czwartek, 22 lipca 2021

Tym razem naprawdę ostatni taki ...

... pobyt na skraju, w chatcie, w izbie. Akt notarialny podpisany, pieniądze na koncie, klamoty wywiezione, klucze oddane.
W sobotę wystawianie na taras wielkogabarytowych do Mielca:  z gospodarczego łóżko i materac (dla chorego szwagra), wieszak dla siostry (pamiątka jeszcze z Granicznej od Dzieci), grill wcale nie wypasiony dla Waldka (uczynnego kierowcy, sąsiada), mozaikowy stolik z tarasu (dla mnie), półeczka i wieszaczek z izby do mojego gołębnika. Wszystko za zgodą kupującej. Na pamiątkę i dla wspomnień. Zostawiam w izbie zabudowę kuchenną błękit lodowy, szafę i regały komunijne Dżeja, tapczan i fotelisko, łóżko i stolik, piecyk i tęczowe zasłonki. W gościnnym zostawiam wszystko, tapczan i stolik, komodę i wieszak, taboret i moskitiery. W sieni też zostawiam wszystko bo było zamawiane i kupowane na wymiar. Miałam ochotę wziąć skrzyneczkę zrobioną dla mnie przez wnuka ale ona tak się cudnie tam wpasowała, że wnusio zrobi mi drugą, a ta niech po nim zostanie na pamiątkę. W łazience zostawiam wszystko, mam zdublowane w mieszkaniu. Umówiłyśmy się, że gdy nowa Właścicielka będzie wyrzucała to co nie pasuje do jej koncepcji, da mi znać i ja ewentualnie przytulę to co jest bardziej dla mnie niż dla niej. 
Był pożegnań ciąg dalszy, w upalne popołudnia przy zmrożonych, domowych winiakach.
Lato w pełni, po drugiej stronie zalewu fajna plaża, w weekendy prawie pełna.  Gorzej, że i po naszej stronie gmina chce zarabiać na wynajmie i zamierza postawić nam tuż przed nosem, kilka takich holenderek. Jedna już stoi, następne podobno w drodze.
 
Jeszcze kilka widoczków, z okien izby, ze stołeczka przy wędkach, ze spacerów po okolicy. 
Pożegnanie w upale ponad 30 stopni i w burzy i w ulewie. Pewnie że żal ale też i ulga. Sama się dziwię.

18 komentarzy:

  1. Poczułam smutek. Trochę się zżyłam z chattą, mimo, że tylko wirtualnie. Zostawiasz tęczowe zasłonki, to dobrze. Pasują do chatty, niech się nowej właścicielce dobrze tam odpoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sobie życzę żeby nowa właścicielka bywała tam szczęśliwa, jak ja bywałam. Smutno się żegnać z tym co sprawiało radość, to nieuniknione, ale są plany, jest nadzieja.

      Usuń
  2. Zmiany, to jakby odnowa, a odnowa to wiosna, czyli same plusy. Dużo zdrówka i radości, zajęcie sama sobie wynajdujesz, wiec nudy nie doświadczysz. 🌼 🌻 🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mówią ale nurtuje niewiadoma, czy te zmiany będą na lepsze na dłuższą metę? Nudy się nie boję, nie znam tej Pani.

      Usuń
  3. Koniec dla Ciebie, ale też dla nas, bywających tam z Tobą. Jak raz pasuje do sytuacji powiedzienie które mi się podoba. " Jeśli myślisz, że coś się skończyło, to się mylisz, oznacza to bowiem, że coś się zaczyna" Niestety nie pamietam autora. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja będę do Was zaglądać z nadzieją, że u Was nic się nie zmieni. "Coś się kończy, coś się zaczyna" - kojarzy mi się z Wiedźminem.

      Usuń
  4. Kończy się jeden etap, żeby mógł zacząć się kolejny <3 Będę tęskniła do chatty, bo uwielbiałam tu zaglądać, i czytać Twoje opowieści z pobytów, ale mam ogromną nadzieję, że nadal będziesz nas zapraszała do siebie, w równie ciekawe miejsce, które stworzysz, a my temu tworzeniu będziemy kibicować :)
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narazie coś jakby okres żałoby ale przede wszystkim upały odsuwają myśli o Nowym. Załatwiam tylko to co pilne, co się upomina terminem. Ale na pewno bedę pisać i opisywać bo to dla mnie taki memuar niezbędny dla wspomnień.

      Usuń
  5. Wiesz Krystynko, ciekawa jestem tego gołębnika i już się nie mogę doczekać Twoich przygód z nim związanych. To będzie taka Twoja nowa chatta. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem ciekawa, bo remont starego to zawsze mnóstwo niespodzianek, nie zawsze przyjemnych. Ale pożyjemy, zobaczymy. To będzie taka moja jaskinia, grota, koliba.

      Usuń
  6. A więc stało się. Dobrze było nam, odwiedzajacym Twego bloga gościć w Twej swojskiej, pełnej specyficznego ciepła chacie. Myślę jednak, że nie mebelki tam stojące, nie ogród, nie okolice chatty były najważniejsze, ale Ty sama - dusza tego wszystkiego, osoba, której oczami wszystko oglądalismy i dzięki Twej rażliwosci, dzięki której tyle ciepłych wpisów stamtąd moglismy przeczytać. Dziekuję za to wszystko. I czekam na ciąg dalszy Twojej opowieści, bo przecież ona trwa tak jak Ty trwasz, jak Twoje ciepło, piekno duchowe i serdecznosć, którym meblujesz swoje postrzeganie świata.
    Pozdrawiam Cie serdecznie, Krystynko!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokonało się Olu! I czy to ja pożegnałam Chattę czy ona mnie to już nieważne. Wszystko odbyło się we właściwym czasie, było tak jak miało być. Dziękuję za przemiłe i serdeczne słowa, trochę a może więcej niż trochę mnie przeceniacie ale tak to już jest, gdy ludzie znają Cię tylko z jednej, słonecznej strony. https://www.youtube.com/watch?v=zgdbXWDRxsI

      Usuń
  7. No to fajnie, że masz to już za sobą. I decyzję i sprzedaż i pożegnanie. Mam tylko nadzieję, że nie żegnasz się z nami, czytelnikami, bo lubię tu zaglądać.
    Powiem ci, że okolica u mnie też bardzo się zmienia. Sama działka jest w mojej rodzinie od bardzo dawna, jakieś 40 lat. Początkowo nawet działki nie były zmierzone, tylko tak mniej/więcej. Pamiętam, moja babcia postawiła drewniany parkan tak, żeby rów, w którym rosły prawdziwki był po naszej stronie. :D Po latach gmina podzieliła wszystko tak jak należy i okazało się, że rów prawdziwkowy wcale nie jest nasz.
    Przez te 40 lat wiele się zmieniło, ale dopiero od jakichś 5-6 lat ludzie stali się bardzo inwazyjni. Wszędzie gdzie staje nowy domek powstaje iście księżycowy krajobraz. Wycięte drzewa i ściółka wydrapana do gołej ziemi. Nie potrafię zrozumieć, że ktoś kupuje działkę w lesie i robi wszystko, żeby tego lasu się pozbyć. Ludzie wyrywają wszystko, co rośnie w lesie, sadzą dziwaczne krzewy i drzewka, robią chodniczki, wariują na punkcie trawnika, który koniecznie musi spełniać pewne, niezrozumiałe dla mnie, standardy; pod linijkę i określony kolor zieleni i oczywiście ani jednego kwiatka czy nie daj Boże pospolitej koniczyny. I dobrze, jeśli ktoś tak lubi to ok, ale po diabła kupuje działkę w środku lasu i niszczy wszystko wokół?
    I podobnie jak ty, co jakiś czas zastanawiam się czy nadal dobrze się tam czuję?
    Ale na razie o sprzedaży nie myślę, jeszcze nie.
    Pozdrowienia z północy kraju. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy miesiące to trwało ale się skończyło i dobrze. W tej Brzozie tez się dużo zmieniło przez 15 lat i to raczej nie na dobre, z mojego punktu widzenia. Bo młodzi chcą wygody i komfortu a nie przygody i Natury. Chcą by było wesoło i głośno a ja chcę by było cicho i melancholijnie. Dlatego nasze energie się rozeszły i rozjechały. Nadal dobrze życzę Brzózie ale już z daleka. Ja też przymierzałam się do pożegnania z chattą od dwóch lat ale jak już postanowiłam to zrobiłam i jestem zadowolona i szczęśliwa. Pozdrowienia z południa.

      Usuń
  8. U nas na szczęście pogórzański teren rolniczy, nie do zabudowy letniskowej, więc przynajmniej z tym mamy spokój. nikt nie podzieli swojej ziemi na działki i nie sprzeda pod kolonię domków. U mojej teściowej za plecami właściciel pobliskiego ośrodka wykupił prześliczną łąkę ze świerszczami i ryje w niej niemiłosiernie, budując kilkadziesiąt domków pod wynajem, masakra. A zatem stało się, Twoja sprawa już zamknięta, czy zyskałaś spokój ducha, nerwy i troski odpuściły choć na trochę? Wdepnęłam jeszcze w progi chatty, czy tytuł bloga pozostawisz ten sam? bo nie mam wątpliwości, że będziesz dalej pisać.
    A zatem mogę powiedzieć tak zwyczajnie "wszystkiego dobrego na nowej drodze życia" Krystynko, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam w Brzózie w 2006 roku najpierw mały, biały domek, potem chattę na skraju, gdy nawet połowa działek nie była ogrodzona, gdy zalew był zamulony i żadnych turystów. Cicho, spokojnie, serdecznie - małe drewniane domki. Po 15 latach inwestycje rozrywkowe, duże domy, każdy zamknięty na swoim. Powoli tu się robi mała Radawa.
      Jestem zadowolona z decyzji i sprzedaży chociaż jeszcze chyba tak całkiem to do mnie nie dociera. Lato zawsze było dla mnie w Brzózie trudne ze względu na upał i nawał pracy. Pewnie zatęsknię dopiero późną jesienią i zimą, bo wtedy bywałam tam najszczęśliwsza.
      Chciałabym zostawić ten blog ale pisać nowy, powiązany z tym.
      Tak, to nowa ścieżka życia i wierzę, że będzie dobra.

      Usuń
  9. Przykre rozstanie z takim miejscem. Chyba też mnie to czeka. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam, zrealizowałam i nie mam zamiaru oglądać się do tyłu.

      Usuń