wtorek, 1 lutego 2022

Plany na moją kuchnię

W II połowie 2021 roku, w projektach i planach był wielki remont kuchni, po prostu demolka. Bo chociaż nie tak bardzo stareńka (ponad 30 letnia) to już mocno zużyta. Zwłaszcza zlewozmywak z odpryskami,  niecałkiem sprawna bateria, nieszczelny odpływ, kuchenka gazowa wołająca głośno o wymianę i lekkie znużenie tą młodzieńczą, energetyczną czerwienią.

Powodem i bezpośrednią przyczyną pomysłu projektu remontu kuchni były : 1 - strata? cudnej, bladobłękitnej kuchni w chatcie, 2 - spora, jak na mnie kwota na osobnym koncie, 3 - likwidacja przez spółdzielnię piecyka gazowego do ciepłej wody.  Różne wersje projektów wykazały, że przy tym układzie przyłączy niewiele można zrobić by mieć więcej blatów roboczych. A przy tak wielkim remoncie przydałoby się  podłogę wymienić (zmiana drewnianego parkietu na płytki), instalacje przenieść, ściany i sufit pomalować, nowe meble i AGD zamówić. Trzebaby wszystkie meble kuchenne, całkiem jeszcze dobre, albo przenieść do garażu (może by się przydały do szopy na RODos) albo je oddać komuś ( ale kto by je chciał?).  I tak remont kuchni to burdelino w całym mieszkaniu. A gdy jeszcze i spółdzielnia opóźnia się z demolką, to nie mam już na to ani energii ani wigoru ani cierpliwości ani siły. Postanowiłam ostatecznie i definitywnie, że ograniczę remont do wymiany zlewozmywaka i baterii, kuchenki gazowo elektrycznej i okapu. Meble służyły niespełna 35 lat, posłużą jeszcze 15. Potem już przestaję gotować. Stół mam cudny i od lat służy też jako blat roboczy. Pomaluję fronty szafek, przykręcę uchwyty i reling do akcesoriów kuchennych, wymienię żaluzje i lampę, może blaty. Powymieniam detale z czerwonych na niebieskie i znowu będzie może nie idealnie ale ślicznie i cudnie. 💙🤍

Ale to wszystko dopiero po powrocie z sanatorium, "trza o szlachetne zdrowie dbać".  No i myśląc i pisząc: pomaluję, wymienię, przykręcę, mam na myśli moje 'dyrygowanie' i pomoc rodzinki. Przez lata pomagali mi przy moich fanaberiach upiększania i usprawniania chatty i skraju, teraz poproszę ich o to samo przy kuchni. Tylko 'postanawiam' jest moje. Termin ustalimy wspólnie.

20 komentarzy:

  1. Grunt to mieć właściwe podejście do rzeczy. Można wszystko wymienić - tylko czy to daje szczęście ? A przeróbki, komponowanie, zmienianie detali niewątpliwie daje poczucie sprawstwa i to jest najważniejsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto to wie, co daje szczęście? To filozoficzne pytanie. Mnie wystarcza bycie zadowoloną i wiem, że gruntowny remont przysporzył by mi więcej stresu niż radości a i nie wiem czy z efektu byłabym zadowolona.

      Usuń
  2. no no, jeszcze żeby miał kto sprzątać (to w moim przypadku)....nabieraj sił na leczniczych wywczasach....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, sprzątanie to nie moja bajka, na szczęście bałagan mi nie przeszkadza. Na to liczę, na poprawę kondycji.

      Usuń
  3. Jak dobrze Ciebie rozumię.Nawet gdy się ma przecudne wnętrze, to z czasem chce się jakiejś odmiany; a to kolory się opatrzyły, a to coś się psuje, niszczy. Jednak remont to koszmar. Przynajmniej dla mnie. Wszędzie pył, porozstawiane rzeczy, bałagan ... itd. Ja zwykle odwlekam moment rozpoczęcia remontu, a tak chciałabym coś nowego, świeżego. I tak jak Ty kończę na innowacjach nie wymagających zbytniej ingerencji w przestrzeń. A wyjazd do sanatorium to świetne odroczenie początku remontu. Jak mówią; "co się odwlecze, to nie uciecze". I nie martw się tym, że towarzystwo w pokoju może być upierdliwe, bo przyszła towarzyszka niedoli może też się tego obawia.A może znajdziesz w niej bratnią duszę i zaprzyjaźnicie się. W naszym wieku o nową przyjaźń trudno, bo każdy ma już swoje nawyki, niekoniecznie akceptowalne przez innych, ale los lubi przynosić niespodzianki. I ciekawa jestem do którego sanatorium wyjeżdżasz , bo niedawno była w Rymanowie moja kuzynka Krysia ze swoim mężem i bardzo sobie chwaliła pobyt w sanatorium. Życzę Ci samych miłych wrażeń. Ahoj przygodo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bożenko, dla mnie też remont to koszmar i właśnie ten powód jest najważniejszy w mojej decyzji o zaniechaniu. Te rzeczy poutykane na meblach i w kartonach, ten wszechobecny kurz mimo oklejania folią a potem to sprzątanie po demolce - to już nie dla mnie. Jak się zacznie to nie ma przeproś, trzeba dokończyć. I efekt niepewny bo sama nie wiem czego chcę. A takie innowacje i detale można robić stopniowo i od razu widzi się efekt.
      Co ma być to będzie a właściwie kto ma być to będzie. Mniej bym się przejmowała gdybym nie miała na to żadnego wpływu ale podobno można poczynić jakieś kroki tylko te poczynania nie są w moim stylu a ja się w tym wieku już chyba nie zmienię. Jadę do sanatorium Eskulap, Rymanów to maleńki Zdrój, wszędzie bliziusieńko i cudna okolica do spacerów. Ahoj Bożenko.

      Usuń
  4. Przekonać samą siebie do minimalizmu, bezcenne
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Antoni, do teorii minimalizmu jestem przekonana absolutnie i nieodwołanie, tylko ta praktyka kuleje.

      Usuń
  5. Kiedy robiłam remont kapitalny w moim domku nad jeziorem, znajomi robili takiż remont w swoim dużym domu. Przejęłam ich szafki kuchenne + stół i 6 krzeseł.
    Meble miały jakieś 25 lat i były zrobione z litego dębu.
    Zrobiłam właśnie to o czym piszesz. Przemalowałam i wymieniłam uchwyty. Wygląda bardzo dobrze a szafki będą żyły jeszcze wiele lat.
    A ile radości z tego miałam, wszystko zrobiłam sama. 😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do chatty też przygarniałam różne półeczki, wieszaczki, fotele a nawet błękitne meble komunijne starszego wnuka z których wyrósł a które nadały styl - wszystko na drewniano i błękitno - mojej kuchni w chatcie. Oswajałam je i przerabiałam, zawsze z radością i satysfakcją. Teraz mebelki zostały w chatcie ale mnie został sentyment do błękitu lodowego, przynajmniej w kuchni.

      Usuń
  6. Parę lat temu wymieniliśmy meble w całym domu, wyremontowaliśmy łazienkę i powiedziałam, że to wystarczy do końca mojego życia, ale jeszcze trzeba.... zrobić: taras, balkony, wymalować elewację itp. Można sobie tak "kończyć", ale jak się ma dom, to nigdy remontów dosyć. jeden kończysz, drugi zaczynasz,
    Twoje plany zamiany kuchni podobają mi się. Jeżeli uważasz, że tak trzeba, to rób tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to samo miałam na skraju. Ogrodziłam działkę, wymieniłam dach i podłogi w chatcie, wyszlifowałam ściany i sufity i wszystko pomalowałam. I mniemałam, że zrobiłam najważniejsze. A za dwa lata zrobiłam łazienkę i pokój gościnny. Za rok wymieniłam okna i powiększyłam taras i myślałam, że to już naprawdę koniec. A potem jeszcze ocieplenie ścian, utwardzenie wokół chatty, zrobienie komina i kominka ... Czy dom czy chatta to skarbonki bez dna i cele bez końca.

      Usuń
  7. mawiają- co masz zrobić dziś zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę miała nawet miesiąc wolnego a może i więcej

      Usuń
  8. Masz wspaniałych pomocników. Taka pomoc jest bezcenna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są wspaniali, pomysłowi, pracowici i 😉niedrodzy 😊

      Usuń
  9. Kochana
    Remonty... och, kto je lubi, zwłaszcza, w naszym wieku😉
    Wypoczywaj, odbudowuj zdrowie, wracaj do formy😊
    Pozdrowionka przesyłam cieplutkie🌻😘💚🍀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie przepadałam za remontami a z wiekiem coraz trudniej o mobilizację
      Taki mam zamiar, poprawić zdrowie i sprawność. 🏃‍♀️💃
      I ja przesyłam gorące 🧧

      Usuń
  10. Całkowity remont to koszmar, wcale się nie dziwię, że go znacznie ograniczyłaś. I tak będzie mnóstwo roboty. Dobrze, że masz taką fajną ekipę do pomocy. A po remoncie wyjedź do jakiegoś Spa. Przyda się !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minęło 8 lat od ostatniego wielkiego remontu w mieszkaniu, to był Armagedon, połączenie kuchni z gabinetem, salonem i sypialnią. Ale wtedy miałam jeszcze 6 z przodu. Teraz bym już tego nie zdzierżyła a gdyby nawet to nie bez skutków ubocznych. Jadę do sanatorium przed remontem a po też planuję może nie spa ale Kraków.

      Usuń