środa, 10 lutego 2021

Skok na skraj

Wreszcie będzie nie tylko o zdrowiu a właściwie o jego brakach. Trzy powody, z których nie tęsknota była najważniejsza tylko konieczność zmniejszenia zawartości baku przed wymianą pompy i okienko w mroźnej, śnieżnej, wietrznej pogodzie. W sobotę lekki mrozik i słońce, autko w garażu się niecierpliwi, co mam jeździć gdzieś tam i z powrotem, pojadę na skraj. "Więc zostańcie z Bogiem, ja ruszam ścieżką której końca nikt nie wie. Na ramieniu siedzi mi dusza i uśmiecha się lekko do siebie". Z duszą na ramieniu, z zapasowymi bezpiecznikami, z przywołaniem Aniołów przed jazdą, pojechałam nie szybką trasą S-19 obok Sokołowa tylko przez Łańcut, Rakszawę, Żołynię, Biedaczów bo tam więcej domów i ludzi do pomocy, gdyby autko zastrajkowało. Puściłam kasetę ( kasetę!!!) z Sikorowskim i resztą "Pod Budą" i w rytm  refrenu: " to przecież zawsze mogłam robić rzeczy trzy - jeść, pić, kochać" jechałam chyba 70 tką pozwalając by mnie meni z dumą i satysfakcją wyprzedzali. A nich się cieszą!!!

I tylko ten ostatni odcinek przez las mocno mnie zestresował ale to kilka km i już moja ulubiona chatka z bratem i siostrą bardzo starymi oboje, teraz już niezamieszkała. Jedno zmarło, drugie poszło do rodziny ale chatka stara, narazie może i niezaopiekowana ale jeszcze jara.
Zajechałam w godzinę, sobota więc było pustawo na drodze i nie wyłączając silnika ( bo a nuż nie odpali) zostawiłam go przed bramą. Wyniosłam bio na kompostownik, papiery do spalenia, otworzyłam chattę do przewietrzenia i obeszłam z aparatem obejście. Są szkody ale niewielkie. Wyłamana całkiem jedna gałąź sosny a dwie odchylone prawie do ziemi, większość gałęzi dwóch tuj złocistych rozczochrana, rozchylona na płasko a nawet rozłożona do ziemi, wszędzie porozrzucane wiatrem gałęzie, opakowania, śmietki. 
Zamiast zaczekać do wiosny złapałam za piłę i powycinałam te wiszące i leżące. Kiedy sosny i tuje były małe, średnie co dwa lata obwiązywałam je przed zimą. Ale gdy mnie przerosły, zaniedbałam tego obowiązku bo i zimy były bezśnieżne. Teraz trzeba wiosną zdecydować czy przyciąć czy wyciąć.  
Po ponad godzinie wracam tą samą drogą, zadowolona z podjętej rano na szybko decyzji. Teraz czas pomyśleć o planowanej kontrolnej wizycie u okulisty, szczepieniu na covid, badaniu wysiłkowym i  podsumowującej wszystkie badania wizyty u kardiologa. A potem trzy kwartały bez lekarzy! I to byłoby na tyle w tym szczęśliwym dla mnie z kilku powodów, 2021 roku !!!

Nazajutrz w miasteczku napadało cudnie i jest nawet ładniej niż na skraju. Chętnie się spaceruje byle krótko bo buty przemakają. Jest akcja by wyciąć te wszystkie iglaki bo brudzą żywicą auta. I kontrakcja by je zostawić bo inaczej jak mieszkać tak okno w okno, goło i niewesoło. Wybieram siebie a nie autko, bo autko stare i już mi na nim nie zależy a jam też Starka ale mi na sobie zależy. Ale też rozumiem tych młodych z wypasionymi furami za zaoszczędzane latami pieniądze. Niech zwycięży demokracja!
A gdy pojechałam do województwa butki przemokły całkiem tak, że musiałam wrócić taksówką choć miałam w planie spacer po mieście wzdłuż starówki. Może i biało było bardzo ale i mokro jeszcze bardziej.
Niespodzianka! 10 lutego włączyłam TV do porannej kawki a tu biało na czarnym. Obudziłam laptopa a tu też to samo. Dobrze że blog, moja pocieszajka jeszcze mój. Sama nie wiem co o tym myśleć, mam ambiwalentne uczucia, bo mam za mało wiedzy o co to właściwie chodzi, 'o co to loto'!
Zaszczepiono mnie dziś, 10 dnia lutego 2021 roku I dawką przeciw covid -19. I nie wiem dlaczego poczułam się przedmiotowo, jak pies zaszczepiony przeciw wściekliźnie. Jakbym bez tej szczepionki była zagrożeniem dla ludzkości, polaków, obywateli, jakiś Onych, ważniejszych ode mnie. Skąd to uczucie, jeśli przecież sama zdecydowałam? Może to działanie niepożądane szczepionki? II dawka 5 marca.

23 komentarze:

  1. Zdrówka i spokoju, a reszta jakoś się da. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś się da ale mi też zależy na jakości :-)

      Usuń
  2. Przecudny dom Twoich znajomych brzóziańskich, mam wielką nadzieję, że nie pójdzie w ruinę, a rodzina albo sama wykorzysta albo sprzeda bodaj na letnisko, bo teren atrakcyjny. Chociaż lepiej byłoby, gdyby zamieszkała jakaś młoda rodzina, a dom rozbrzmiałby gwarem. Straty w obejściu niewielkie, gałęzie pójdą na ognisko, rozczochrane krzaki przytniesz, a te przygięte wyprostują się wiosną do słońca:-) U nas położyło stareńkie śliwy, będzie drewno do wędzenia. Właśnie wróciłam z podwórza, ciemno jeszcze, a śniegu znowu dosypało tyle drugie, moje wczorajsze szuflowanie na nic. Dyżuruję w chatce, czytam mniej, bo dziergam na drutach sweterki dla maluchów, czapki, włóczka to dobry materiał, można spruć i robić nowe:-) W sh można też za marny grosz /np. 2 zeta/ nabyć doskonały gatunkowo surowiec do sprucia. Za to różne filmiki oglądam na yt, i poważne filmy też. W piecu trzaskają drwa, dokarmiam ptaki, i rożne myśli rozłażą mi się po głowie. Czy to czasy wariackie, czy człowiek młodszy inaczej brał życie, jakaś przygnębiająca rzeczywistość się zrobiła. Czekam na słońce, doświetli, przegoni szare myśli:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że szkoda by było chatynki, chociaż nie wiem w jakim jest stanie i czy się nadaje do remontu. Ale póki co focę ją często, choć nie tak często jak liski bo liski mam na trasie spaceru a do chatynki nie po drodze. Narazie zauważone straty w obejściu niewielkie, nie wiadomo jednak co jeszcze wyjdzie ale o to będziemy się martwić po odkryciu. Te stareńkie śliwy i inne owocowe mają często najsłodsze i najbardziej aromatyczne owoce, nowe odmiany nawet ze starą nazwą tego nie mają. Gdzie te renklody uleny i altany, te węgierki zwykłe ze zmarszczoną późną jesienią dupką, słodkie jak miód. Moja jabłonka kosztela kupiona w Bolestraszycach rośnie u mnie już czwarty rok i nie ma ani owocka choć kwitnie pięknie co wiosnę. Mnie się udało z tą zimą bo teraz więcej pobywam w miasteczku i szuflowanie mnie omija ale to co w grudniu by mnie zachwycało rozkosznie, w wigilię, w Święta BN i w sylwestra, teraz zaczyna mnie już leciutko irytować. Mnie ręczne robótki jakoś nie biorą ale ja narazie nie mam dla kogo dziergać, moje wnuki duże i mają własny gust a prawnuków narazie nie widać :-) Też oglądam filmy i filmiki na YT i Vod, ostatnio głównie stare jak np https://www.youtube.com/watch?v=MmSXhv75Gd0. Drwa trzaskają, ogień tańczy, za oknem śnieży, w fotelu przytulnie, spiżarnia pełna, dużo rzeczy do nierobienia - cudny czas Marysiu, nacieszaj się nim na zapas

      Usuń
  3. Fajnie, że udało Ci sie odwiedzić chattę, Krystynko! Najważniejsze, że autko dało radę. Stare ale jare!:-)I w sumie zniszczeń miałas niewiele, bo i snieżyce nie były jakies olbrzymie. Teraz to dopiero są i będą śniegi!Dwa razy już dzisiaj odśnieżałam a już śladu nie ma. A tu zapowiadaja na następne dni nieustanne śniegi. Ho,ho! Prawdziwa zima. Chcieliśmy jej, no to mamy. I póki nie trzeba nigdzie sie z domu ruszać jest dobrze. Gorzej dla tych, co muszą co dzień jeździc do pracy. U nas nawet odśnieżarka dzisiaj nie przyjechała - tak zawiało. I autobus szkolny nie moze przejechac, wiec dzieci chcąc nie chcąc mają ferie.
    Zdrowia Ci życze kochana, odpoczynku, spokoju i uśmiechu. I żeby to nadal był dobry dla Ciebie rok!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo się cieszę, że zawierzyłam intuicji i się wybrałam mimo strachu. Mówią, że odwaga to nie brak strachu ale jego przezwyciężanie i jestem zadowolona, że dałam radę. Też troszkę się martwię co się tam dzieje na skraju w te śnieżyce, dujawice ale co ma być to będzie i na nic się zda zaklinanie rzeczywistości. Chcieliśmy śniegu ale w grudniu, w okolicy Świąt, a nie w połowie lutego! Ale ja nie narzekam, nie muszę chodzić codziennie do pracy, do szkoły, do obowiązków.
      Dziękuję Olu, odpoczynek i uśmiech to łatwe ale o spokojność muszę zabiegać. A rok będzie dobry, wiem to!!!

      Usuń
  4. Też mam kasetę tego zespołu i mnóstwo kaset Starego Dobrego Małżeństwa. Same dobre wspomnienia niosą mi:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Stare dobre małżeństwo", "Pod budą" to zespoły mojej młodości i zawsze będą budzić dobre wspomnienia.

      Usuń
  5. Ach te kasety. 😍 Ja jak kupiłam nowy/stary samochód latem zeszłego roku byłam w siódmym niebie, że mam odtwarzacz CD. Bo nowe auta nie mają nic. Radio chyba tylko.
    Zaraz odgrzebałam płyty i zakupiłam nowiutką The Killers która wyszła w sierpniu 2020. I jeździłam rycząc muzyką. Jakie to przyjemne było.
    Samochód stary, ale odtwarzacz świetny. 😄
    No to Bill Gates wszczepił ci chip naprowadzający. 😂 Tak mówią zwolennicy teorii spiskowych.
    Thuje wytnij, a sosny zachowaj.
    Ja nie sadzę nic, co nie jest rodzimym, leśnym drzewem. Jest na działce jeden cyprys, który mój tata dostał na urodziny i posadził go przy chacie. To jedyne "zagraniczne" drzewo na mojej działce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Fordzik od początku miał odtwarzacz kasetowy i w miarę, jak w domu zmieniały się sprzęty na odtwarzacza płyt, Mp 2,3,4, kasety przenosiłam do autka i do chatty i teraz tylko w drodze lub na skraju słucham nagrywanej z radia muzyki XX wieku.
      Nie mam nic do ukrycia, niech więc ten Bill wykosztowuje się na mnie. Te dwie złote tuje to prezenty na moja nową chatkę w 2006 roku. Potem przesadzane, obwiązywane, pielęgnowane i mam do nich sentyment. A sosen ci u nas dostatek!

      Usuń
    2. To tak jak z tym cyprysem mojego taty. Też sentyment ratuje mu życie. 😉

      Usuń
    3. Sentyment ma swoje granice, może jedną złotą tuję zostawię dla sentymentu o drugą wytnę i spalę z gestem i wdzięcznością.

      Usuń
  6. Marzy mi się taki skraj, chociaż bardzo zimna nie lubię. Ale chętnie bym gdzieś wyjechała, chociaż na parę dni, gdzieś się zakopała, byle trochę odpocząć. Tylko, że myślenia się nie da wyłączyć...
    Jestem w trakcie sprzątania domu po mamie, przed sprzedażą. To bardzo trudne, głównie emocjonalnie. Niedługo będzie rocznica...
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażko, by zakopać się i odpocząć nie trzeba daleko odjechać ciałem.
      Też się zastanawiam, co wyrzuci a co zostawi moja córcia przed sprzedażą ale wiem i wierzę, że zostawi z materialnych niewiele bo pół wieku to epoka.

      Usuń
  7. Kasetę? Az zatęskniłam za moim starym Grundigiem, świeć Panie nad jego cierpliwą duszą ;) Towarzysz mojego dzieciństwa, nagrywał z radia na kasetę. Ileż razem się wyczekaliśmy na listę przebojów Trójki, czatowaliśmy na ulubione piosenki. To były czasy ;)
    Będziesz miała roboty w ogródku, śnieg ciężki. U mnie też wszystko lży. Zobaczymy, co się podniesie, a co nie. Dobrze, że oko już robione, ale nadal trza uważać i się nie przemęczać. A szczepionka, no cóż, nagonka na to taka, że trudno powiedzieć jak to z tymi decyzjami naszymi. Poczułaś coś czemuś. Ech...
    Spokojnego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany Anno - obudziłaś we mnie wspomnienia. Ja też nagrywałam z radia. A pamiętasz magnetofony szpulowe? Miałam takiego Grundiga. Nadal gdzieś są te taśmy. Ciekawe czy da się odtworzyć? W sensie czy takie magnetofony istnieją? Bo adaptery znowu w modzie. Mam sporo płyt winylowych. Syn przejął moją płytotekę.
      Pozdrowienia przesyłam. 😊

      Usuń
    2. Aniu, to młodość nadaje czaru tym czasom i tym technologiom, bo przecież można teraz tę muzykę przenieść i na pendriva. Co się podniesie a co nie, co się sprawdzi a co nie - to się zobaczy i poczuje. Na temat polityki, religii i szczepionki staram się nie dyskutować, to sprawa intuicji i duchowej pewności. A jak już zdecydowałam to staram się tego trzymać.

      Usuń
  8. Ta stara chatka z niebieskimi barwami - urocza. Powinno się ratować takie cudeńka, ale wiadomo jak jest... Na to potrzeba i czasu i ludzi i kasy... Trochę to smutne, ale takie jest życie. Jeśli chodzi o szczepionki to ja mam bardzo mieszane uczucia. I póki mnie siłą nie doprowadzą do punktu szczepień to dobrowolnie się nie oddam. No chyba że zaczną tak utrudniać życie że wyjścia nie będzie bo np nie kupię nawet chleba dla córki... Ale wiadomo każdy ma swoje zdanie na ten temat i ma prawo do tego. Spokojne te Twoje miejsce w naturze każdy takie mieć powinien dla zdrowia ciała i ducha :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście urokliwa i tym bardziej darzę ją sentymentem, że podobna, kiedyś, przed laty, fotografowana przeze mnie, spaliła się znienacka, do gruntu.
      Ja nie mam może tak wielkiego problemu ze szczepionką bo od lat prawie dwudziestu szczepię się corocznie na grypę i od lat dotyka mnie niewielkie przeziębienie w zimne i mokre dni.
      Każdy może mieć takie miejsce bo to nie sprawa ziemi czy chaty tylko maleńkiego, naszego miejsca w Naturze

      Usuń
  9. Jesteś bardzo aktywna i odważna Krysiu. Tyle spraw załatwiasz sama. I to szczepienie...co roku od grypy, ja nigdy sie nie szczepiłam od grypy, a teraz jeszcze się nie rejestrowałam, no ale jak będę musiała to trudno....:-)
    Pozdrawiam ślicznie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę zaprzeczać bo sama się sobie dziwię, że daję radę, że nadążam. A to szczepienie na grypę było lata temu, zadziałało od razu więc kontynuowałam przez lata. Więc teraz pewnie mi łatwiej zdecydować się na tę nową, kontrowersyjną szczepionkę

      Usuń
  10. Swietnie sobie radzisz, Krysiu ! Mam nadzieję, że już niedługo zostawisz wszystkie przychodnie i lekarzy i zakopiesz się, zdrowa i radosna, na skraju. Ja już we wtorek mam termin szczepienia i bardzo się cieszę, że zaszczepiona jakoś przybliżę się do normalnego życia. A sosen na osiedlu jednak mi szkoda. Auta można umyć, a zieleni nic nie zastąpi. Uściski !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, radzę sobie ale nie tak łatwo jak opisuję, bo ten blog to dla mnie pamiętnik a nie chcę wspominać kiedyś, potem, złych chwil. A jednocześnie chcę, by był wierny więc te złe tylko zaznaczam a skupiam się na dobrych. Też mam nadzieję, że zaszczepiona po dwakroć będę bezpieczna dla innych tylko jak nas będą oznaczać? Stemplem na czole? Pieczątką na dłoni? Iglaków mi bardzo szkoda ale demokracja ma swoje prawa i większość zdecyduje a ja, może nie bez protestów, je zaakceptuję.

      Usuń