10 dni w ciągłej podróży. Cały tydzień we Wrocławiu. Tyle atrakcji i emocji. Sama jestem zdziwiona, że dałam radę a to już mi 75 lat minęło.
W pierwszy dzień, po siedmiogodzinnej podróży, tylko przywitanie, obiadokolacja i godzinna lekcja szkoleniowej jazdy z córcią i wnukiem, gdy nad głowami groźnie.
Nazajutrz sobota, dzień drugi. Meni mają swoje zajęcia, Lesiu na uczelni pierwszy raz od dawna nie zdalnie. Więc z Córeńką wybieramy się do Ogrodu Botanicznego na dzień Chiński, na niespieszne dreptanie. Ogród sam w sobie jest atrakcją, położony w samiuśkim centrum, z widokiem na Katedrę, seminarium i hotel Jana Pawła II ( świetna okazja, o 35 % taniej, tylko 454 zł). I chociaż urokliwych ławeczek było sporo, to żal było czasu na siedzenie, no chyba żeby coś skubnąć lub dać odpocząć nogom. Piękny ten ogród botaniczny, w maju jak piękny kobierzec. I chińskie atrakcje były, smoki i lampiony, maski i kuchnia orientalna, ceremonia picia herbaty i ćwiczenie pisma chińskiego.Wieczorem wybieramy się na mecz o mistrzostwo Ligi Mistrzów - Real Madryt : Liverpool, rozgrywany w Paryżu i chociaż początkowo kibicujemy królewskim to pod koniec drugiej połowy już niekoniecznie bo Anglicy są lepsi ale szczęścia nie mają. Nawet robimy zakłady stawiając na Liverpool ale nikt z nas nie wygrywa. Pijemy zdrowie sponsorki Halinki, niech nam żyje 100 lat!
W niedzielę dzień trzeci, lajtowy. Po obfitym śniadanku próbujemy zaplanować wycieczki i atrakcji ale w końcu wyruszamy na Rynek na festiwal: "Europa na widelcu", a potem się zobaczy. I dobrze, że plan nie był na sztywno bo okazało się, że termin rozpoczęcia się omsknął i nic egzotycznego nie zjemy. Troszkę zawiedzeni kręcimy się po jak zwykle bajkowym i uroczym Rynku i Starym Mieście.
Wracamy przez Świdnicką bez planu i zatrzymujemy się na stacji Opera, skąd za chwilę odchodzi zabytkowy tramwaj. Program wygląda ciekawie, decydujemy się na trasę niebieską, do zajezdni i z powrotem. Pani przewodniczka sympatyczna i kompetentna, oprócz wiedzy serwuje nam ciekawostki o wartych odwiedzenia miejscach. Znowu się przekonujemy, że warto zwiedzać z przewodnikiem.Popołudniu jedziemy na działki na obiad, ja na jedynkę po raz któryś a na piątkę po raz pierwszy.
W poniedziałek czwarty dzień odwiedzin, Asia wzięła urlop, dzień zapowiada się babski i intensywny. Maro odsypia wczorajszą imprezkę, Lesiu idzie na ostatnią służbę a my na multi sensoryczną wystawę Van Gogha tutaj.Obrazy jak obrazy, ale to sensory exhibition zachwyca. Zanurzamy się w tych obrazach, one nas otaczają, obejmują a to wszystko w ruchu, w rytm dobrej muzyki, z opisem czytanym przez lektora. Naprawdę warto odwiedzić tę wystawę. Oszołomione wyszłyśmy z Hali Stulecia spacerkiem pod pergolą, w stronę ogrodu japońskiego. Trafiłyśmy o równej godzinie na pokaz tańca fontann, było uroczo choć kolorów w słońcu nie było widać.A potem rozkosz dla oczu i spokój dla ducha, w wiosenno - letnim Ogrodzie Japońskim. Byłam tu już kilka razy, w różnych porach i za każdym razem uspakaja, zadziwia i zachwyca.Sporo przedeptałam, wracamy na Komandorską. Ja odpoczywam a Asia robi nam pyszny obiad. Po sjeście jedziemy do Lesia, to jego ostatni dzień w akcyjnej służbie starszego ogniomistrza. Pierwszy raz w życiu i zapewne ostatni oglądam wnętrze Straży Pożarnej, tych strażaków miłych i zadowolonych, te wielkie wozy i ich wyposażenia, pompy, część socjalną ... Jakie to było miłe popołudnie!
Wieczorem mam tylko tyle siły, żeby oglądnąć film "Twój Vincent", nagradzany i nominowany. Warto a po takiej wystawie szczególnie się go ogląda i przeżywa.
Nazajutrz już wtorek, piąty dzień wizyty, ostatni dzień maja i ostatni dzień z Maro. Dziecka w pracy, Maro śpi, obchodzę z aparatem poddasze i nadal mnie ono zachwyca. Potem ostatnie śniadanie z wnuczkiem, pożegnanie i zabieram się za robienie zupy z wiosennymi warzywami.Podgotowałam zupkę i wybieram się do Aqua Parku który znajduje się kilkaset metrów od Komandorskiej. I fajnie trafiłam, bo wtorek to solarium tylko dla kobiet. Niby mi to nie przeszkadzało gdy bywałam tam kiedyś w inne dni. Ale klimat, energia i atmosfera zupełnie inna niż wtedy, gdy saunarium bez ograniczeń. Taki luzik, spontan, serdeczność. Wykupuję trzy godziny za 35 zł i powiem Wam, naprawdę warto. Łaźnie, baseny, jacuzzi, leżaczki, prysznice - pod dachem i pod niebem.
Wieczorem po drinku z limonką i miętą i już późna noc. Żegnamy się serdecznie i czule bo rano oni idą do pracy a ja jeszcze dośpię. Mam czas do południa na spakowanie swoich maneli.
Jacek i Placek był na wysokości filharmonii na ul. Piłsudskiego (dawniej Świerczewskiego) teraz go nie ma za to sąsiadujący z nim bar Wiking został do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńTo jak się nazywały te dwa piętrusy przy powstańców Śląskich. A może Rumcajs i Cypisek?
UsuńPiękny rodzinny czas miałaś Krysiu, działka piękna , a te truskawki oh i ah. Córka piękna kobieta, Maro dorosły fajny mężczyzna. I z autkiem sobie super radzi, będzie mądrym kierowcą .
OdpowiedzUsuńJa w wakacje o ile urlop dostanę mam w planach zwiedzanie Wrocławia, jestem bardzo ciekawa przede wszystkim Zoo, u nas w Łodzi też jest, ale turyści przynajmniej większość nie zadowoleni.
Pozdrawiam serdecznie Krysiu Was masz piękną i szczęśliwą rodzinkę, a przy nich i ty jesteś szczęśliwa 💕
Agnieszka- Łódź
Przez pandemię była duża przerwa w spotkaniu we Wrocku, dlatego też nadrabialiśmy czas. Wszystko tam w porządku serdecznym i czułym.
UsuńJedź do Wrocławia, warto. Oprócz Zoo jest tam naprawdę urocze choć wielkie Oceanarium Afrykarium. Byłam tam zachwycona wszystkim, choć aparat mi się wyładował pod koniec.
Rodzinka to fajna rzecz🍀💚
http://kopianieba.blogspot.com/2020/02/ferie-zimowe-2020-rok.html
UsuńOkazuje się, że mamy jeszcze więcej wspólnego, niż przypuszczałam. Obie mamy córcie mieszkające we Wrocławiu. Mój wnuk również studiuje, obydwie parę lat mieszkałyśmy na stancjach. Ja w latach 71-73. Lubię Ogród botaniczny, Ogród japoński... I Niezłą masz kondycję i dużo dobrej energii, a ta czerwona kiecka jest świetna! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBożenko, Ja mieszkałam we Wrocku w tym samym czasie i też na stancjach aż dziw, że się nie spotkałyśmy. Choć z drugiej strony Wrocław to wielkie miasto jest. I wyspy i Starówka. Teraz jeszcze jest oceanarium afrykarium, kolejkowo i krasnale. Lubię tę kieckę, jest taka luzacka a kupiona w Maroku i ma już ponad 30 lat. Serdeczności dla wyluzowanej!
UsuńPiękny Wrocław w Twoim Krysiu wydaniu.
OdpowiedzUsuńTo oryginalne, ładne miasto. Twoja czerwona sukienka jest 'sexi' :-) Ja też obejrzałam wystawę fotografii: - 'Przyroda Pojezierza Drawskiego' - Wiesława Andrzeja Burkiewicza, choć wolałabym van Gogha... (Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma). Pozdrawiam czerwcowo:-)
Wrocław tak w ogóle i w szczególe piękny jest i niezwykły.
UsuńAlinko, suknia jest jak dżalabija, zakrywa wszystko i chyba nie jest sexi. A może właśnie zakryte kusi chociaż chyba już nie w moim wieku. Ta wystawa jest niezwykła, urzeka wiele zmysłów a nie tylko wzrok. Pozdrawiam upalnie.
Taka fajna rodzina to prawdziwy skarb. Widać, że Wam dobrze ze sobą. Mieszkanie na strychu wypiękniało, działki pięknie zagospodarowane. Pewnie naładowałaś akumulatory na długo . Podrawiam !
OdpowiedzUsuńAniu, fajną mam rodzinkę i bezustannie jestem wdzięczna losowi za tyle niezasłużonej serdeczności. Na poddaszu coraz bardziej zagracone ale tak konstruktywnie i stylowo. Jedna działka wypieszczona i zagospodarowana, druga dzika i zielona. Ładowałam a jakże, potrzebne mi teraz na pilne sprawy motoryzacyjno biznesowe. Serdeczności ślę.
UsuńPodziwiam Cię, bardzo Ciebie podziwiam i bardzo bym chciała podobnie podążać w stronę schyłku. Jestem Twoją fanką:)
OdpowiedzUsuńTeż sama się czasem podziwiam ( nie jestem skromna, oj nie 😊) ale te moje aktywności skokowe są. Potrafię się jeszcze zmobilizować ale po wysiłku muszę coraz dłużej odpoczywać. Ale ogólnie nie jest źle, mam nadzieję, że odejdę w biegu. Cudnie, mam fankę!!! Ani drgnę!
UsuńKochana
OdpowiedzUsuńU Ciebie znowu kolorowy, pełen emocji wpis😊💚🍀🌼
Super, że coś się dzieje, podróżujesz, spotykasz się z bliskimi🤗
Pozdrawiam cieplutko, zdrówka życzę 😀🌸🧡
Morgano, taki miałam ostatnio czas, intensywny i emocjonalny. Teraz trochę odpoczywam, załatwiając jednak zaległe sprawy. Uściski przesyłam
Usuń