Przedostatni taki pobyt w chatcie na skraju więc przedłużam go ile mogę, bez burzenia ustalonych planów ( 4 a może nawet 5 dni). W piątek przywiozła mnie Pani Ania, po drodze załatwiła telefonicznie pozytywne pismo z gminy o rezygnacji z pierwokupu. Obeszłyśmy działkę i chattę, pokazałam jej z grubsza tajniki kluczy, okiennic, prądu, podpiwniczenia, podtarasia. Pokazała mi jak poskromić bujność pnączy na tarasie, wisterii, hortensji pnącej, bluszczu i powojników. Gdy wyjechała obkosiłam wjazd i obejście chatty i zapadłam na tarasie w fotelisku do nocy, w zadumie i zamyśleniu, nad czekającą mnie, dziwną i niezbyt miłą sprawą z K i W.
W sobotę obudziłam się z deszczem, śniadanie zjadłam na tarasie gdy pluskało w rynnach, poszłam do sklepu w mżawce, wracałam w ulewie. Przemoczona dotarłam do chatty, zdjęłam mokre ciuszki, osuszyłam się ręcznikiem, przebrałam w koszulę i umościłam się w fotelisku z Marem (Mariusz Wilk) - " Dom nad Oniego". Aż się dziwię, że chociaż czytam to już nie po raz pierwszy, nie zakreślałam ołówkiem duszeszczypatielnych akapitów, pewnie ją czytałam całą z zachwytem i uniesieniem. Tym razem ją czytam powoli, z ołówkiem w ręku i zaznaczam co smakowitsze kąski. W niedzielę nadal siąpi, nawet gdybym chciała zgrzeszyć nie da się skończyć koszenia. Obchodzimy z Władzią zalew dookoła dziwując się rozmachem w inwestycjach rekreacyjnych i turystycznych. Do boisk, placów zabaw, fitnessów pod chmurką, siedziska z kręgiem na ognisko, ławeczek i stolików, wypożyczalni sprzętu pływającego, doszła tyrolka, zagospodarowana i ogrodzona plaża, a w planie nawet bar. Oj, będzie się działo w lecie!!! Będzie gwarno i wesoło by nie rzec głośno i krzykliwie. Może w sam najlepszy czas się wyprowadzam, bo w moim wieku ceni się raczej ciszę i spokój.
Wszyscy mówią, grzybów w lesie nie ma a Grażka nie wierzy, idzie i znajduje mnóstwo złocistych kurek. Dobra dusza dała mi garść do porannej jajecznicy na jutro.
Niedzielne popołudnie spędzam znowu na tarasie, sporo gości przewija się dziś przez moją chattę i działkę. Miłe pożegnania, serdeczne życzenia, dary dla mnie i ode mnie. I oczywiście obchodzę działkę z aparatem by utrwalić to ostatnie lato w Brzózie Królewskiej.
Wieczorem opar podnosi się z łąki, podnosi się też temperatura. Idzie zmiana pogody. Znowu obiad na tarasie i czytanie Pana Wilka. Kończę "Dom Nad Oniego" i zaczynam "Dom włóczęgi". Ten pisarz - włóczęga pisze cudnie, ma taki oszczędny ale jednocześnie bujny język, ujmujące mnie neologizmy. Cała seria "Dziennik północy" warta polecenia, zwłaszcza dla wielbicieli Syberii.
W poniedziałek od rana parność i duszność, temperatura się podniosła ponad 10 stopni. Może i trawa zaczyna obsychać ale ja mam za mało siły by uruchomić kosiarkę i chodzić z nią w wilgotnym, gorącym powietrzu. A poza tym mam już na dziś ambitny plan założenia siatki na stelaż nad borówką amerykańską, by ptaszory nie zjadły caluśkich plonów i by nowa właścicielka miała coś zdrowego i aromatycznego i smakowitego na dobry początek. Przybyła silna grupa w ilości trzech miłych ludzi i wcale nie w mig, bo było ciasno i duszno ale założyliśmy siatkę. Zakładanie, rozsuwanie, mocowanie, poprawianie i wreszcie można było siąść na tarasie z szampanem od Bożenki. Twoje zdrowie!
W ostatni dzień we wtorek już tylko koszenie reszty całości (choć wcale nie było chłodniej ale już trzeba było), zagrabienie ziemi z wykopu, posianie trawy i podlanie obficie. No i znowu spacer po włościach z aparatem.
A na koniec utwór " Przedostatni walc" Pana Wojtka M, w uroczo zalotnym duecie z Panią Hanną B.
https://www.youtube.com/watch?v=NG_MzRu5ZmU
Krysiu to wyprowadzka już na dobre jak widać i słychać. A co za smutne sprawy Cię trapią?? Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Czekam, aż upały miną planuje wyjazd do Krakowa może w przyszłym tygodniu na weekend, by odpocząć :-)
OdpowiedzUsuńAgnieszka Łódź
Mam nadzieję, że na dobre Agnieszko i że bez chatty też będzie dobrze. Wszystko się powoli układa, choć wymaga to wysiłku, cierpliwości i asertywności. Kraków piękny jest i magiczny, choć w wakacje drogi i zatłoczony.
UsuńMimo pogodzenia sie z nieodwołalnymi zmianami czuję u Ciebie nutę nostalgii...I nie dziwota. Chatta i jej otoczenie były częścią Ciebie przez wiele lat. Zostawiasz nowym właścicielom wszystko w zadbanym stanie - tak, jakbyś ukochane dziecko komuś powierzała.
OdpowiedzUsuńA cudny fragment sukienki tego dzieciątka mamy przecież i my. Rozrasta sie pieknie winobluszcz od Ciebie a na klombie obficie żółcą sie kwiatki, których sadzonkę podarowałaś nam dwa lata temu.Nie znam nazwy tych kwiatków, ale zachwycaja mnie bardzo. Ich siła przetrwania najbardziej, bo znalazły sobie dobre miejsce wśród ziół i innych bylin i choc gęstwa tam ogromna, dają radę!
Ksiazke, o której wspominasz aż chce sie przeczytać. Po Dersu Uzale Syberia i Daleki Wschód to takzę moje klimaty.
Pozdtrawiam Cię serdecznie z domu na górce!:-)***
Tak Olu, chociaż znoszę ten cały proces sprzedaży zadziwiająco dobrze i kumato to smuteczek mi towarzyszy wraz z nadzieją na Nowe. Dbam o ziemię i Naturę, nieważne kto to przejmie. To dobrze, że cząstka tego Raju u Was się przyjęła, ja też przeniosłam kilka pamiątek na balkon, by był zaczyn na Nowe. Wszystkie "Dzienniki północy" Wilka, choć trudne wczytaniu, są tego warte.
UsuńHej tam na górce, bywajcie zdrowi i szczęśliwi i zadowoleni!!!
Krysiu, bardzo mnie zainteresowałaś książką, zapisałam tytuł i już nawet znalazłam na internecie do zamówienia. Bardzo Ci dziękuję za inspirację <3
OdpowiedzUsuńTrudny teraz przechodzisz okres, takich decyzji nie podejmuje się lekko i przyjemnie. Ale cóż, trzeba. Pozostaną piękne wspomnienia z chatty, a nowe lokum stanie się kolejnym kochanym miejscem na świecie. Jak to mówią, nie może zacząć się nic nowego, jeśli nie zakończymy starego etapu :)
Pozdrawiam Cię serdecznie i z wielkim zainteresowaniem oczekuję kolejnych relacji z rozwoju sytuacji :)
Ja najpierw pożyczam i przeczytam a potem jak mi się spodoba, kupuję i czytam jeszcze po kilka razy. Oj, bardzo trudny Agness i psychicznie i fizycznie zwłaszcza w te upały gdy duch ochoczy ale ciało mdłe. Wspomnień nikt mi nie odbierze a blog w tym pomoże.
UsuńPodpisałabym się pod komentarzem Olgi. Chociaż decyzja podjęta ze zrozumieniem, to czuje się żal. Nic dziwnego, to był przecież Twój raj na ziemi. Piękne fotki na pamiątkę pozostaną. Nie znam twórczości Mariusza Wilka. Widzę że fascynują Cię jego książki. Łypnęłam więc zaraz do netu, co to i muszę powiedzieć, że ja też takie lubię. Muszę się rozejrzeć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa szczęście przez te upały i żal jest przytępiony i smutek. I posty i zdjęcia zostaną i będę do nich wracać, byle nie za często bo trzeba naprzód iść a nie wspominać stare. Weź jedną, przeczytaj, poczuj i wtedy sama ocenisz czy Cię zachwyci.
UsuńNie będę Ci pisać, że żal, że pożegnania ... też lubię książki podróżnicze, ostatnio wędrowałam po dorzeczu Orinoko z Cejrowskim, a także zwiedzałam obie Gujany i Surinam z innym podróżnikiem. Klimaty takie, że chwilami myślałam o przeniesieniu w czasie, a tam tak jest teraźniejszo, zadziwiająco. Teraz czytam kilka pozycji Macieja Siembiedy, ciekawie, trochę historycznie, teraźniejszość powiązana z historią, no i kryminały różne:-) Nie lubię wydumanych opowieści z rodzaju "literatura kobieca", niektóre wręcz marne, a już zjeżyła mnie pewna opinia porównawcza w tekście " jak kobiecina z podkarpackiej wsi", czego chcecie od podkarpackich kobiet? Wkurzają mnie te nowe instalacje w letniskowych miejscowościach, dla mnie im bardziej ubogo, tym lepiej, a siłownie na powietrzu? jeszcze nie widziałam, żeby ktoś ćwiczył choć w jednej miejscowości, wyrzucone w błoto niemałe pieniądze. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuńMarysiu, dużo żalu ale i sporo ulgi więc bilans wychodzi na zero. Zamykam drzwi ale gdzieś otwiera się okno. Cejrowskiego lubię i książki i filmy z serii " Boso przez świat" bo boso to znaczy w kontakcie z ziemią, Naturą i ludźmi. Poszukam tego Siembiedy, takie powiązania też lubię. Kryminały i owszem, nawet sensację ale horrorów juz nie. Tych romansów dla kobiet to nie, te damsko męskie zawirowania i namiętności już mnie nie interesują. Tych bawidełek coraz więcej, podobno ludzie się nudzą jak jest ubogo. Co za czasy, ja nie wiem co to nuda chociaż czasu wolnego mam sporo. Pozdrawiam miło.
UsuńNo proszę jak pięknie sobie poradziłaś ze sprzedażą:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)