A kto? Moje wnuki, Agatka i Andrzej, Burzy w podróży!!! Będzie na pewno pełna i doskonała relacja z tej podróży życia, na ich blogu, jest nawet pierwsza część TUTAJ Ale my, którzy ich kochamy, śledziliśmy na bieżąco ich podróż w messengerze. I ja na gorąco zaczęłam pisać fotoposta, bo filmów mi się nie udaje skopiować. Zaczęłam bo w międzyczasie wygrzewałam krwiaka Nexcare Hot, smarowałam kostkę Liotonem 1000, spałam w Gołębniku, byłam na zabiegu u chirurga, na rehabilitacji u Jacka. Będę się starać chronologicznie ale mogę coś pomieszać bo te strefy czasowe myliły mi dni. Ale to moja indywidualna relacja z ich podróży poślubnej po Kalifornii i sąsiednich stanach. Wylecieli z Warszawy raniutko 8 kwietnia w poniedziałek.
Podróż tam. Samolotem z Warszawy do Helsinek a z Helsinek do Los Angeles. Pierwszy nocleg w LA, mieście Aniołów i pierwsze śniadanie i pierwszy spacer po amerykańskiej ziemi.
Wtorek 9 IV - Universal Studio. W końcu dostali swój bilet do Hogwartu.
Czwartek -11 kwietnia. Dzień na pustyni. " Szczerze mówiąc zdjęcia i filmiki totalnie tego nie oddają jak było pięknie. Oczywiście spaliliśmy się na słońcu, najgorzej pod kolanami" Z tego co widzę to pokazuje nam prawie 8km. Zrobiliśmy 3 szlaki, które też pod górkę były i z górki, dodatkowo byliśmy jeszcze w 1 punkcie widokowym i przy dwóch formacjach skalnych
Piątek -12 kwietnia. Jazda starą kultową drogą Route 66 zwaną Drogą MatkąSobota -13 kwietnia. Wielki Kanion Kolorado. I tu już się pogubiłam bo tych Kanionów jest dużo. I ten kultowy Monument Valley, to tam gdzie Forrest Gump postanowił zawrócić.
Niedziela i poniedziałek -14 i 15 kwietnia. Nadal Kaniony, tereny Indian Navajo. Antylopy i Horseshoe Bend. Niesamowite i nadzwyczajne, dech zapiera. Rzeczywiście mają w tej Ameryce rzeczy Naj.....
Wtorek -16 kwietnia. I jeszcze Park Narodowy Bryce Canyon
Środa - 17 kwietnia - Park Narodowy Zion. A i A żyją! Co prawda ledwo, ale zawsze. Byliśmy dziś w Parku Narodowym Zion, zrobiliśmy 3 szlaki, 25000 kroków i 15km, z czego minimum połowa pod górę
mój wspaniały mąż pomylił szlaki, mieliśmy robić 3 średnie, ale zrobilismy 2 średnie i jeden trudny (który miał być średni ), miał ponad 300 metrów przewyższenia i choć to może się wydawać mało, to było baaaaardzo stromo i pod górkę ale warto było!!!Piątek - 19 kwietnia - Park Stanowy Valley Death czyli Dolina śmierci.
Sobota - 20 kwietnia Las Vegas !!! Po tych wszystkich Parkach Narodowych, Kanionach i Dolinach wreszcie miasto grzechu i rozpusty, kicz radosny i radość po amerykańsku.
Niedziela i poniedziałek - 21 i 22 kwietnia - I znowu powrót na Łono Natury czyli Park Sekwoi. Kto by przypuszczał, że w pniu takiej upadłej sekwoi można się przemieszczać jak w jaskini?
Wtorek - 23 kwietnia - Park Narodowy Yosemite - W parkach narodowych nie ma zasięgu, trzeba zwiedzać starym sposobem - z mapą Mnie to się podoba, papierowe mapy to moje ulubione.
Środa i czwartek - 24 i 25 kwietnia San Francisco. Znowu do miasta, zachwycającego i porywającego. Kolorowa dzielnica Castro i Chinatown, Most Golden Gate Bridge, ulica Russian Hill, wiktoriańskie Painted Ladies, ponure więzienie Alcatraz, "Był wiatr, słońce, deszcz, chmury, mgła…
W 2 dni widzieliśmy już tutaj wszystko". Więc czas na powrót do Los Angeles, Miasta Aniołów. A jutro już luźny dzień. Będziemy jechać drogą nad oceanem i w jej połowie się zatrzymamy na nocleg
Piątek i sobota- 26 i 27 kwietnia. Powrót z Frisco do LA wzdłuż oceanu. Planujemy do miejscowości Morro Bay i na noc wracamy już do Los Angeles. Z przygodami bo Przeoczyliśmy fakt, że osunęła się droga
nie zobaczyliśmy połowy atrakcji które chcieliśmy bo nie ma przejazdu. Ale nie ma tego złego, widzieliśmy za to słonie morskie w odległości kilku metrów My dziś dalej zwiedzamy Wybrzeże i jedziemy kalifornijską 1, przynajmniej w miejscach, gdzie jest otwarta. Dużo przez to zamknięcie się nie udało zobaczyć, trochę nam smutno ale nic na to nie poradzimy.W miejscowości gdzie spaliśmy trafiliśmy na festiwal latawcy
Niedziela - 28 kwietnia Podróż z powrotem. Ale jeszcze zaliczone wzgórze z napisem HOLLYWOOD Byliśmy za znakiem Hollywood. Ale prawie umarliśmy, ostro pod górę i gorąco Pętelka ukończona
Powrót do miejsca początku podróżyStarszy wnuk Andrzej w trzytygodniowej podróży poślubnej po USA z nadobną Agatką a młodszy Maro w tygodniowym Auto Stop Race z Wrocławia do Girony w Katalonii, autostopem z Gabrysią. Wyjazd z Wrocka 27 kwietnia a więc na zakładkę ze Starszym Bratem. Oni wracają a On wyjeżdża.
Tak czy siak starszy wnuk Andrzej był w tej Podróży Życia z żoną Agatką a młodszy Marek w Auto Stop Race z koleżanką Gabrysią i resztą z uczelni. A my razem z nimi na messengerze. Ma plusy ten Internet! Będzie co wspominać!
Relacja Agatki i Dżeja z pierwszego etapu podróży poślubnej czyli Los Angeles TUTAJ
Dziękujemy Babciu za ten post! To była cudowna podróż i cieszymy się, że mogliśmy Was informować na bieżąco, żebyście przeżyli tą podróż razem z nami, nawet jeśli było to tylko internetowo! ❤️❤️
OdpowiedzUsuńKochani A i A, to taka podróż, że koniecznie trzeba ją utrwalać na różne sposoby by była podpórka dla pamięci. Najważniejsze że wróciliście cali i zdrowi, zadowoleni i szczęśliwi. Przytulam Was czule.
UsuńStany są cudne...takie kolorowe ,różnorodne.Moja córcia z zięciem mieszkają tam już 6 lat. W Oregonie,polecam przepiękny stan. Byłam u nich juz kilka razy....gdybym była młodsza zostałabym na stałe:)
OdpowiedzUsuńAmeryka akurat nie jest moim marzeniem ale rozumiem zachwyt nad jej różnorodnością i luzem. To przecież kontynent, chyba nawet większy od całej naszej Europy. Pozdrawiam Ciebie i córcię.
UsuńMasz wspaniałych młodych podróżników i zapewne wiele wypraw jeszcze przed nimi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie..
Mario, tak całkiem nie są moi, po prostu mnie wybrali za babcię. Ja byłam włóczęgą i pellegriną i troszkę tego mają po mnie. Pozdrawiam majowo
UsuńPrawdziwe amerykańskie wakacje, będą mieli mnóstwo wspomnień na całe lata, cudownie. A zobaczyć Barcelonę to moje marzenie, może kiedyś się spełni. Pozdrawiam 😊
OdpowiedzUsuńElu, świat piękny jest i wielcy ludzie go zbudowali ale mali ludzie teraz go niszczą. Ameryka ma swoje Naj .. i Europa także, warto się ruszyć z miejsca w stosownym wieku by to zobaczyć. I wspominać na tzw. stare lata!.
UsuńOj, to z pewnością niezapomnianą podróż, przy okazji i nasza wirtualna.
OdpowiedzUsuńElu, niezapomniana to była podróż i dla nich i dla nas. Bo dla mnie też już tylko wirtualna i na zdjęciach i filmach.
UsuńByłam w USA w tym samym terminie, tylko na wschodnim wybrzeżu. To moja pierwsza podróż ale czuję że nie ostatnia. Córka mieszka nieopodal Bostonu. Bardzo dobrze się tam czułam. Jak u siebie. Największe wrażenie zrobiły na mnie odległości.I NY, Niagara. Warto podróżować i chłonąć atmosferę,widoki,zabytki. To ubogaca człowieka wewnętrznie. Pozdrawiam. Piękna relacja.
OdpowiedzUsuń.
Gosiu, wielka ta Ameryka, od NY do LA cały kontynent różności i rozmaitości. Będziesz często jeździć do córci, dla moich wnuków to podróż życia. Pewnie że warto, to rozwija w człowieku tolerancję i piękny umysł.
UsuńCoś wspaniałego!!!!! na pewno niezapomniane wrażenia. Bardziej podoba mi się natura, miasta trochę omijamy:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiem, że miasta raczej omijacie, mnie też bardziej kusi dzika Natura ale to młodzi i między LA i SF odwiedzili sporo Parków Narodowych. I są zachwyceni i zadowoleni a to najważniejsze. I jeszcze to wszystko opisują dla pamięci w blogu "Burzy w podróży". Serdeczności majowe ślę.
UsuńCudowna podróż. Młodzi będą mieli co wspominać po latach.
OdpowiedzUsuńKarolinko, nadzwyczaj niezwykła. Stąd nasze posty dla pamięci.
Usuń