poniedziałek, 13 stycznia 2025

Poświątecznie

Hasłowe, lapidarne impresje z ponadtygodniowego, świątecznego pobytu u Dziecków we Wrocławiu. Było gęsto, czule, intensywnie. Były to urokliwe dni jakby poza rzeczywistością, w pięknym mieście, cudnym domu, wśród życzliwej, serdecznej rodzinki🧡 Poświątecznie czyli od 27 do 28 grudnia 2024 rok

Piątek 27 grudnia. Jeżdżenie, spacerowanie i zwiedzanie Wrocławia aż do zmęczenie, od rana do wieczora bo to ósmy, ostatni dzień pobytu. Najpierw autobusem i spacerkiem na skwer Krasickiego do pracowni peruk, ale zamknięta. Potem tramwajem na dworzec i zwiedzanie go po modernizacji, dół i górę. I spacerem po Świdnickiej na spotkanie z Lesiem, w naszym tradycyjnym miejscu, koło Teatru Lalek.

 Lesiu wiezie nas do swojej dawnej pracy, łatwo się domyślić jakiej. Halinka zachwycona, ogląda te wszystkie cudeńka pierwszy raz w życiu. Ja też dopiero drugi raz. Przy okazji szkolenie pierwszej pomocy na fantomie, to zawsze się może przydać by uratować czyjeś życie. 

Jedziemy na chwilę na działkę na Odkrywców bo to niedaleko. Mają dylemat czy ją sprzedać bo w trakcie remontu nie mają czasu by na niej bywać ale trochę im szkoda bo wypieścili ją przez te kilka lat, z ruinki zrobili uroczy latem zakątek. A działka bez ludzi marnieje i traci na wartości.

I już szarówka i ostatni punkt programu na dzisiaj - Sky Tower. Idziemy do Asi ale okazuje się, że musi zostać dłużej w pracy, więc umawiamy się wszyscy w Arenie przy Komandorskiej, bo jeszcze dojeżdża wnuk Maro. Siedzimy w czwórkę w przyjaznej atmosferze stwarzanej przez właściciela Mini Restauracji i jemy smaczne obiady, dla każdego coś miłego a dla Asi pierożki na wynos. Ale ledwo zaczynamy popitki przybiega Córcia i właściciel każe podgrzać jej pierożki. Ten to wie jak prowadzić interes! I ma zasłużony sukces!! Ponieważ Arena jeszcze czynna, zwiedzamy jej stoiska i kupujemy Maro mocno ocieplane spodnie na jego styczniową wyprawę na północ Europy, po zorzę polarną. 

I wreszcie docieramy pod Sky Tower, już po zmroku. Może to i dobrze bo robi się klimatycznie. Kupujemy bilety z opcją wykorzystania kwoty w podniebnym barze i windą jedziemy na 49 piętro.  Obchodzimy dookoła Wrocław z góry w zachwycie i atrakcje dookoła ale zdjęcia mi nie wychodzą. Na koniec siadamy we wnęce z widokiem na centrum Wrocka i zamawiamy napoje. I ten chwyt z opcją ... okazuje się iluzją, za dużo warunków do spełnienia. A po remoncie nie ma półeczki do robienia cudnych zdjęć. 

Sobota 28 grudnia w podróży.  Ostatni dzień we Wrocku, po 9 dniowym, świątecznym  pobycie. Najpierw pożegnanie z apartamencikiem na Sołtysowickiej. To był dobry pomysł, korzystny dla starszych Pań a i dla młodych też, niezależność w nocy a radość z przebywania razem w dzień. 
W planie, po obfitym wspólnym śniadaniu, powrót pociągiem z jedną przesiadką w Dębicy, od 13 do 18 tej. Na piękny, stylowy dworzec odwozi na Wnuk Maro, już swoim Fordem Fiesta.

Ale realizacja to już całkiem inna bajka.  Gdy już zbieramy się na peron - komunikat, że pociąg opóźniony, bo był wypadek po drodze. Opóźnienie może się zwiększyć. I się zwiększa bo ktoś wpadł pod nasz pociąg i policja, prokuratura, śledztwo w toku.  Najpierw do 2 godzin, potem do 3 godz. i do 4 -ech a nawet 4,5. Komunikaty, że co chwilę większe opóźnienie ale ja focę tylko od czasu do czasu by się nie wkurzać więcej. Dobrze, że mamy kanapki ze śniadania ale z tego stresu i jeść się nie chce.

Wreszcie w pociągu. W ramach rekompensaty dostajemy kolację na ciepło i napoje. Ale opóźnienie się zwiększa bo czekamy i w Katowicach i w Krakowie a nawet gdzieś w polach pomiędzy. Pytamy konduktora i kierownika pociągu jak się mamy dostać z Dębicy do Mielca bo ostatni pociąg odjechał już dawno  i czy zapewnią nam taxi albo hotel ( jak nas informowano w Wrocławiu na dworcu) ale oni po kontakcie z dyspozytorem mówią, że nie przewidują takich opcji. Gdy dojeżdżamy do Dębicy, oczywiście nasz ostatni pociąg odjechał już 6 godzin temu. Nie 5 ale 11 godzin w podróży, 6 godzin opóźnienia. Na szczęście mamy zaprzyjaźnionego, uczynnego sąsiada który po 23 przyjeżdża po nas, bo inaczej czekałybyśmy na tym dworcu do rana.  Ciemno i mgła, jedziemy powoli.  

Niedziela 29 grudnia. W Mielcu jesteśmy po północy, do domu weszłyśmy o 0.30 💚 Już tylko siusiu, paciorek i spać.  

10 komentarzy:

  1. Święta, gościny i już po świętach. Czekamy na następne i na wiosnę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas tak szybko pędzi, że ani się nie obejrzymy, jak już będzie Wielkanoc!

      Usuń
  2. Można komentować?
    Moja koleżanka w tym samym czasie była we Wrocławiu i wróciła zachwycona. Ciekawa jestem, czy załapałaś się na jarmark świąteczny. O, widzę że znalazłaś miejsce na dworcu PKP upamiętniające Zbyszka Cybulskiego, mnie to się jeszcze nie udało. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 💚! Bo Wrocławiem można się zachwycić, tak jak Krakowem. A może ja mam sentyment do jednego i drugiego. Bo i Gdańsk cudny i Łódź także, w ogóle piękny mamy kraj i miasta i miasteczka i wioski.
      Na jarmarku byłyśmy nawet dwa razy ale ceny powalają.
      Zawsze odwiedzam tę tablicę jak jestem na dworcu bo z peronu 3 odjeżdżają pociągi w moim kierunku. A Cybulski to idol mojej młodości! Pozdrawiam Cię Karolinko.

      Usuń
  3. Byłam we Wrocławiu, ale na SkyTower nigdy... Teraz żałuję bo na pewno wrażenia niesamowite.
    Pięknie tak spędzać czas z rodziną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam tam już kilka razy, teraz jest po remoncie i jest troszkę lepiej i troszkę gorzej. Najbardziej mi brak automatu który robił cudne zdjęcia na tle widoku z 49 piętra.

      Usuń
  4. Twój pobyt we Wrocławiu obfitował w wiele przyjemności i sprawił Ci jak widać na fotkach wiele radości. Pobyt we Wrocławiu jest przyjemnością. Jest wiele atrakcyjnych miejsc i mimo kłopotliwego powrotu z pewnością będziesz go miło wspominać. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janeczko, zawsze jak bywam we Wrocku, Córcia nam wyszukuje atrakcje a tym razem wszyscy oprowadzaliśmy siostrę która tam była dopiero drugi raz. I bardzo jej się Wrocław podobał.
      Po czasie nawet ten przedłużony mocno powrót będę wspominać jako przygodę.

      Usuń
  5. Widać, widać Wrocław z góry, za waszymi plecami:) Faktycznie musi być z tej wieży niesamowity widok. Pięknie spędzony czas, ale podróż do kitu. Przez 2 lata (2006/2008), 2 razy w miesiącu, jeździłam z Katowic do Legnicy przez Wrocław pociągami, które leciały a to z Rzeszowa, a to z Przemyśla. Międzynarodowe Eurocity i nasze krajowe. Nie była ani jednego razu, by się nie spóźniły. We Wrocławiu przesiadka. Teraz patrzę na odremontowany dworzec i robi mi się jakiś tak dziwnie, bo wtedy był szary, brudny i wiało na peronach, jakby ktoś się powiesił.
    Siostra tęczulka nadal wymiata w tej kurtce..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widok niesamowity ale przez szybę nie wychodziły mi zdjęcia, odbijało się wnętrze. Ale warto było tam być. Ja do zeszłego roku jeździłam autobusem tam i z powrotem i prawie nigdy się nie spóźniał. Tym razem wybrałam pociąg i taka przygoda. Ale powód opóźnienia był wyjątkowy, ktoś wpadł pod pociąg. Podobno w tym tygodniu pociągi się spóźniały i po 9 godzin z powodu mroziku - to dopiero powód do zdenerwowania i złości. Dworzec super, zagospodarowane i piętro, bary, kawiarnie, poczekalnie, wystawy, biblioteka ... I pięknie ustrojone na święta. Siostra pozdrawia serdecznie. 🧡💛💚💙💜

      Usuń