Odzwyczajanie i przyzwyczajanie to zadania na najbliższy czas. Idzie nawet sprawnie, jestem mile zaskoczona swoją elastycznością bo powiadają, że starych drzew się nie przesadza a Starka nie narzeka a nawet wydaje się być zadowolona. I widzę coraz więcej plusów tej decyzji choć jeszcze nie raz budząc się zastanawiam, gdzie jestem? I dlaczego nie mam ściany obok i dlaczego kołdra mi 'spadowywuje'
Obie z siostrą stawiamy na kompromisy czyli ja się trochę dostosuję ale i ona też trochę. Chociaż oczywiście ja więcej bo jest jeszcze wymagający opieki szwagier i pies a oni mają bezwzględne pierwszeństwo jako niesamodzielni. Czyli 1: 3. Ale damy radę bo rozmawiamy i wyjaśniamy zaistniałe rozbieżności i nasze oczekiwania na bieżąco, by się nie przerodziły w pretensje.
I dobrze, że mam swój pokój i gołębnik bo ciągle jeszcze potrzebne mi są chwile bycia samej ot tak, bez powodu. Ale już ustalamy, że raz na jakiś czas (ustalimy czy cyklicznie czy w miarę potrzeby) będę mieć 'wychodne' i czas dla singla. Wychodne to wyjazdy lub wyjścia na krócej i dłużej np Rzeszów, Kraków, Wrocław, Brzóza Królewska ..... a czas dla singla to robienie tego na co mam aktualnie ochotę, w Domu. To może być raczej drzemanie, czytanie, oglądanie filmów, marzenie i planowanie czyli takie nicnierobienie i leniuchowanie niż sprzątanie, pranie, gotowanie czy układanie. I myślę, że gdyby w Domu nie było tarasu i balkonu to bym sie tu nie zaaklimatyzowała tak szybko, sprawnie i łagodnie.
Na szczęście dużo mamy wspólnych ulubionych zajęć, z których jedno to palenie w piecyku i pieczenie w żarze ziemniaczków lub jabłek. Zwłaszcza w jesienne popołudnia i wieczory.
Tak postanawiam: zdecydowanie pisać krótsze posty a zwłaszcza mniej zdjęć. Mniej robić i mniej zapisywać dla pamięci. No chyba, że jakaś Przygoda mi się trafi to ho, ho!!!
Witaj Krystyno. Odzwyczajanie i przyzwyczajanie to nasza nowa codzienność. Wszystkiego dobrego życzę.
OdpowiedzUsuńMasz racje Elu, tak nam się teraz ułożyło. Niech nam się darzy.
UsuńOdzwyczajanie i przyzwyczajanie...No własnie. Właściwie to cykl, który przemierzamy przez całe zycie, bardziej lub mniej go dostrzegając.
OdpowiedzUsuńPiękny piecyk. Ale trochę przeraził mnie widok ognia wydobywajacy się z niego do góry. Czy to bezpieczne?
A co do pisania i zamieszczania zdjeć, to rób po prostu tak, jak czujesz, jaka masz potrzebę.Blog to przecież przestrzeń wolności i swobody.
Pozdrowienia serdeczne, Krystynko!:-)
To odzwyczajanie i przyzwyczajenia dzieli nasze życie na ważne etapy.
UsuńTen pióropusz ognia bywa tylko na kilkanaście sekund, gdy się wrzuci na żar kulki papierowe. To całkiem bezpieczne ale widowiskowe i nie mogę się powstrzymać by to robić i focić.
Masz rację Olu, czyj blog tego zasady. Ale odrobina minimalizmu też wskazana.
Pozdrawiam jesiennie.
Moja ukochana Córeńka napisała " Jak to mniej pisać, mniej focić 😲😳. Nie idź tą drogą 🫣😘.
OdpowiedzUsuńCudnie tak się dowiedzieć co tam u Ciebie, u Was 🥰"
Kocham Cię Asiu 🧡💛💚💙💜🤎🤍
UsuńKrystynko , ten piecyk rewelka! A Twoje podejście do rzeczywistości bardzo inspirujące. I zdjęcia i pisanie... nie ograniczaj. No, chyba że Ci się nie będzie chciało, wtedy jesteś usprawiedliwiona:) A tymczasem pięknej jesieni!
OdpowiedzUsuńPiecyk jest cudny, pękaty i pożyteczny. W żarze można piec nie tylko ziemniaczki i jabłka. A widok ognia w samym centrum miasta - bezcenne.
UsuńTak Dorotko, zobaczymy co mi się będzie chciało ale minimalizm mi chodzi po głowie od jakiegoś czasu. Pozdrawiam jesiennie.
Krystyno - pisz! Zdjęcia rób!
OdpowiedzUsuńChciałabym wiedzieć, co u ciebie. Jak ci w nowym domu.
Bylam dziś na pięknym spacerzei jak zwyle zachwyciłam się jesiennymi kolorami. Zawsze kiedy podziwiam europejską jesień żal mi się robi , że w ciepłych krajach nie znają takiej pory roku.
A egzotyczne plaże z palmami zawsze takie same.
Nuda, panie. 🤪
Alino, ja też z ciekawością czytam jak Ci tam na nowym miejscu i w nowej sytuacji. Czy też odzwyczajanie i przyzwyczajanie jak wyzwanie.
UsuńKocham Polskę za tę strefę umiarkowaną, te pory roku tak odmienne ale tak zgodne z Naturą. Zasypianie i odpoczywanie, budzenie się i kiełkowanie, rozkwitanie i zawiązywanie, owocowanie i zbieranie plonów.
Plaże i palmy owszem ale na dwa tygodnie.
" Ale damy radę bo rozmawiamy i wyjaśniamy zaistniałe rozbieżności i nasze oczekiwania na bieżąco, by się nie przerodziły w pretensje." I to jest piękne. Szacun!:)
OdpowiedzUsuńM
Mario, to mus ale pożyteczny, inaczej wspólne mieszkanie nie miałoby sensu.
UsuńPiękne fotki, piękny rodzaj pamiętnika. Maluj nam Krysiu swoje życie 😘
OdpowiedzUsuńAlino, to pamiętnik i tylko się troskam, by nie uciekł i zginął, jak ten na Onecie.
UsuńTych ziemniaczków to trochę zazdroszczę
OdpowiedzUsuńTo wielki komfort jeść pieczone ziemniaczki na Rynku
UsuńTo tak, jak w matematyce: część wspólna zbiorów:-) tam jest miejsce na kompromisy, rozmowy, wyjaśnienia i nazywanie potrzeb i oczekiwań:-) Noo, widzę, że nie tylko mnie podoba się od dawna ten piecyk, cudeńko, a także śródziemnomorski klimat balkonu , tyle roślin i zieleni. Pisz, pokazuj, foć bez umiaru, a dla nas czytelników, zawsze wybierzesz coś ciekawego; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzyjemny ten Twój kącik. Czasami mam wrażenie, że całe nasze życie składa się z kompromisów. Dobrze, jeżeli chociaż próbujemy do nich dążyć, gorzej, jeżeli bez przerwy chcemy stawiać tylko na swoim. Życzę Ci Krysiu, aby Twoje stosunki z siostrą układały się jak najlepiej. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń