środa, 1 maja 2019

Dziwność i Inność

Nie tak w ogóle ale w tych przypadkach. 
Dziwność tajemnicza, do dziś nie rozpoznana i inność niespodziewanie objawiona.
Nie miałam zamiaru opisywać tej dziejącej się jeszcze dziwności ale przeczytałam u Anny B ten post
Światełka to zaiste dziwność ale u mnie Ono podrzuciło coś materialnego, co mnie uwiera do dziś. Ponad dwa miesiące temu, w izbie chatty, na szafce kuchennej którą mam od pół roku, znalazłam w twardym etui sporo srebrnej i metalowej biżuterii. Nie moja, na pewno, więc skąd się tam wzięła? Oczywiście zaraz obdzwoniłam wszystkich znajomych którzy byli u mnie w ostatnim półroczu, a nie było ich wiele. Nikt się nie przyznał do 'klejnotów'. Więc obdzwoniłam i resztę, która nie była w chatcie. Znowu null. Rozpuściłam wici gdzie tylko mogłam i nic. Nie moja a jest u mnie. Męczy mnie zagadka. Odnajdź się sprawczyni, proszę! A może sprawco? Załączyłam fotki z kilkoma drobiazgami, reszta to zagadka i sprawdzian dla właściciela.

A inność? Pierwszy raz w życiu swoim siedemdziesięcioletnim, mogłam spędzić Święta sama, bez poczucia żalu czy osamotnienia, wręcz z ciekawością . Przedtem zawsze, conajmniej dwa razy w roku, z Rodziną, z całą lub jej częścią, w małej grupce lub szerokim gronie. Zawsze było dobrze, nawet bardzo, czule i serdecznie ale jednak z napinką.
I co? Przekleństwo czy błogosławieństwo?
Ano było dobrze, nawet bardzo. Niekonwencjonalnie i nietradycyjnie. Ksiądz i Kościół nie byliby  zadowoleni ale Bóg nie ma mi tego za złe.
Nie bójcie się być samym w święta.
Dużo myślałam przez te dni o kole życia, o śmierci i zmartwychwstaniu i nie były to smutne myśli. Bo jeśli nawet rośliny rodzą się na nowo co wiosny, po zimowym śnie, to przecież tyle gęstej energii ile jest w człowieku, nie może się marnować. Wracamy do Źródła, do Boga a On już wie, jak zagospodarować nasze doświadczenia, ku pożytkowi i wspólnemu dobru wszystkich, których to dotyczy. Dziecku, które jeszcze niewiele wie, trudno uwierzyć zimą, że wszystko odrodzi się, zazieleni, zakwitnie i wyda owoce zanim rok minie.
Nie bójcie się śmierci na starość.

Dumałam też o cierpieniu i o jego roli, tak różnej w Kościele i w  naszej zamerykanizowanej rzeczywistości. Bo w Kościele cierpienie jest uszlachetniające, godne podziwu i uświęcenia. Księża w cierpieniu radzą: noś swój krzyż siostro cierpliwie i z wiarą. A wokół nas nieustanne nawoływania: masz prawo być szczęśliwa, spełniona, to ci się należy, be happy, feel good, chorowanie bez bólu, ból upadla i jest zbędny.....
A jednak nie napiszę: Nie bójcie się cierpienia.

Jedzonko było skromne ale zielone a wokół szalała wiosna. Jaja gotowane i na miękko. Sos z porów, kurdybanku, szczypioru, lebiodki, czosnku niedźwiedziego i co tam znalazłam w obejściu, zabielony hojnie śmietaną. Dużo sosu. Do jaj, sera, białej kiełbasy, karkówki ....
Alleluja!!!

 Święta sama ale jak się okazało wcale nie samotna bo gości miałam sporo. Płochliwe, nie pozwalały się zbliżyć ale swobodnie czuły się na moich włościach i śpiewały alleluja od rana do nocy.

A w lesie jak w katedrze, cisza słodka i dźwięczna. Las jeszcze zimowy i uśpiony ale w ściółce i na obrzeżach już wre wiosenna bujność i praca.

A we wtorek po Świętach pojechałam na rodzinną uroczystość Wnuka - bierzmowanie czyli siedem darów Ducha Świętego. Ale o tym w następnym liście.
Hallelujah

26 komentarzy:

  1. Święta sama to chyba po raz pierwszy? Ja pojechałam do rodziny, ale i tak całe przepracowałam ze względu na doktorat . Krysiu bierzmowanie to jak niemal Komunia święta tylko już wiek inny i trochę inaczej jest, ja mam 5 maja chrześniaka w dniu moich urodzin :-) Serdecznosci i uściski ślę :-) Agnieszka Lódź :-):-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po raz pierwszy ale może nie po raz ostatni.
      Kiedyś Bierzmowanie było cichym, prywatnym świętem, teraz to zupełnie jak I Komunia, z całą rodziną i rytuałami w kościele.
      Agnieszko,serdeczne życzenia dla jubilatki, miło spędzać urodzinki z jakimś dzieckiem, one tak cudnie się radują.
      Przyjemnego pisania doktoratu!

      Usuń
  2. No masz, twoje znalezisko przebija światełka! Materializacja :-) No to jest zagwozdka. Skąd to tam? Tylko podbiłaś moją ciekawość. Ten komplet z kamieniem księżycowym nawet fajny :-) Sporo anielskich skrzydełek, elf, słońce ;-) Stawiałabym na kogoś młodszego, nastolatkę, studentkę? Albo kogoś młodszego duchem :-) U nas słowo" samotny" to ma taki nieprzyjemny wydźwięk. Ale to nie o to chodzi, że samotny. Nikt nie jest samotny, gdy ma siebie. Tylko ludzie uważają, że są sobą, tylko wtedy, gdy widzą się w oczach innych. Kiedy są sami, znikają. I dlatego boimy się być pojedynczo. Bo nie zaprzyjaźniliśmy się ze sobą. A w takiej właśnie przestrzeni, bycia sobą ze sobą można dostrzec takie rzeczy jak ty :-)
    Nie bójcie się śmierci, nie bójcie się siebie, nie jesteście samotni. Z tym cierpieniem to trudne, tutaj jest, nie unikniesz, ale podejście można trochę zmienić, lżej wtedy :-)
    No dobra, czekamy co Wszechświat zrobi z tą biżuterią, nadal tajemnica...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak mnie podgryza ta zagwozdka. Mam nadzieję, że po upublicznieniu ktoś się zgłosi, bo te 'klejnoty' mają bardziej wartość sentymentalną niż materialną.
      Bo u nas myli się stan z czuciem. Jestem sama to fakt, ale nie czuję się samotna. A ktoś inny ma wokół siebie dużą rodzinę i wielu znajomych ale czuje się samotny. Jest takie żartobliwe powiedzenia: jestem sama bo lubię przebywać w inteligentnym towarzystwie. Ja uważam, że nie musi się siebie kochać, jak polecają wierni i niewierni ale trzeba się lubić i przyjaźnić ze sobą.
      Ja też czekam, samo przyszło ale czy samo zniknie? To dopiero byłaby zagadka!!!

      Usuń
  3. A to ciekawe skąd ta skarbnica srebra się wzięła... no ciekawe bardzo. Zapewne niejeden sobie pomyślał "sklerozę ma to nie pamięta..." bo zazwyczaj najłatwiej nam zrzucić na słabości umysłu takie rzeczy, których nawet nie chce nam się próbować ogarnąć.
    Święta spędziłaś cudownie, marzę o takich, bez tej napinki całej, bez tego utyskiwania na zmęczenie sprzątaniem... ale na razie się nie da, za wiele przeszkód i kłód na drodze. Może kiedyś.
    Twoje słowa o śmierci i energii są po prostu genialne, tak bardzo trafiają do mnie, jak nic, od dawna. Gdyby każdy posiadł chociaż część tej Twojej mądrej wiedzy, o ile milej by się żyło. A tak...
    Z cierpieniem mam tak, że nie uznaję wychwalania cierpienia jako czegoś świętego. To moim zdaniem bzdura. Cierpienie jest nienaturalne i tak na prawdę to w zamierzchłych czasach narzucili ten pogląd nam duchowni właśnie żeby żerować na tych nieszczęśliwych i cierpiących, a sami jakoś nie mieli ku temu za wiele chęci. Nie dzierżę hipokryzji. Boga można wielbić i żyć w świetle jego słowa z uśmiechem na ustach i radością, a nie skwaszoną miną i łzami. Ale nieszczęśliwym człowiekiem łatwiej manipulować. Obietnica ulgi - chociażby. Przepraszam, nieco mnie poniosło, ale mocno mnie pobudza ten temat. Związany ściśle z naszą polską mentalnością.
    Tak czy inaczej, ciesze się, że święta miałaś takie i sprawiły Ci radość. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może też bym sobie tak pomyślała ale jedyna biżuteria jaką posiadam to trzy sznurki korali: białe z kamyków, bordowe ze sznurka i bladoróżowe perełki hodowlane.
      Mnie też przez 70 lat to się nie udało z przyczyn wiadomych, więc masz jeszcze sporo czasu na ten eksperyment.
      Co po śmierci? - to odwieczne i fundamentalne pytanie. O to ludzie toczą wojny, w jego cieniu żyją, tym można manipulować narodami i milionami. Bo w trakcie życia jakoś takoś kontrolujemy i zarządzamy swoim losem (przynajmniej taką mamy nadzieję) ale stamtąd nikt nie powrócił i ta tajemnica budzi w nas upiory.
      Rozumiem, że Cię poniosło Luno, mnie też się nóż w kieszeni otwiera ale to temat na osobny post.
      A kto mądrej zabroni spędzić Święta inaczej :-)

      Usuń
  4. najważniejsze by przeżyć święta w zgodzie z samym sobą.....moje od kilku....nastu lat zawsze w samotności we dwoje lub czasami we troje(wnuczka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zgodzie z samym sobą i z wyboru a nie z konieczności. Solo, we dwoje, w troje czy w tłumie to już nie ma większego znaczenia.

      Usuń
  5. Krysiu, Ty szczęściaro. Ja nie mogę sama być w święta...'nie mogę' nie znaczy , że ja nie mogę, ale to moi najbliżsi tak sądzą. Według nich bycie samemu w święta, oznacza że rodzina nas nie kocha , albo nie pamięta, ha, ha, ha. Jestem więc zapraszana do wspólnego świętowania (bez możliwości odmowy), ha, ha, ha, albo ja przyjmuję moich bliskich. Zazwyczaj jest to jeden dzień u mnie, a reszta na wycieczkach lub u nich. Czasem można zagłaskać 'kota' na śmierć:-)
    Krysiu, może jakiś złodziej zrobił sobie u Ciebie skrytkę? Ha,ha,ha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nas to zna i dlatego to mi się udało dopiero po siedemdziesiątce pierwszy raz. I to wcale nie oznacza, że tak będzie już co roku, pewnie to tylko eksperyment ale się przekonałam, że tzw 'wszyscy' się mylą albo mają na myśli święta samotne z konieczności, bez prawa wyboru.
      A wiesz, że to też brałam pod uwagę ale biżuteria niewielkiej wartości a ponadto włamanie miałam już dawno i od tej pory sprzątałam wielokrotnie.

      Usuń
  6. Ostatnie moje Święta Bożego narodzenia spędziłam samotnie... W Wigilię byłam sama...Usiadłam podzieliłam się opłatkiem z Duchami moich bliskich...., którzy odeszli. I był to czas zadumy, spokoju i przemyśleń. A po samotnej Wigilii już nie chciałam nigdzie jeździć, być odwiedzanym i odwiedzać. Było inaczej, może nostalgicznie. Ale już nie boję się spędzać Świąt samotnie. Lepsze to niż wysilać się i być z obcymi... Naprawdę nie ma się czego bać ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego jeszcze nie przerabiałam ale wszystko przede mną. Święta Bożego Narodzenia spędzane samej byłyby dla mnie chyba trudniejsze ale masz rację, jeśli nie można z najmilszymi to lepiej w inteligentnym towarzystwie i jak się chce. Pozdrawiam Cię serdecznie Adelinko.

      Usuń
  7. Mnie też nie przerażają samotne święta. Co prawda chyba tylko raz byłam sama ( pewnie na Wielkanoc) ale lubię samotność. Na krótko :-))). Cierpienie też odrzucam. Człowiek nie powinien tego doświadczać w żadnym okresie życia, ale na starość - absolutnie nie. Starość wesoła i ciekawa jest największym szczęściem, mam nadzieję, że właśnie je doświadczamy :-). Krysiu, pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nigdy nie przerażały ale tak jakoś wychodziło, najpierw się jeździło do Rodziców, potem ja do Córci, ostatnio u Siostry. Ale w tym roku tak się ułożyło, że spróbowałam i tylko utwierdziłam się w tym, co czułam. Można odrzucać cierpienie Aniu, można się na nie nie godzić ale jak nadejdzie .... Ale narazie cieszmy się tym, co mamy, starość radosną, pogodną i ciekawą.
      Pozdrawiam majowo

      Usuń
  8. zamiast "je" powinno być "jej"

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne były te Twoje święta. I myślę, podobnie jak Ty, że Bóg nie ma nam tego za złe,że chcemy świętować po swojemu, bo i dlaczego miałby mieć? Ja od dawna oddzielam swoją wiarę w Boga od kościoła i księży. W końcu księża są takimi samymi ludźmi, jak i my. Też grzeszą i mylą się. I tylko Bóg wie, po czyje stronie jest racja. Prawo kanoniczne w końcu stworzyli ludzie. Większość reguł powstała aby uporządkować obrzędy, sposób funkcjonowania kościoła i jego wiernych, aby obronić ogromny majątek. Ale nie o tym chciałam.
    Lubię inność, bo oznacza to indywidualizm każdego człowieka, jego niepowtarzalność. I Twój post bardzo współgra z moim ostatnio bardzo refleksyjnym okresem. Może bardziej rozwinę myśli w swoim nowym poście, bo przecież nie będę rozpychała się w Twoim poście.
    Ale bardzo lubię do Ciebie zaglądać, bo zawsze jest coś nowego i właśnie innego. Fajnie tak Ciebie poznawać i z Tobą porozmawiać :}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to dobrze Bożenko, że ktoś też myśli podobnie, tak jakoś lżej się robi na duszy.
      To ta pogoda nastraja refleksyjnie, sporo czasu na dumanie bo w ziemi albo za sucho, albo za zimno, albo za mokro. Ale niech no tylko buchnie majem to zakasujemy rękawy i do pracy na roli u podstaw.
      Dziękuję Bożeno, i ja z przyjemnością zawsze u Ciebie goszczę, bo podobne mamy problemy a i radości też podobne, no i obie mamy chatki w urokliwym miejscu i lekkiego fiołka na ich punkcie.

      Usuń
  10. Ja czasami chcę być sama w święta.Posprzątam sobie,coś tam przyszykuję ..i uwielbiam leniuchować w takie dni.A jak już musi ktoś zawitać ,to bez szału...z głową ,radośnie ,ale bez obżarstwa..W te święta też mieliśmy bardzo udane dni.Na spokojnie.O śmierci nie rozmyślam ,bo wolę bez tego jeszcze cieszyć sie życiem.Nie boje sie jej ,nie jestem ciekawa jak to będzie...☺Kiedyś przyjdzie..oby obeszła sie delikatnie ☺☺Serdeczności Krysiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tam u Ciebie na północy łatwiej o taki dystans, u nas tutaj bardziej tradycyjnie a więc zastaw się a postaw króluje i trudniej wyłamać się i pójść pod prąd.
      Ja też nie myślę często o odchodzenia ale w Triduum paschalnym to temat główny. I bardzo mi się podoba Danko Twoje sformułowanie: niech obejdzie się delikatnie.

      Usuń
  11. Tak myślę, że może to dziewczyna Twojego wnuka zostawiła te ozdóbki?
    W prawym rzędzie, drugie od dołu zdjęcie ... to piestrzenica kasztanowata, jej pora; znalazłam kiedyś taką na pniu drzewa, tylko nie jedz jej, podobno truje.
    Myślę o śmierci, byłam przy obojgu rodzicach, kiedy odchodzili, to nie ma nic wspólnego z dostojeństwem, majestatem śmierci, jak piszą niektórzy.
    Czy pisałam Ci już, Krystynko, że zazdroszczę trochę tych świąt na własną modłę, po swojemu?
    Poszłabym w pola, na łąki, tam chwalę Boga najmocniej za cud stworzenia, ale chyba nie mam odwagi na takie "po swojemu"; serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ozdóbki znalazłam wcześniej, niż oni przyjechali więc to nadal tajemnicze znalezisko.
      Ja się zastanawiam czy to nie jakiś rodzaj smardza ale i tak bym takich grzybów nie zbierała.
      Byłam przy śmierci Mamy i młodszego ode mnie Brata, samo odchodzenie w szpitalu było ciche i łagodne ale wcześniej się dużo nacierpieli i na to nie mam zgody. Ale bunt na nic tu się zda.
      To trudne i mnie się udało dopiero pierwszy raz a pobyt w moim pobliskim lesie to jak msza w katedrze z Papieżem i aż głośne Alleluja się wyrywa z piersi.

      Usuń
  12. a do siebie dzwoniłaś w sprawie tego etui? taki telefon najtrudniej zrealizować.
    może Twoje, albo ktoś nieśmiały w prezencie podrzucił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oko, na bank nie moja bo jam nie biżuteryjna a nieśmiali wielbiciele wiedzą, że najbardziej mnie ucieszy maleńka sadzonka do ogrodu.
      Pozdrawiam, będzie oko w następnym liście.

      Usuń
  13. Ja tylko zgłaszam obecność.:) Zaglądam, czytam, ale tak bywa, że czasem już jakoś nie ma weny na sensowny komentarz.:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażko, dobrze Cię rozumiem, też nie lubię zdawkowych komentarzy. A weny nie przywołasz, przychodzi lub nie, tak bywa.
      Pozdrawiam majowo.

      Usuń