poniedziałek, 8 grudnia 2014

Przejście z jesieni w zimę

Wyjechałam z miasteczka słoneczną jesienią ale przezornie po drodze zmieniłam opony na zimowe, letnie zabierając ze sobą. Więc kto zostawia tu ich tyle?

W mieście, nadal w pięknym słońcu, pozałatwiałam pozytywnie kilka terminowych spraw, by mieć nieograniczony czas na pobyt na skraju.

Do Mojej Brzózy dojechałam wczesnym zachodem. Było cudnie i magicznie, uroczo i do zakochania, jak zwykle zresztą.

Na skraju już zimowo, chociaż bezśnieżnie. Podmarznięty zalew i Tarlaka, ziemia zmrożona chyba nie płytko. Miałam plany prac polowych, na szczęście nie z tych koniecznych i niezbędnych, bo ani nie da się rozsypać zamarzniętego kompostownika na grządkach ani wyciąć i przenieść zmarzniętej darni pod miejsce postojowe na autko. Chyba czeka mnie błogie lenistwo.
Rytuał obejścia był, jeszcze przed rozpakowaniem. Środek tygodnia, pora zimowa, jestem tu sama.
Spacer z aparatem był, jeszcze przed rozpaleniem piecyka.
Ale wreszcie trzeba się ustatkować, bo już zmrok, chatta wystudzona do -3 stopni. W izbie woda zamarznięta, fotel zimny, pościel zimna. Trzeba się rozpakować i napalić w piecu. Nie żałuję drewna, podkładam szczodrze ale  po godzinie ledwo lub już +7 stopni, więc krzątam się nadal w podróżnych ciuchach. Na piecyku prawie wrze przywieziona kartoflanka z grzybami, zjadam dwie miseczki i dopiero tak rozgrzana od środka przebieram się chatkowo. Woda nadal zamarznięta, więc przed wypiciem wieczornej herbatki podkładam hojnie do piecyka i wybieram się na wieczorny spacer. 
Księżyc prawie w pełni, jasno tak, że zabieram aparat. Nie bacząc na marną jakość (jakoś to będzie) cykam tu i tam .... gdy z przodu słyszę szczekanie. Może jeden pies i wtedy się nie boję. Ale im bliżej tym więcej, już słyszę trzy czyli sforę. Automatycznie, bez mojej wiedzy, uruchamia mi się historia turecka i histeria lękowa, wycofuję się powoli i gdy wreszcie jestem za swoją furtką, ulga bliska osłabnięcia. Już 8 lat minęło, dlaczego to wciąż się uruchamia? W izbie szczęśliwa, bezpieczna, spokojna.

Budzę się nad ranem, przez okienko widać tylko mgłę ( aż dziwne po takim księżycu) więc wstaję rozpalić w piecyku i czytam w łóżku "Cyfrową Twierdzę". Dopiero gdy głód wypędza mnie z łóżka wychodzę na taras. I zaskoczenie! Jak w bajce!! Zima!!! Walonki, kurtka, czapa, aparat i pędzę nad zalew i do lasu.

A to wszystko w jedną, wczesnogrudniową dobę. Co się będzie działo w następne dni?

18 komentarzy:

  1. Skąd taki księżyc? u nas czystego nieba jak na lekarstwo, chmury i chmury; bardzo to budujący widok, dym z komina chatty, tylko niepokoją mnie te niskie temperatury wewnątrz, dajesz radę? nie przeziębisz się? niezmiennie zachwycają mnie liski, ciekawie wyglądający na świat z dziupli; no właśnie, co w następne dni? chatka ogrzana, i na zewnątrz odrobinę cieplej, a mnie zaciekawiła historia turecka; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz po rozpaleniu, co i raz wybiegam z chatty by patrzyć na dym z komina. I jest dobrze z tym chłodem i nagrzewaniem, w mieszkaniu zawsze jednakowa temperatura a tu hartowanie i nacieszanie.
      Mnie też zachwycają liski i będę je fotografować w każdą porę i pogodę.
      Chatkę trudno ogrzać bo nieszczelna i przewiewna, "klimatyzowana". Ale w nocy posiłkuję się elektrycznym kaloryferkiem.
      Jest dobrze Marysiu :-)

      Usuń
  2. Bajkowy świat na fotkach. Cudne. Cieplutko pozdrawiam. K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajkowy, grudniowy pobyt. Barbórkowo - Mikołajowy. Serdeczności ślę.

      Usuń
  3. Śliczności - subtelne i rozświetlone.
    Przy twoich zdjęciach to robi mi się coś dziwnego - widzę różne rzeczy, których tam oczywiście nie ma. :) A to jakieś postacie, cienie. Teraz na przykład na jednym widzę... srebrny obelisk. :)))
    Serdeczności. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie srebrny obelisk tylko portal do bajkowego lasu. A brutalnie to ścieżka do autobusu.
      Pięknie widzisz Grażko :-)

      Usuń
  4. Ale tu dzisiaj bajkowo, nastrojowo..a może to mój nastrój??? Jakże masz dobrze z tą chatką:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dobrze mam, bardzo. Takie szczęście któremu trochę pomogłam.

      Usuń
  5. Jak pięknie wokoło ! Szron tworzy bajkę ze zwykłych rzeczy. A Ty - jak zwykle - masz szkołę przetrwania. Doktorat juz zrobiłaś, teraz czas na habilitację ;-) ? A cóż to za turecka historia ? Psy Cię tam opadły i , nie daj Boże, pogryzły ??? Uściski, pani doktor wydziału zimnych nocy :-) !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od szadzi bardziej tylko lubię świeży, miękki, iskrzący brylantowo, biały, czysty śnieg !!!
      Lubię chłód, z wiekiem coraz bardziej, taka anomalia przyrodnicza. Męczą mnie letnie upały, z wiekiem coraz bardziej.
      Opadły, pogryzły i poszarpały - raniusieńko, w Kapadocji. Skończyło się na strachu ... ale bardzo wielkim.
      Ściskam gorąco, tak jak lubisz Aniu.

      Usuń
  6. Ładnie ale niechby sypnęło już choć trochę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, Andrzejki minęły, i Barbórka, Mikołajki również a śniegu ani, ani

      Usuń
  7. Pieknie jest na naszym Podkarpaciu!Szczęściary z nas, ze mozemy te cudownosci widzieć na własne oczy! Bardzo ładne zdjęcia zrobiłaś swojej zimie w poblizu zaczarowanej chattki! A to przecież nawet nie ma jeszcze kalendarzowej zimy! och, cudów jeszcze dużo przed nami i zimna, któe tez potrafi dokuczyc. Ale zupa zawsze na rozgrzwke najlepsza. Grzybówka - mniam!A u nas teraz dyniówka króluje, bo dyń mamy duzo od pewnego zyczliwego farmera!
    Pozdrowienia ciepłe zasyłam i dobrej nocy zycze Krystynko!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaiste szczęściary, że to widzimy i doceniamy. Twoje zdjęcia jeszcze lepsze Olu, ale nie zazdroszczę tylko podziwiam. Późnojesienną, zimową i wczesnowiosenną porą zupy u mnie konieczne i niezbędne, niechby dietetycy mówili inaczej. Ja grzybów uzbierałam sporo więc i gołąbki grzybowe i krokiety i zupy i sosy.
      Spokojnej, długiej nocy i cudnych snów dla Jaworowej Pary.

      Usuń
  8. Przepiekne zdjecia . Lubie takie nastroje . Lubie las , zime . Z wiekiem coraz bardziej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Joanko, miło mi gościć Cię u siebie. To tak jak ja, z wiekiem coraz bliżej natury. Chociaż niektórzy mówią, że to zdziczenie a nie naturalizacja.

      Usuń
  9. Pięknie tam masz! Ale czy ta kozunia dobrze Cię dogrzeje? Ciepło taam masz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozunia żarłoczna, grzeje gdy się ją hojnie karmi ale na okazjonalne wyjazdy wystarcza. No i to jest przygoda, a że czasem ekstremalna to i dobrze

      Usuń