czwartek, 16 lipca 2015

Mój SLOT

Byłam na festiwalu!!!
    SLOT ART. FESTIVAL
    Sztuka życia
    Slot Art Festival to jeden z największych festiwali kultury alternatywnej w Polsce, to pięć dni wypełnionych dziesiątkami warsztatów, koncertów, imprez, projekcji filmowych i wykładów. To również coś daleko więcej - pięć dni wyjętych spod ogólnych praw wyścigu szczurów, walki i pośpiechu.
    Od ponad 10-ciu lat kolorowa festiwalowa wioska rozkwita w niezwykłym miejscu - w murach barokowego, pocysterskiego zespołu klasztornego w Lubiążu na Dolnym Śląsku. Rozłożyste drzewa, chłodne, porośnięte bluszczem mury, tajemnicze zaułki i sklepienia katedry nadają ponadczasowy wymiar jak najbardziej współczesnej sztuce.
    Niesamowita przygoda. Nie będą to same egzaltowane ochy i achy, no bo tydzień na ciasnym bardzo namiotowisku, ponad 700 km od domu to wyzwanie dla intymności, prywatności, wrażliwości, komfortu ..... Na szczęście nie stoją one najwyżej w mojej hierarchii wartości.
    Więc tylko Duża Przygoda. I luzik :-)
    Ponad 120 warsztatów. Manualne, muzyczne, sceniczne, sportowe i różne. Mnóstwo koncertów, wykładów, spektakli, konkursów, spotkań autorskich, filmów, opowieści, wystaw, klubów .....
    Pełny program TUTAJ
    Słów brak na opisanie ogromu wrażeń i emocji więc będzie dużo zdjęć.
    Rankiem wyczołgać się z namiotu ale za to jaki widok dookoła!

    Potem niespieszny spacer do WC i łazienek, z aparatem przez dziedzińce, bramy, krużganki ..... I chociaż po drodze pustki i przy umywalkach pusto, to kolejka do pryszniców aż pod platan.
    Po śniadaniu koncerty modlitewne na dużej scenie. Radosne uwielbienie, dziękczynne modlitwy. Każdy się modli po swojemu. Na stojąco, na siedząco i na leżąco. Tańcem, śpiewem, zasłuchaniem, brykaniem, okazywaniem czułości, puszczaniem mydlanych baniek ..... I to zdanie, które zapamiętałam, po które tu przyjechałam: "A co by było, gdybyś obudziła się tylko z tym, za co wieczorem podziękowałaś ?".
    Mocne !!!

    Od jedenastej do siedemnastej zajęcia w podgrupach czyli warsztaty rozmaite.

    Potem obiad i wałęsanie się po dziedzińcach, klubach, kawiarniach, herbaciarniach, namiotach, wirydarzach .....

    Wieczorem film czy koncert a o północy na wielkiej scenie slotv czyli filmowa relacja z dnia.
    I tak codziennie przez pięć dni. Niesamowite, tajemnicze miejsca, niespotykanie serdeczna atmosfera. Pięć czułych dni z córeńką i wnusiem.
    A na koniec dziki i radosny turniej rycerski, z rycerskimi, honorowymi zasadami. Szli do boju z pieśnią, która brzmiała jakoś tak : "Dziesięciu rycerzy, w spodenkach na szelkach, taka piosenkę, dzisiaj śpiewa. Chcemy krwi i buzi, buzi, buzi .....". I niespodziewana, końcowa "bitwa". Dwa szeregi naprzeciw siebie, rytmiczne uderzenia mieczy o tarcze, buńczuczne okrzyki. Ruszają ławą, są coraz bliżej siebie, uderzenia coraz głośniejsze, okrzyki coraz groźniejsze i gdy już są na odległość mieczy nagle ..... padają sobie w ramiona, uściski i uśmiechy, okrzyki: "pojednanie". To cały slot !!!

    Zdjęć zrobiłam kilka setek, bo nie wiadomo, czy zdrowie i chęci pozwolą tu wrócić. Więc będzie co wspominać na stare lata.
    Z takiego wyjazdu wyszłyby ze trzy posty ale nie mam czasu, za tydzień wyjeżdżam do Chorwacji przez Budapeszt. Oj, będzie się działo!!!
    Bo za oknem mam takie widoki.

    19 komentarzy:

    1. Żeby tylko Premier Orban nie opodatkował Cie w tym Budapeszcie
      Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Nie ma z czego, w Budapeszcie tylko dwa dni a w Chorwacji już luzik.

        Usuń
    2. Musialo byc wspaniale, i to jeszcze w towarzystwie corci i wnuka - super.
      Milego pobytu w Chorwacji, serdecznosci:)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dziękuję Renatko, Ty wiesz, że podróże sprawiają radość. Pozdrawiam i czekam na nowe relacje.

        Usuń
    3. To była prawdziwa przygoda ! Tyle się działo ! Nauczyłaś sie jakiegoś rękodzieła ? A czyja jest ta poharatana ręka ?
      Radosnego pobytu w Chorwacji ! Buziaki !

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Poharatana ręka to makijaż sceniczny Aniu.
        Nauczyłabym się gdybym chodziła konsekwentnie na jakieś warsztaty trzy dni ale tyle ich było, że skakałam to tu to tam. Ale zrobiłam sama klipsy dekupażowe, bransoletkę surwiwalową i wzorek haftem matematycznym. Poznałam kilka figur tańca żydowskiego i załapałam technikę robienia kopuł z wikliny. Serdeczności.

        Usuń
    4. Coś niesamowitego! To ogromna ilośc wrażeń, nowych umiejętnosci wspomnień z Libiążowej przygody . To w radosc, swoboda, nauka, sztuka, szalone, beztroskie lato. Jesteś niezwykłą osobą , Krystynko! Tyle w Tobie młodosci, entuzjazmu, ciekawosci świata! Chłoniesz to całą sobą. Zachwycasz nietuzinkowością, odwagą, wieczną młodoscią, pragnieniem poznania nowego, chęcią wyciskania z tego zycia tyle pysznego soku, ile sie da. Imponujesz mi i to bardzo!
      A skoro na zewnatrz twojego domku trwaja jakieś remonty, no rzeczywiscie lepiej uciekać stamtąd w bardziej spokojne miejsca. Przed Toba Chorwacja? Och! Nie zna granic i kordonów Krystynkowej podrózy zew!:-))
      (Piekna relacja, piekny czas! I zdjęcia frapujace - np. to z robienia konstrukcji namiotu. To pewnie były leszczynowe gałęzie, bo takie giętkie. Chciałabym moim kurom zbudowac cos takiego, bo ich wigwam juz sie całkiem rozpada.)
      Uściski gorące zasyłam od nas obojga!***♥

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Jakaś część mnie jest taka jak piszesz ale to ta mała część którą uzewnętrzniam.
        Ja też zachwyciłam się budowaniem tych kopuł, one są z wikliny czyli pędów wierzbowych. Można je wykonywać z żywej wikliny i wtedy rozrastają się i zagęszczają. Technika wcale nietrudna, troszkę podglądałam. Trochę kłopot z pozyskaniem materiału ale pewnie w Rudniku nad Sanem można zamówić, bo to stolica polskiej wikliny.
        Zobacz jakie cudeńka można z niej wyplatać : http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=5&t=71285
        Serdeczności przesyłam Wam

        Usuń
    5. Nie chcesz mnie zabrać ze sobą do Chorwacji? ;)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Sama zabrana - nie mogę. Ale możesz zawsze pojechać tam sama i zabrać jeszcze kogoś! I tego Ci życzę bo to zdumiewający kraj.

        Usuń
    6. Świetna kobietka z Ciebie Krystynko! Pełna wigoru i energii życia!
      Hihi, już widzę moją babcię pod namiotami;)
      Festiwal w cudownym otoczeniu co dodatkowo sprzyja atmosferze.
      Dobrze, ze są organizowane takie wydarzenia rozwijające kreatywność u małych i dużych ludzi:)
      A Chorwacji zazdroszczę z całego serca- choć wiem, że to nieładnie zazdrościć, ale co pocznę kiedy kocham miłością wielką!
      Liczę na obszerną relację i mnóstwo pięknych zdjęć:)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. W Babciach duch ochoczy, chociaż ciało czasem mdłe. Może Babcia by Cię jeszcze zadziwiła!
        Festiwal pozytywnie zakręcony, ludzie tam wracają co roku, teraz już z własnymi dziećmi. Dla każdego coś miłego.
        Ja pojechałam do Chrwacji po raz pierwszy i tez jestem zauroczona. Zdjęć mam kilka tysięcy, trudno wybrać te kilkadziesiąt ale ..... się postaram.

        Usuń
    7. Witam Serdecznie Pani Krystyno.Przypadek zdecydował że jestem u Pani...Bardzo fajna atmosfera blogu.Ciekawe wpisy.Jeśli mogę tu bywać, z przyjemnością zostanę.;).W Budapeszcie byłam 30 lat temu.Wiele sie pewnie zmieniło..Ale zabytki zawsze pozostają nie tknięte.Ukazując swoje piękno.Taki wyjazd rodzinny popieram.Widać że czas był wypełniony po brzegi...Pozdrawiam serdecznie- danka...(meszek.blogspot.com)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Zapraszam serdecznie Danko, miło mi będzie.
        Ja też tam wróciłam po latach, zabytki nie tknięte ale czule zaopiekowane i wyeksponowane.
        Takie wyjazdy rodzinne wspaniałe ale czasem trudno pogodzić rożne zainteresowania i możliwości członków rodziny. Na szczęście miłość godzi wszystko.
        Przesyłam pozdrowienia, zagladnę po powrocie do domu

        Usuń
    8. Rany, cóż za przebogata relacja, aż oczopląsu dostałam!
      Moim faworytem jest fotka architektury dawnej podpartej błękitem toj-tojów ;)
      Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. A cóż mówić o mnie, musiałam wybrać te kilkadziesiąt z kilku setek zrobionych. Trudno o wybór.
        Cóż, sacrum i profanum, w obu bywało się często.
        Serdeczności

        Usuń
    9. Witaj, mam nadzieję, ze nie każesz długo czekać na fotorelację z tego pięknego kraju a szczególnie czystej wody, pięknych bezludnych wysp, wysepek pachnących ziołami. Może jeszcze zmienię plany urlopowe. Pozdrawiam Lilka.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Trochę to potrwa bo nadal jestem w drodze do domu. Ale Chorwacja to kraj zachwycający zmysły i zdumiewający emocjonalnie. I nawet te upały tam jakoś znośniejsze, przez tę bryzę znad Adriatyku. Serdeczności Lilko, Chorwacja czeka na Ciebie.

        Usuń
    10. Cierpliwie poczekam, odpoczywaj , te upały są bezlitosne. Lilka.

      OdpowiedzUsuń