sobota, 1 lutego 2014

"Miłość w wieku Delete"


Chyba coś mi odbiło na stare lata. Tak tęsknię za chattą, tak chciałabym już tam jechać, kostka prawie w porządku, pogoda prawie wymarzona a mnie szkoda opuścić kwitnącego hiacynta, bo on codziennie się rozwija i zmienia, od dołu rozkwita. Dziś już tylko pąkowa czuprynka i wreszcie zaczyna uwalniać zapach ale nie jest to powód do radości, bo zapach, choć nienachalny, mocno duszny i słodki. Ale kwitnie prawie idealnie więc go focę dwa razy dziennie. A może ten hiacynt to pretekst, bo mnie tu trzyma błogość i wygoda - taka miłość w wieku delete, a dzikość i przygoda to tylko daleki zew natury.
Miłość w wieku Delete - tu kliknij.
Albo tak: Miłość w wieku Delete
Wyjaśniam, że chciałam tu umieścić filmik z uroczą, radosną a nawet frywolną piosenką nie na temat, śpiewaną przez Magdę Umer i Andrzeja Poniedzielskiego. Ale nie link, tylko miniaturkę, którą od razu da się otworzyć. Wypróbowałam oba sposoby ale wyszło tak samo. Się uparłam i w dodatku ja miałam sporo czasu (bo lekarz od osteroporozy nie miał czasu dla osób z dobrymi wynikami, więc i dla mnie), w końcu się udało, chociaż nie tak jak chciałam, bo otworzył mi się nowy post i musiałam kopiować wcale nie co nieco.

W końcu wyszło prawie idealnie.
Przy okazji tych prób posłuchałam innych piosenek ich razem, samej Umer, samego Poniedzielskiego, Umer i Jandy, Poniedzielskiego i Andrusa itd po nitce, po nitce ... a kłębek się nie zmniejszał i nić rozwijała, rozwijała ... i przeszło kilka godzin i zmierzch nastał a jam niepojedzona, zasłuchana, zapatrzona .....
A teraz mniej romantycznie i egzaltowanie. Od pewnego czasu jestem fanką masła czosnkowego. Najpierw kupowałam je w marketach za ciężkie pieniądze ale było za delikatne i za subtelne. Aż kiedyś odważyłam się zrobić sama. Kostkę masła i kilka łyżek klarowanego mieszam z posiekanym i utartym z odrobiną soli czosnkiem. Czosnku tyle ile zabierze masło, nawet 2 główki. To najtrudniejsza cześć pracy, bo strasznie trudno rozetrzeć posiekany, nawet na drobno czosnek, bo soli musi być naprawdę minimalnie. Muszę kiedyś spróbować z wyciskarką, bo trzonkiem noża to praca cięższa niż piłowanie czy rąbanie. A jak mam świeżą natkę pietruszki to dodaję jeszcze pęczek posiekanej.
I jak takim masełkiem posmaruję śniadaniowe kromeczki, to nie potrzeba ani parówek ani pomidorków, tylko masełko czosnkowe, żółty ser - i do opiekacza! I wtedy czosnek już tak nie pachnie, więc pewnie i nie ma żadnych wartości, ale jak smakuje! Takie masełko dobre też jako omasta, do wszystkiego. I jako tłuszcz do smażenia  np. filetów z ryb.

22 komentarze:

  1. Jak u Ciebie pięknie dla duszy i dla ciała...i wszystkie zmysły zaspokojone. Podziwiam i serdeczności ślę.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówię czasem, bardzo jest łatwo miło spędzać czas. Wystarczy choćby hiacynt, masło, główka czosnku i troszkę muzyki. Ale czy to zaspakaja duszę? Moją chyba tak. Przytulam. Już luty!

      Usuń
  2. Oszszsz!!! Mój nos wariuje! Najpierw się "owąchał" hiacyntowego czaru, a teraz na koniec wpadł w czosnek. :))) Ale kwiat przepiękny. A masło domowej roboty na pewno najlepsze, bo wiesz, co do niego dajesz i bez żadnych polepszaczy. :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, głupio wyszło ale ja nie mam takiego delikatnego noska jak Ty. A kwiat taki piękny, czasem muszę go dotknąć bo wygląda jak z wosku.
      "Masło z Biedronki" więc diabeł wie z czego ale czosnek polepszy wszystko naturalnie i doskonale. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny

      Usuń
    2. Ja mam takie jakieś dziwne wrażenia, bo mi się bardzo silnie włącza wyobraźnia. :))) A czosnek lubię, ale najlepiej pokrojony cieniutko na chlebie z masłem, lekko osolony. :)
      Jeszcze nie dopisałam, że lubię Umer i Poniedzielskiego. A niedawno słyszałam całą rodzinkę śpiewającą: Poniedzielskiego (który raczej mruczał), Elżbietę Adamiak i ich córkę. Świetne!
      No i jaka ta biedronka wydajna: tyle rzeczy z takiego żuczka... :)))
      Serdeczności :)

      Usuń
    3. Oj wydajna Magdalenko, i mleko i masło i tyle innych dziwów. Adamiak też lubię, może więcej tę wczesną, z mojej młodości. Tak to już jest. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Szacuneczek w zwiazku z tym szarpaniem kompa, mnie się już odechciewa. Nie wychodzi, robie wzorem młodzieży: OLEJ. Mogłabyś tak nie sadzić o tym jedzeniu, odchudzam sie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zasłużyłam na szacuneczek uporem i cierpliwością. Czasem mi się bardzo chce a czasem olewam, z jednym i drugim nie walczę, staram się odnosić łagodnie do swoich słabości.
      Czosnek Ci nie zaszkodzi Cesiu, może nawet odrzuci Cię od jedzenia i osiągniesz idealną wagę i obwody. Tego Ci życzę, byle do wiosny!

      Usuń
  4. Krystynko, nic Ci nie odbilo i z Toba wszystko w porzadku:))) Hiacynty to rowniez moje ulubione kwiaty i nawet ten slodki zapach mi nie przeszkadza, wedlug mnie to kosmiczny kwiat.
    I wcale mnie nie dziwi, ze podgladasz, fotografujesz i zatrzymujesz w kadrze kazdy moment jego wzrostu:)

    A maselko pychotka tez takie robie, a do czosnku koniecznie musisz zakupic wyciskarke ktora bardzo ulatwia czosnkowe rewolucje kuchenne.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze się zastanawiam, że chociaż piszesz bez ogonków, doskonale Cię rozumiem, nawet już nie zwracam na to uwagi. Tak, hiacynt trochę tak jak orchidea, nie z tej ziemi. A teraz zimą tylko on mi kwitnie więc całą uwagę skupiam na nim.
      Mam w planie zakup wyciskarki, groszowa sprawa ale dopiero jak trafi na listę, plan się zrealizuje. Serdeczności ślę za wielką wodę

      Usuń
    2. Widzisz, nawet taka niemota jak ja moze prowadzic bloga:))))

      PS.
      Zapomnialam dodac, ze M.Umer i A.Poniedzielski to rowniez moj ulubiony duet muzyczny. Sa doskonali w tym co robia i odnosze wrazenie, ze pasuja do siebie jak dwie polowki jablka.

      Usuń
    3. Kokietka z Cienie Atanerko, cóż Ty chcesz od swojego bloga?
      A tak a'propos - ta nasza ulubiona para pisała kiedyś bloga - fascynujący. http://chlip-hop.bloog.pl/?smoybbtticaid=612233

      Usuń
  5. Ania z Siedliska2 lutego 2014 08:53

    Piękny hiacynt ! Moja mama kupowała je zawsze na Wielkanoc. Ja kupuję sobie pierwiosnki, które potem wędrują do ogrodu.
    Podziwiam Twoje umiejętności komputerowe ! Piosenka przefajna, bardzo lubię i Umer i Pomiedzielskiego ( wreszcie można zobaczyć, jak ładnie sie uśmiecha). Krysiu, czy Ciebie zasypało ? Straszne wieści dochodzą z Waszych stron. U mnie śniegu prawie wcale nie ma, pada deszcz. Buuuuu.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zawsze kupuję pierwiosnki ale trochę później, tak koło 8 marca bo wtedy największy wybór. I nieodmiennie po przekwitnięciu wsadzam na działkę ale niewiele z nich zakwita mi ponownie.
      Sama siebie podziwiam Aniu, czasem tak mam, że się zawezmę ale najczęściej niestety odpuszczam. Jak pisałam do Cesi, staram się łagodnie odnosić do swoich słabości. Te klimaty Umer to moje ulubione, może dlatego tak się uparłam. I dobrze.
      Śniegu u nas troszkę ale daleko do zasypania, temperatury wzrastają więc pewnie za kilka dni i u nas po-deszczy. Pozdrawiam

      Usuń
  6. Z wielką przyjemnością obejrzałam filmik z ogniem w piecyku. Dźwięk trzaskającego drewna jest bezcenny :)
    Osobiście nie wierzę w żaden wiek "delete", każdy ma tyle na ile się czuje :)))
    Marzę o swoim hiacyncie... w poniedziałek po wypłacie zaopatrzę się w jednego! Mam już bazie, zerwane wczoraj u teściów nad stawem. Wsadziłam je do wody, żeby się rozwinęły.
    Uwielbiam masełko czosnkowe!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dźwięk mi nie wyszedł ale to dopiero moja pierwsza próba, będzie jeszcze czas na wiele nagrań.
      Wiek delete to przenośnia poetycka, figlarna i urocza. Ja to odbieram jako czas błogości i wygody. Ale masz rację, ja właśnie na tyle się czuję i to jest cudowne uczucie.
      Jest dużo cebulek w marketach, za grosze, aż trudno wybrać, bo i hiacynty i tulipany i narcyze i szafirki i azalie i ... inne, jeszcze mi nieznane.
      Witaj w klubie wielbicieli masła czosnkowego!

      Usuń
    2. Takie posty, jak Twój sprawiają, że mam już ochotę na emeryturę :))) A mam dopiero 32 lata...
      Wczoraj po 13 godzinach poza domem, po prostu popłakałam się z tego zmęczenia i tęsknoty za córcią. Eh jeszcze jakieś 30 lat ;)

      Usuń
    3. Och i ach, jak mi Was szkoda, młodzieży. Bo moja córcia także zapracowana i zagoniona, do zasłużonej emerytury jeszcze też 30 lat - końca nie widać ...

      Usuń
  7. O, Ty spryciulo, rybę na masło czosnkowe i nic już nie trzeba doprawiać, chyba, że solą; pewnie, że ułatw sobie życie, przeciskaj czosnek przez praskę, chociaż co niektórzy mówią, że taki siekany to smakowitszy, czy ja wiem? głowy bym nie dała; lubię Poniedzielskiego, to taki sympatyczny mężczyzna o twarzy ponuraka i specyficznym poczuciu humoru, i śpiewa gadająco; nie udało mi się jeszcze wyhodować hiacynta w ogrodzie, po przesadzeniu cebuli cieplarnianej, nie wiem, co z nimi nie tak; pławię się w domowym błogostanie, bo mąż dyżuruje w chatce, pali w piecu, karmi ptaki, rysuje te swoje kreski, i wcale sobie nie krzywduje, ale ja za to nie mam żadnych zdjęć; pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co, po co utrudniać jak można ułatwiać. No chyba że pracowitszy będzie smakowitszy.
      Mnie śpiewający, gadający, recytujący zawsze się podobali, bez względu na płeć - taka ze mnie gender!
      Po prawdzie to mój pierwszy pędzony hiacynt, pewnie wyląduje na grządce ale nie liczę na sukces w postaci powtórnego zakwitnięcia.
      Domowy błogostan - cudna sprawa. Więc niech się dzieje. Serdeczności Marysiu

      Usuń
  8. Krystynko, rozwijasz skrzydła w każdej dziedzinie, renesansem zatem zapachniało ;--)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wąskie to dziedziny Dominiko, niechby jakieś finansowe lub ekonomiczne, bo te dla przyjemności grosza nie dają a jeszcze zabierają. Cóż, bierz i płać! Serdeczności.

      Usuń