Ciąg dalszy pożegnania mieszkania. Mieszkania bo do miasteczka zawsze mogę przyjeżdżać, kiedy dusza zapragnie. Tak było też z chattą, bo choć już niemoja ale do Brzózy, nawet na skraj, zawsze mogę przyjechać. Myślałam, że będę bardzo tęsknić i przyjeżdżać często i moja dusza może by i chciała ale moje ciało nieochocze i zgodnie ze świecką tradycją przyjeżdżam tam raz w roku jesienią ale za to na kilka dni. Jesienią, na grzybobranie. Pewnie i tak będzie z miasteczkiem B.
Ten okres pożegnania mieszkania bliski minimalizmu, bo już po przewiezieniu i przeniesieniu 95 % rzeczy. To trochę tak jak w pierwszym, małym, białym domku w Brzózie, tylko to co absolutnie niezbędne.
Pojechałam jeszcze na kilka dni do DOMU, przenieść kilka pudeł i worków z garażu na górę, które tam zalegają od kilku miesięcy (to rzeczy na zimę). Ileż tam kołder i poduch puchowych, pościeli materiałowej, koców i pledów, książek i albumów ....... Na dole (na parterze) może i za wilgotno, bez dostępu słońca i masie zieleni ale za to na górze (na piętrze) wszystkiego w sam raz, w równowadze. I zielono wokół murów i błękitny kawałek nieba nad głową i daszek osłaniający od deszczu. Nie tylko koi oczy i serce i duszę ale jak wiele tlenu dostarcza taka masa zieleni na naszym dziedzińcu.
Obsuwa :-( 12 września miał być podpisany akt notarialny sprzedaży mojego mieszkanka ale jest jakiś problem między bankiem a spółdzielnią. Stąd mój stres bo ja już minimalizm na maxa a termin wyprowadzki się oddala. Ja niby powinnam być na luziku, bo podobno ceny mieszkań szybują w górę i jeżeli nie ten to inny kupiec będzie ale już polubiłam Natalii.
Wróciły upały, od tygodnia 30 stopni, ale to mi już tak bardzo nie przeszkadza, zwalnia tylko tempo pakowania ale też już coraz mniej rzeczy do zabrania. Niebo teraz monotonnie bladoniebieskie a moje życie teraz zmienność, huśtawka, falowanie, chimeryczność ...
Sprawy posuwają sie naprzód u Ciebie. Raz szybciej, raz wolniej, ale wciaz naprzód. Rozstania z jednym przywitania z drugim. Życie nie znosi prózni. Wszystko się ułozy. I rzeczywiście, choć znowu jest gorąco, to jakos już tak to nie męczy. To dobrze, bo wciąz dużo roboty na zewnątrz. Pieknie jest bardzo. Nie pamiętam takiego września.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło!:-)
Sprawy posuwają się, czasem pędzą a czasem pełzają lub nawet się cofają odrobinkę ale tak, masz rację Olu, wciąż naprzód więc nie ma czasu na refleksje i analizy. To zostawiam na długie, zimowe wieczory.
UsuńUściski Wam przesyłam.
Nie myśl o Natalii, nie ma znaczenia kto kupi twoje mieszkanie. Ty się wyprowadzasz i zaczynasz życie, gdzie indziej. Nie musisz lubić nabywcy. 😋
OdpowiedzUsuńNie będzie ten, to będzie inny.
Wczoraj wyjechalam z Polski, na dwa tygodnie i oczywiście jak to bywa, parkieciarz się przebudził i zadzwonił jak byłam na lotnisku. 🙄
Oj ci majstrowie...
Teraz córka będzie musiała jeździć.
Parę ostatnich dni przed wyjazdem spędziłam w mojej chacie, pogoda przepiękma. Kawa na pomoście, wieczory na tarasie. Pięknie.
Pozdrawiam Krystyno i spokoju życzę. Jak jest spokój, wszystko się ułoży.
A jednak polubiłam ją i życzę jej by była w tym mieszkaniu tak szczęśliwa jak ja byłam. To Ukrainka która uciekła z chorym synkiem z powodu wojny i dotąd pomieszkiwała w wynajętych. Pracuje w szkole, bliziutko mojego mieszkanka.
UsuńJestem ciekawa kiedy obudzi się mój fachmam od TV?
Kawa na tarasie, wieczory na pomoście - och i ach, życie!
Spokój i pokój - z resztą damy radę.
Ciekawe to musi być uczucie pożegnać swoje mieszanie. Ja zostałam w rodzinnym mieszkaniu, kiedy rodzice przeprowadzili się na domek. 30 lat w jednym miejscu i mimo iż ciągnie mnie gdziekolwiek indziej, pewnie zostanę tutaj ze względu na sytuacje z mieszaniami właśnie. Nie są łatwe teraz przeprowadzki.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się poukłada u Ciebie i oddasz mieszkanko w dobre rączki :) Pozdrawiam serdecznie :)
Chociaż się już przeprowadzałam już kilka razy, to bardziej stresujące niż ciekawe. Ale z wiekiem za każdym razem trudniej. Za każdym razem z mniejszego na większe, tym razem trochę inaczej bo wracam do domu rodzinnego.
UsuńPoukłada się, może nie tak jak pragnę ale tak jak potrzebuję!
Swego czasu dość często się przeprowadzałam. Teraz już zasiedziałam się dobrych 10 lat w jednym miejscu, ale wiem, że to nie jest moje miejsce docelowe.
OdpowiedzUsuńChoć gdy pomyślę o tych wszystkich formalnościach...
Wytrwałości życzę :)
Ja też kiedyś często się przeprowadzałam chociaż ostatnio coraz rzadziej. 10 lat to i mało i wiele w jednym miejscu ale dobrze gdy się wie, że to jeszcze nie to ostatnie miejsce.
UsuńFormalności i dokumenty, spotkania i prezentacje - horror ale do przejścia, zwłaszcza z miłą pośredniczką.
Pożegnania nigdy nie są łatwe, ale zmiana jest istotnym elementem naszego życia. Mieszkałaś w ciekawej okolicy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem, jedyne co jest pewne w życiu to zmiana ale te zmiany mogą być płytkie albo głębokie, małe albo duże, poważne albo radosne ..... Boguchwała jest ciekawa, interesująca i też jakby magiczna.
UsuńTyle już pracy za Tobą. Podziwiam. Zaraz to będzie tylko wspomnienie. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńJuż z górki ale czuję sie bardzo zmęczona Marzenko. A to dopiero połowa czyli wyprowadzanie. Do wspomnień jeszcze daleko.
UsuńSprawy notarialne i urzędowe związane ze sprzedażą mieszkań to największy i najdłuższy proces. Mam nadzieję, że już jest coraz bliżej do zmiany.
OdpowiedzUsuńCo do opowiadań to zgadzam się z Tobą. Dobra historia i dobrze stworzeni bohaterowie znikają za szybko. Dlatego niektóre z krótkich opowieści przeobrażają się w dłuższe dzieła.
Dziękuję pięknie. Jak na razie nie mam uwag do nowej okolicy, mieszkania, budynku samego. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Akt notarialny podpisany, teraz tylko czekam na przelew z Banku a potem protokół zdawczo odbiorczy i tej ostatniej fazy się trochę boję.
UsuńTak czasem bywa, że opowiadania i nowele to pierwszy etap a dopiero potem powieści.
PP, to mnie pociesza, że jesteś zadowolony, bo może ze mną też tak będzie.
Pozdrawiam też.