Przyjecha艂am w przeddzie艅, by obkosi膰 dzia艂k臋 i przygotowa膰 miejsce pod drewno. Zesz艂o ca艂e popo艂udnie i kawa艂eczek ranka a nie spieszy艂am si臋 bo drewno mia艂o przyjecha膰 dopiero w po艂udnie.
U mnie kr贸luj膮 偶贸艂to艣ci, to takie sierpniowe kolorki. S膮 jeszcze s艂oneczniki, kwiaty cukinii kt贸rych ca艂e mn贸stwo ale nikt ich nie zapyla i nie wi膮偶膮 owoc贸w, wiesio艂ki kwitn膮ce wieczorem. Ale tym razem sfoci艂am tylko wysokie, szorstkie, pomponowe.
Wreszcie po telefonicznych ponagleniach zajecha艂 popo艂udniu czerwony w贸z i wysypa艂 dwa kubiki poci臋tego i por膮banego buka. By zamkn膮膰 bram臋 trzeba by艂o zebra膰 sporo z jednej strony stosu. Najpierw zacz臋艂am odrzuca膰 zawadzaj膮ce polana na stos ale si臋 zorientowa艂am, 偶e mam sporo czasu i mog臋 te przeszkadzaj膮ce polana od razu uk艂ada膰 na przygotowanych paletach i skrzynkach. Zesz艂o ponad godzin臋, wi臋c zm臋czona posz艂am na taras by przygotowa膰 obiad z kawa艂eczka zamarynowanej kark贸wki i tego co zebra艂am z dzia艂ki. Podany na wygrzanym s艂o艅cem talerzu, wysz艂o dwie porcje, jedna na gor膮co a druga na ch艂odno na podwieczorek.
Nast臋pnego dnia um贸wi艂am si臋 z W艂adzi膮 na rano, na uk艂adanie tego stosu przy 艣cianie chatty. Planowa艂am, 偶e w ci膮gu dnia si臋 z tym uporamy, bo mnie samej to zwykle zajmowa艂o dwa, trzy dni. Mia艂y艣my zacz膮膰 od rana czyli od si贸dmej, bo wtedy jeszcze w miar臋 ch艂odno. A tu niespodzianka, W艂adzia obudzi艂a mnie o sz贸stej i ja, zaspana, zastanawia艂am si臋, kiedy to ostatni raz wsta艂am przed sz贸st膮. Wysz艂o mi 偶e jesieni膮 2002 roku. Ale wsta艂am bez oci膮gania i zabra艂y艣my si臋 do roboty. Co potrafi mobilizacja to si臋 okaza艂o o 贸smej. W艂adzia, starsza nawet ode mnie tak zasuwa艂a, by zd膮偶y膰 przed s艂o艅cem, 偶e nie mia艂am ani chwili by si臋 zastanowi膰, czy dam rad臋 jej dor贸wna膰, czy moje serce to wytrzyma. Tylko wyciera艂am co kilka minut pot z czo艂a, oczu, uszu, szyi ... i to by艂y te jedyne przerwy by uspokoi膰 te偶 oddech. Normalnie to foc臋 przy ka偶dej przerwie, popijam wod臋 lub sok, kawk臋, herbatk臋, piwko, odpoczywam i tak pracuj臋 w rytmie kwadrans pracy, p贸艂 godziny odpoczynku. Tym razem rozum mi si臋 wy艂膮czy艂 i bezmy艣lnie podnosi艂am polana rzucane przez W艂adzi臋, dopasowywa艂am i uk艂ada艂am w stosie jak automat. W miar臋 jak s艂ab艂y moje si艂y zmniejsza艂 si臋 stos drewna przy bramie i pcha艂a mnie tylko wola, by stos znik艂 a ja padn臋 tu偶 obok, no chyba 偶e si臋 doczo艂gam do wyrka. O 贸smej stosy by艂y sko艅czone, drobne 艣cinki zebrane w skrzynie, miejsce pod stosem zgrabione ze szczap i wreszcie usiad艂y艣my w cieniu na tarasie. Ja jeszcze zrobi艂am nam kawki z mlekiem ale nie pami臋tam ju偶, czy co艣 m贸wi艂am z sensem. Gdy W艂adzia wr贸ci艂a do siebie wesz艂am do izby, pozamyka艂am okiennice, wzi膮艂em szybki, ch艂odny prysznic i posz艂am odpocz膮膰 i spa膰. Nie wiem ile spa艂am bo mi si臋 nie chcia艂o spojrze膰 na zegarki, czu艂am si臋 wypocz臋ta ale nie na tyle by wyj艣膰 w upa艂. Je艣膰 te偶 mi si臋 nie chcia艂o wi臋c zapali艂am lampk臋 nad 艂贸偶kiem i zacz臋艂am czyta膰 po raz kt贸ry艣 "Czas na dzia艂k臋". Wreszcie wyci膮gn臋艂am aparat i zrobi艂am kilka fotek przytulnego k膮cika, otwar艂am te偶 ma艂膮 okiennic臋 od po艂udnia by si臋 ca艂kiem rozbudzi膰 i zobaczy膰 po cieniach kt贸ra mo偶e by膰 godzina. Wysz艂o mi, 偶e po艂udnie wi臋c spa艂am jakie艣 dwie godziny. Troszk臋 poczyta艂am, zjad艂am na 艣niadanie w samo po艂udnie jajecznic臋 z kromk膮 chleba i ciep艂ym mlekiem i znowu czyta艂am. Gdy wreszcie wysz艂am na taras by艂o wczesne popo艂udnie i prawie 33 stopnie. Wr贸ci艂am do izby gdzie przy wentylatorku lube 22 stopnie, takie osi膮gni臋cie dzi臋ki zaizolowaniu po艂udniowej i zachodniej 艣ciany, bez klimy czyli gad偶etu XXI wieku. Samo m膮dre cho膰 proste sterowanie okiennicami, oknami opatrzonymi moskitierami, drzwiami z firank膮, pozwala na utrzymanie 10 stopniowej r贸偶nicy temperatur chocia偶 potwierdzam, 偶e wymaga to dyscypliny i pilnowania zasad.
Dopiero popo艂udniu wysz艂am z aparatem na obch贸d frontu rob贸t i zobaczy艂am, 偶e to co zrobi艂y艣my by艂o dobre, cho膰 niezbyt m膮dre. Ale pob艂ogos艂awione przez Wszech艣wiat bo robota zrobiona i zdrowie niez艂e. 'Jest co艣 niezwykle koj膮cego w stosie drewna. Porz膮dna sterta drewna to krzepi膮ce poczucie przygotowania i bezpiecze艅stwa' - to niewierny cytat z mojej nowej, ulubionej ostatnio ksi膮偶ki.
Nazajutrz niedziela w wi臋c wyjazd. Ale偶 upa艂, ale偶 t艂ok, ale偶 t艂umy. Jad臋 do mojego miasteczka bo w poniedzia艂ek mam sprawy z przychodni膮 i lekarzami.
Witaj. Tak, na wsi tak jest 偶e latem trzeba my艣le膰 o zimie, ale to s膮 dobre i proste my艣li. Tak, trzeba si臋 napoci膰 na wsi i wtedy gdy chce si臋 偶y膰 blisko natury, ale nagroda jest wyj膮tkowa i wspania艂a. I ksi膮偶ka 'Offline' o tym m贸wi i pokazuje, spodoba Ci si臋 Kochana! Mi si臋 podoba bardzo jest te偶 ciekawym j臋zykiem napisana, tak jak lubi臋. Pi臋knego lata. asia
OdpowiedzUsu艅Asiu, na wsi i na skraju wiele jest prostych i dobrych my艣li i prawd, to miasta wszystko komplikuj膮 ponad miar臋. Mo偶e tam, w mie艣cie i 偶yje si臋 艂atwiej ale czy m膮drzej, lepiej? Chocia偶 teraz wsie coraz bardziej zbli偶aj膮 si臋 do miast, sporo trzeba si臋 z determinacj膮 naszuka膰 by 偶y膰 prosto i w zgodzie z natur膮. Ksi膮偶ka cudna, ju偶 wiem 偶e do wielokrotnego czytania. Dzi臋kuj臋 Ci za inspiracj臋
Usu艅Ale Ci臋 znajima zagnala do roboty..dobrze,偶e to przetrwa艂膮艣 ale jednak chyba lepiej na spokojnie a nie ponad si艂y.Dbaj Krysiu o siebie, dbaj:):) Pi臋knie tam u Ciebie. Jak mo偶na lubi膰 upaly?:):):):
OdpowiedzUsu艅M膮dry cz艂ek po szkodzie cho膰 na szcz臋艣cie szk贸d nie by艂o. W tym amoku nie by艂o kiedy si臋 zastanawia膰, by艂o to do granic ale nie ponad si艂y, przynajmniej pozna艂am swoje granice. Pi臋knie wsz臋dzie gdzie zielono i kolorowo. Moje cia艂o i serce bardzo nie lubi upa艂贸w :-(((
Usu艅No to si臋 napracowa艂a艣, ale co zrobione to masz. Teraz rzeczywi艣cie tylko z samego rana lub wieczorem mo偶na pracowa膰. Ja wybieram wiecz贸r i do ciemnego w ogrodzie robi臋. Ale cieszmy si臋, bo wkr贸tce nadejdzie jesie艅 i cd. i wcale nie bedzie tak fajnie. Dobrze 偶e zapasy zrobi艂a艣. Ja robi臋 zapasy do s艂oik贸w. Haha. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsu艅Elu, ranki u mnie s膮 lepsze do pracy bo tych utrapie艅c贸w mniej. Od 10 tej upa艂y, muchy, osy, 艣lepaki nie daj膮 偶y膰 a wieczorem komary. Ja kocham jesie艅 i czekam na ni膮 z ut臋sknieniem. Dla mnie ogie艅 wa偶niejszy od jedzenia ale mo偶e tylko tak si臋 t艂umacz臋 i usprawiedliwiam, bo nie chce mi si臋 robi膰 przetwor贸w. Ale wyobra偶am sobie, 偶e widok p贸艂ek pe艂nych te偶 daje to koj膮ce poczucie bezpiecze艅stwa, co stos drewna.
Usu艅Jal tu pieknie, jak tu kwieciscie:) lato to moja ulubiona pora roku, a niestety i o zimie trzeba pami臋ta膰 to jest fakt :)
OdpowiedzUsu艅Anno, b臋d臋 Ci臋 odwiedza膰 w upalne dni, gdy u nas ponad 30 stopni a u Was 艣nieg na szczytach i mn贸stwo wody dooko艂a. Jakie to koj膮ce miejsca!
Usu艅Ale z was profesjonalistki. U艂o偶y艂y艣cie drewno jak kawa艂ki puzzle, wszystko do siebie pasuje. Rewelacja.
OdpowiedzUsu艅Moje uk艂adanie tak pi臋knie nie wygl膮da. Kolejna sosna umar艂a i b臋d臋 mia艂a w艂asne drewno. Ale do kozy te偶 kupi艂am buk, ju偶 par臋 lat temu i wci膮偶 mam. Chyba za rzadko tam bywam.
U mnie pomost rozebrany, teraz trzeba zrobi膰 nowy. Ale to na wiosn臋.
Super wygl膮daj膮 te maliny. Na moim drzewie jest jedno jedyne jab艂ko. :) Drzewo - to du偶o powiedziane. To jest malutkie drzewko, posadzone zesz艂ej jesieni.
Kiedy艣 u艂o偶y艂am stos byle jak a po kilku miesi膮cach drwa podesch艂y i stos si臋 rozwali艂. Trzeba by艂o go ponownie z艂o偶y膰 i to mnie nauczy艂o, 偶e lepiej raz a dobrze.
Usu艅U mnie wychodzi 1 kubik na zim臋 wi臋c zapasy to 2 do 3 kubik贸w w zale偶no艣ci ile mam miejsca do sk艂adowania.
Pomost to nadal moje marzenie ale u nas nie ma prywatnego dost臋pu do wody wi臋c to nie zale偶y ode mnie. Ja mog臋 tylko szturcha膰 tych co decyduj膮.
Malin mam sporo, bor贸wek ameryka艅skich i ciemnych winogron. Ale ani jab艂ek ani wi艣ni ani 艣liwek w tym roku nie by艂o i nie b臋dzie.
Dzie艅 dobry, w艂a艣nie przyby艂am do chatty skraja o poranku, chwil臋 posiedzia艂am i ... zapragn臋艂am zosta膰, bo ten ciep艂y i swojski klimat chatty ju偶 nade mn膮 zapanowa艂 :) Wieczorem zag艂臋bi臋 si臋 bardziej w starsze wpisy, a tymczasem serdecznie pozdrawiam :) Ela
OdpowiedzUsu艅Elu, dzi臋kuj臋 za odwiedziny. Z ciekawo艣ci zagl膮dn臋艂am do Ciebie, zacz臋艂am od pocz膮tku czyli od kwietnia do ko艅ca 2014 roku i mnie wci膮gn臋艂o. Przypomina mi to budow臋 domu moich dzieci i ich pocz膮tki. Na pewno w wolnych chwilach b臋d臋 w臋drowa膰 po twoich okolicach, losach, wra偶eniach.
Usu艅