środa, 30 listopada 2022

Nowy projekt na życie

Tak naprawdę niewiele od nas zależy. A może od nas zależy wszystko? Takie egzystencjonalne pytania. Przeznaczenie czy nasz wybór?  Czy to się przeplata w zależności od sytuacji. A może nie od nas zależy to co się wydarzy ale od nas jak na to zareagujemy?

Rok 2020 - Pandemia covida 19, maseczki, kwarantanny, izolacje. Zakazane spacery i odwiedziny. Zamknięte lasy i parki - nic od nas nie zależy.

Rok 2021 - Kraksa i złomowanie FordziKa,  sprzedaż chatty na skraju, kupno Forda Fiesty, zaręczyny Córeńki Asi i Leszka ale też Wnuka Dżeja i Agatki, wypadek na schodach u Bosi, 18 urodziny Wnusia Maro i moje 75 te - dużo od nas zależy.

Rok 2022 - Wojna u sąsiadów na Ukrainie, wysoka inflacja -  niewiele od nas zależy. Remont kuchni, tatuaże, pożegnanie z Fordem F, podanie o mieszkanie w DS. Wiec może jednak sporo od nas zależy? 

Siostra poprosiła mnie bym poszła 21.X.2022 r na spotkanie Stowarzyszenia gromadzącego opiekunów chorób z Alzheimerem. Spotkanie odbywało się w Domu Seniora na ulicy Seniora. Przypomniało mi się, że tam mieszka Władzia Leśna więc umówiłyśmy się, że przed spotkaniem zajrzę do niej na chwilę. Mieszkanko ma urocze, maleńkie ale z wielkim balkonem. Przy herbatce opowiedziała mi jak tu fajnie, na miejscu stołówka, opieka lekarska i socjalna, miejsca rekreacji wewnątrz a na zewnątrz park i drzewa. Wszędzie blisko. Przystanki miejskie, sklepy, szpital, basen, kościół - dla każdego coś miłego i dobrego. 

O 15 tej poszłam na spotkanie i o dziwo, spotkałam tam Basię S z którą działałyśmy dawno temu w Stowarzyszeniu Atena a potem Victoria a teraz ona działa w Stowarzyszeniu Kreatywny Senior.
Przez miesiąc niewiele się u mnie działo ale u Dziecków i owszem. Okazało się, że po przerwie znowu buszują po ofertach sprzedaży starych domów. Jeden im podkupiono ale jak z moim kamperem cieszą się, że nie musieli się decydować, bo sprawa zawikłana. W międzyczasie wykrystalizowała się sprawa spotkania w grudniu na Podkarpaciu więc moja głowa była zajęta organizacją. Ale spotkałam Danusię P i dowiedziałam się, że wystawili takie mieszkanie jak moje za rewelacyjną cenę. Więc skontaktowałam się z Moniką i ona potwierdziła taką wycenę. Coś się mi zaczynało klarować ale nieśmiało. Aż do 21 listopada czyli równo miesiąc po spotkaniu u Władzi, ona zadzwoniła i spytała czy się deklaruję bo podobno jest wolne mieszkanko. Powiedziałam, że to jeszcze przemyślę i przegadam, bo nazajutrz miałam kwalifikacyjną wizytę u okulistów. Termin zabiegu wyznaczony na 8 grudnia. Ale 24 listopada miałam kilka spraw do załatwienia w mieście więc po drodze poszłam do Spółdzielni NM. Tam się dowiedziałam jakie dokumenty trzeba złożyć by się zakwalifikować do kolejki. 28 listopada już podanie o przydział wraz z potrzebnymi, załączonymi dokumentami złożone w spółdzielni i numer nadany w kolejce oczekujących! A o północy, przez półtorej godziny czekałam na mrozie na przejazd giganta przez moje miasteczko. TUTAJ TEŻ https://nowiny24.pl/setki-ludzi-ogladaly-przejazd-przez-rzeszow-transportu-z-ogromnymi-elementami-maszyny-do-drazenia-tunelu-zdjecia-wideo/ar/c3-17083993?fbclid=IwAR19rRoHUmVkA9Qxefopaat-C-nR6b1O1YxGkxay_ZPNKXTZQEjSX6sElhE

Za jakiś czas czeka mnie zbycie mieszkanka i przeprowadzka. Dziwię się sama sobie, że tak łatwo godzę się ze zmianami, podobno im  człek starszy tym mniej odważny w żywotnych decyzjach (starych drzew się nie przesadza) a u mnie wręcz przeciwnie, co zmiana to przygoda. Więc jednak i O i W czyli nadal i niezmiennie Krystynka w Podróży. 

29 komentarzy:

  1. Droga Krystynko, bo dzisiaj tak się do Ciebie zwrócę, to czy ktoś poddaje się bez oporu zmianom, czy zawzięcie trwa przy starym nie zależy chyba od wieku, chociaż o tych starych drzewach mówią, że to prawda, ale od charakteru. I myślę, że to dobrze, że szukamy ciągle czegoś nowego innego, że podejmujemy ryzyko. Nie jesteśmy przez to zgnuśniali, bo ciągle coś się wokół dzieje. A co do tego przeznaczenia i wyboru, to pytanie retoryczne, jak z tym jajkiem i kurą. Nie potrafię odpowiedzieć, bo chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pozdrawiam i życzę dużo zmian, oczywiście miłych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że to kwestia charakteru i mnie nie dziwi moja zgoda na zmiany tylko szybkość z jaką podejmuję decyzje i godzę się z nimi. I to wielkie i znaczące zmiany. Bo wokół mam mnóstwo seniorów i każdy z nich kokosi się i wierci, narzeka ale zwleka nawet przy maleńkich niewygodach.

      Usuń
  2. Krysiu , sama wiem jak czasami cięzko jest jak przychodzi zmiana szczególnie jak my jej nie zaplanowaliśmy ale z drugiej strony kazda zmiana wnosi cos nowego, innego .Fajnie , że odkryłaś cos nowego dla siebie.Będę trzymac kciuki!!!!! :):):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Patko, że mnie rozumiesz, ja podziwiam Twoje zmiany i sposób w jaki się z nimi godzisz nawet jak są wymuszone. Wyszukujesz plusy i napełniasz innych pozytywną energią i odwagą.

      Usuń
  3. Krystynko, Twoją energią można obdzielić kilka osób i masz tak wiele pomysłów na życie:-) w ostatnim czasie tyle zmian u Ciebie, że czasami ciężko nadążyć, ale jesteś zdecydowana, wiesz co dla Ciebie najlepsze, więc niech się wszystko uda; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak do końca nigdy nie wiem, czy mi to wyjdzie na dobre ale jak już podejmę decyzję i się stanie, nie kombinuję co by było gdyby. Szukam plusów w nowej sytuacji i tej szklanki do połowy pełnej. Jak już pisałam, nie dziwi mnie łatwość podejmowania decyzji, bo to może być rodzinne (moja siostrzyczka też tak ma) ale szybkość ich podejmowania. Zwłaszcza, że tyle się mówi, że starsi muszą mieć wszystko niezmienne i na swoim miejscu. Może to choroba szwagra stale przekonuje mnie, by nie czekać do jutra bo go może nie być. Niby to się od zawsze wie ale nie zawsze o tym myśli. Będę zdawać relację.

      Usuń
  4. Tak, jak napisała marysia powyżej - jesteś wulkanem energii oraz pomysłowości. Podziwiam Cię szczerze, bo choć jestem parę lat od Ciebie młodsza, to jednak często zdarza mi się popadać w jakich marazm i totalne niechciejstwo.
    Nie zrozumiałam z Twego tekstu, dlaczego i gdzie zamierzasz sie przeprowadzić. Może pisałaś o tym w którymś z poprzednich postów, ale jakos to do mnie nie dotarło. Tak, czy siak, skoro podjęłaś taką decyzję, to widocznie miałaś ku temu ważne powody. Oj, wędrowniczko nieustraszona! Oj, wiedźmo odważna! Udowadnaisz swoją postawą, że jednak to Ty masz głownie wpływ na swoje losy. Niech Cię zatem Twa miotła niesie kędy tylko dusza zapragnie!I niech ciepło oraz radosc zycia nigdy Cię nie odbieżają!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam chyba dwubiegunówkę, to popadam w lenistwo i marazm, to rzucam się w ryzykowne wybory bez dokładnej analizy, na intuicję i na żywioł. Z wiekiem nauczyłam się tylko, by ich nie żałować, mleko się rozlało, trzeba posprzątać i zapomnieć.
      Trochę chaotycznie pisałam bo mnie samą zadziwiło tempo. W miesiąc od odwiedzin u Władzi Leśnej w jej mieszkanku w Domu Seniora złożyłam podanie o przyznanie mi takiego 25 m2 mieszkanka. A przez ten miesiąc nic nie robiłam tylko zbierałam znaki które do mnie dochodziły. Niezadługo a może wcześniej lub później, opuszczam swoje miasteczko w którym pomieszkiwałam pół wieku czyli 2/3 mojego życia i swoje mieszkanko najmilejsze które mnie przytulało ponad 30 lat.
      Tak Oleńko, czuję się Starką i Wiedźmą ( Niewiasta która nie wie i Wiedźma która wie). I teraz, gdy oddałam Wnusiowi swoje ostatnie autko, tylko i aż miotła mi została. Niech przybieża to co dobre i kochane (od jutra przez trzy dni czułe i serdeczne spotkania imieninowo - urodzinowo - wigilijne z Rodzinką)

      Usuń
    2. Acha! To już rozumiem. Zamieszkasz w Domu Seniora. Decyzja bardzo znacząca i zmiana niesamowita, ale podoba Ci się tam, więc będzie dobrze! Będziesz miała towarzystwo i pomoc w razie czego.
      Najwazniejsze, że miotła jest i zawsze będzie na podorędziu! To czar, który nie znika w żadnych okolicznościach.Jeszcze nie raz polecisz w magiczne rejony dobrych myśli i marzeń. A jeśli w pobliżu będziesz miała przyjaznych ludzi, to i te loty będą wyższe i radośniejsze. A przy tym bezpieczniejsze!:-)
      Co do dwubiegunówki, to i ja nieraz sie o nią podejrzewam. Oczywiscie w takiej łagodnej, na szczęsćie formie. W sumie da sie ją znieśc a nawet polubić jako nieodłączna część siebie!:-)
      Tak, grudzień to czas wielu sympatycznych okazji i świetowania (szczególnie dla nas, strzelców). Zatem Krystynko kochana! Mnóstwo serdecznosci zasyłam Ci z okazji Twych Urodzin oraz życzeń zdrowia, spokoju ducha i wielu radości płynących z bliskosci Twych bliskich i z pozytywnego dziania wokół Ciebie!:-)♥

      Usuń
    3. Tak, o tę pomoc w razie czego chodzi bo tam są zamontowane dzwonki w każdym pomieszczeniu i przychodnia na miejscu i szpital bliziutko. W czwartej ćwiartce życia trzeba już myśleć o takich sprawach. A oprócz tego i do sklepów blisko i do pierogarni i do kawiarni i na przystanki, chociaż akurat to miałam też teraz blisko. Marzenia pozostają, ostatnio to własna wyspa. Oj wkurzyli mnie właśnie ludziska.
      Za życzenia dziękuję i wzajemnie, niech Wam się spełni to wszystko czego mnie życzysz, sama bym cieplej i trafniej tego nie ujęła 💚

      Usuń
  5. Można powtórzyć za Wyspiańskim z Wyzwolenia - Musimy coś zrobić, co by od nas zależało, zważywszy, że dzieje się tak dużo, co nie zależy od nikogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musimy to nie jest dobre słowo, nawet u wieszcza. Mnie ono odpycha. Może powinniśmy, możemy, mamy obowiązek ...

      Usuń
  6. Od nas zależy tylko to, co w naszej głowie, tylko nasze "chcenie". Nasz reakcja. To od nas zależy.
    W jednej z części Matrixa agent Smith pyta Neo: Po co to robisz? Po co znowu się stawiasz? - Bo chcę. Odparł Neo.
    Jeśli robisz to, co chcesz znaczy, że ty tu rządzisz, Pellegrino :)

    Wiesz, że ostatnio myślałam o tym samym. filozofia zawsze mnie interesowała, w liceum i na studiach. Potem trochę o niej zapomniałam. A teraz znowu odświeżam. To piękna dziedzina, fascynująca. To filar naszej egzystencji - widziałaś te ogromne figury polskich filozofów w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego? Nic dodać, nic ująć - filozofia to początek i koniec.

    Poproś Św. Mikołaja o książkę Piotra Stankiewicza: Sztuka życia wg. stoików. Napisane przystępnym językiem, zrozumiałym dla laików, ale co ważne autor jest filozofem i akademikiem.

    Ostatnio myślałam o tym, o czym piszesz. Nie chcę się spieszyć, bo im szybciej biegnę, im bardziej poganiam czas, tym szybciej dobiegnę do mety ostatecznej. W moim wieku nie warto się spieszyć, bo zbliżam się do końca prostą drogą. I to mnie zastanowiło - bo kiedy jest ten wiek, kiedy stajemy na równi pochyłej i toczymy się do jakiegoś tam końca? Kiedy mamy przed sobą tylko jedną, prosta drogę? Czy jak masz 50, czy może 65, albo 80? Dotarło do mnie, że to się zaczyna w dniu narodzin. Od dnia narodzin całe życie zdążamy do KOŃCA, ale to nie znaczy, że w wieku lat 60 nie ma rozdroży, nie ma interesujących skrzyżowań. Oczywiście, że są.
    Więc Pellegrino - wszystko, co postanowimy zależy od nas.
    Jestem absolutnie pełna podziwu dla ciebie, że nie boisz się zmian. Zmiany pchają nas do przodu, Zmiany są ciekawe, mobilizują. Głupie powiedzenie; starych drzew się nie przesadza - drzew może i nie, ale ludzie to nie drzewa. ;)
    Trzymaj się i zdawaj relację, bo umieram z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tę książkę Stankiewicza ale jakoś mi nie podpasowała i oddałam ją do biblioteki ale chyba ją pożyczę bo może nie była dla mnie w tamtym czasie. Ale mam "Świat Zofii" - Josteina Gaardera i chyba czas by ją też powtórzyć.
      Ja nie jestem tego tak pewna jak Ty, że ja tu rządzę i że wszystko zależy od nas. Bo gdyby mnie siostra nie poprosiła o pójście do Stowarzyszenia, gdybym sobie nie przypomniała, że tam mieszka moja znajoma, gdyby nie miała czasu i bym jej nie odwiedziła to bym nie wiedziała o tym miejscu i w ogóle nie pomyślałabym o przeprowadzce.
      Biję się ale to mnie nie powstrzymuje. Boję się czekania na przydział, boję się trudów sprzedaży mieszkania. Boję się trudów przeprowadzki bo to jakby w połowie się spalić. Ale masz rację, zmiany to jakby nowa szansa a zmiana miejsca zamieszkania to jakby nowe życie.
      Będą relacje bo ja sama pisząc układam to sobie w głowie.

      Usuń
    2. A wiesz, że Świat Zofii to ja chyba mam, ale nigdy do niej nie zajrzałam? O ile pamiętam moja córka w gimnazjum miała lekcje filozofii i stąd ta książka.
      To nie jest tak, że siostra cię poprosiła i DLATEGO poszłaś. POSZŁAŚ, bo tak postanowiłaś. Mogłaś odpowiedzieć siostrze: nie mogę, nie dam rady, nie mam czasu, śnieg pada, źle się czuję.
      Ale postanowiłaś pójść. Ty zdecydowałaś, nie siostra. Tak w każdym razie, ja to widzę.
      A pewna to ja wcale nie jestem, wydaje mi się, że jedyne, co jest pewne w naszym życiu to śmierć. Reszta to niewiadoma. Ale chcę myśleć, że mam wpływ na tę resztę.

      Usuń
    3. Przypomniało mi się jeszcze coś. Mama mojej koleżanki, w wieku 78 lat, sprzedała mieszkanie w Sopocie i przeprowadziła się do Rzeszowa (skąd pochodzi). Od tego czasu minęło już parę lat i układa jej się bardzo dobrze. Jest zadowolona i nigdy nie żałowała swojej decyzji. :)

      Usuń
    4. Ja też mam ten "Świat Zofii" z czasów liceum mojej córci.
      Masz racje, mogłam tylko pójść, mogłam nie przypomnieć sobie, że mam tam znajomą, mogłam jej nie odwiedzić i do dziś bym nie wiedziała, że jest taki zakątek w sam raz dla mnie. Ale czasem jak coś pójdzie nie tak, mam opcję myśleć, że to przeznaczenie, fatum, kismet i że to nie tylko moja nieodpowiednia decyzja.
      Moja nowa planowana decyzja jest też w Rzeszowie więc może kiedyś spotkam się z Mamą twojej koleżanki i powspominamy o córkach. Pewnie i ja będę mieć tyle lat gdy się przeprowadzę.

      Usuń
  7. Moja siostra nieco młodsza od Ciebie jesienią sprzedała dom na wsi i od tygodnia mieszka już w nowym mieszkaniu w Sandomierzu. Jest bardzo zadowolona ze swojej decyzji, bo wszędzie blisko i czuje się bardziej niezależna. Tak więc przysłowie o tych starych drzewach robi się bardzo nieaktualne:)
    Pozdrawiam. M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że napisałaś o siostrze, wprawdzie chyba się zdecydowałam ale czasem dopadają mnie wątpliwości i dobre takie wsparcie. Chyba na to ostatni dzwonek, za kilka lat pewnie by mi się nie chciało.

      Usuń
  8. Par dni temu przeczytałam ten post i nie bardzo wiedziałam, co zamierzasz, chociaż domyślałam się. Twoje odpowiedzi na komentarze, potwierdziły moje przypuszczenia.
    Myślę, że jest to dobra decyzja, tym bardziej, że to osobne mieszkanko, a nie wspólny pokój. Muszę, przyznać, że tempo zmian w Twoim życiu jest niesamowite. Jeśli to wytrzymujesz, nie ma sprawy- należy tylko podziwiać.
    Trzymaj się ciepło i pisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu wsparcie w tej szalonej decyzji bo czasem zastanawiam się czy nie za dużo tych zmian w czwartej ćwiartce życia. Ale jak nie teraz to kiedy?

      Usuń
  9. Szybko podejmujesz decyzje, więc muszą być trafne. Życzę Najlepszego Krysiu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia, przydadzą się jak najbardziej.

      Usuń
  10. Każda zmiana niesie za sobą ryzyko i niewiadomą, ale na tyle na ile Cię poznałam za pośrednictwem bloga to wierzę, że szybko się odnajdziesz w nowej sytuacji i środowisku. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, każdy boi się ryzyka ale jak to mówią, kto nie ryzykuje nie pije szampana. Dobrze, że we mnie wierzysz Karolinko.

      Usuń
  11. Moja babcia zawsze powtarza - w życiu możemy być pewnie tylko jednego, tego że wszystko się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam to nie raz od nauczycieli i filozofów:" panta rhei"

      Usuń
  12. Jesteś po prostu wolnym człowiekiem :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolna w ograniczonym zakresie na jaki pozwalają bycie tu i teraz.

      Usuń