Gdy kupowałam działkę jesienią, sąsiedzi mi radzili, bym narazie nic nie przekopywała bo wiosną zobaczę te cuda które teraz kryją się w ziemi. I rzeczywiście. Najpierw fiołki i stokrotki a teraz szafirków grządki i piwonie wzdłuż głównej ścieżki. I tulipany porozrzucane wokół. I hiacynty, żonkile i sporo innych wiosennych, wykluwa się z ziemi.
Dzięki mojej siostrze Halince, w dwa słoneczne i ciepłe dni zrobiłyśmy to, do czego ja się zbierałam przez tydzień. Wreszcie wyszorowałyśmy szafko-kredens aż się ujawniła jego przydatność i nienachalna uroda starości. W słońcu było to nawet przyjemne no i ocaliłyśmy kredens od śmietnika.
Nazajutrz znowu szorowanie narożnika, tym razem w domku bo jest za duży by go wyciągnąć przez drzwi, na słoneczko. I ten mebel odzyskał blask ale wodę zmieniałyśmy kilkukrotnie, taki był brudny. I to już trzeci sprzęt ocalony od wyrzucenia, po tapczanie i kredensie. Dbamy o środowisko! I recykling!! I Naturę!!! Tak byłyśmy zajęte, że ani jednej fotki z tych prac nie ma. Jeszcze Halinka umyła okno z obu stron, ja umyłam stół, pomalowałam dwie drabinki i okryłam truskawki i poziomki przed nocnymi przymrozkami. Powiesiłyśmy sznurkową mandalę i narazie to koniec prac działkowych.
Taras znowu się troszkę zagracił ale w domku już jako taki porządek. A przede wszystkim czysto.