czwartek, 30 maja 2019

Czy jest jeszcze gdzieś?

 Zdjęcia wydają się od czapy, nie na temat, ni z gruszki ..... chociaż, kto wie!
Czy są jeszcze takie miejsca na ziemi, gdzie człowiek ma tę daną mu przez Boga wolna wolę? Gdzie nikt mu nie mówi co wolno a czego nie wolno, nie karze go za odstępstwa i przewinienia, gdzie jest wolność i odpowiedzialność.....  Gdzie nie są potrzebni prawnicy, sędziowie, politycy, urzędnicy, duchowni, policjanci, wojskowi ..... Gdzie niepotrzebny rząd i sejm, partie i opozycje..... Gdzie rodzisz gdy chcesz, żyjesz z kim chcesz, jak chcesz ..... i umierasz kiedy chcesz. Gdzie nie ma pieniędzy tylko towary i usługi na wymianę. Gdzie nie ma podatków, zbiórek, danin .....
Dlaczego mają nas za głupców, niedojrzałych i nieodpowiedzialnych, dlaczego uszczęśliwiają nas na siłę.
Ja wiem, że jest tzw solidarność społeczna czy jakoś tak ale nie mam przekonania, że moje pieniądze nie są tam marnowane.
Tak mi odbija po wyborach i kampaniach. I przy takiej pogodzie.  Na szczęście na krótko. Pojadę do chatty i tam hulaj duszo!

Wstyd i żenua
Już od pewnego czasu zbieram się, by o tym napisać ale dojrzałam dopiero teraz, z okazji wyborów i zakupów w Biedronce.
Wstyd, kompromitacja, żenada dotyczy nie problemu tylko braku rozwiązania i braku chęci rozwiązanie tego bardzo ludzkiego, oczywistego i dotyczącego wszystkich, choć nie w różnym stopniu, problemu.
W koszyku zakupy spożywcze, kolejka do kasy spora a mnie zachciało się i to pilnie skorzystać z toalety. Spytałam oczywiście kasjerki gdzie mogę skorzystać z tego  'luksusu' i dowiedziałam się, że nie ma toalety dla klientów. Ale ja muuuszę mówię kasjerce a ona że nie wolno. Proszę o zawołanie Kierowniczki i po chwili przychodzi a ja już ściskam mocno nóżki. I znowu słyszę, że toaleta tylko dla personelu. Już u kresu wytrzymałości mówię, żeby szła po ścierkę do podłogi bo ja tu zadzieram kiecę i załatwiam co muszę. Przestraszona otwiera drzwi kluczem i mówi, że to tylko wyjątkowo ale już jej nie słucham tylko pędzę ostatkiem. Udało się, jaka ulga!
Jak pisze Gałczyński o Esiku" Wychodzi letki, z cichej klozetki".
A gdyby się nie udało?
Pewnie to dotyczy nie tylko Biedronki i nie tylko sklepów bo i w bankach takie problemy i w wielu placówkach dla interesantów, nawet w kościołach. I nie winię tu personelu sklepu ani kierowniczki,  to zadanie do systemowego rozwiązania. W jesiennych wyborach będę głosowała na każdego, kto zobowiąże się do rozwiązania tego dyskretnego ale pilnego problemu, bo chociaż dotyczy on głównie dzieci i seniorów ale przecież  nie tylko.

A teraz dla odmiany coś radosnego i wesołego. Gry, nauki i zabawy młodzieży. Zadanie domowe. Stwórz obraz Vermeera. Wspaniały przykład na naukę sztuki i humoru.

Mleczarkę Vermeera i ja zapamiętam już na zawsze.

19 komentarzy:

  1. No popatrz, przeglądam ja swoje FB, a tu odpowiedź na twoje pytanie- "Twoją wolną wolą jest podjęcie decyzji jak chcesz to wszystko postrzegać.
    Ty nie zostawiasz rzeczy w spokoju, to rzeczy zostawiają Ciebie".
    Taka prawda, wolność to stan umysłu.
    Z tymi wucecikami ro prawda. Ale ja w bibliotece każdemu udostępniam. Bo wiem jak to jest. Jestem kobietą i czasem musiałam, MUSIAŁAM, podpaskę zmienić. Różnie bywało. Najgorzej na wojażach wakacyjnych. Ale są dobrzy ludzie w większości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam Cię znaleźć na FB ale mi się nie udało, poczytałabym więcej. Bo wolną wolą podejmuję decyzję, jak chcę tę wolność postrzegać ale to nie jest raz na zawsze, to trzeba robić co dzień, co godzinę, co minutę. Bo stan umysłu chwiejny jest i chimeryczny, skłonny do przedkładania trosk i lęków nad wiarę i nadzieję.
      W mojej bibliotece po remoncie pomyślano o tym 'luksusie'. Ludzie może i są dobrzy w większości ale durne przepisy ich pętają i ograniczają, gdy urzędnicy sanepidu zabraniają im wpuścić bliźniego do łazienki z której korzystają.

      Usuń
  2. Podobnymi drogami nasze myśli chodzą, Krystynko. Ja tez ostatnio o wolności dumam i zdaje mi się, że nie ma czegos takiego a jeśli nawet jest, to człowiek nie zdaje sobie sprawy, że ją ma. Bo mu sie zdaje, że to powinno byc coś wiecej, a to tylko, czy aż tyle, co teraz jest...
    Z dostępem do ubikacji też mam przygody i wkurza mnie to, że w naszym kraju wszędzie ich brakuje.To tak jakbyśmy my wszyscy byli lalkami z plastiku albo poetami prosto z chmur, którzy nie mają i nie powinni mieć potrzeb fizjologicznych. Hipokryzja jakaś (nie tylko w sprawie wcetków zresztą!).A pamiętam jak w Au zdumiewałam sie że czysciutkie kibelki są dosłownie wszędzie - w najgorszym pustkowiu i dziczy. Śmiałam się, że to chyba dla kangurów! Ale zdecydowanie lepiej żeby było tego za dużo niz za mało.
    Patrzenie na wodę uspokaja mnie, daje poczucie harmonii, oddalenia od tego co niepokoi, denerwuje, obezwładnia. Nie kojarzy mi sie z powodzią, choć pewnie powinnno.
    Buziaki z zalanej deszczem górki Ci zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem Olu, że jakoś i to wcale dobrze żyje mi się w tym co jest ale ja mam chattę na skraju raju, gdzie mogę uciec od ograniczeń, zakazów, nakazów. A moje dumanie dotyczy ludzi, którzy żyją pracą i rodziną, w mieszkaniach lub domach i są uwikłani i związani, zależni i zniewoleni tymi prawami, przepisami, ustawami które ustalają politycy, których nie lubię, nie cenię i nie szanuję.
      Mnie też wkurza ta hipokryzja, że jak się nie widzi problemu to go nie ma. I to durne przekonanie, że jak publiczna to brudna, zdewastowana, zdemolowana. Jak ma być czysta gdy nie ma tam papieru toaletowego i często brak wody? U nas narazie dużo za mało, do dużo za dużo brakuje nam jeszcze jakieś dzieści lat i to tylko jeśli będziemy zwracać uwagę urzędników na problem. No chyba że wszystko będziemy załatwiać wirtualnie, nie wychodząc z domu, co dla mnie jest katastrofę czyhającą w XXI wieku.
      Rozumiem, że woda jest dla mieszkających na górze uspakajającym żywiołem, dla mnie to jednocześnie źródło uspakajającej, duchowej medytacji i troski o dobra materialne.
      Pozdrowienia ze skraju raju

      Usuń
  3. Krysiu od czapy czy nie, ale zawsze coś;-) Czy owa mleczarka na zdjęciu ponizep to wnusio Maro, usmialal się, super zabawa, kreatywność xD
    Pozdrawiam i ściskam Agnieszka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia smutne i ponure tez się zdarzają.
      Dobra jesteś Agnieszko - tak to Maro i jego zadanie domowe. Kocham tego młodzieńca.
      Serdeczności zasyłam

      Usuń
    2. Młodzieniec madry i śliczny , Krysiu a zapomnialam zapytać czy masz FB? Ja go założyłam niedawno (Agnieszka Trawinska) to mój profil na FB , zapraszam jeśli posiadasz ;-) Pracuje w szkole bystre oko i uwaga się przydaje i przepraszam za błędy szybkość pisania je uczyniła :-)

      Usuń
    3. Młodzieniec mądry, przystojny i kochany.
      Mam profil na FB Krystyna Pellegrina i próbowałam znaleźć Cię na FB ale Agnieszek Trawińskich jest kilkanaście a ja za mało Cię znam i nawet Łódź nie pomogła.
      Błędy nieważne, ważny sens.

      Usuń
    4. Krysiu znalazłam Cię, ale nie masz opcji dodaj :) Ja mam na profilu Kotka Rudego w doniczce :)

      Usuń
    5. Pomógł rudy kotek, wysłałam Ci zaproszenie.
      Ja rzadko zaglądam na FB ale miło było Cię zobaczyć, nie pisze się wtedy w próżnię.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Ujęłaś słowami również moje odczucia; tak się zastanawialiśmy kiedyś z mężem, czy jest takie miejsce na ziemi, gdzie nie dopadłyby nas te wszystkie ograniczenia, polityka, durne konwenanse czy rządy; czasami słuchałam czy oglądałam polityczne dysputy, bo mąż chce być na bieżąco, ale zostawiliśmy to, nie mamy wpływu, mimo naszego oddanego głosu; Maro cudny jako mleczarka; jak to? taka stylizacja na żywo czy sztuczki komputerowe? pozdrawiam serdecznie.
    P.s. Chodzę do kościoła, nie dla księdza, a dla samej siebie, w niedzielę nie byłam w ramach protestu, list biskupów uważam za nieszczery, w potrzebie chwili, bo gdyby nie te afery, byłoby dalej tak samo; a Kościół wcale nie wykazuje skruchy, jak widzę; chyba przestraszył się, że zabraknie owieczek i datków. Tak to widzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na krótko to mamy Marysiu takie miejsca, Wy w chacie a ja na skraju ale to tylko ucieczka od absurdów i gorsetu powinności. Bo od czasu do czasu trzeba wracać do cywilizacji a wtedy To dopada nas jeszcze bardziej i mocniej. Ale i tak jesteśmy szczęściarzami. A może Ci, którzy są tylko w tym kieracie nie zadają sobie takich pytań, bo nie maja porównań?
      Na żywo Marysiu, bo choć starał się (pewnie razem z mamą) żeby było podobieństwo, to i figura nie ta i biuścik marny. Ale duch obrazu uchwycony. Ciekawe takie zadania domowe.
      Religia i Kościoły w porządku ale ci słudzy Boży często obłudni i nie jest to tylko prawda naszych czasów. Już "Krótka rozprawa miedzy Panie, Wójtem a plebanem" - Mikołaja Reja z 1543 roku, chyba o tym mówiła, trzebaby sobie przypomnieć ten utwór w wolnym czasie. Też uważam, że te ustępstwa purpuratów pod naciskiem, to lęk przez zmniejszeniem liczebności owieczek do skubania.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. jakie czasy, taka mleczarka. w rynkowych knajpach jakiś czas temu pozamykano kibelki, bo naród wchodził za potrzebą i nie konsumował, a zwracał. i od tamtej pory goście musieli żebrać o klucze. to upokarzające, gdy się zamawia obiad z bajerkami i alkohol za dwie-trzy stówy od głowy. teraz raczej już są otwarte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasy zabawne to i mleczarka żartobliwa. W rynkowych knajpach a nawet w mieście może łatwiej o WC ale na osiedlach czy w małych miasteczkach - pustynia. I to jest żenujące i upokarzające.

      Usuń
    2. widywałem starsze panie kucające w parkach pod krzakiem ,bo nie było już czasu na szukanie intymności.
      facetów pod drzewkiem, czy latarnią trudno zliczyć.

      Usuń
    3. No właśnie, tu natura dyskryminuje Panie, kucanie zwraca uwagę a siusianie na stojąco dużo mniej. Ale przynajmniej przy kupce wszyscy równi.

      Usuń
  6. Zgadzam się z Tobą. Ja kiedyś sobie myślałam, że najlepiej by było, gdyby ten cały rząd czy parlament był tak jakoś niemal niewidoczny. Jak w komputerze. Nie widzę środka, nie wiem jak jest zbudowany - dla mnie ważne jest to, że jest sprawny i pożyteczny. A na co mi ich durne kłótnie i transmisje z obrad czy coś takiego? Mają się wziąć do sensownej roboty i tyle.
    Problemy z wc też znam, a tu bardzo wiele zależy od ludzi. Niektórzy widzą tylko przepisy. Tu nasuwa się zawsze pytanie: czy przepisy są dla ludzi, czy ludzie dla przepisów.
    Mleczarka świetna! Bardzo dobry pomysł. Przepadam za takimi rzeczami. Kiedyś radiowa Trójka wydała z okazji jubileuszu kalendarz. Pracownicy Trójki stworzyli właśnie na tej zasadzie żywe obrazy.:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Grażko, większości z nas niepotrzebna wiedza o bebechach, byle działało sprawnie. Ale nie działa! I pewnie stąd pokusa by wiedzieć dlaczego.
      Może i dużo zależy od ludzi ale kiedy tyle przepisów zabraniających, skutkujących karami pieniężnymi i innymi konsekwencjami, nie każdy ma warunki by się przeciwstawić. Stąd moja decyzja że w jesiennych wyborach będę bez krępacji pytała kandydatów, jak zamierzają rozwiązać ten problem. Ola pisze, że w AU to się udało, pewnie w innych krajach też.
      Mnie też się podobała taka inicjatywa, zwłaszcza cenna że dotyczy dzieci i młodzieży, bo czym skorupka za młodu .... itd. A dorosłym tez nie zaszkodzi wiedza o sztuce.
      Pozdrawiam czerwcowo

      Usuń
  7. Krystynko, na vlogu 'Therapeutic Mama', Davina (Amerykanka, która mieszka na Dolnym Śląsku, i mówi pięknie
    w naszym języku ciekawe rzeczy) powiedziała, ze w Polsce jest jedna rzecz nie do przejścia, tzn. 'nie da się'. W Stanach, urzędnik, czy ktokolwiek do kogo zwrócisz się w alarmowej sytuacji główkuje, jak temu zaradzić. A u nas niestety nie. Ja miałam w Edynburgu dwa takie zdarzenia. Jedno, które świadczy o moim nieposkromionym roztargnieniu miało miejsce na lotnisku, kiedy to okazało się, że nie wydrukowałam karty pokładowej, tylko potwierdzenie zakupu. Więc mam zapłacić 60 funtów. W dodatku nie pamiętałam mojego hasła internetowego. No i zapomniałam języka (własnego i obcego), tylko mowa ciała wyrażała moją sytuację:) Więc pani z ciężkim westchnieniem wydrukowała co trzeba i kazała sobie iść, bez wpłaty tych 60 funtów. A drugie zdarzenie w bibliotece, gdzie zagapiłam się z oddaniem książek i uskładało sie prawie 20 funtów. Miałam przy sobie, więc chciałam zapłacić, ale jakoś wymamrotałam, ze byłam chora i przeprowadzka... Więc pani podchwyciła, ze byłam chora i poszła do kierowniczki zapytać, i nie musiałam płacić. A o kibelkach w Edin mam zamiar napisać na swoim blogu. Dziękuję za inspirację:) Przytulam xx

    OdpowiedzUsuń