piątek, 19 lipca 2019

Stęskniłam się przez miesiąc nieobecności

Przez miesiąc nieobecności, chociaż w sanatorium było miło i nawet chwilami uroczo, stęskniłam się za moim mieszkankiem. Jest takie niezmienne, zawsze przytulne choć zabałaganione. Gdy wracam po dłuższej nieobecności, wita mnie chłodem w upał i skwar a ciepłem w zimne i ponure dni. Remont sprzed pięciu lat czyli połączenie kuchni z gabinetem i sypialnią,  to była dobra zmiana, bardzo dobra nawet ale chyba już ostatnia.  A właściwie od zamieszkania w nim czyli od ponad 30 lat to druga zmiana. Pierwsza była ćwierć wieku temu, gdy wprowadzili się do nas zięć Szymon i wnusio Andrzejek. Panieński pokój córeczki zamienił się w mój pokój a Rodzinka zajęła resztę mieszkania na 5 lat.  Potem się wyprowadzili na swoje, odzyskałam mieszkanie i choć kusiło mnie by zamienić na mniejsze nie zdecydowałam się i dobrze, bo przez te lata i dotychczas i na zawsze, mają tu swoją bazę, miejsce by się spotkać, przenocować i pomieszkać. A może nadejdzie czas, gdy któryś wnuk się tu wprowadzi ze swoją Rodzinką? Kto wie! Pomarzyć dobra rzecz, choć nie wiem, czy to dobrze życzyć wnusiom zamieszkania z Babcią?
Dziękuję sąsiadom za opiekowanie się moim balkonem na ten czas, w te upalne dni. Zieleń ocalała chociaż tu już widać zwiastuny jesieni.

Przez miesiąc nieobecności, chociaż w sanatorium było dobrze i nawet chwilami cudnie, stęskniłam się za moją chattą skraja. Mój skraj jest pomiędzy tym a tamtym. Pomiędzy niebem a ziemią, lasem i łąką, łąką i jeziorem, jeziorem i plażą, plażą i drogą, drogą i domami, domami i przestrzenią publiczną, przestrzenią publiczną a lasem. Pomiędzy sacrum a profanum, intuicją a rozumem, naturą a cywilizacją. Ni tu ni tam a może i tu i tam.

Udało mi się wpaść na dzień na skraj. Trawnik zadbany przez Miłych Znajomych ale letnia bujność dzikiego wina, wisterii, powojników,  winorośli, fasolki, cukinii, ziemniaków, pomidorów, malin .....  zdumiewająca.
Dziękuję dwójce miłych mieszkańców BK, za opiekowanie się trawnikiem przez czas mojej nieobecności, w te upalne dni. To dzięki nim mój trawnik nie wygląda tak, jak te mieleckie poniżej.

Bo dzień później, w Mielcu, zadziwił mnie ogrom i głębia suszy. Nie chce się wierzyć, że ta trawa jeszcze kiedyś się odrodzi na zielono. Istna późna jesień.

18 komentarzy:

  1. Nie ma jak w domu powiadają, coś w tym jest:):) Swoje kąty, swoje łóżko:) Ale mam nadzieję ,że sił w sanatorium nabrałaś:) trawa rzeczywiście jak późna jesień..aby odrosła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówią też: "Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej" a jak się ma dwa domy to podwójnie najlepiej. Sił nabrałam i wigoru, nawet za bardzo.
      Trawa wypalona do gołej ziemi.

      Usuń
  2. Wiedziałam, wiedziałam, że tak będzie ... że stęsknisz się, i za mieszkaniem, i za chattą; dziś leje od południa, przechodzą solidne burze, może nawodni trochę ziemię, choć dla tej trawy mieleckiej to już chyba nie ma ratunku, a było tak kosić do żywej ziemi? nie można było odpuścić, jak zapowiadali upały? plan musi być wykonany? chatta zaopiekowana, zielono, bujnie, nawet jakiś zabłąkany ziemniak zakwitł:-) moje krzaczki obrały z owoców ptaki, została borówka, owinięta firankami; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobre uczucie taka tęsknota, i chatta i mieszkanie wypiękniało w moich oczach, bo tak na codzień to nawet o wdzięczności się zapomina. Mnie deszczu nigdy nie dość, moje jedyne doświadczenie z podtopieniem działo się tak dawno, dawno temu, że już 'zabyłam' i zalało mi autko powyżej drzwi a nie dom. Też mnie dziwi po co tak krótko i często kosić ale jak jest harmonogram to mus, niektórzy urzędnicy nie myślą bo nie muszą, to przecież marnuje się tylko cudze (nasze) pieniądze. Ziemniaki, o dziwo, wyrosły z obierek i wcale ich sporo, będą wykopki i własne ziemniaczki na ogniska. Też w tym roku nawet nie spróbowałam truskawek, poziomek, wiśni, porzeczek, tylko borówki, okryte siatką jeszcze się trzymają.

      Usuń
  3. Te trawniki w Mielcu przerażają. We Wrocławiu nie lepsze, chociaż gdzieniegdzie się coś uratowało.
    Wspaniale Ci wszystko rośnie na działeczce. Fajnie mieć zaufanych ludzi co się zaopiekują domem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet Marcysia nie chce się załatwiać w takiej słomie i nerwowo szuka zielonego. A na działeczce bujność, chociaż nie podlewane ale wokół rzeczka, zalew, lasy i taki przyjazny mikroklimat.

      Usuń
  4. Miło wrócić do codzienności. I ta codzienność przestaje być codziennością wtedy. Wyraźniejsza się robi, zauważamy ją dokładniej; tę swojskość i doceniamy bardziej. Działka też odpoczęła od kontroli, poszalały roślinki na luzie.
    Ja muszę jeszcze poczekać dwa tygodnie na urlop. Ech....długo. Zmęczona już jestem.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważamy codzienności i zwyczajności, nie doceniamy i rzadko jesteśmy za nią wdzięczni. Dopiero z oddali, zanurzeni w niecodzienność, widzimy jej zalety i wracamy z radością i entuzjazmem.
      Dwa tygodnie minie jak chwila a jak to miło, ze urlop ma się jeszcze przed sobą!!!

      Usuń
  5. Jak ja kocham wracać do domu. Po nawet krótkiej nieobecności wszystko wydaje mi się takie śliczne, takie przytulne, takie moje... Będąc tu cały czas tego nie zauważam, przywykam i jakoś tak... jest zwyczajnie. Po powrotach zamienia się w wyjątkowe :))
    Więc wcale się nie dziwię, że i Ty się stęskniłaś do swoich 4 kątów i czujesz się wreszcie na właściwym miejscu :D A muszę dodać, że jest naprawdę niezwykle klimatycznie i ciepło, miło tu przebywać <3
    Pomidorki dorodne i piękne, będą smakowite witaminki :)
    Na trawniki aż przykro patrzeć, mam nadzieję, że już troszkę je podlało.
    Pozdrawiam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo człowiek żądny jest nowości i przygody choć to wcale nie jest mu potrzebne ale żeby się o tym przekonać musi odejść i popatrzeć na swoje z perspektywy a nawet z dystansem. Za to powroty są pełne wdzięczności i zachwytu.
      Moje kąty niewyszukane ale moje własne i dopiero dystans pozwala mi poczuć ich urodę i wygodę.
      Pomidorki, cukinie i borówki to moje jedyne plony tegoroczne. A trawniki to już nie moja broszka.
      Serdeczności.

      Usuń
  6. Ślicznie roślinki na działce. Pozazdrościć znajomych, którzy opiekują się trawnikiem. A dom swój własny najlepszy kącik na świecie. Serdecznie pozdrawienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia. Zapraszam do mojej strony www.krystynaczarnecka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roślinki wyjątkowo bujne w takie suche lato a znajomych trzeba sobie wychować. Oczywiście trzeba zacząć od siebie, od dbania o sąsiadów.
      Zaglądnę z radością i ciekawością jak się ogarnę w czasoprzestrzeni.

      Usuń
  7. Sucho wszędzie co to będzie co to będzie, chociaż w Łodzi popadało, ale tyle co nic, trawa żółta i wyschnięta na wiór. Podobno znów upały wracają z jednej strony dobrze bo wyjazd mam niedługo i daleki 8 godz autokarem więc ciepło jak najbardziej, bo gdy pada i zimno to żadne zwiedzanie. A z drugiej za gorące źle. Zmiany klimatu są widoczne od dawna i Matka Natura o tym przypomina na każdym kroku i pewnie jeszcze nie raz nas zaskoczy :)
    Pozdrawiam Krystynko i udanych wakacji tych na miejscu, a być może jak ja wyjazdowych :)

    Agnieszka Łódź

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie sucho w miastach i miasteczkach, wieś jeszcze jakoś sobie radzi, mniej betonu, więcej zieleni. Na zwiedzanie najlepsze ciepło i sucho ale ostatnio takiej pogody coraz mniej, nasz klimat umiarkowany odchodzi w dal. Trzeba nam się przyzwyczaić do gwałtownych zmian i ekstremów.
      Przyjemnego zwiedzania Agnieszko, dużo zdjęć i wspomnień.

      Usuń
  8. Krystynko, jak zawsze Twoj blog balsamem dla duszy. Tyle ciepła i miłości w Twoim patrzeniu na rzeczywistość. Zawsze z radościa odwiedzam Twoja chattę i przychatcie:) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Dorotko, zawsze tu jesteś najmilszym gościem i teraz wirtualnie i jak wrócisz w realu.

      Usuń
  9. trawa jest twardzielem. trudno ją wytępić z powodu braku wody. każdego roku doskwiera jej albo nadmiar wody, albo niedobór i wszędzie jej pełno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chwasty są twardzielami, trawa jest delikatna i wrażliwa. Takie mam doświadczenia.

      Usuń