Znam już termin i miejsce (od 15 lutego do 8 marca, Rymanów Zdrój), to mój trzeci wyjazd do sanatorium więc nie ma się co dziwić, że zadzwoniłam by się dowiedzieć o jedynki czyli pokoje jednoosobowe. I tu niemiła niespodzianka, jedynek nie ma. W poprzednich sanatoriach w Nałęczowie wystarczyło tylko przejechać dzień wcześniej i dostawałam jedynki. Dlaczego mi tak zależy na tych jedynkach? Bo śpię przy uchylonych oknach nawet zimą, bo nie mogąc usnąć wędruję nocą po mieszkaniu całymi godzinami, bo chrapię, bo od lat mieszkam sama, bo wolność i swoboda to moje główne wartości, bo .... W pierwszej chwili oburzenie, złość, gniew i nawet egzaltowana decyzja, że odmawiam, nie jadę.
Po kilku dniach złość minęła, jak tu się kopać z koniem, zdrowie najważniejsze. Ale zbliża się kolejna fala i kolejny szczyt covida. Jak to będzie się leczyć i rehabilitować z maseczką, dystansem i dezynfekcją? I czy 21 dni i 21 nocy z nieznanymi współlokatorkami, ze strachem przed covidem, przeważą dobrodziejstwo zabiegów i systematycznego jedzenia? I kołacze mi się myśl: po co zimą wybierać się w niepewną podróż gdy w mieszkaniu mam wszystko co potrzebne do szczęścia.Na wszelki wypadek gromadzę już takie przydasie jak stopery do uszu i maska na oczy do spania, laptop i słuchawki, opiekunów mojego szczęścia, ulubiony szlafroczek, podusię i mojego wroga - budzik
To będzie loteria i hazard. 50% szans, że mi się trafi jakaś fanatyczka noszenia maseczek nawet w pokoju, 50% szans, ze mi się trafi kobitka bojąca się przeciągów jak diabeł wody święconej, 50% że mi się trafi osoba bardzo gadatliwa. A może niepotrzebnie się martwię na zapas? Może będzie jak w akademiku, same fajne kobietki. Może to będzie ciekawa przygoda? Tak czy siak będzie inaczej niż dwa poprzednie razy.
Do wczoraj myślałam, że w związku z szalejącą kolejną falą pandemii, politycy zarządzą obowiązkowe szczepienia i konieczności okazywania certyfikatów covidowych (jak w każdym normalnym kraju) ale u nas czekają mnie pewnie tylko zdalne zabiegi sanatoryjne i pewne łóżko w razie covida. To ci będzie cyrk. Zdjęcia smętne jak pogoda w połowie stycznia i jak mój nastrój 😟😭😨
Ale są też błyski radości i wzruszenia, zadzwoniły oba wnuki z życzeniami dla Babci. Kocham Was najmilejsze przystojniaczki.
Nie wiem, czy pojechałabym w takich warunkach. Tchórzem jestem, a spanie w jednym pokoju z obcą osobą jest u mnie wykluczone. I chyba dlatego nie byłam jeszcze w sanatorium.
OdpowiedzUsuńŻyczeę słusznej decyzji i powodzenia:)
Dla mnie spanie w jednym pokoju z kimś nieznajomym to bardziej niewygoda niż wykluczenie. Dam radę ale nie sprawi mi to radości.
UsuńDziękuję, los pokaże czy słuszna będzie.
Będzie dobrze, a może ja pojadę bo spać lubię przy otwartym oknie, mało gadam, nie narzucam się.....oj, chrapię więc odpada...hahaha, wrócisz szczęśliwsza i bogatsza o doświadczenia... powodzenia..
OdpowiedzUsuńMnie byś pasowała mimo chrapania, bo czuję tak, jakbym Cię znała od lat. Bogatsza o doświadczenia na pewno ale czy szczęśliwsza?
UsuńW sanatorium byłam tylko jeden jedyny raz i chyba ostatni. Więc jako takie rozeznanie mam. Może wszystko będzie dobrze, trafi ci się taka że na nic pije szklaneczkę (nie kieliszek) wina. Rozgrzana trunkiem nie usłyszy jak będziesz tupać całą noc, nie usłyszy chrapania twojego kidy już uśniesz, rozgrzana procentami nie poczuje chłodniejszego powiewu wiatru z uchylonego okna. A tak na poważnie. Nie trzeba martwić się na zapas. Może być i taka opcja….zajeżdżasz a tam zwolniła się twoja upragniona jedyneczka. Ludzie też rezygnują, nie zapominaj.
OdpowiedzUsuńJa byłam już dwa razy ale rozeznania nie mam nijakiego bo oba razy w jedynkach. Ale masz rację, może wszystko ułoży się ku pożytkowi wszystkich których to dotyczy? A może pandemia pomiesza szyki. Będzie to co musi być.😉
UsuńKrystynko, spokojnie. Często tak jest, że niepotrzebnie boimy sie na zapas a potem wszystko idzie zupełnie innym torem. Jedziesz tam dla zdrowia i tego sie trzymaj!:-)
OdpowiedzUsuńMoja głowa to wie Olu ale moje serce trzepoce z niepokoju mimo dziesiątków lat doświadczeń, że i tak wszystko będzie dobrze czyli tak jak musi być i żadne zamartwianie się nic nie zmieni więc jest niepotrzebne.
UsuńKrysia, ja rozumiem, że ty nie sprawdzasz statystyk ministerialnych. Bo gdybyś to zrobiła, to byś wiedziała, że spada wszystko: obłożenie łóżek szpitalnych, śmiertelność, zachorowalność, hospitalizacje. Rośnie ilość testów co sprawia wrażenie, że jakąś falę mamy. Nie mamy. Wszystko jest w porządku. Polityczni grają w swoje klocki, trzeba się zdystansować. I proszę cię "normalnym kraju"? Lubisz być zmuszana do czegokolwiek? Bo ja nie. Bardzo nie. Tak samo jak ty, cenię swoją wolność i w dodatku cenię ją u innych. Nawet jeśli wybiorą coś innego niż ja. Bo dobrze mieć wybór jak uczy historia.
OdpowiedzUsuńPrzykład: w Czechach psy szczepi się na wściekliznę co 3 lata. Czy Czechy mają wyższe statystyki wścieklizny? Nie :)
Wiec jedź i odpuść lęki, Rymanów jest cudny, byłam :) Ahoj Przygodo ;)
Anno, może i nie mamy fali i szczytu ale wirus jest obecny i po przechorowaniu zostawia ślady, wiem to po sobie. I nie chodzi o przymuszanie ale spełnienie obowiązku społecznego bo nie jesteśmy samotną wyspą. Musisz płacić podatki i to jest przymus, bo kto to lubi. A jednak płacisz. Nie ma czegoś takiego jak wolność całkowita i absolutna jeśli wybiera się życie w społeczności.
UsuńObczaiłam Rymanów narazie w internecie, wygląda na mały, senny i spokojny. Ahoj
Oj Krysiu...moje ciało, mój wybór. Podatków sobie nie wstrzykuję do żył, zastanawiając się jak mi to zaszkodzi w przyszłości.
UsuńOj, Aniu, szanuję Twoje inne zdanie i byle wirus nas nie zdoła poróżnić. Jesteś niezwykle ciekawą i wrażliwą osobą i będę Cię odwiedzać z przyjemnością. A co tam, przytulam i ściskam Cię.👌
Usuń:) I ja ciebie też :) Zobaczysz, na wyrost snujesz niemiłe wersje, będzie fajnie :)
UsuńI tego się trzymajmy, będzie dobrze i właściwie. A czy fajnie i miło to się okaże!
UsuńRozumiem Pelegrino Twoje obawy. Ja byłam w sanatorium cztery razy. Kiedy wypadało to wiosną bądż latem, było nieźle. Zabiegi, spacery w często pięknych okolicznościach otaczającej przyrody, zwiedzanie ciekawych miejsc w okolicy, bez obowiązków, podany obiad itd. Niestety po raz czwarty wypadł mi pobyt w styczniu. Szara zima, krótkie dni i pokój za poddaszu, z niewielkim oknem pod sufitem, że gdy chciałam zerknąć przez nie to musiałam wchodzić na stołek, z kibelka przez cały czas śmierdziało niemiłosiernie, za ścianą winda z której korzystano chyba całą noc. Pokój miałam swój. Stało w nim tylko łóżko, krzesło i stoliczek, reszta w pomieszczeniu wspólnym , bo to się nazywało" studio". Czyli dwa mini sypialnie jak w Japonii na dworcach i wspólny kibelek i przedpokiok gdzie była szafa. Z zabiegów miałam masaże po których nie mogłam się pozbierać, więc z nich zrezygnowałam. Ponoć pan masażysta powiedział do kogoś, że jest po kursie, a przedtem pracował jako pomocnik na budowie. Nie dociekałam nawet czy to był żart, czy prawda. Kiedy miałam wchodzić do wanny, kąpiel z jakimiś minerałami, to zapalała mi się lampka, kto w niej leżął przede mną. Nigdy nie narzekałam na jedzenie, bo czego nie dali to dokupiłam, zresztą jestem niewybredna i mało wymagająca w tym zakresie. Wróciłam zmęczona, zniesmaczona i z postanowieniem, że nigdy więcej. Teraz jak się gorzej czuję to pieniądze, które wydałabym na sanatorium, wydaję na terapię manualną, bo ponoć to nie są masaże. Zapłacę, boli w czasie zabiegów, ale pomaga i bez niesmaku. Teraz tym bardziej miałabym zastrzeżenia, bo jeszcze z racji covidu. Masz trudną decyzję do podjęcia, bo o zdrowie trzeba dbać, wszak mamy tylko jedno. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, byłaś cztery razy, trzy były miłe a czwarty koszmarny. Ja byłam dwa razy w Nałęczowie w jednoosobowych pokojach i było miło, trafiałam na fajne miejsca i stad moje obawy jak będzie tym razem. Zimowa pora mi nie przeszkadza, wolę jej nienachalną urodę od letnich upałów. Czego to się nie robi dla szlachetnego zdrowia! Nie chciałabym się zniechęcić do sanatoriów.
UsuńPellegrino, jeszcze dopisuję. Czasem z sanatorium przywozi się miłe wspomnienia, a nawet trwałe przyjaźnie, więc może nie będzie wcale tak źle. W Rymanowie nie byłam.Życzę Ci miłego pobytu.
OdpowiedzUsuńJak dotąd to były miłe wspomnienia i jedna dobra znajomość więc może i tym razem będzie dobrze. Jeszcze tylko miesiąc i się zobaczy. Dziękuję, że się podzieliłaś tą złą przygodą 😉
UsuńW kilkuosobowym pokoju budzik nie będzie wyłącznie Twoim wrogiem
OdpowiedzUsuńToś mnie pocieszył! Ale może to nie dotyczy dwuosobowego bo dwa to chyba nie kilka?
UsuńPellegrino - rozumiem cię dobrze.
OdpowiedzUsuńDzielenie pokoju z kimś obcym byłoby nie lada wyzwaniem dla mnie.
Jeśli mam lokatora w pokoju, a nawet w łóżku - a zdarza się to wcale nie rzadko - tym lokatorem jest moja córka. Ciężko byłoby mi się dopasować z kimś innym.
Ale może będzie fajnie, może jakaś miła kobieta będzie twoją towarzyszką i wieczorem będziecie popijały nalewkę. A potem słuchawki w uszy i zatoniecie w ulubionej muzyce. 😊
Nigdy nie byłam w sanatorium i nie wiem czy chcę. 🤔 A jakie warunki trzeba spełnić, żeby pojechać? Trzeba być bardzo chorym?
Zacznę od tyłu. Trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego więc trzeba być trochę chorym i to przewlekle bo na przydział czeka sie około dwa lata. Ale nie bardzo chorym bo wtedy idzie się do szpitala. Ale są plusy: z reguły sanatoria umieszczane sa w zdrowych i ciekawych miejscach z końcówką - zdrój więc i spacery sa ciekawe i zwiedzanie. Jedzenie systematyczne 3 x dziennie podawane pod nos, 3 lub 4 zabiegi i nie za drogo. Dwa razy byłam w Nałęczowie i udało mi się dostać jedynkę więc było cudnie. Teraz mnie zniesmacza tylko ten dzielony z kimś pokój. Ale może strach ma wielkie oczy i trafię na jakaś miłą Panią, bo tego mi wszyscy życzycie.
UsuńNie rozumiem takich osób jak pani Anna Bzikowa. Co ma poczucie wolności do koniecznosci noszenia maseczki w tym czasie zarazy ? Ciekawe, czy zaraziwszy się wirusem będzie cieszyła się z tej wolności w szpitalu, nie daj Boże pod respiratorem ? Nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. I nie mam ochoty zarażać się od takich "wolnych" ludzi. A Tobie życzę przyjemnego pobytu w sanatorium. Byłam dawno temu dwa razy, w dwuosobowym pokoju z bardzo fajnymi babkami. Przeżyjesz i może nawet zaprzyjaźnisz się z współlokatorką ?
OdpowiedzUsuńWiesz, że jestem fanką swobody i byłabym pierwsza gdyby dało się żyć w zupełnej wolności na przykład u małej chacie pod lasem przy strumieniu ( i to miałam czasem przez 15 lat) ale tak się całkiem nie da. Ale rozumiem Annę, strach czyni nas niewolnikiem, ja boje się choroby i jej konsekwencji a Anna szczepienia i konsekwencji - obie więc nie jesteśmy całkiem wolne.
UsuńDwa razy w dwuosobowym i było miło? To mnie pocieszyłaś. Ja przecież nie jestem marudna i nastawiam sie pozytywnie.
jak się trafi obcy w pokoju, to mu wypowiedz wojnę - w pokera, szachy, czy w co tam grywasz. i zlej obcego, aż mu kapcie spadną z nóżek - wtedy będziesz wodzem w pokoju i będziesz otwierać okna, kiedy zechcesz.
OdpowiedzUsuńgorzej, jak przegrasz...
Więc może w sudoku. Ale taki przegrany to tez wróg tylko bardziej podstępny, bo przyczajony. I ja nigdy nikogo nie zlałam, jak tu się uczyć nowego gdy trzy ćwierci na karku.
UsuńWspółczuję i rozumiem Twoje obawy. Ja należę do ludzi nieprzepadającymi za innymi istotami człowieczymi i wszystkie wymuszone noclegi w tłoku (schroniska) wspominam z niechęcią.
OdpowiedzUsuńMoja siostra miała kiedyś wielkie szczęście i osoba, z którą dzieliła pokój, w ostatniej chwili zrezygnowała z sanatorium:) Tak więc nigdy nic nie wiadomo. Zajmij sobie łóżko przy oknie i w nocy uchylaj, bo wszak Twój dobrostan też się liczy. Życzę Ci współlokatorek miłych, życzliwych i o podobnych poglądach na życie:)
Te w schroniskach, nawet na wyrkach wieloosobowych wspominam mile jako też pokoje wieloosobowe w akademiku ale tam się bywało z ludźmi bratnimi duszami i było się młodym, tolerancyjnym, bez nawyków i nawyczków. Wprowadzę zakaz rozmawiania o polityce i religii, może też o chorobach chociaż tu nie przewiduję konsekwencji.
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńByłam w Iwoniczu, zatem niedaleko Rymanowa. To piękne okolice😊
Nie martw się na zapas, bo zdrówko najważniejsze, a sanatorium to zarówno większa dawka ćwiczeń oraz budowanie miłych relacji międzyludzkich😀
Wiem coś o tym😉
Pozdrawiam serdecznie🌼💖😊
Znam te okolice, będą piękne spacery.
UsuńNie martwię się już ale zabezpieczam, pakując słuchawki, stopery i maskę na oczy, Reszta przyjdzie sama. 👍👌