o tej porze, wyobrażam sobie jaki piękny musi być wiosną, latem czy jesienią. Ja bywam w sanatoriach z różnym skutkiem, chociaż moja chatta skraja była najlepszym sanatorium jakie dane mi było odwiedzać.
      Ja już powoli widzę sens w tej różnorodności, zobaczyłam też całkiem wyraźnie cechę, wadę, której obecności się zapierałam. Po prostu lekcja do odrobienia.
      Olu, w waszym podgórskim sanatorium najlepiej.

      Usuń
  9. Już tydzień minął , następne zlecą raz-dwa. Dbaj o zdrowie, podreperuj je na maksa , by starczyło na długo.
    Miłego pobytu i wspaniałych jego rezultatów !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już 10 dni minęło, od jutra z górki. Dbam na maxa, chodzę na zabiegi i na spacery, musi wystarczyć na conajmniej dwa lata. Dziękuję Aniu, jest miło.

      Usuń